wtorek, 28 maja 2019

Trudne lata


Koniec drugiej wojny światowej był dla większości mieszkańców Polski początkiem nowego życia w nowej rzeczywistości. Dzięki zbiorowemu wysiłkowi kraj powoli odbudowywał się, a polska władza tworzyła nowy porządek Rzeczpospolitej Ludowej. Narzucony ze wschodu sposób myślenia i organizacji rzeczywistości nie pozostawiał w niej miejsca dla tych, którzy odbiegali od (szerokiego) standardu, którzy wyróżnili się i często nie potrafili dostosować do wymogów socjalistycznej rzeczywistości. Wśród nich byli także Romowie.
O wiele ważniejszy niż obecnie składnik ich kultury, jakim było wędrowne życie ówczesnych Romów, był nie do zaakceptowania przez władze. Potrzeba kontroli obywateli nie pozostawiał miejsca na swobodną, nierejestrowaną wędrówkę, brak przypisania do jednego stałego miejsca i niepaństwową pracę, bez względu na to, na czym miałaby polegać. Niedopuszczalne było także, aby romskie dzieci pozostawały poza socjalistycznym – skutecznie walczącym z analfabetyzmem w Polsce – systemem edukacji. Nie bez znaczenia było także to, że ich pozasystemowe życie było widomym znakiem (i złym przykładem), że można inaczej, że nie trzeba wpasowywać się w system, że są tacy mieszkańcy Polski, którzy nie muszą trwać zanurzeni w polskoludowej rzeczywistości i którzy nie potrzebują socjalistycznej władzy. Automatycznie Romowie stali się społecznym elementem niepewnym, nieprzewidywalnym i – co bardzo ważne z punktu widzenia ideologii realnego socjalizmu i nacisku na (zawsze) zbiorowy wysiłek – nieproduktywnym.
Na reakcję władz na istnienie tak niebezpiecznej społecznie grupy, nie trzeba było długo czekać. W 1952 roku przeprowadzono akcję C, mającą n celu objęcie wszystkich Romów ścisłą kontrolą. W tym samym roku Prezydium Rządu przyjęło dokument dotyczący pomocy przedstawicielom tej grupy w osiedleniu. W 1964 roku przyjęto (na wzór ustawy Czechosłowackiej) ustawę o zakazie włóczęgostwa, która skutkując bardzo aktywnymi działaniami służb państwowych, ostatecznie skutecznie – choć nienatychmiastowo – zatrzymała tabory. Poza tymi kluczowymi datami, akcje utrudniania życia wędrownym (włóczącym się) Romom, były prowadzone od końca drugiej wojny światowej, jednak ani ich zasięg nie był tak szeroki, ani skutki nie były tak wyraźne, jak miało to miejsce od 1952 roku do końca okresu stalinowskiego i później – od 1964 roku.

Książka dra Piotra J. Krzyżanowskiego  „Między wędrówką a osiedleniem. Cyganie w Polsce w latach 1946-1964” wydana w 2017 roku przez Wydawnictwo Naukowe Akademii im. Jakuba z Paradyża bardzo dokładnie opowiada o czynnikach, wydarzeniach, procedurach i ogólnych przyczynach, które doprowadziły do osiedlenia wędrujących Romów.
 
http://ksiegarnia.ajp.edu.pl/pl/p/Piotr-J.-Krzyzanowski%2C-Miedzy-wedrowka-a-osiedleniem.-Cyganie-w-Polsce-w-latach-1945-1964/279

