środa, 18 listopada 2020

...wobec kobiet


Przemoc domowa była i jest, ale to od nas (nas wszystkich) zależy, czy będzie. Dotyczy to nie tylko ogółu społeczeństwa, ale także grup mniejszościowych – w tym – Romów.

W Polsce według danych CBOS z 2019 roku, że 12 procent polskich kobiet doświadczyło fizycznej przemocy domowej. Natomiast jeśli sięgnie się do danych policji z tego samego roku, to zgłoszonych przypadków przemocy wobec kobiet było około 65 tysięcy, czyli obejmowało to ponad 0,4 procent Polek. Dane te oczywiście są ze sobą nieporównywalne, dotyczą w sumie jedynie przemocy fizycznej i nie uwzględniają przemocy wobec dzieci. Są jednak bolesne dla zdrowego, rozwiniętego, demokratycznego społeczeństwa dużego europejskiego państwa. W sumie większości polskich mężczyzn chyba jednak trudno zrozumieć jak można pobić kobietę. Bez względu na to, czy dzieje się to w domu, przed kościołem w Warszawie, czy na ulicy we Wrocławiu.

Interpolując te niepewne dane statystyczne na nie mniej niepewne dane dotyczące liczby Romów w Polsce, można proporcjonalnie wywnioskować, że w Polsce spośród wszystkich Romni przemoc domową zgłasza corocznie kilkanaście spośród nich, a doświadcza 360. Wyliczenia te są obarczone ogromnym błędem, jednak chodzi jedynie o uświadomienie sobie potencjalnej skali. Oczywiście można stwierdzić, że 360 osób to niewiele. Tak naprawdę jednak i 1 Romnia to byłoby zbyt dużo, a przykładowe 360 osób to 360 osobowości, 360 światów, 360 zestawów uczuć i 360 historii życiowych.

Świat cywilizacji białego człowieka (cywilizacji zachodniej), pomimo systemów ochrony jego praw, pomimo demokracji (nawet w jej skarlałej ochlokratycznej i populistycznej formie), pomimo walki z dyskryminacją, pomimo żywych od końca XVIII wieku haseł równości i pomimo dążenia do równości płci we wszystkich sferach życia, pozostaje światem patriarchalnym. Skrajnym wyrazem tego jest często powtarzane brutalne stwierdzenie, że gdyby ciążą dotyczyła ciała mężczyzn, to środki na aborcję byłyby dostępne na każdej stacji benzynowej. Mocne? Tak. Ale lepiej (i zapewne dość prawdziwie) opisuje nierówność płciowe niż najpełniejszy pakiet informacji i dane o nierównych dochodach kobiet i mężczyzn za tę samą pracę (według danych Eurostatu akurat z tym w Polsce nie jest aż tak źle).

Także świat romski jest światem patriarchalnym, choć jak to u Romów – uczciwszym w swych deklaracjach, choć nie zmniejsza to problemu z przemocą domową. Nie jest ona bowiem u Romów ani obowiązkowa, ani też nie jest wpisana w tradycję i kulturę romską. Jednak pozycja kobiet w społeczności romskiej jest jawnie o wiele gorsza, a właściwie trudniejsza niż w społeczeństwie większościowym, co sprawia że Romni są co najmniej podwójnie wykluczone.

Dodatkowym problemem jest także to, że ze względu na patriarchalne uwarunkowania kulturowe Romni częściej mogą akceptować elementy przemocowe w gospodarstwie domowym (jako coś tradycyjnie naturalnego), a rozstanie z mężem jest także znacznie trudniejsze. Ponadto o wiele większy problem niż w przypadku społeczeństwa większościowego (prawie połowa Polek nie informuje nikogo o przemocy domowej) dotyczy także zgłaszania takich przemocy jakimkolwiek organom i organizacjom, które mogłyby cokolwiek w tym zakresie zmienić. W końcu reprezentują one system nieromskiej rzeczywistości, mąż pozostaje Romem i jakiekolwiek włączanie w domowe i romskie problemy kogokolwiek (tym bardziej oficjalnych struktur reprezentujących państwowy aparat represyjny) spoza romskiego kręgu, byłoby poważnym naruszeniem Rromanipen. A Romni są – co prawda rewolucyjnymi i dążącymi do zmian, ale jednak – strażniczkami tradycji.

Biorąc to wszystko pod uwagę, trzeba przyznać, że sytuacja Romni jest nie do pozazdroszczenia. W rzeczywistości trudno jest dociec, jak wiele spośród nich doświadcza przemocy domowej. Nie ma w ogóle lub jawnie dostępnych informacji dotyczących przemocy wobec nich, tak w zakresie realnego jej występowania, jak i liczby zgłaszanych przypadków.

 

W północnej Anglii jedna z travellersko-romskich organizacji uruchomiła działania, które być może udałoby się skopiować do Polski i dzięki temu umożliwić Romni łatwiejsze korzystanie z prawa do wolności od przemocy domowej. Wzór nie jest doskonały, jednak jest.

„One Voice 4 Travellers” od 2005 roku działa na rzecz ograniczenia przemocy w lokalnym środowisku Romów i Travellersów. Nie jest to jej jedyny zakres działania, jednak stanowi bezwzględną podstawę. Jej misją jest praca z Romni i romskimi dziećmi i młodzieżą, a za ich pośrednictwem (sic!) także mężczyznami. Na poziomie celów szczegółowych koncentruje się ona na ograniczeniu/likwidacji przemocy wewnątrz społeczności romskich i w ich otoczeniu, wspiera przy tym edukację i włączenie społeczne, oferuje pomoc ofiarom jakichkolwiek form przemocy, promuje wyrównywanie szans  i budowanie zdrowych równościowych relacji pomiędzy Romni i Romami, a także społeczeństwem większościowym, będą  przy tym nastawiona na jak najpełniejszą i trwałą integrację (w ramach docenienia różnorodności i wzajemnego zrozumienia) z każdą inną społecznością.

Generalnie nastawienie „One Voice 4 Travellers” jest jak najbardziej równościowe i prospołeczne, a projekty, które dotychczas organizacja ta realizowała obejmują nie tylko bardzo różnorodne kwestie przemocowe (rozpoznawanie, przemoc seksualna, wsparcie doradcze), ale także dotyczące terapii uzależnień (alkohol, nikotyna, narkotyki), konfliktów wewnątrzrodzinnych (mediacje), ochrony najsłabszych (dzieci i dorośli) i rozwoju społecznego.

Aktualnie realizowane inicjatywy przeciwprzemocowe tej organizacji są kontynuacją cyklu działań pilotażowych podejmowanych z policją z Norfolk. Co prawda była to współpraca z nieromskim światem, jednak opierała się raczej (tak wynika z opisów) na pozyskiwaniu danych od policji, która posiadała je ze zgłoszeń osób trzecich. Ponadto w przypadku angielskich Romów i Travellersów – pomimo zbliżonego podejścia do aparatu państwowego – zasady Rromanipen są nieco odmienne i inaczej traktowane niż w przypadku polskich Romów. Zresztą nawet w ich przypadków podejście to jest różne.

Organizacja swoje działania w tym zakresie opiera do zachęcania Romni (także tych niepełnoletnich) do zgłaszania do niej wszelkich przejawów przemocy domowej i seksualnej. Wspomaga je także w rozumieniu jaki w rzeczywistości jest zakres przemocy i co nią jest. Celem bowiem jest dla niej wzbudzenie inicjatywy u Romni, świadome podejście do wyboru i do własnego bezpieczeństwa i prawa do niebycia ofiarą przemocy. W ramach tych działań „One Voice 4 Travellers” wyjaśnia różne formy przemocy (fizyczna, psychiczna/emocjonalna, finansowa/materialna, seksualna, przymus/kontrola), a także wyjaśnia szczegółowo konkretne zachowania związane z każdą z nich. Opisuje także skutki przemocy, co jest ważną informacją dla innych (nie tych cierpiących od przemocy), formułowaną po to, aby być może temat poruszyć, porozmawiać, a może zgłosić do „One Voice 4 Travellers”.

