piątek, 28 września 2018

Wrażliwość etniczna


Na początek wypada chyba podziękować redakcji i dziennikarzom Onetu, ESKA info oraz Super Expressu. Za co? Za wrażliwość etniczną. Tak to bowiem należy nazwać.
Jednak przed wyjaśnieniami najpierw trzeba przypomnieć o pewnym oczekiwaniu, które ze strony Romów pojawia się od dawna i które dotyczy mediów. Najczęstszym wyrazicielem tego oczekiwania bywa prezes Zarządu Głównego Stowarzyszenia Romów w Polsce - Roman Kwiatkowski, który przedstawił swoje stanowisko (reprezentując przy tym znaczną grupę polskich Romów) w piśmie z listopada 2016 roku skierowanym do Ministra Sprawiedliwości, Prokuratora Generalnego - Zbigniewa Ziobro. Rzecz dotyczy informowaniu przez media (prasa, radio, telewizja, internet) o przynależności do narodowości romskiej sprawców czynów zabronionych. 

http://www.stowarzyszenie.romowie.net/strona.php?grupa=539

Jeśli komukolwiek zechciałoby się zagłębić w przytaczane i cytowane zapisu aktów prawnych przedstawionych w tym piśmie, to bez problemu można dostrzec, że w rzeczywistości nie dotyczą one (przynajmniej w części przypadków) wyłącznie wskazywania na przynależność etniczną w związku z przestępstwami, ale generalnie podawania takiej informacji w związku z pozainformacyjnym celem. Takim celem może być budowanie negatywnego nastawienia do te grupy. Idąc dalej tym tropem, można by uznać, że nawet jeśli chodzi wyłącznie o wzbudzenie (lub podbicie) sensacji ze względu na przynależność etniczną osób, o których mowa w materiale medialnym, to także należałoby to uznać za… No właśnie już nie za sprzeczne z prawem. Może jakakolwiek ostrożność, czy też wrażliwość (właśnie etniczna) powinna wynikać z kodeksów etyki dziennikarskiej? A może nie z kodeksów, a raczej z zasad funkcjonujących gdzieś w dziennikarskiej duszy? Takie wbudowanie podejścia jakie np. ma generacja Y i Z w stosunku d przechodzenia przez ulicę na czerwonym świetle? Oni po prostu tego nie robią. Pokolenie X nie ma z tym żadnego problemu.
Zatem może to powinna być jakaś wrażliwość dziennikarska, która nie musi się uruchamiać w przypadku kiedy chodzi o przynależność etniczną sprawców przestępstw (to powinno być wręcz automatyczne i o to powinna dbać przede wszystkim sama redakcja), ale o sytuacje kiedy taka informacja jest po prostu zbędna, albo może wywołać niezamierzony, ale jednak negatywny skutek. Oczywiście należy zrozumieć, że dziennikarz chce napisać jak najwięcej, tym bardziej jeśli żadna ze stron (a choćby i policja) nie chce i nie może przekazać zbyt wielu danych. Wtedy naprawdę każda informacja jest na wagę złota. No może jednak nie na wagę złota.

https://wiadomosci.onet.pl/kraj/zuromin-14-latka-w-ciazy-w-szpitalu-badanie-wykazalo-obumarcie-plodu/qbd9518

20 (i 21) września na portalach informacyjnych pojawiło się doniesienie o wszczęciu policyjnego postępowania wyjaśniającego w sprawie związanej z 14-latką, która po chwili wizyty u ginekologa w Mławie trafiła do szpitala w Żurominie, gdzie okazało się, że była w ciąży i że doszło do „obumarcia płodu”. Postępowanie wyjaśniające jest związane z wiekiem nastolatki i podejrzeniem o popełnienie przestępstwa obcowania z osobą małoletnią poniżej 15-go roku życia. Taka informacja pojawiła się na portalu Onet, ESKA info oraz Super Express. Onet jako źródło informacji podał stronę gazeta.pl.