Autor jest pracownikiem naukowym Akademii im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie Wielkopolskim, kierownikiem Pracowni Badań nad Mniejszościami Narodowymi i Etnicznymi działającej w ramach Akademickiego Centrum Badań Euroregionalnych uczelni oraz należy do zespołu badawczego Katedry ProblemówBezpieczeństwa Europy Północnej i Środkowo-Wschodniej.
Gorzowska uczelnia stanowi jeden z ważniejszych polskich ośrodków badań romologiczych, a jej pracownicy często i wiele publikują na tematy dotyczące Romów. Najczęstszym obszarem ich zainteresowania są kwestie historii najnowszej i choć odnoszą się w nich do kwestii kulturowych i tożsamościowych, to jednak profil ich naukowej romologicznej aktywności z pewnością odbiega od zagadnień ściśle związanych z antropologią kulturową i etnologią. W Gorzowie Wielkopolskim swoją aktywność prowadzi jedne z najbardziej znany polskich Romów, wielki artysta, organizator i twórca – Edward Dębicki, który publikację dra Krzyżanowskiego słowem wstępnym opatrzył.
Wydawnictwo to nie jest jedyną publikacją autora na tematy dotyczące Romów. W sumie jest ich kilkadziesiąt, i dotyczą różnorodnych i różnorodnie ujmowanych okołoromskich zagadnień polskiej historii najnowszej, często podejmując tematykę lokalną (Gorzowa Wielkopolskiego i regionu lubuskiego).

Dr Piotr J. Krzyżanowski jest historykiem i jest to widoczne w sposobie opracowania publikacji, w użytej metodologii oraz w jej strukturze. Bezcenne w tym przypadku są historyczne fotografie w liczbie 35, aneks zawierający teksty 20 dokumentów różnych instytucji państwowych, dotyczących Romów oraz porządkujące tabele. Wpisanie tej publikacji w wydawnictwa historyczne pozwala także (nie podążając bezkompromisową ścieżką, jak w przypadku części polskich i światowych aktywistów romskich i naukowców z Ianem Hancockiem na czele) na używanie nazwy „Cygan” w miejsce dotyczącego współczesności i całkiem najnowszej historii określania „Rom”. Jednak jak każdy romolog, autor wyjaśnia (we wstępie) używanie takiego, a nie innego nazewnictwa, powołując się przy tym (przypis 14) na interpretację profesora Lecha Mroza.
Pomimo założenia przyświecającego większości zawartości tej książki, czyli analizie dokumentów instytucji władzy (i przymusu) państwowej, jest ona czymś więcej niż tylko zbirem dokumentów i cytatów z nich przetykanych historyczną interpretacją. Co prawda cytatów jest bardzo wiele i pochodzą nie tylko ze wspomnianych dokumentów, ale także z licznych wywiadów i rozmów z Romami, pamiętających czasy opisywane w publikacji. To coś więcej, co jest w tej publikacji przejawia się bardzo wyraźnie już na poziomie jej struktury, wpływając na sposób organizacji i prezentacji treści, a także bezpośrednio na zawartość jej poszczególnych części.
Pierwsza część książki, to: Cyganie w Polsce i ich tożsamość kulturowa. Omówione są w niej zagadnienia ogólne i stanowi poszerzony wstęp do całości, szczególnie ważny dla osób, które o Romach nie wiedzą zbyt wiele. Tu nie ma żadnych niespodzianek czy szczególnych odkryć. Jednak jest ona konieczna. Tak długo, jak wiedza o Romach w polskim społeczeństwie będzie tak mocno ograniczona, jak jest obecnie i jak w świadomości większości społeczeństwa silniejsze będą stereotypy na ich temat niż wiedza o faktach, chyba każdy romolog opracowując książkę powinien tego typu (obszerniejsze lub nie) wprowadzenie zamieścić. Interesująco zaczyna być w części drugiej: Konflikt ma tle układów wartości. Już samo wyjście od koncepcji konfliktu (swój-obcy) Floriana Znanieckiego jest podstawą do tego aby czytać ją dokładnie. Dr Krzyżanowski analizuje relacje sytemu nastawionego na produktywizację, osiedlenie i realizację celów socjalistycznego ludowego państwa z wewnętrznym systemem wartości romskich i ich kulturą. Podstawowy klucz podziału treści wiąże ze skalą problemów w poszczególnych głównych dziedzinach (osiedlanie i zatrudnianie), w układzie pogrupowanych województw o zbliżonej skali tych dwóch problemów. Analiza jest bardzo sprawnie przeprowadzona i opisana, a wnioski odnoszą się do kulturowej i społecznej sytuacji Romów. Ostatnia – nieco mniejsza objętościowo część, to: Przemoc polityczna wobec Romów. Znajduje się w niej przede wszystkim omówienie kwestii prawnych, zagadnień propagandy i wymuszanego prawem dostosowywania Romów do wyobrażonej rzeczywistości PRL. Jednak jej główną część stanowi analiza załączonych w aneksie książki dokumentów związanych z akcją osiedleńczą, pod kątem przemocy państwa (a właściwie władzy) wobec Romów. Takie ujęcie tego tematu (okołoprzemocowe i sprowadzające całość działań po 1945 roku do konfliktu sytemu państwowego i systemu wartości kulturowych i społecznych) sprawia, że można tę książkę uznać jak na publikację historyczną, i za wyjątkową i za nowatorską.