W całości działania są przemyślane i dobrze zaprojektowane. Romskie ofiary przemocy nie muszą się kontaktować z systemem państwowym i jego reprezentantami – jest od tego romsko-travellerska organizacja (w sumie doceniłaby to zapewne także w Polsce niejedna nieromska ofiara przemocy domowej lub seksualnej, bo opisy działań policji i sposoby zachowań funkcjonariuszy policji nie można uznać za zachęcające). Oferuje ona bardzo szeroki i różnorodny zakres możliwości kontaktu (to bardzo ważna kwestia), co niewątpliwie ułatwia podjęcie decyzji o zgłoszeniu przemocy. Nie jest to zatem wyłącznie policja lub biuro „One Voice 4 Travellers”, ale także telefon, SMS, formularz na stronie, e-mail lub grupy wsparcia.

Co do przenoszenia takiego wzoru działania do Polski… Temat jest bardzo wrażliwy. O wiele bardziej niż w przypadku nie-Romni. Względu kulturowe nakładają się na kwestie rodzinne, starach przed opuszczeniem, wstyd i wiele innych czynników, które sprawiają, że w Polsce zgłaszana jest jedynie niewielka część aktów przemocy domowej. Jednak i tak słusznym byłaby próba uruchomienia takiego typu działań.

 

A może tak naprawdę problem nie istnieje? Może interpolowanie statystyk społeczeństwa większościowego, które mówi o równych prawach kobiet, utrzymując powszechnie system patriarchalny i pełzającą (ukrytą) mizoginię nie jest słuszne? Może romski – jawnie patriarchalny system – zabezpiecza jednak wystarczająco prawa romskich kobiet, a Romowie mądrze podchodzą do zasada Rromanipen? Jest to możliwe. Byłoby wspaniale. Jednak Romowie to tak jak my – tylko i aż ludzie – i tak jak my – błądzą. Choć to żadne (absolutnie żadne!) usprawiedliwienie.

 

 

 

niedziela, 8 listopada 2020

Jak Romowie radzą sobie z koronawirusem


W sumie pytanie zawarte w tytule albo jest głupie, albo jest to prowokacja. Bo Romowie radzą sobie z COVID-19, pandemią i sytuacją z tym związaną w Polsce dokładnie tak samo jak radzą sobie wszyscy inni Polacy. Zatem zasadniczo nie ma o czym rozmawiać.

Albo może jednak lepiej dookreślić i powiedzieć – nie wiedzą jak jest (będzie w końcu jakiś stan czy nie będzie?), nie wiedzą jak się skutecznie zabezpieczyć (tak tak, maseczki prawidłowo noszone i dystans fizyczny z obcymi), drżą o swoich bliskich (i to nie zawsze o najstarszych, ale o dzieci, bo przecież dzieci też chorują) i choć zasadniczo się pilnują, by nie zachorować, to czasem jednak może się zdarzyć, że kontrola nieco siada (bo szwagier zaprosił do siebie…).

Taka sytuacja dotyczy Romów w takim samym stopniu, jak ich nieromskich współobywateli Polski. Oczywiście w każdym społeczeństwie jest jakaś część (u Romów np. – bo w zależności od badań i źródeł – około 30% Romów żyje w warunkach zbliżonych do niedostatku lub biedy i nie radzi sobie we współczesnym świecie. Natomiast w Polsce wśród wszystkich obywateli mówi się o 15 mln osób (COVID-19 mógł to poszerzyć), które żyją w podobnych warunkach. Czyli także powiedzmy, że prawie 30% populacji. Prawie oczywiście robi różnicę. Reperkusje dla finansów domowych związane z pandemią i kolejnymi okołolockdownowymi ograniczeniami wpływają na wszystkich. Także na Romów i możliwość utrzymania się przez nich. W mniejszym stopniu dotyczy to romskich nauczycieli, wykładowców, właścicieli dużych firm i pracowników innych branż, które przy pandemii radzą sobie nienajgorzej – podobnie jak w przypadku innych Polaków. Sytuacja jest jednak problematyczna choćby pod takim względem, że wiele zawodów wykonywanych przez romskich mężczyzn (może to i stereotyp, a może wcale nie) wymaga często przemieszczania się i kontaktów oraz rozmów z wieloma osobami. Ponadto część Romów utrzymuje się z działalności artystycznej i choć jest jesień i festiwali oraz imprez plenerowych za dużo i tak by nie było, to jednak ta możliwość zarobkowania jest bezwzględnie zablokowana. Można zatem przypuszczać, że ze względu na pandemię i wynikające z nią jesienne obostrzenia, sytuacja Romów pogorszyła się bardziej niż większości Polaków.

Trzeba jednak przyznać, że podczas pandemii Romowie są nieco pozostawieni w spokoju. Nikt nie zaprasza ich na szkolenia (no chyba, że online, ale u części Romów z dostępem do internetu bywa trudno), przybywają ze swoją rodziną (to bezwzględna wartość dla Romów), kontakty z nie-Romami są jeszcze bardziej ograniczone niż zazwyczaj. No prawie romskie niebo, tylko żeby nie przyszły te ograniczenia co do poruszania się i żeby nikt się nie czepiał, że rodzina rozszerzona – tak ważna dla Romów – nie jest tą najbliższą i lepiej się z nią nie kontaktować.

Jednak przecież cała praca ostatnich kilkudziesięciu lat w ramach wszystkich projektów i strategii miała polegać na tym, że Romów otwiera się na szersze społeczeństwo, a szersze społeczeństwo na Romów. No jak to robić podczas pandemii? Pozostaje internet. I oczywiście – jak się okazało – media w ścisłym związku z edukacją, bo w końcu wypowiadającym się był kurator oświaty.


A jeśli chodzi o edukację, to pamiętając, że w przypadku Romów większy jest odsetek gospodarstw domowych pozostających w gorszej sytuacji, niż wynosi średnia dla Polski, trzeba także pamiętać o większym cyfrowym wykluczeniu Romów. Oczywiście nie dotyczy to wielu młodych Romów, jednak na poziomie gospodarstw domowych – i co za tym idzie możliwości edukacji dzieci i młodzieży – bywa z tym trudno. Wiele dzieci zniknęło podczas pandemii z systemu edukacji, jednak w przypadku Romów te zniknięcia mają szanse być zdrowsze niż w innych przypadkach. Bo u nich najczęściej będzie chodziło o to, że wypracowany (w wielu romskich rodzinach z bólem) nawyk chodzenia do szkoły został systemowo zastąpiony konieczności siedzenia przed komputerem z internetem. A takiej możliwości może nie móc zapewnić wiele romskich rodzin. Podobnie jak wspierania edukacji domowej. Tymczasem w przypadku pozostałych polskich dzieci, które trwale zniknęły z systemu edukacji częściej może chodzić o różnopostaciową przemoc domową.

To oczywiście wszystko rozważania teoretyczne, bo danych i badań w tym zakresie nie ma i zapewne nie będzie. Jednak podstawy kulturowe, nawyki i to jaki jest kształt społecznej codzienności polskich Romów i reszty społeczeństwa, pozwala na takie ostrożne wnioskowanie.

Wydaje się, że tym razem jesienią, nie ma takich problemów, z jakimi Romowie borykali się wiosną, kiedy wykorzystywano pandemię do wzmożonych represji wobec nich. Jednak jak się okazuje problem nie zniknął, a jedynie dostęp do informacji w ramach baniek informacyjnych i rządów medialnych gatekeeperów pozostaje ograniczony.