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,23946867,zuromin-do-szpitala-zglosila-sie-14-latka-w-ciazy-prokuratura.html#s=BoxNewsLink&a=167&c=125

I tu pewne zaskoczenie. Na portalu gazeta.pl, fakt24, wp.pl, RadioZet, wprost, O2, KurierŻurominski.pl , informacje te zostały uzupełnione o fakt, że dziewczynka była pochodzenia romskiego.
I teraz podstawowe pytania – czy ta informacja jest konieczne/potrzebna, co wnosi nowego do sprawy. Tym bardziej, że w każdym z przypadków pojawienia się w artykule identyfikacji etnicznej dopisywano zdanie „W kulturze tej dziewczynka 14-letnia jest już kobietą.”.
W większości przypadków reakcja czytelników jest zapewne zbliżona do tego, co wyraził jeden z internautów: „Brzmi to jak wybielanie czynu. Według polskiego prawa to pedofilia. Jak ktokolwiek tego nie rozumie i nie szanuje wsadzić do ciupy.”. Takie zdania i opinie nie budują dobrego klimatu wokół społeczności romskiej. I wczesne (zbyt) uznawanie nastolatek za kobiety gotowe do dorosłego życia jest i będzie w naszej kulturze kontrowersyjne, bo mamy jasno wyznaczone dwa progi dojrzałości – 18 i 21 lat i to nie podlega żadnej dyskusji. Jednak wśród Romów sprawa ta wcale nie jest tak oczywista, choć wiąże się z tym wiele problemów. Zatem czy informując czytelników chodziło o usprawiedliwienie tego, że 14-latka jest w ciąży czy też wręcz przeciwnie – o pogorszenie opinii na temat Romów? Właściwie nawet nie wiadomo, czy sprawca także nie miał np. 14 lat…

http://kurierzurominski.pl/538578,14-LATKA-W-CIAZY-SZPITAL-ZAWIADAMIA-PROKURATURE.html

W jakimś stopniu podanie przynależności etnicznej nastolatki mogłaby być uzasadniona w przypadku tekstu, jaki pojawił się na portalu KurierŻurominski.pl, który odnosząc się do sytuacji lokalnej podkreślił, że w 2018 takich przypadków było już 11. Jednak tylko jeden z nich – opisany w artykule dotyczył obywateli romskiego pochodzenia. Zatem czy na pewno ta informacja była tu uzasadniona? Chyba jedynie aby pokazać, że u Romów był to jednostkowy przypadek a 10-krotnie więcej takich sytuacji (włączając w to molestowanie seksualne) wiązało się z przedstawicielami społeczeństwa większościowego, a nie Romów.
A może jednak w każdym z tych przypadków chodziło o usprawiedliwienie? Policja często w stosunku do Romów bierze pod uwagę specyfikę ich kultury. Jednak w tym obszarze tradycja romska jest sprzeczna z polskim prawem, co każdorazowo stwarza problemy i wymusza na organach ścigania podejmowanie czynności wyjaśniających. Istnieje mechanizm pozaustawowego kontratypu zwyczajowego (obrona przez kulturę - cultural defence), który pozwala na nieco inne prowadzenie tego typu spraw. Pomimo tego konsekwencje uznawania małoletniej za dostatecznie dorosłą na kontakty seksualne jest sprzeczne z polskimi prawem.

Onet, pomimo tego, że podawał informację za gazeta.pl, pominął fakt, że nastolatka była Romni. To chyba dobrze. Chcijmy wierzyć, że wynika to albo z wewnętrznej polityki firmy, albo z etnicznej wrażliwości dziennikarza, który przygotowywał tekst. Wyprzyjmy możliwość, że dziennikarz niedokładnie przeczytał tekst w portalu gazeta.pl, albo że było za mało miejsca na stronie aby dopisać tę informację. Taką samą (wrażliwą) przyczynę warto także przyjąć w przypadku portalu , ESKA info oraz Super Expressu.
Zatem na koniec jeszcze raz:  dzięki za wrażliwość etniczną.



wtorek, 18 września 2018

Międzynarodowa grupa praw mniejszości


Minority Rights Group International (na razie chyba brak oficjalnego tłumaczenia nazwy tej organizacji na język polski) jest organizacją pozarządową, powstałą w 1960 roku, zrzeszającą organizacje (130) z 60 państw świata, której zakres aktywności koncentruje się na prawach mniejszości oraz (i w  szczególności) prawach grup rdzennych.

