poniedziałek, 28 lipca 2014

Romskie wakacje?


Środek lata, upały, w mediach niemalże sezon ogórkowy, Sejm odpoczywa. Wakacyjne rozleniwienie obejmuje niemalże wszystkie dziedziny życia. Co jednak w takim czasie dzieje się z romskimi sprawami? Czy one także wzięły urlop? Po części tak. Ale bywa, że jest to urlop przymusowy.

Znaczna część głównonurtowej populacji Europy – w ramach wolnego czasu od intensywnej aktywności zawodowej (lub edukacyjnej) budującej spójność społeczno-gospodarczo-terytorialną – stała się nagle nomadami. Specyficzna forma migracji krótkoterminowych nazwana wyjazdami w celach turystycznych opanowała Europę. Nikt nie ma nic przeciwko temu. W końcu wszystko dzieje się w ramach budowania ekonomicznych zasobów państwa. Turyści są zauważalni i wyróżnialni, nie zawsze grzeczni i niehałaśliwi, ale akceptujemy to. W końcu przyjeżdżając nie będą obciążać naszego systemu socjalnego i na pewno zostawią w naszym kraju znaczne zasoby finansowe.

W dalszym ciągu jedną z atrakcji turystycznych na Słowacji pozostają wycieczki (w formie wolniejszego przejazdu autokarem wzdłuż osiedla) w okolicach rómskych osade. Taki lokalny folklor. Przerażający jest poziom bezmyślnej dyskryminacji organizatorów i samych uczestników tych wycieczek.

Okres wakacyjny, to także czas większej aktywności osób żebrzących. Nie dotyczy to wyłącznie Romów, ci jednak są o wiele bardziej charakterystyczni i dostrzegalni. W większości przypadków nie są to miejscowi. Przyjeżdżają specjalnie do miejscowości, w których mogą liczyć na większą ilość turystów. Dbając o komfort tych ostatnich (i zysk miasta) nawet Straż Miejska aktywizuje się i zaczyna działać.

A może coś pozytywnego? Tak. Dwa międzynarodowe festiwale muzyki romskiej. Zatem na początku sierpnia najsłynniejszy Międzynarodowy Festiwal Piosenki i Kultury Romów w Ciechocinek. To już XVIII. spotkanie. W ciągu ostatnich lat dzięki Don Vasylowi i TVP z pewnością przyczynił się on do wypromowania rozpoznawalności (bo absolutnie nie używania) określenia Romowie. Poza tym – pokazuje to co w kulturze romskiej najbardziej widowiskowe (choć trudno uznać, że najbardziej wartościowe), ale cóż – to wydarzenie ma charakter medialny. Drugi festiwal to organizowany w lipcu gorzowski Romane Dyvesa – mniej znany (choć już XXVI.), wydaje się że nieco poważniejszy. Choćby przez mniejsze zaangażowanie mediów publicznych i bardziej kameralny charakter. Także i zestaw uczestniczących zespołów jest nieco inny.

A może jednak jeszcze coś negatywnego? Brak w tym roku Międzynarodowego Taboru Pamięci Romów organizowanego przez Muzeum w Tarnowie. XV. Tabor nie doszedł do skutku z prostej przyczyny – corocznie był dofinansowywany z rządowego programu na rzecz społeczności romskiej. A w tym roku program po prostu nie istnieje, pozostając wciąż w fazie projektu. W tym przypadku to jednak wierzchołek góry lodowej. Wiele ważniejszych działań niż (co prawda wspaniały, ale jednak jedynie promujący kulturę romską i jej różnorodność) Tabor  także nie otrzymało finansowania (stypendia dla uzdolnionych uczniów, świetlice, działania edukacyjne, czasopisma, NGOsy).

Choć wakacje zdominowały myśli Europejczyków, to wiele negatywnych rzeczy dzieje się dalej automatycznie. Choćby w Bułgarii w Starej Zagorze, gdzie zrównywane z ziemią są miejsca zamieszkania Romów, czy we Francji, która nie porzuciła (po słynnych masowych deportacjach rumuńskich i bałkańskich Romów) metody dużej skali, masowo eksmitując Romów.

https://www.youtube.com/watch?v=ir3mrOaYTSM

I tak już całkiem na koniec taki pozytywny drobiazg środka lata. Takie romskie wakacje. Warto posłuchać.

piątek, 18 lipca 2014

Cyganie czy Romowie?