Podczas pandemii Romowie pomagają sobie samym. Romskie organizacje pozarządowe starają się wesprzeć Romów, doinformować, wyjaśnić, pomóc. Przykładem może być bardzo aktywna działalność wszystkich tego typu organizacji w Wielkiej Brytanii.

Travellers Times opublikowało specjalne wydanie materiałów wspierających Romów  podczas pandemii.


Organizacja London Gypsies and Travellers przygotowała specjalny film pokazujący materiał informacyjny o koronawirusie.


Zresztą podobne działania podjęły także inne romskie organizacje, koncentrujące się na aktywności w jakimś konkretnym regionie Zjednoczonego Królestwa.

Wszystko to oczywiście może i powinno pomóc Romom, ale jednak zagrożenie dla nich dostrzegane jest nie tylko w zakresie edukacji, ale także i w zakresie medycznym i społecznym. Jak bowiem zauważają naukowcy: Romowie w Europie mogą być szczególnie narażeni na zwiększone ryzyko zachorowalności, śmiertelności oraz psychologicznych, społecznych i ekonomicznych skutków pandemii. Należy zadbać o ochronę tej grupy przed nowym koronawirusem i przed poszerzaniem istniejących dysproporcji.

Oczywiście, że należy. Zatem zadbajmy. Tylko jak, skoro sami sobie z takimi skutkami i problemami ledwie radzimy.

W najgorszym razie zawsze możemy odesłać Romów do zapoznania się ze stroną w języku angielskim zawierającą bardzo spójne i bardzo rozbudowane wytyczne dla Romów podczas pandemii: „Zostań w domu: wskazówki dla Romów, Travellersów i gospodarstw domowych na łodziach z podejrzeniem lub potwierdzeniem infekcji koronawirusem (COVID-19)”.

Romowie sobie poradzą. Romowie przetrwają. Jak zawsze. Ale czy przetrwa to, co zostało wypracowane przez lata w ramach ich społecznego włączenia? Nie, aby sukcesy były gigantyczne. Jednak dlatego jeśli w jakimś zakresie są – są o wiele bardziej cenne. Edukacja – podobniej a w przypadku innych Polaków – jest chyba największym problemem. Czy da się te straty odrobić? Nie wiadomo. Bo wszystko zależy od tego jak jeszcze wiele szkolnych lockdownów czeka nas przez najbliższe lata.

 


środa, 28 października 2020

O 12 minutach historii Romów

 

Streszczenia, skróty, memy, opracowania, fragmenty. Choć we współczesnej rzeczywistości powstają długie seriale, bollywoodzkie produkcje trwają po kilka godzin, a wielotomowe dzieła dalej się piszą, jesteśmy osadzenia w kulturze kumulacji treści. Ma to prowadzić do uatrakcyjnienia przekazu i prezentowanych pakietów informacji, pozbawiając je zbędnych fragmentów. Nie ma przy tym znaczenia, co dzieje się z sednem przekazu i to, że w ten sposób można jedynie powierzchownie zapoznać się z tematem. Tak, czy inaczej ufamy komuś, kto za nas dokonuje takiego skrótu i oferuje nam dzieło esencjonalizujące przekaz. Czegoś się zawsze można dowiedzieć albo nauczyć, zaoszczędzić czas, a czego się nie dowiedzieliśmy, bo zostało wycięte, zawsze można przecież wywnioskować. Co prawda głównie w oparciu o krytykancki, a nie krytyczny umysł i bolesne dla prawdy i platońskiego świata idei mniemania, jednak nie ma co marnować czasu na nieskrótowe przekazy.

Co prawda wielu ludziom pomogły skróty „Chłopów” Reymonta, „Nad Niemnem” Orzeszkowej lub choćby „Narty w 3 dni”, jednak czy w takiej skondensowanej formie można przekazać sensownie treści i dotrzeć za ich pośrednictwem do głębi umysłów? Bywa że czasem tak.

 

Kto poza fanatykami tematu i specjalistami rzucałby się na czytanie aż ponad 250 stronicowego dzieła (i to w formacie prawie A4) „Dzieje Cyganów”Angusa Frasera, która to książka jest swoistą instancją odwoławczą jeśli chodzi o historię Romów, choć od czasu jej napisania dokonano wielu odkryć i uzupełnień.

Drugim pewnym źródłem informacji, w szczególności w zakresie historii najdawniejszej Romów i ich wyjścia z Indii jest z kolei Marcel Courthiade i jego opracowanie, które ukazało się w „Romano Atmo”.

Opracowani obydwu naukowców pozostają opracowaniami naukowymi. Dzieło Frasera jest dość obszerne, a w przypadku Marcela Courthiade, rozszerzona znacznie wersja wskazanego powyżej artykułu ukaże się wkrótce w tegorocznym numerze „Studia Romologica”.

 

Co zatem ze skrótem historii Romów i to w wersji uproszczonej i przystępnej dla każdego kto tylko zechce się z nią zapoznać?

Na YouTube’a niemalże zawsze można liczyć. I tak też jest w tym przypadku, czego przykładem jest film „Cyganie. Historia Cyganów w 12 minut”. Opublikowany na kanale „Historia w 5 minut”.


Kanał wydaje się być wiarygodny, jest skoncentrowany na historii, autor powołuje się na źródła naukowe, choć oczywiście zawsze pozostaje kwestia interpretacji.

Historia Romów (to znaczy Cyganów) trafiła na kanale do serii „filmy dokumentalne” i w ciągu 3 lat zgromadził ponad pół miliona wyświetleń. W ten sposób lokuje się na drugiej pozycji w tej kategorii, za historią Ukrainy, ale przed Białorusią, Kanadą, Australią, czy choćby Irlandią. Zebrał przy tym standardową liczbę polubieni i znielubień, nieodbiegając w tym zakresie od innych filmów w tej serii. Jednak odnosząc się do medialnego/filmowego przekazu na YouTube, trzeba przyznać, że wśród jakichkolwiek filmów o Romach, 12-miniutowa historia Romów w wykonaniu „Historia w 5 minut” zdobyła ogromną rzeszą odbiorców.

I teraz najważniejsze pytanie. Czy aż tak szeroko odebrany przekaz był dobry/wiarygodny, a co za tym idzie czy przekazał prawdziwą historię Romów.

Najpierw jednak jeszcze kwestia didaskaliów i opisów samego filmu. Po pierwsze tytuł. „Cyganie”. No tak. Rzeczywiście w przekazach historycznych raczej należy/można mówić o Cyganach. Tu większość (nie wszyscy oczywiście) naukowców i samych świadomych Romów się zgadza. Jednak w przypadku upowszechniania przekazu popularnego do znacznej liczby odbiorców, choćby w ramach promocji tej nazwy, nawet kosztem prawdy historycznej, lepiej byłoby użyć nazwy Romowie. Trzeba przyznać, że w opisie do filmu autor w zakresie nazewnictwa wydaje się być niezdecydowany (chwała za wątpliwości).  Pisze bowiem i Romowie i Cyganie i cyganie i „cyganie”. W tym samym miejscu odwołuje się do stereotypów na temat Romów, ale nie tych najbardziej destrukcyjnych i jedynie po to, aby zachęcić odbiorców. Więc generalnie na tym poziomie nie jest źle.

A co z treścią i przekazem?

Są one realizowany trójtorowo. Po pierwsze spokojny choć szybki głos narratora. Po drugie zdjęcia, mapy i obrazu stanowiące tło filmowe i ostatecznie także dodatkowe teksty pojawiające się na czarnym prostokącie w dolnym rogu ekranu. Obraz zasadniczo współgra z tekstem mówionym i częściowo go ilustruje, natomiast hasła podawane tekstem pisanym są swoistymi przypisami uzupełniającymi, dobrze dodającymi dodatkowe informacje do obrazu i głosu.