Opracowania naukowe – czy to historyczne, czy inne – bywają najczęściej nudne i wzbudzają chęć ich czytania jedynie w wąskiej grupie naukowych odbiorców. Tym bardziej, gdy są to opracowania historyczne, analizujące licznie przywoływane wewnętrzne dokumenty różnorodnych instytucji. Jednak w zadziwiający sposób książka dr Krzyżanowskiego taka nie jest. Oczywiście nie czyta się jej z wypiekami na twarzy, raczej charakterystycznymi dla pochłaniania literatury dążącej do odpowiedzi na pytanie „kto zabił?”. Jednak za spraw świetnej organizacji materiału, nowatorskiego podejścia (tezy) do opisywanych wydarzeń i bardzo sprawnego pisania (tu trzeba docenić warsztat pisarski autora i jego naukową intuicję), książkę tę czyta się bardzo dobrze i każda kolejna część zachęca do podążania za tokiem myślenia autora. Dobrze, że tak jest, bo zebrany materiał jest wartościowy i bardzo dobrze przybliża (szczątkowo lub w innym ujęciu) już opisywane dzieje polskich Romów z lat 1946-1964.



sobota, 18 maja 2019

Okołosejmowo o Romach


Co jakiś czas Sejm RP wypowiada się na temat Romów, jednak dzieje się to nadzwyczaj rzadko. Przykładem dokumentu dotyczącego Romów i przyjętego przez Sejm RP jest Uchwała Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 29 lipca 2011 r. w sprawie ustanowienia Dnia Pamięci o Zagładzie Romów i Sinti. Temat Romów pojawia się także przy okazji sprawozdań (i prac) biura RzecznikaPraw Obywatelskich, jednak stanowi on w tym przypadku jeden (i to wcale nie najważniejszy) element szerszego zagadnienia. Z pewnością najbardziej aktywna (i to pozytywnie) w zakresie tematyki romskiej jest Komisja Mniejszości Narodowych i Etnicznych, która nawet była skłonna zorganizować posiedzenie wyjazdowe, aby zająć się sprawami Romów. To oczywiście nie cały zakres aktywności związanej z Sejmem, w której pojawiają się Romowie (lub Romów bezpośrednio dotyczy), jednak inne działania w tym zakresie albo wpływają na Romów podobnie jak na wszystkich obywateli (tak jak przyjęcie Programu wsparcia dla rodziców „Rodzina 500+”, który wpływa na sytuację Romów, przez ich częstszą wielodzietność), albo obejmują ich przy okazji, dotycząc choćby wszystkich uznanych w Polsce mniejszości (narodowych i/lub etnicznych). Tego typu przykładów można wynajdywać wiele.
Przy tego typu rozważaniach warto sięgnąć do wydawnictw publikowanych przez Wydawnictwo Sejmowe. Spośród kilku starszych i zarazem dotyczących Romów przy okazji, warto wskazać „Mniejszości narodowe i etniczne w Polsce” (red. Lech Michał Nijakowski, Sławomir Łodziński) z 2003 roku oraz wydaną dwa lata później „Polityka państwa polskiego wobec mniejszości narodowych i etnicznych” (red. Lech Michał Nijakowski). Jednak od wydania tych książek minęło kilkanaście lat i choć większość treści pozostaje w różnym stopniu aktualna, to jednak można odczuwać w przypadku tego wydawnictwa pewien brak podejmowania tematyki.