Oczywiście, że Romowie. Bo przecież jak ktoś mówi Cyganie to na pewno chce obrazić. Bo przecież „Cyganie” niesie ze sobą tak dużo złych skojarzeń i nasza poprawność polityczna nie pozwala źle mówić o Romach.

No i tyle z poprawności politycznej, która jak zawsze niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Ale jak to jest z tą nazwą?

Unia Europejska na przykład przyjęła sobie, że każdy, ale to bezwzględnie każdy, kto prowadzi określony tryb życia i kto wyłącza się z konkretnych jej gospodarczych działań jest Romem. Podstawowy klucz – odróżnienia etnicznego znika. To bardzo kreatywne, bo dzięki temu Romami są także choćby angielscy travellers. Także dzięki temu nikt nie powie Unii Europejskiej, że ma problem na tle etnicznym z blisko (prawdopodobnie) 10 milionami obywateli. To przecież jedynie kwestia wyłączenia ekonomicznego.

Sama nazwa Rom oznacza w języku rromani (pozostawmy teraz rozważania ile bardzo różnych podgrup tego języka wykształciło się w Europie) mężczyznę/człowieka. Pamiętajmy także, że człowieczeństwo tradycyjnie jest przypisywane wyłącznie przypisywane członkom własnej wspólnoty etnicznej.
Jednak nie każda grupa etnicznych Cyganów zgadza się na nazywanie ich Romami, pomimo że w 1971 roku podczas I Światowego Kongresu Cyganów w Orpington (obecnie nazywanego Kongresem Romów) przyjęto zalecenie dotyczące stosowania nazwy Romowie.
Zgodnie z wewnętrznym zróżnicowaniem etnicznym nazwa ta może być przynależna wyłącznie Cyganom zamieszkującym Europę Środkową i Wschodnią (a tak naprawdę to chyba wyłącznie Kelderaszom, Lowarom, Czurara). Pozostałe grupy preferują swoje nazwy własne. Zatem Kale, Manusze, Sinti i wiele innych.  A wszyscy są po prostu Cyganami. Niestety rozciągnięcie nazwy jednej z podgrup na cała społeczność zawsze będzie stwarzało problemy.

A co ma powiedzieć biedna Rumunia? Już i tak połowa (co najmniej) Polaków myśli że to kraj skąd pochodzą wszyscy Romowie. Kto dostrzeże drobną różnicę pomiędzy "Romania" i "Romani"? Nic dziwnego zatem że w Rumuni chciano w 2010 roku zakazać używania nazwy Romowie.
A gdyby tak chcieć wyszukać cokolwiek po angielsku w internecie o Romach. Wystarczy wpisać przecież Roma…

Jednak poprawność polityczna i odczarowywanie rzeczywistości dyskursu publicznego nie traci na aktualności.
Zatem dwie grupy nazw przyjęte tradycyjnie w Europie: od bizantyjskich Greków – atsinganoi (Cyganie, Tsiganes (fr.)) i od średniowiecznej legendy wspomagającej przetrwanie Cyganów jako wygnańców/pielgrzymów z Małego Egiptu (Gitano (hiszp.), Gitan (fr.), Gitani (wł.), Gypsy (ang.)), należy porzucić.

To wszystko mają być wyłącznie Romowie. Nawet jeśli nimi nie są albo nazwy tej dla siebie nie akceptują.

wtorek, 8 lipca 2014

Niestety znowu Wrocław

Tym razem dzięki „Gazecie Wrocławskiej” i ogólnemu tonowi artykułów publikowanych w niej w związku z Romami. Warto przy tym sięgnąć do tekstu opublikowanego na portalu naTemat, który szeroko opisuje szerzej tę kwestię oraz do artykułu z "Gazety Wyborczej".
Z pewnością „Gazeta Wrocławska” jako największy dziennik Dolnego Śląska chce dbać o dobro mieszkańców tego regionu, troszczy się jednocześnie o swoją popularność (czytelność) i stara się poruszać kwestie aktualne. Jednak pytanie postawione w tytule artykułu z portalu naTemat: Histeria czy prawdziwy problem? wydaje się jak najbardziej zasadne.