Autor w ramach wstępu zaczyna od przywołania stereotypów, ale to jedynie pretekst do tego, aby  rozpocząć opowieść o Romach. Może nieco zbyt pewnie (jak na dostęp do potwierdzonych danych historycznych) wypowiada się od najdawniejszej historii Romów tuż po wyjściu ich przodków z Indii, mocno wskazując na ich utożsamieni z identyfikowaną przez Arabów ludnością Zott. Jednak dalej dobrze i wiarygodnie opisuje ich historyczną podstawę wejścia do Europy i rozprzestrzeniania się po jej obszarze. Wyjaśnia historię wielkiego oszustwa, pochodzenie nazw, podkreśla prześladowania od końca XV wieku i niepomijając żadnego ważnego nurtu w historii Romów w Europie, dochodzi do XX wieku, wyjaśniając romski holokaust, posługując się nazwą Porajmos (Samudaripen). Na samym końcu filmu odnosi się ponownie do zagłady Romów podczas II wojny światowej, poświęcając temu dwa odrębne ekrany z opisowym odniesieniem do braku uznawania Romów za ofiary tego strasznego czasu. W materiale wspomina także o tych potomkach uchodźców z Indii, którzy zamieszkali w Afryce północnej, a także o tych, którzy przez Europę wyemigrowali do USA. Wiele czasu poświęca Polsce i mocno wpisuje historię i kulturę Romów w polską historię. Podkreśla także ich wkład do całej europejskiej kultury.

Na szczególną uwagę zasługują odniesienia i omówienia aliterackości Romów, ich indyjskiego pochodzenia, specyfiki i znaczenia języka i modernistycznych symboli romskich. Bardzo skrótowo, jednak sensownie i wiarygodnie, wyjaśnia Rromanipen, kwestię romskiego podziału świata, wewnętrznych praw, skalań.

Generalnie w całym filmie widać, że autor sięga do źródeł historycznych i romologicznych opracowań, choć pojawiające się na czarnym prostokącie napisy uzupełniające chwilami mogą być nieco mylące i w niektórych przypadkach nie do końca ich treść odpowiada prawdzie. Są to jednak wyjątki, jak choćby w przypadku traktowania prze autora filmu Kełderaszy (Kalderaszy) i Sinti jako odrębnych od Romów grup, podczas gdy są to także Romowie (choć Sinti czasem chcą być traktowani odrębnie, co jednak nie znajduje uzasadnienia w badaniach historycznych).

 

Oczywiście jak to na YouTube pod filmem są komentarze, w sumie w liczbie 672. Są różne. Wiele jest bardzo pozytywnych – to przede wszystkim od odbiorców zainteresowanych bez jakichkolwiek uprzedzeń wiedzą i historią, część jest nie na temat przekazu o Romach, a część oczywiście jest im przeciwna i przybiera postać trochę hejtu, trochę prześmiewania. Przejawia się to ogromną liczbą głupich i eksplorujących najbardziej prymitywne stereotypy dowcipów o Romach. Jednak – choć brzmi to jak oksymoron – to w świetle tego, co potrafi się na YouTube w komentarzach pojawić, jest to hejt nieszkodliwy. O po prostu dzieci się bawią, bo nic nie zrozumiały.

 

W sumie należy przyznać, że autor 12-minutowej historii Romów stanął na wysokości zadania. Brawo on! Bez problemu i lęku o prawdę historyczną film można udostępniać i polecać. Także choćby na lekcjach WOS, na jaką to (wykorzystaną przez nauczyciela) możliwość zwrócił uwagę jeden z komentujących.

 

 

 

niedziela, 18 października 2020

Limanowa – Czchów – Najwyższa Izba Kontroli

 

Sprawa ciągnie się już od dawna (co najmniej 5 lat) i wydawało by się, że została w sumie załatwiona, a problem rozwiązany, jednak jak się okazuje – jednak nie.

Problemem wyjściowym były i są problemy związane z warunkami mieszkaniowymi Romów w Limanowej. Ponadto Romów w Limanowej mało nie jest, są mocno i od dawna w niej (i okolicy) zakorzenieni i stosunkowo często zdarzają się tam konflikty z lokalną nieromską społecznością.

Zgodnie z rządowym Programem integracji społeczności romskiej, istnieje możliwość wykorzystania przypisanych do niego funduszy na poprawę warunków mieszkaniowych rodzin romskich. Dlatego też władze samorządowe starały się  pomóc Romom w tym zakresie. Głównym problemem były warunki mieszkaniowe panujące w budynku przy ul. Wąskiej w Limanowej.

Jednak przy próbie realizacji pomocy limanowskim Romom w zakresie ich warunków mieszkaniowych, Limanowa postanowiła przy okazji zmniejszyć liczbę limanowskich Romów. Dlatego też najpierw usiłowała zakupić dla nich dom poza gminą, w tym samym powiecie, a przy intensywnym proteście mieszkańców znalazła miejsce w Marcinkowicach w gminie Chełmiec, skąd zresztą inna romska rodzina przeprowadziła się także do innej gminy, a mianowicie do Nowego Sącza. Wszystko to było bogato okraszane sprzeciwami społeczności lokalnych, dziwnymi pomysłami radnych i często pozytywnym podejściem pojedynczych (i na szczęście decyzyjnych) osób.

Jednak dopiero zakup domu dla Romów w Czchowie w powiecie brzeskim wywołał prawdziwą burzę. Tematem zainteresowało się Stowarzyszenie Romów w Polsce, Wojewoda Małopolski, Rzecznik Praw Obywatelskich, Prokuratura Okręgowa w Tarnowie, a także Komisja Mniejszości Narodowych i Etnicznych.

Sytuacja ta była jednym z powodów przeprowadzenia przez krakowską delegaturę NIK kontroli Realizacji przez gminy z województwa małopolskiego zadań w ramach "Programu integracji społeczności romskiej w Polsce na lata 2014 - 2020". W przypadku Urząd Miasta Limanowa i przesiedlania Romów do Czchowa, ocena pokontrolna była negatywna i wskazywała na konkretne błędy jakie popełniono, chcąc – wykorzystując środki publiczne przeznaczone a integrację Romów i pomoc im w warunkach mieszkaniowych – przenieść Romów do innej gminy i powiatu.

To jednak nie wszystko, bo taki stan rzeczy miał miejsce w 2017 roku. Romowie z ul. Wąskiej w Limanowej nie chcieli się przeprowadzić, a po sprawach sądowych jakie się wobec tej sprawy toczyły i w które był zaangażowany Rzecznik Praw Obywatelskich, wstrzymano wobec nich działania eksmisyjne, a sądy i urzędy nadrzędne oraz kontrolne ostatecznie negatywnie podeszły do prób takiego a nie innego rozwiązywania lokalnych problemów przez Limanową. Zatem Romowie ci dalej zamieszkują budynek przy ul. Wąskiej, którego stan wcale się roku na rok nie poprawia.

Ostatecznie w sierpniu 2020 roku Limanowa ogłosiła przetarg na budowę dwóch socjalnych budynków mieszkalnych dla Romów, na miejscu – w Limanowej, przy ul. Żwirki i Wigury. To znaczny postęp i sukces w (niewysiedleńczym) myśleniu limanowskiego samorządu, choć oczywiście takiej decyzji sprzeciwiają się nieromscy mieszkańcy ulic, przy których w przyszłości mają zamieszkać Romowie. Krytycznie do takiej decyzji i pomagania w takim zakresie i w taki sposób Romo odniosło się także Stowarzyszeni Romów w Polsce, w osobie Prezesa Romana Kwiatkowskiego, od lat podtrzymującego taki kierunek narracyjny, zgodny zresztą z elementami podejście do pomocy Romom jakie pojawiają się w najnowszych dokumentach nowej romskiej strategii UniiEuropejskiej, a także polskich zapowiedziach ukierunkowania polskiego rządowego programu pomocy Romom. Prezes Kwiatkowski, wypowiadając się na temat limanowskiej sytuacji przywołał swoje słowa sprzed 6 lat:

Jako Romowie nie chcemy być postrzegani przez samorządy i społeczności lokalne jako ci, którzy mają więcej praw niż inni obywatele. Wszelkie problemy winny być rozwiązywane w sposób powszechny, a nie etniczny. Te pieniądze (z Rządowego Programu) będą jeszcze bardziej spychać nas na margines społeczeństwa obywatelskiego.