Na ratunek śpieszą tu na szczęście nieco nowsze opracowania, jakie znalazły się w niecyklicznym periodyku „Analizy BAS”, do którego teksty opracowują eksperci Biura Analiz Sejmowych Kancelarii Sejmu. Warto tu sięgnąć przede wszystkim do dwóch opracowań Jolanta Szymańczak. Obydwa nie są obszerne, jednak są opracowane rzetelnie, bez przekłamań, z odwołaniami do źródeł opisujących aktualny stan wiedzy na temat Romów w zakresie przyjętym przez każde z nich. Pierwszym jest „Społeczność Romów w Polsce” z 2011 roku. Opracowanie ogólne, opisujące szeroką perspektywę zagadnień odnoszących się do tej grupy: status prawny, liczebność i wewnętrzne zróżnicowanie (sic!), edukację, religię, język i sytuację społeczną, a także dyskryminację, pozarządową aktywność Romów na rzecz Romów, a także działania władz publicznych i programy na ich rzecz. Drugi, to „Działania Unii Europejskiej na rzecz Romów” z początku 2012 roku. Tym razem autorka dokonała skrótowej i opisowej analizy działań UE na rzecz Romów od 2013, przedstawiła kwestie demograficzne w skali europejskiej i pokusi la się o skumulowany opis elementów (nie)skuteczności działań wobec tej grupy. Co ciekawe – ta część  wydaje się być wciąż aktualna. Tym razem wśród źródeł bibliograficznych znalazły się przede wszystkim dokumenty Unii Europejskiej. W obydwu powyższych przypadkach prawdopodobną przyczyną podjęcia tematu było uruchomienie unijnej strategii na rzecz społeczności romskiej i konieczność podjęcia przez polski rząd konkretnych działań (głównie informacyjno-sprawozdawczych) związanych z krajowym wymiarem jej realizacji. Nie zmienia to jednak tego, że opracowania są dobrym (choć nie najnowszym) skrótowym zbiorem informacji na temat Romów. Ostatnie opracowanie dotyczące Romów powstałe w ramach aktywności Biura Analiz Sejmowych, to tekst zamieszczony w „INFOS. Zagadnienia społeczno-gospodarcze”, biuletynie zawierającym krótkie informacje i analizy, których autorami są pracownicy Biura Analiz Sejmowych oraz uznane autorytety naukowe. To opracowanie z 2014 roku, autorstwa Łukasz Żołądka mogło powstać przy okazji przedłużania działania (i finansowania) polskiej strategii na rzecz Romów i wprowadzania nowych zasad jej działania („Program integracji społeczności romskiej w Polsce na lata 2014-2020”). Ponownie jest to tekst ogólny i przede wszystkim krótki, który poza zarysem historii i kultury romskiej koncentruje się na krajowych i unijnych sposobach poprawy ich sytuacji.

Swoistym dopełnieniem tej niewielkiej serii opracowań na temat Romów publikowanych w ramach działania Biura Analiz Sejmowych oraz wydawnictw w pewnym stopniu dotyczących Romów Wydawnictwa Sejmowego , których przykłady zostały przytoczone powyżej, jest opublikowany w tym roku (2019) kolejny tom (ósmy) z serii Mniejszości narodowe i etniczne w Polsce, dotyczący właśnie Romów.
Był on przygotowywany jeszcze w 2017 roku, zatem trzeba uwzględnić potencjalną nieaktualność części danych (choć z pewnością nie całość tej publikacji), jednak renomowane wydawnictwa często bardzo powoli realizują proces wydawniczy.


https://wydawnictwo.sejm.gov.pl/wydawnictwo_sejmowe.nsf/product.xsp?PU=63D548F9BCE2BA3EC12583D900304B2A