https://minorityrights.org


Do grup rdzennych należą  między innymi ludy nazywane kiedyś Indianami, Eskimosami, Aborygenami, a Romowie stanowią wręcz ich przeciwieństwo (będąc przybyszami z zewnątrz). Pomimo tego, można przyjąć, że tak jak odpowiednio poszczególne z wymienionych grup były (i dalej są) swoistym sprawdzianem humanitaryzmu, humanizmu, demokracji i pokory białego człowieka dla mieszkańców i systemu USA, Kanady i Australii, tak Romowie są analogicznym sprawdzianem dla Europy. Można to tak potraktować, także dla tego, że Romowie przybyli do Europy na tyle dawno aby być tu na pewno u siebie, a zarazem na tyle niedawno, aby Europa była już „domknięta” etnicznie, przez co potomkowie Cyganów stali się wiecznymi obcymi. Poza tym wiele cech ich społeczności odpowiada cechom pierwotnych społeczności rdzennych, a i reakcja na ich inność i stosunek większościowy do nich jest pełen – uzasadnialnej (???) głownie kolorem skóry – wyższości.

Pozostawiając jednak na marginesie rozważania dotyczące analogii pomiędzy Romami a grupami rdzennymi, Minority Rights Group International prowadzi różnorodne kampanie dotyczące swojego targetu. Zgodnie z tym jak sami o sobie piszą, do ich głównej aktywności należy rzecznictwo na forum międzynarodowym (w tym w ONZ), publikowanie docenianych (przez naukowców i opiniotwórcze środowiska) w świecie raportów, produkcja filmów dokumentalnych, wsparcie procedur i procesów prawnych (pionierskich w zakresie ochrony praw mniejszości), a także realizacja i finansowanie projektów wykorzystujących nowatorskie i otwarte metody docierania do społeczeństw większościowych.
Organizacja ta uważa, że włączenie społeczne mniejszości służy całemu społeczeństwu, a skutkami wykluczenia są konflikty, mogące prowadzić nawet do ludobójstwa. Trudno nie zgodzić się z takim credo i nie docenić szerokiego zakresu działania tej organizacji. Tym bardziej, że MRG stara się walczyć z każdą formą dyskryminacji i stara się zachować prawa w każdym zakresie: – jak to sami o sobie piszą – prawo do ziemi, na której ludzie żyją, do języków, którymi mówią, do równych szans w edukacji i zatrudnieniu oraz do pełnego uczestnictwa w życiu publicznym.

Co jakiś czas (najczęściej co roku, choć nie zawsze się to udaje), MRG publikuje zbiorczy (i zarazem kejsowy) raport dotyczący sytuacji w zakresie mniejszości i ludów rdzennych. W 2018 roku taki raport ukazał się pod tytułem:  “Minority and Indigenous Trends 2018. Focus on migration and displacement”.

https://minorityrights.org/2018/09/12/exclusion-at-the-heart-of-todays-migration-and-displacement-new-key-trends-survey/

Zatem w zakresie tematu dyskryminowanych mniejszości wciąż aktualnym zagadnienie jest migracja i wysiedlenia. O ile międzykulturowa migracja pozostają w XXI wieku tematem głównym (i wcale nie zapoczątkowanym 9.11), to wysiedlenia z europejskiego punktu widzenia wydaj się być raczej charakterystyczne dla XX wieku. jednak tak nie jest i skutki tego Europa odczuwa w sposób wyraźny – choćby pod postacią ich długoterminowego skutku – tzw. kryzysu migracyjnego w Europie.

Ponieważ raport ma charakter kejsowy i na podstawie wyraźnych i konkretnych sytuacji stara się pokazać światu (poprzez zainteresowane nim środowiska opiniotwórcze), szerszą perspektywę problemów mniejszości poprzez jednostkowe (choć dotyczące całych grup) przypadki związane z konkretnymi mniejszościami.
Dlatego też Polska pojawia się w raporcie w kontekście migrantów z Czarnej Afryki (część poza saharyjską Afryką północną) i ich – pomimo kilkudziesięcioletniej historii pobytu tej grupy w Polsce) – problemów w zakresie zatrudnienia i edukacji. 

https://minorityrights.org/wp-content/uploads/2018/09/September-2018_MR_Trends_Report_170x240_WEB_FINAL.pdf