I to tyle jeśli chodzi (na razie) o Limanową. Budynki powstaną, będą na terenie miasta i niezadowoleni pozostaną jedynie mieszkańcy ul. Źwirki i Wigury, choć akurat ci z ul. Wąskiej raczej będą sobie chwalić zmianę.

Ale pozostaje jeszcze Czchów i spraw wykupionego dla Romów domu. Bo jak się okazało, wcale nie stoi pusty. Bo choć Romowie z ul. Wąskiej nie chcieli się do niego przeprowadzić, to już Romowie z ul. Słonecznej w Limanowej – chcieli. Dlatego też w maju 2019 roku 21 osób (dwie wielopokoleniowe rodziny romskie) z Limanowej zamieszkało w Czchowie.

Jak się jednak okazało, to dalej nie był koniec tej sprawy. Do końca sierpnia 2019 roku Romowie nie mogli się zameldować w miejscu swojego zamieszkania, ze względu na decyzję urzędników i działania burmistrza Czchowa. Nie pomogła w tym zakresie pozytywna decyzja wojewody. Dopiero decyzją Naczelnego Sądu Administracyjnego sprawa została załatwiona.

Jednak 2020 rok po raz kolejny przyniósł dalszy ciąg całej sprawy. Burmistrz Czchowa – Marek Chudoba – złożył wniosek do Najwyższej Izby Kontroli o zbadania całej sprawy związanej z zakupem domu dla Romów i ich zamieszkaniem w Czchowie. Nie bez znaczenia dla działań burmistrza jest to, że ponoć od jesieni roku, w którym limanowscy Romowie zamieszkali w Czchowie, ciągle się coś dzieje wokół ich domu. I to do tego stopnia, że niejednokrotnie musiała interweniować Policja.

 

Trudno zająć jednoznaczne stanowisko wobec całej tej sytuacji i sprawy ciągnącej się tak długo. Z jednej strony – trudno uznać za dobre pozbywanie się problemu, poprzez ich wysiedlanie i podrzucanie komuś innemu. Z drugiej – wyłączanie Romów z większych środowisk powinno im ułatwić integrację ze społeczeństwem większościowym. Jednak to nie do końca tak działa. Urzędnicy się kłócą, administracja przepycha dokumentami, mieszkańcy wsi i miast się denerwują i boją, a Romowie nie mogą dla siebie znaleźć miejsca. Czyli wszystko jak zawsze.

 

 

 

czwartek, 8 października 2020

Dziesięciolatka (nowa romska strategii Unii Europejskiej)


Ostatecznie stało się. Komisja Europejska w dniu 7 października przyjęła odważną (bo długoterminową) nową romską strategię. Oczywiście nie nazwy się ona w ten sposób, ponieważ są to jedynie Nowe strategiczne ramy Unii Europejskiej dla Romów na rzecz równości, integracji i uczestnictwa. Tak jest bezpieczniej (przesuwanie odpowiedzialności, bo jednak strategia o wiele bardziej zobowiązuje) i taka nazwa o lepiej wpisuje się w liberalno-nienachalny sposób prowadzenia dyskursu politycznego przez najwyższe instytucje Unii Europejskiej. Oczywiście poprzednia strategia także była jedynie unijnymi ramami. Ponadto nie należy zapominać, że sama Unia Europejska jako taka nie prowadziła i w ramach nowej strategii także nie będzie prowadziła działań wobec Romów. Strategiczne ramy wytyczają kierunek w jakim mają podążać państwa członkowskie i to one są odpowiedzialne za to, w jaki sposób będą one realizowane, przekuwając je w konkretne krajowe strategie i konkretne działania na poziomie krajowym, a w szczególności lokalnym, bo to ma pro prostu największy sens, a zasada subsydiarności pozostaje odwrotnością komunistycznego systemu centralnego planowania.


W rzeczywistości na Nowe strategiczne ramy składa się kilka dokumentów. Po pierwsze jest to kluczowy Komunikat Komisji Union of Equality: EU Roma strategic framework for equality, inclusion and participation {SWD(2020)530final} COM(2020) 620 final wraz z Aneksem 1, zawierającym wytyczne dotyczące planowania i wdrażania krajowych ram strategicznych dotyczących Romów oraz Aneksem 2, który jest porfolio konkretnych wskaźników dotyczących realizacji nowych unijnych ram. Po drugie nie mniej ważna propozycja Rekomendacji Rady on Roma equality, inclusion and participation {SWD(2020)530 2020/0288 (NLE)} COM(2020) 621 final. Po trzecie wreszcie bardzo ważny (bo jak zawsze praktyczny) dokument roboczy Służb Komisji, towarzyszący jej komunikatowi i propozycji Rekomendacji Rady A Union of Equality: EU Roma strategic framework for equality, inclusion and participation and its accompanying proposal for a revised Council recommendation on national Roma strategic frameworks for equality, inclusion and participation {COM(2020)620final}-{COM(2020)621final} SWD(2020) 530 final.

Dopiero kompleks tych dokumentów i ich zbiorcza lektura prezentują to, co na najbliższe 10 lat do 2030 roku Komisja Europejska zaplanowała dla Romów, oczywiście do realizacji przez państwa członkowskie Unii Europejskiej.

Od razu na samym początku zwraca uwagę to, że tym razem u swojego startu nowa strategia jest silnie powiązana z planem działania Unii Europejskiej przeciwko rasizmowi na lata 2020–2025, będąc jej pierwszym elementem.  Strategia ta (w nieco mniej wyeksponowany sposób) wiąże się także ze strategią Unii Europejskiej w zakresie praw ofiar oraz strategią na rzecz równouprawnienia płci. Nie jest to jednak rozproszenie koncentracji na Romach (w dalszym ciągu romska strategia UE pozostaje wyjątkowym zjawiskiem w ramach europejskiej polityki publicznej), a jedynie wykorzystanie – przy okazji i za sprawą silnych związków pomiędzy tymi zagadnieniami – pewnej możliwości. Ponadto w tym zakresie intencja Komisji Europejskiej wiąże się z jednym z trzech filarów, które stanowią podstawę nowej strategii: równość ze wszystkimi innymi członkami społeczeństwa. Jest to długofalowy skutek oczekiwań wielu Romów (w Polsce takie podejście reprezentuje przede wszystkim Roman Kwiatkowski), a także programowe działanie unijne mające podnosić poziom włączenia społecznego Romów i niegenerować przy tym niechęci ze strony społeczeństwa większościowego, niezwracając uwagi na samo zróżnicowanie etniczne, ale zgodnie z zasadami określanymi w ramach spójności społecznej, ekonomicznej i terytorialnej, koncentrując się raczej na sytuacji w jakiej pozostają konkretne grupy obywateli Unii Europejskiej. Pozostałe dwa filary dotycząc włączenia społecznego i gospodarczego oraz udział w życiu politycznym, społecznym, gospodarczym i kulturalnym.