Trzeba przyznać, że wydawcy udało się zgromadzić grono znanych romologów (czy też cyganologów – w przypadku tej wielodyscyplinowej subdyscypliny nazwa ta ma swój głęboki sens), potrafiących omówić różnorodne zagadnienia dotyczące Romów, przez co ten najprostszy z możliwych w tym przypadku tytułów – „Romowie” ma w pełni sens. Nie wymieniając wszystkich autorów, wystarczy przytoczenie takich postaci jak Bartosz, Kapralski, Kwadrans, Talewicz-Kwiatkowska, Kołaczek, aby móc stwierdzić, że publikacja ta ma szansę być (w rzeczywistości jest) wartościowa merytorycznie.
Książka została podzielona na trzy części: Historia i pamięć, Tożsamość oraz Edukacja i kultura. Jednak nawet wypełnienie ich konkretnymi treściami w oczywisty sposób nie oddaje pełnego spektrum tematów, które dotycząc Romów i są ważne zarówno dla nich, jak i dla społeczeństw większościowych, w których i z którymi żyją. W części pierwsze jest to zatem historia Romów w Polsce, ich zagłada (i pamięć o tym) podczas II wojny światowej oraz Romowie w PRL. W części drugiej omówiono wewnętrzną różnorodność tej mniejszości, antropologicznie rozumiane przemiany ich tożsamości, działanie romskich organizacji oraz polskie rządowe programy na ich rzecz. W ostatniej części pojawiły się zagadnienia edukacji Romów, języku romskim i romskiej literaturze, romskiej sztuce ( i jej specyficznie aktywizującym wymiarze) oraz obecności Romów w wirtualnym świecie. Ten krótki opis zupełnie nie oddaje treści poszczególnych, bardzo przemyślanych i wielowątkowych opracowań, w sumie składających się na pozornie bardzo podstawową, jednak jednocześnie głęboko merytoryczną publikację.

Biorąc pod uwagę przerwanie systematycznego ukazywania się serii publikacji pod redakcją Barbary Weigl oraz serii pod redakcją Piotra Borka dotyczących Romów oraz opublikowanie ostatniej romsko szerokotematycznej pracy zbiorowej „Świat Cyganów. Problemy Romów” w 2017 roku, był to odpowiedni czas na to, aby ukazała się kolejna praca zbiorowa na temat tej mniejszości. Jej wartość leży nie tylko w zebraniu wybitnych specjalistów romskiej tematyki i wydania ich opracowań przez Wydawnictwo Sejmowe, ale także w tym, że ukazała się kolejna publikacja, która może dotrzeć do być może kolejnych grup odbiorczych, co daje im możliwość zrozumienia romskiej specyfiki, co z kolei wpisuje się w powolny proces zmiany ogólnospołecznego  nastawienia do tej grupy. To natomiast jest jednym z warunków koniecznych do tego, aby sytuacja jej członków uległa trwałej poprawie.



środa, 8 maja 2019

Przemilczana(?) mobilność


To, że Romowie wędrują, migrują, koczują, są mobilni i część z nich prowadziła i prowadzi nomadyczny tryb życia, jest czymś oczywistym. Obecnie nie ma także raczej wątpliwości (choć bywa to w różny sposób literalnie formułowane), że taki tryb życia był jedną ze strategii przetrwania, pozwalając im zachować grupową odrębność po blisko 1,5 tysiąca lat od rozpoczęcia wędrówki.  Świetnym źródłem informacji (dość podstawowych) na temat etapów migracji Romów, jest często przywoływana strona Uniwersytetu w Graz. Odpowiednie wizualizacje i periodyzacja romskich wędrówek, lepiej pozwalają uświadomić sobie, jak to z tymi wiecznie będącymi kiedyś w drodze Cyganami było. Zresztą to bycie w drodze wypełnia większość opisanej historii Romów.