Warto tu jednak zaznaczyć, że na stronie internetowej –  tego typu profile posiada na niej większość państw świata – w przypadku Polski opisana jest mniejszość niemiecka oraz Romowie. Bardzo ważne jest, to że dane o Polsce są aktualne. Oczywiście nie można wierzyć podpisowi z datą aktualizacji (June 2018), ale na stronie pojawia się odniesienie do (niepolskich) dokumentów z 2017 roku. Niepokojące jest natomiast wskazanie (poparte wskaźnikiem procentowym) wysokiego stopnia umieszczania uczniów romskiej narodowości w szkołach specjalnych. W Polsce – w odróżnieniu od państw leżących na południe od niej (aż po Bałkany) – stosunkowo łatwo udało się porzucić myśl o szkołach i klasach „nur für Gypsy”, a i wskazana w informacji praktyka wydaje się być w Polce rzadkością. Wynika to między innymi z tego (co zresztą zostało wskazane jako problem przez MRG), że w Polsce dostrzeżono problem niedouczenia (głównie języka polskiego) romskich dzieci wieku przedszkolnego i wykonano (często w  ramach świetlic romskich) jakiekolwiek działania mogące zmienić tę sytuację. Oczywiście to kropla w morzu potrzeb, jednak istotna w tym przypadku jest przede wszystkim zdroworozsądkowa diagnoza.
W raporcie z 2018 roku temat Romów został poruszony w kontekście Włoch. Właściwie od 2008 roku Włochy w związku z Romami wciąż zaskakują i nie znikają z okołoromskich (i nie tylko) serwisów informacyjnych. 

https://minorityrights.org/wp-content/uploads/2018/09/September-2018_MR_Trends_Report_170x240_WEB_FINAL.pdf

Z tego przykładowego, bo dotyczącego Włoch, raportu o Romach, można wywnioskować to, co wynika z wielu opracowań i co niestety coraz częściej jest potwierdzane w rzeczywistości społecznej (bez względu na to jak przerażająco to brzmi).  
Romowie jako grupa są najbardziej dyskryminowaną grupą etniczną w Europie, a ponadto ich dyskryminacja znajduje największą akceptację lub co najmniej wzbudza najmniejszy sprzeciw w społeczeństwach większościowych.

Jednak główny temat poruszony w raporcie wiąże się z wysiedlaniem Romów. Z problemem tym można się zetknąć niemalże w całej Europie. Nawet łącznie z Polską – np. sprawa z Jelitkowa albo problem przeprowadzki Romów do innych gmin -  lub z Ukrainą, choć w każdym państwie problem ten przybiera swoją indywidualną i wyjątkową formę.

https://minorityrights.org/wp-content/uploads/2018/09/September-2018_MR_Trends_Report_170x240_WEB_FINAL.pdf

We Włoszech wiele romskich obozów ma charakter oficjalny i ich sytuacja jest zależna formalnie od decyzji władz. Włączając to ich bezkompromisową likwidację. Ponadto 40% Romów żyje w dalszym ciągu w nielegalnych obozach. Oczywiście problem dotyczy przede wszystkim Romów przybyłych do Włoch w ciągu ostatnich 11 lat z Europy południowej.

Po raz kolejny w tym przypadku potwierdził się brak przygotowania Unii Europejskiej do rozszerzenia na wschód (2004-2007) w zakresie poszerzenia etnicznego. Jednak na tego typu otwarcie się na swobodę przepływu Romów posiadających obywatelstwo Unii Europejskiej) chyba nic nikogo nigdy nie mogłoby przygotować.



sobota, 8 września 2018

Dotarcie do niekatywnych


Nie trzeba głębokich badań opinii publicznej aby – choćby w oparciu o to, co w ostatnich miesiącach działo się na Ukrainie i jakie oficjalne wypowiedzi pojawiały się we Włoszech – wiedzieć, że Romowie nie są ulubionym narodem większości większościowych mieszkańców państw europejskich. Zresztą wystarczy sprawdzić wypowiedzi publiczne użytkowników internetu pojawiające się pod informacjami dotyczącymi tej mniejszości, jakie w związku z różnymi kwestiami są publikowane na wielu portalach. Jednak szczegółowe badania opinii publicznej dobrze obrazują (jak choćby poniższa infografika), ogólną sytuację w Europie.