Nowa strategia w nieco inny sposób podchodzi do wsparcia Romów, co jest widoczne choćby w samej jej nazwie. Poprzednio była to strategia integracji Romów i koncentrowała się na integracji społeczno-gospodarczej. W nowej w ramach wspomnianych trzech filarów o wiele bardziej istotne jest włączanie marginalizowanych Romów poprzez wspieranie równości i promowanie uczestnictwa, tak aby wszyscy Romowie mogli mieć możliwość wykorzystania swojego potencjału (kapitału ludzkiego, kulturowego, etnicznego) i zaangażowania się w życie polityczne, społeczne, gospodarcze i kulturalne.
Dobrze ilustruje to poniższy schemat.


Natomiast to, jak będzie w praktyce, zależy niemalże wyłącznie od państw członkowskich i tego, w jaki sposób i w jakim stopniu zaimplementują zasady nowej strategii do swoich krajowych programów. Założenia – podobnie jak w poprzednim okresie strategicznym – wydają się być prawidłowe. Ważne, aby jednak tym razem przyniosły lepszy (a nie niemalże zerowy w niektórych obszarach) efekt.

W nowej strategii do dotychczas funkcjonujących głównych 4 obszarów priorytetowego działania (edukacja, zatrudnienie mieszkalnictwo, ochrona zdrowia) dodano równouprawnienia, włączenie oraz udział (uczestnictwo). Oczywiście zarówno w dotychczasowej, jak i nowej strategii ważnym elementem jest walka z dyskryminacją i antycyganizmem, jednak podobnie jak 8 lat temu i tym razem – poza sferą ogólnoideową – nie wskazano tego obszaru jako tego, z którym należy sobie poradzić przede wszystkim i nie uczyniono z niego pierwszego do osiągnięcia celu nowych unijnych ram. Szkoda, ale w oczywisty sposób zarówno walka z dyskryminacją, jak i z antycyganizmem będą realizowane i pozostają (choćby w dokumencie dotyczącym wskaźników, który jest bardzo interesujący w swej konkretności) na pierwszym miejscu, przy czym wskaźnikiem pomiaru jest tu nie zgłaszanie aktów dyskryminacji, ale subiektywne poczucie, że miała ona miejsce. Nie jest więc źle i takie ulokowanie tego zakresu problemowego w strategii wydaje się być nad wyraz sensowne.

Komisja Europejska dążąc do pełnego równouprawnienia Romów w każdej dziedzinie życia, podchodzi realistycznie do efektywności strategii i dlatego wyznaczyła cele minimalne (połówkowe) do osiągnięcia do 2030 roku. W jakimś stopniu sposób i zakres ich formułowania przypomina cele dotyczące starej strategii powiązane ze strategią Europa 2020, jednak są one nieco inaczej ukształtowane:

- zmniejszenie liczby Romów, którzy doświadczają dyskryminacji, o co najmniej połowę;
- podwojenie liczby Romów, którzy oficjalnie zgłaszają dyskryminację, której doświadczyli;
- ograniczenie luki ubóstwa między Romami a ogółem społeczeństwa o co najmniej połowę;
- zmniejszenie o co najmniej połowę luki w udziale we wczesnej edukacji;
- zmniejszenie odsetka dzieci romskich uczęszczających do segregujących szkół podstawowych o co najmniej połowę w państwach członkowskich o licznej społeczności romskiej;
- ograniczenie nierówności w dziedzinie zatrudnienia i luki w zatrudnieniu między kobietami a mężczyznami o co najmniej połowę;
- zmniejszenie o co najmniej połowę różnicy w oczekiwanej długości życia;
- ograniczenie różnic w deprywacji mieszkaniowej o co najmniej jedną trzecią;
- zapewnienie dostępu do wody wodociągowej co najmniej 95 proc. Romów.

 

Na pierwszy rzut oka nowa strategia wydaje się być w swych założeniach na starcie bardziej efektywna, niż poprzedzające ją zapowiedzi.  Kierunek wytyczonych w niej zmiana jest słuszny i bierze pod uwagę dotychczasowe doświadczenia (NIEsukcesów). Czy przyniesie oczekiwane skutki? Trzeba zakładać, że tak, natomiast w rzeczywistości czas i państwa członkowskie pokażą.

Swoją drogą koniecznie trzeba zastanowić się i przeanalizować, w jakim stopniu nowy planowany polski wieloletni program na rzecz Romów, zakładający nie do końca ukierunkowane działania, ale na pewno wskazujący na benefity jakie  otrzymują z wszelkiego rodzaju powszechnych programów społecznych, wpasowuje się w unijne założenia strategiczne. Na pewno wszystko będzie idealnie. Tym bardziej, że przecież chodzi w strategii o równość ze wszystkimi innymi członkami społeczeństwa. Papier wszystko przyjmie (łącznie z uzasadnieniami, wyjaśnieniami i przekonywaniem), a większość czynników i tak nie jest wymiernie policzalna. A nawet jeśli nie, to w końcu Unia Europejska wojska w obronie Romów nam nie przyśle. Zresztą nie chodzi o jakiekolwiek piętnowanie Polski. Taka analiza może być bardzo interesująca w przypadku każdego państwa członkowskiego. Bo przecież to tylko Romowie.

 

 

 

poniedziałek, 28 września 2020

Papież dla Romów


To najpierw takie teologiczne amatorskie rozważania w okolicy polskiego (i nie tylko) katolicyzmu, choć zapewne odnosi się to również, choć nie wprost i w nieco inny sposób, do prawosławia i w jakimś stopniu do chrześcijańskich kościołów protestanckich.

Ewangelie mówią, że Jezus (i apostołowie) nawoływał do miłości bliźniego, jako najważniejszego przykazania (J 13, 34; Mk 12, 29-31), wskazując także na miłowanie nieprzyjaciół (Mt 5, 38-48). To przykazanie (nowe) miało być ważniejsze niż wszystkie inne i wprowadzać nowe prawo wobec prawa starotestamentowego („oko za oko…”). Oczywiście człowiek jest słaby, grzeszny, upada i stąd tez siła i moc sakramentu spowiedzi, który pozwala nam zrzucić  z siebie ciężar grzechów, żałować, naprawić i się poprawić. W Polsceponad 90% procent to katolicy, choć z danych Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego wynika, że czyny udział w Mszach Świętych i Komunii Świętej dotyczy zaledwie ponad 30 i prawie 20 procent wierzących. Czyli znowu dominuje poziom deklaratywności, a jak trzeba czegoś dopełnić – jest już gorzej.

I niestety tak samo jest z dopełnianiem tej miłości bliźniego i miłowania nieprzyjaciół. I dotyczy to nie tylko stosunku większości Polaków do Romów, ale wszystkich relacji społecznych jakie są widoczne w otaczającym nas świecie. Nie gloryfikując jakichkolwiek czasów wcześniejszych (paaaaanie, przed wojną, to nawet chleby były większe) i nie narzekając na współczesność, trzeba przyznać, że coś się z nami wszystkimi złego dzieje. A może jest to wina mediów społecznościowych i przeładowania nas informacjami i pewnością, że zawsze mamy rację? A może jako cała społeczność ludzka na Ziemi zmierzamy do jakiejś wielkiej zmiany?

Przyczyna, czy ukryty cel tych przemian jest bez znaczenia. Przynajmniej powinna być dla katolików. Bo nawet jeśli nie potrafimy dopełnić nowotestamentowego przykazania o miłości bliźniego, to po jego codziennym łamaniu (bo wolimy komuś zepsuć dzień, niż być miłym i sprawić, że komuś innemu będzie dobrze) powinniśmy po spowiedzi lub rachunku sumienia, żałować, naprawić i się poprawić. Ale to w praktyce tak nie działa. Najbardziej brakuje tego „się poprawić”. Bo o przeprosinach kogoś, to już całkiem możemy zapomnieć.