Przede wszystkim dwie szybkie odpowiedzi : TAK – histeria, TAK – prawdziwy problem.

Dlaczego zatem histeria?
W każdym większym mieście Polski (a chciałoby się powiedzieć, że i Europy) w miejscach, w których pojawiają się turyści, swoją niszę znajdują także żebrzący. I nie ma chyba większego znaczenia, czy będzie to uprzejmy pan pytający 10 razy, czy może się o coś zapytać, czy będzie to Romni z dzieckiem. I czy ważne jest, że ma ona karnację nieco ciemniejszą niż średnia polskiego społeczeństwa? W końcu uprzejmy ale namolny pan najczęściej ma twarz w kolorze który możemy ulokować gdzie pomiędzy bordo a czerwonym. A poziom nachalności zaczepiania gości restauracyjnych przez Romów? Warto chyba przypomnieć kwestię nieromskich żebrzących z Lublina. Przy tym wrocławski problem wydaje się być błahy. A akurat o komfort gości powinni zadbać restauratorzy. Bo pomyślmy – do kogo możemy mieć tak naprawdę pretensję gdy znajdziemy się w opisywanej sytuacji? Do żebrzącego, czy do obsługi restauracji, która nie reaguje?

Jednocześnie ani zdjęcia, ani filmy, do których odsyła portal „Gazety Wrocławskiej” nie potwierdzają skali opisywanego zjawiska. Zapewne największą grozę miał wzbudzać fragment (1:01) pokazujące dwie romskie dziewczynki.  Dobrze, że choć część internautów zachowała zdrowy rozsądek: wzięła balonika? holocaust!!! Ja biały polak jak byłem mały to też bym zapierdolił balonik
Jednak inne komentarze pokazują, że histerii łatwo się poddać, a oceniać autorytarnie to naprawdę lubimy.

Dlaczego zatem problem?
Bo po prostu jest to problem. Realny problem dla miasta, dla mieszkańców, dla restauratorów i z całkiem już osobistego i chyba najpowszechniejszego puntu widzenia – dla gości restauracji i zaczepianych przechodniów. Jest to także problem dla spójności społecznej i osiągania wysokiego i zrównoważonego poziomu życia w kraju (ale to nieco inna sprawa i dotyczy nie tylko Romów i to na obszarze całej Europy).

Znalezienie środków na utrzymanie jest jednak także problemem dla Romów.
Przynajmniej część z nich chce pracować. Trudno jednak będzie całkowicie wykorzeniać ich związane z żebractwem nawyki (osadzone we wspólnych historycznych doświadczeniach społeczności romskiej) i wyedukować. Jeśli nie chcemy (bo chyba nie chcemy?) aby była to przymusowa asymilacja wymuszająca porzucenie romskości, trzeba to zrobić ostrożnie, niestety powoli i niestety kosztownie.

Jeden z mieszkańców Wrocławia powiedział: Uważam, problem Cyganów powinno się jakoś rozwiązać i to szybko, zanim do Wrocławia przyjadą turyści. Wtedy będzie obciach - dodaje.
Akurat jeśli chodzi o obciach, to nawet bez Romów w centrum Wrocławia (jak w mało którym polskim mieście wojewódzkim) jest tylu miejscowych żebrzących (choć prawdziwiej byłoby ich nazwać wymuszającymi), że z zagwarantowaniem obciachu nie ma żadnego problemu.

Szkoda, że „Gazeta Wrocławska” stara się intensyfikować napięcie, w i tak trudnej sytuacji związanej z Romami we Wrocławiu. 

Może efektywniejsze dla rozwiązania problemów miasta, mieszkańców i turystów byłoby zapytanie jakie są praktyczne skutki pierwszego spotkania Zespołu Doradczego powołanego przez Wojewodę Dolnośląskiego miesiąc temu.
Wydaje się, że dobrze opisuje je tytuł jednego z artykułów jaki pojawił się na ten temat w internecie: Urzędnicy myślą, co zrobić z Romami.