https://www.rferl.org/a/how-europeans-view-roma/29325886.html

Przy całym takim, a nie innym kształcie stosunku do Romów nie ma znaczenia, że opinia na całej grupy kształtowana jest w wyniku kontaktów z częścią ich populacji utrwalając i upowszechniając stereotypy. Kontakty są przypadkowe i dotyczą najczęściej tej ich grupy, która żyje w ubóstwie, która nie podejmuje pracy i która nie radzi sobie w życiu na poziomie i w sposób, który mógłby być akceptowany przez większość mieszkańców państwa. Efekt jest taki, że niechęć do Romów jest ostatnią z akceptowanych form rasizmu w Europie.
Zarzuty pojawiające się w publicznej przestrzeni internetu dotyczą kilku kwestii. Wystarczy sięgnąć do przypadkowego (pierwsza strona wyszukiwania w Google) i już starego zbioru takich wypowiedzi, który znajduje się pod informacją dotyczącą jednego z projektów aktywizacji Romów.

https://www.jelonka.com/cyganie-uczcie-sie-i-pracujcie-24007

Jest to jedynie przykład i tego wypowiedzi w internecie jest bardzo dużo, jednak zarzuty się powtarzają:
- kradną
- są agresywni
- nie chcą pracować
- nie chcą się uczyć
- dostają pieniądze na wszystko za nic.
Z każdą z tych kwestii można by dyskutować, szukać usprawiedliwień, wyjaśniać. Jak zawsze i zgodnie z zasadami arystotelesowskiej logiki każdej tezie (i wyjaśnieniu) można przeciwstawić tezę (i wyjaśnienie) o porównywalnej sile argumentacji. To, na co warto zwrócić uwagę (przynajmniej w zakresie pracy i nauki), to element mieszczący się w kategorii kulturowej (norm kulturowych), a związany z życiowymi doświadczeniami i systemem wychowania. Ta kwestia dotyczy każdego i wielu dziedzin życia. Jeśli w jakiejś rodzinie wszyscy (niedyskryminacyjnie zaweźmy – mężczyźni) pracują jako mechanicy samochodowi, to taki wzór pracy i życia zostanie przekazy kolejnemu pokoleniu. Taki model. Jeśli w jakimś regionie Polski podstawowa wersja pierogów to pierogi ruskie to mówiąc tam „pierogi”, większości nie skojarzą się one z pierogami nadziewanymi mięsem lub kaszą gryczaną. Taki model. Jeśli w rodzinie romskiej nikt nie ma wykształcenia wyższego niż podstawowe, jeśli w rodzinie romskiej wszyscy dorośli podejmują jedynie prace dorywcze i korzystają intensywnie ze wsparcia socjalnego, to… Taki model.
Brak pozytywnych wzorców, brak docierającej informacji, brak zachęty (popartej akceptowalnymi przez odbiorców argumentami), sprawiają że nasze (i romskie) wzorce domowe, rodzinne, sąsiedzkie, środowiskowe, grupowe, nie ulegają zmianie. Potrzebujemy nie tylko lustra aby zobaczyć jacy na tle innych jesteśmy, ale i poznania tych innych, poznania możliwości, wiedzy (uzasadnionej) że można inaczej i że jest to dobre, bo przynosi dobre (pod jakimś względem) rezultaty i dodatkowo nie niszczy tego co jest dla nas ważne. Nie jest łatwo dotrzeć z tymi wszystkimi zachęcającymi elementami do społeczności romskiej, która wciąż pozostaje (choć zmienia się to jak na normy kulturowe bardzo dynamicznie) zamknięta, która rządzi się własnym systemem wartości. Systemem wartości innym, ale z pewnością nie gorszym (a w wielu konkretnych przykładach lepszym). Jesteśmy na zbyt wysokim poziomie rozwoju cywilizacyjnego aby tego nie uznać, aby pozwolić sobie na błąd internalizacji, albo na twierdzenie że nasza cywilizcja jest najlepsza, albo aby utrwalać mit szczęśliwego dzikusa.