W 2019 roku Papież Franciszek odbył pielgrzymkę do Rumunii. Na jej zakończenie odwiedził miejsce (miejscowość Blaż (Blaj)), w którym działał bł. bp. Jan Suciu, który zginął z rąk komunistów. Wedle doniesień prasowych, biskup był także przyjacielem mieszkających tam (w dzielnicy Barbu Lăutaru) Romów. Dla papieża była to okazja do tego, aby spotkać się z tamtejszymi Romami.

I Papież Franciszek potrafił im powiedzieć takie rzeczy, które mieszczą się w kategorii miłości bliźniego. Bo każdy człowiek jest potrzebny i jak mawiał jeden z polskich wieszczy w każdym człowieku jest słońce (choć czasem bardzo ukryte). Mówił zatem o tym, że Romowie mają cechy, które mogą ubogacić innych. Za przykład dał docenianą przez nich wartość życia i szerokiej (bardzo) rodziny, a także związanej z tym solidarność i gościnność oraz szacunku do osób starszych. Wychodząc poza powyższe kwestie, które ewidentnie dotyczą wewnętrznego systemu praw romskich, wspomniał także o spontaniczności i radości życia, które co prawda wiążą się już bardziej z operetkową (+ koniecznie ore, ore…) wizją Romów, ale uczynił to po papiesku – wrażliwie.

Poza takim chwaleniem Romów, Papież Franciszek zachował się tak, jak można się było właśnie po TYM Papieżu spodziewać. Poprosił bowiem Romów o wybaczenie:

„Historia mówi nam, że także chrześcijanom, nawet katolikom, nie jest obce tak wielkie zło. Chciałbym prosić za to o przebaczenie.”

„Proszę w imieniu Kościoła o przebaczenie Pana i wasze przebaczenie za to, że na przestrzeni dziejów was dyskryminowaliśmy, znęcaliśmy się lub patrzyliśmy na was źle, oczami Kaina, a nie Abla, i nie potrafiliśmy was uznać, docenić i bronić w waszej wyjątkowości.”

Sumując te wypowiedzi, Papież Franciszek wykazał się ogromnym zrozumieniem romskiej sytuacji i powiedział to, co mogło trafić do romskich serc. Zarówno przywołanie wartości (w sumie rdzeniowych w ich kulturze) dla społeczności romskiej, które w różnym stopniu i w różny sposób są przez nich dochowywane, ale jednak zawsze istnieją, jak i to, co jest nam tak trudno najczęściej wyartykułować, czyli przeprosiny, były bardzo ważnymi składnikami tego spotkania, ale są także istotnymi elementami papieskiego pontyfikatu. Bo takich przeprosin nigdy nie było. Nawet za romski Holokaust (Samudaripen) w czasie drugiej wojny światowej. Prędzej można się spodziewać negowania tej tragedii. Może samo uznanie jego istnienia i coraz częstsze funkcjonowanie informacji o nim w świadomości społeczności większościowej powinno wystarczyć? No może i wystarcza. Ale gdzie przeprosiny za kilkaset lat prześladowań, polowań, niewolnictwa, zakazywania języka, wykorzeniania kultury? Może nie są potrzebne. Wystarczy sama wiadomość i wiedza o nich? Spowiedź ma właściwości oczyszczające. Chyba przeprosiny Papieża Franciszka mogą pełnić podobną funkcję? I jak po spowiedzi, po takich przeprosinach głowy Kościoła Katolickiego powinno być już lepiej, powinien być szczery żale i powinna być poprawa. Ale nie jest. Antycyganizm ma się w Europie dobrze.

Nie były to pierwsze bliższe i większe kontakty Romów z Papieżem. Przykładem na nie może być przyjęcie w 2011 roku przez Papieża Benedykta XVI pielgrzymki 2 tysięcy Romów. Podobnie jak Papież Franciszek, choć nie było wtedy wyraźnych przeprosin, Papież Benedykt XVI mówił rzeczy, które mogły trafić do romskich serc. Odwoływał się do złej historii i bardzo afirmacyjnie wyrażał się o nowej, lepszej współczesności (głownie europejskiej) i możliwościach, jakie oferuje Romom. I choć powiedział Romom „jesteście w Kościele! Jesteście umiłowaną częścią pielgrzymującego Ludu Bożego”, to jednak podszedł do Romów inaczej niż o wiele bardziej społeczny Papież Franciszek.

 

Słowa Papieża, głowy Kościoła Katolickiego powinny mieć ogromną moc dla każdego katolika. Jakoś od 2019 roku nie zmieniło się wyraźnie nic na lepsze w traktowaniu Romów w Polsce, kraju w którym ponad 90% mieszkańców to katolicy. Teoria teorią, a w praktyce jakoś to wszystko słabo wychodzi.

Na koniec jeszcze jeden cytat (skrócony) z Papieża Franciszka z wizyty u romskiej społeczności w Rumunii: „w historii ludzkości zawsze istnieją figury Kaina i Abla – jest wyciągnięta ręka i ręka, która bije. Istnieje cywilizacja miłości i cywilizacja nienawiści. Każdego dnia trzeba wybierać między Ablem a Kainem.”.

To zawsze jest nasz wybór.

 

 

 

piątek, 18 września 2020

Romska strategia na finiszu

Niewątpliwie przyjęcie w 2011 roku przez Unię Europejską ogólnoeuropejskiej strategii na rzecz Romów (Komunikat Komisji do Parlamentu Europejskiego, Rady, Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego i Komitetu Regionów Unijne ramy dotyczące krajowych strategii integracji Romów do 2020 r. /* KOM(2011) 173 wersja ostateczna */) było wydarzeniem bezprecedensowym. Po raz pierwszy w historii jednoczącej się – od Traktatów Rzymskich – Europy, Unia Europejska odeszła nieco od kwestii ekonomicznych na rzecz społecznej ochrony jednej konkretnej mniejszości. Nieco, ponieważ jedną z bardzo wyraźnie zaznaczających się motywacji zainteresowania się samego systemu Romami, była zawsze pożądana przez europejski paradygmat, produktywność wszystkich (lub prawie wszystkich) obywateli. Romowie natomiast, żyjąc w większości na marginesie życia społecznego, gospodarczego i kulturowego państw europejskich, mogli być najpoważniejszym zagrożeniem dla spójności społeczno-ekonomicznej Wspólnoty. Tym bardziej, że pełne przystąpienie ostatnich dwóch państw (Rumunii i Bułgarii) największego rozszerzenia Unii Europejskiej, uwypukliło jej nieprzygotowanie na etniczny (a konkretnie romski) aspekt tego procesu. Romowie bowiem stali się najliczniejszą i zarazem najbardziej zróżnicowaną, a także  pozostającą w najgorszej sytuacji (oczywiście uśredniając dane) grupą na jej obszarze. Oczywiście byłą to okazja do wyraźniejszego i bardziej powszechnego dostrzeżenia problemy tej społeczności.

Tak, czy inaczej przyjęcie romskiej strategii przez Unię Europejską dawało ogromną nadzieję.

Od samego początku strategia w mniejszym, czy większym stopniu była krytykowana i to zarówno przez inne organizacje zajmujące się tą tematyką, jak i NGO, a także rządy państw członkowskich. Zresztą krytyka ta nie ustawała do połowy jej realizacji, zmieniając się od około 2017 roku w konstruktywne orędownictwo na rzecz jej innego (w wielu aspektach) ukierunkowania i reformy w kolejnym okresie programowym, czyli po 2020 roku. Rzeczywiście nie była doskonała, ale spełniała swoje założenia i w sumie krytyka od początku była ukierunkowana na jej poprawę, a nie całkowitą likwidację. Miało to sens o tyle, że nie były to pierwsze doświadczenia Unii Europejskiej w zakresie wspierania Romów i zajmowania się tą grupą, jednak miały one o wiele węższy zakres i odmienny charakter. Ponadto strategia nie powstała z niczego, i te wcześniejsze doświadczenia nie były jedyną podstawą. Komisja Europejska brała pod uwagę obszerne konsultacje (np. z NGO), dyskusje (i powstałe w ich wyniku dokumenty) prowadzone w ramach poszczególnych instytucji unijnych, eksperckie analizy skutków, a także dotychczasowe doświadczenia państw członkowskich, które już wcześniej realizowały strategie krajowe (w tym polskie rozwiązania, wprowadzane od 2001 roku).