Do Romów (przynajmniej w Polsce) z tego typu kagankiem świadomości starają się docierać przede wszystkim organizacje pozarządowe, często przy wsparciu finansowania krajowego lub międzynarodowego (w tym unijnego). Modelowe rozwiązania w przypadku Romów nie są jednak na poziomie efektywności modelowe i nie przynoszą najczęściej oczekiwanych skutków. Jedną z przyczyn jest choćby utrwalona niechęć do Romów i obawa przed ich zatrudnianiem, nawet jeśli posiadają kwalifikacje do jakiejś pracy. W końcu w internecie można przeczytać wiele (i wszystkie prawdziwe!) historii o tym jak źle się skończyło zatrudnienie Roma. Skutkuje to tym, że większość bezrobotnych Romów z niesławnych Maszkowic ma ukończone po kilka zawodowych kursów kwalifikacyjnych.
Interesujący w tym zakresie (dotarcia do nieaktywnych Romów i pomocy w zdobyciu pracy) jest model, który zasadniczo nie funkcjonuje w Polsce, a w jakimś stopniu sprawdził się w Szwecji. Dotyczy on mianowicie zakresu działania Public Employment Services (PES), czyli Publicznych Służb Zatrudnienia, reprezentowanych w Polsce przez urzędy pracy (w rzeczywistości skład się on z wojewódzkich i powiatowych urzędów pracy oraz Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej).

http://ec.europa.eu/social/BlobServlet?docId=19219&langId=en
                     
W Polsce głównymi odbiorcami (klientami) działań PES są osoby wykazujące jakąkolwiek chęć do jej znalezienia, rejestrują się i w jakikolwiek sposób są w tym zakresie aktywne. Nie oznacza to, że PES nie stara się dotrzeć do osób zupełnie biernych w tym zakresie, jednak jest to działanie marginalne i zasadniczo nieskierowane skutecznie do Romów.

http://documents.worldbank.org/curated/en/569921525761576733/pdf/125989-WP-PUBLIC-POLISH-P148022-ActivationNotePolishversion.pdf

Przykładem modelu w jakimś stopniu skutecznego, a z pewnością kompleksowego i przyjmującego za grupę docelową właśnie Romów, jest szwedzki „Bridge-building” („Brobyggare”), realizowany początkowo w latach 2012-2015 i kontynuowany do tej pory w ramach krajowej strategii na rzecz Romów.

http://www.statskontoret.se/In-English/publications/2016---summaries-of-publications/evaluation-of-the-bridge-building-investment-in-the-strategy-for-roma-inclusion-20163/

W ramach tego projektu szwedzkie Publiczne Służby Zatrudnienia aktywnie wyszły do Romów, wykorzystując do swoich działań i zatrudniając mediatorów (asystentów romskich), których aktywność w Polsce jest głównie związana z edukacją. Ważnym (choć nie jedynym) składnikiem całego projektu było wprowadzenie zawodowych stałych punktów konsultacyjnych dla Romów zamieszkujących w określonej lokalizacji i aktywne informowanie ich o takiej możliwości. Inne działania (np. szkolenia zawodowe) nie odbiegały zasadniczo od tych, jakie były i jeszcze są realizowane w Polsce. Różnica polegała przede wszystkim na tym, że wszystkie grupy działań są realizowane w ramach aktywności PES i że jest to aktywne wyjście do społeczności romskiej, z realizacją usług prozatrudnieniowych nie w urzędzie, ale w romskim środowisku. Zresztą nie jest to jedyny przykład takiego podejścia. Podobne dotarcie (z uwzględnieniem specyfiki kulturowej klientów) realizowano w Rumunii, Bułgarii, Wielkiej Brytanii i na Litwie.

Pomimo tego, że (jak widać na infografice) niechęć do Romów deklaruje 42% mieszkańców Szwecji (niewiele mniej niż w Polsce), to jednak program ten – uważnie opracowany, uwzględniający specyfikę kulturowych nawyków Romów, aktywnie wychodzący do nich w oderwaniu od wymaganych w Polsce wizyt w urzędach, którym Romowie nie ufają i których działania nie rozumieją – jest kontynuowany i z punktu widzenia realizacji kompleksowej szwedzkiej strategii na rzecz Romów, pozytywnie oceniany.
Niewątpliwie jednak jednym z najważniejszych elementów zatrudnienia Romów są nie ciągłe próby podnoszenia ich kwalifikacji, ale personalne dotarcie do nich. Pokazanie, że praca poza ich wspólnotą ma sens, że przynosi pozytywne skutki nie tylko finansowe, że zwiększa akceptację społeczną. Do tego jednak potrzeba zmiany w społeczeństwie większościowym, a te wydają się niemożliwe do osiągnięcia.