Zresztą unijna strategia także nie ruszyła w pełni od razu, bo w sumie do końca 2013 roku można było ją uznać za wciąż startującą, co wynikało w pewnym stopniu z takich spokojnych na starcie założeń, opieszałości państw członkowskich i powolnego zbierania praktycznych doświadczeń.

 

Poza znacznym nagromadzeniem publikowanych opinii i sprawozdań tuż przed i na samym początku funkcjonowania strategii, system unijny zadbał także o ocenę strategii i corocznie, zebrawszy krajowe sprawozdania, opracowywał oceny pod postacią komunikatów Komisji, uzupełnianych mniej ogólno-strategicznymi, natomiast o wiele bardziej szczegółowymi dokumentami roboczymi służb Komisji.



W międzyczasie pojawiała się także pewna niewielka liczba dokumentów unijnych odnoszących się do szczegółowych kwestii związanych ze strategią lub bardziej koncentrujących się na konkretnych kwestiach związanych z Romami w państwach Unii Europejskiej. Na szczególną uwagę ze względu na wagę tematu zasługuje Rezolucja Parlamentu Europejskiego z dnia 25 października 2017 r. w sprawie aspektów praw podstawowych w integracji Romów w UE: walka z antycyganizmem. Inne stosunkowo często, choć czasem marginalnie poruszane tematy dotyczyły szczególnej roli romski kobiet (Romnia) lub sposobu wykorzystania i roli funduszy społecznych we wspieraniu Romów.

Szczególna rola przypadła dokumentom z 2017 roku, ponieważ przeprowadzono wówczas ocenę śródokresową, a dodatkowo zrealizowano także ogólnoeuropejskie konsultacje społeczne na temat romskiej strategii.

Analizując powyższe dokumenty unijne, a w szczególności coroczne sprawozdania z wdrażania romskiej strategii odnosi się wrażenie, że rok 2017 (i po części 2018) był także przełomowy w tym, że na podstawie uzyskanych wtedy wyników badań i informacji, zaczęto planować strategię po 2020+. Trochę chyba za wcześniej, ale skoro kolejne sprawozdania i jakiekolwiek dokumenty unijne odnoszące się do tego, co będzie ze strategią, były coraz później publikowane i nie wnosiły nic nowego, powołując się jedynie na dokumenty, zalecenie, koncepcje i pomysły właśnie z tego roku, to chyba doszło do jakiegoś zawieszenia strategicznego perspektywicznego myślenia a rok 2017 (i 2018) stały się kotwicą i punktem odniesienia.

Nie znaczy to, że nie pojawiły się nowe, dobre (nie zawsze) opracowania dotyczące tego, jak powinna wyglądać przyszła strategia, do czego powinna się odnosić i na co kłaść szczególny nacisk.


Należy tu bardzo docenić zbiór raportów i opinii zgromadzonych na stronie Komisji Europejskiej w dziale Roma and the EU/Preparing a post-2020 initiative on Roma equality and inclusion, jednak nie wnoszą one aż tak rewolucyjnych pomysłów, wobec tego co zostało wypracowane w wyniku oceny śródokresowej, i choć uwzględniają kluczowe zakresu problemowe, o wiele ważniejsze niż ich treść będzie to w jaki sposób zostaną ukształtowane programowe dokumenty dotyczące romskiej strategii 2020+.

Zasadniczo aktualna wciąż strategia w jakimś stopniu poprawiła/zmieniła sytuację Romów w Europie. Dostępne w jej ramach środki finansowe, pozwoliły zainwestować w romski kapitał kulturowy, społeczny i po prostu ludzki, co poza jednak nielicznymi twardymi inwestycjami, zmieniło z pewnością najbardziej sytuację edukacyjną wielu europejskich Romów. Zgodnie z róznorodnymi danymi FRA, w zależności od państwa, choć ogólny trend jest wyraźnie widoczny, nie udało się wprowadzić znaczących i trwałych zmian w obszarze mieszkalnictwa, opieki zdrowotnej i zatrudnienia. Pierwszy z tych trzech obszarów jest kosztowny i należy go realizować bardzo ostrożnie, aby nie zwiększyć niechęci do Romów w społeczeństwie większościowym, poziom opieki zdrowotnej jest uzależniony nie tylko od zaplecza technicznego, ale i od podejścia służby zdrowia do pacjentów. W przypadku zatrudnienia natomiast krzyżuje się bardzo wiele czynników, spośród których część nie ma szansy podlegać romskiej strategii, a pozostałe są trudne do przezwyciężenia.

Powyższe kwestie wiążą się z tym, co stanowiło główne problemy strategii. A były nimi jej realizacja na poziomie krajowym, lokalnym i jednostkowym. To na tym ostatnim najbardziej przejawia się jeden z największych problemów, który potrafi zrujnować jakikolwiek postęp i najbardziej efektywne plany. Jest nim bowiem stosunek społeczeństwa większościowego do Romów, stereotypy i po prostu antycyganizm.

Społeczeństwo większościowe nie chce się zmieniać. I nie chodzi tu o dopasowanie się do kultury mniejszości. Nie chce nawet zmieniać swojego do niej stosunku. Bo nie. Bo po co. Bo oni muszą zasłużyć. Bo jesteśmy większością. Dlatego antycyganizm w Europie ma się bardzo dobrze. Dobrze, że jest jednym z tych zagadnień, na które zwraca się znaczącą uwagę zarówno w dokumentach poprzedzających kształtowanie romskiej strategii 2020+, jak i w ogólnym podejściu do strategii romskiej od śródokresowej oceny. Czy jednak najlepsze zapisy strategiczne zdołają przebić się od teorii do praktyki i zmienią cokolwiek? Oby, choć wątpliwości co do tego są ogromne. W końcu od początku jej funkcjonowania problem dyskryminacji Romów był wyraźnie wskazany w obowiązującej do końca tego roku strategii. I co? I nic. Jest coraz gorzej.

Dotychczasowe działania w tym zakresie w różnych państwach członkowskich były zasadniczo nieefektywne i tak naprawdę nikt nie wymyślił skutecznej metody na walkę lub choćby osłabienie antycyganizmu. Żadna metoda nie zadziałała. Państwa członkowskie bardzo często nie widzą problemu w tym zakresie lub go po prostu lekceważą. Bez konkretnych wskazówek, rygorystycznych kryteriów, wyraźnych nakazów, w wielu państwach nic się nie zmieni. A takich rzeczy w nowej strategii nie będzie. Bo nie taka jest jej rola.

 

Czy zatem nowa strategia jest potrzebna? Niewątpliwie jest. Wskazuje na aktualność problemu, wytycza ogólny kierunek, oferuje możliwości finansowe i można dla niej znaleźć wiele innych proromskich uzasadnień.

Ale to, jak zostanie w praktyce i lokalnie i jednostkowo zrealizowana (i nie chodzi tu o jak najbardziej chwalebne/pozytywne zapisy w raportach i sprawozdaniach), to już zupełnie inna sprawa.

Oby znowu nie okazało się, że do znudzenia będzie powtarzane to, co było przy okazji romskiej strategii do 2020 roku: wiele zostało zrobione, ale sytuacja społeczności romskiej się nie zmieniła.