http://romafacts.uni-graz.at/

Prawie wszystkie fale i ruchy migracyjne Romów były wymuszone. Ich okoliczności bywały różne, a na przykład masowe wędrówki Kalderaszy po zniesieniu cygańskiego niewolnictwa w Rumunii i Mołdawii były dobrowolne i stanowiły wyraz radości z odzyskanej wolności i ucieczkę z miejsc ucisku. Jednak wszystkie pierwsze romskie podróże poza Europę (Romowie są na całym świecie, choć nie w każdym państwie), były przede wszystkim formą kary (np. do Brazylii) . Nie przeszkodziło to jednak licznym Romom zamieszkać w wielu pozaeuropejskich państwach.
Pomimo utrwalonego w naszej – nieromskiej – świadomości obrazu wozów taborowych i wędrujących Cyganów, to obecnie jedynie 5% ich populacji prowadzi tryb życia, który można opisać jako wędrowny. W państwach pozostających po II wojnie światowej w bloku wschodnim zostali oni siłą wyrwani z wędrowania, co znacząco zmieniło (przynajmniej w Polsce) ich życie. Obecnie jednak najczęściej – w pewnym stopniu podobnie jak dla nie-Romów – wędrowanie pozostaje dla nich wyłącznie elementem historii, zasłyszanej w opowieściach poprzednich pokoleń. Czeski film „Roming” z 2007 roku świetnie pokazuje różnicę pomiędzy romskim sentymentem i wyobrażeniami, a trudną rzeczywistością wędrowania. Nie zmienia to jednak tego, że dla wielu (nie wszystkich) Romów do dziś podjęcie decyzji o wyjeździe (nawet dalekim), jest o wiele łatwiejsze niż dla nieromskiej większości (także nie całej). Nie należy jednak wiązać tego z brakiem utożsamiania się Romów z państwem, w którym od wieków żyją. Polscy Romowie mają pełną zakorzenioną świadomość tego, że są Polakami i najbardziej rażącym (a przy tym częstym) błędem, jaki można popełnić w tym zakresie to wprowadzanie rozróżnienia pomiędzy Polakami i Romami (polskimi), odrywając tych drugich, od ich obywatelstwa.

To wszystko to jedynie skrótowe przypomnienie, a jego celem jest wprowadzenie do pewnej naukowej prowokacji, która w zamiarze (jak to naukowa prowokacja) miała zapewne wywołać naukowe oburzenie, naukową dyskusję i naukowy ruch umysłowy. Szerzej tego raczej nie zrobiła, choć być może w kuluarach i zakamarkach uczelni rozgorzały na ten temat spory i pojawiły się oburzone pytania typu Jak to my milczymy? albo zagrzewające do działania hasła No to trzeba to badać i opisywać!
www.migracje.uw.edu.pl/wp-content/uploads/2018/06/WP108166-2.pdf
Tekst trojga autorów (Kamila Fiałkowska, Michał P. Garapich, Elżbieta Mirga-Wójtowicz) „Krytyczna analiza naukowej ciszy, czyli dlaczego Romowie migrują (z naszego pola widzenia)” z połowy 2018 roku został opublikowany w serii Working Papers warszawskiego Ośrodka Badań nad Migracjami na podstawie badań realizowanych w ramach projektu „Między tradycją a zmianą – ścieżki migracyjne Polskich Romów”.
Autorzy, wskazując na ciszę naukową, włączają swoje badania w dwa nurty badawcze – romologię oraz migrantologię. W efekcie swoich badań, jako element artykułu przygotowali nawet diagnozę istniejącego stanu rzeczy właśnie w kontekście tych dwóch obszarów, z zastrzeżeniem o ogólnym podejściu antropologicznym.
Nawet nie w pełni zgadzając się z optyką przyjętą przez autorów, nie sposób nie przyznać, że tekst artykułu jest interesujący, dobrze porządkuje wiele informacji, identyfikuje obszary niezbadane. Autorzy koncentrując się na problematyce migracji wskazują na brak opracowań dotyczących migracji romskich, przede wszystkim ze względu na wypadanie Romów z szerokiej optyki identyfikacji populacji (Polaków), przyjmowanej przez badaczy i to w szerokim zakresie badania wielu jednostkowych obszarów: historii emigracji z Polski, badań nad polską diasporą, demografii, badań społeczności lokalnych, badań nad migracją poakcesyjną.  Natomiast w przypadku badań cyganologicznych (wykraczających poza badania antropologiczne), mogą (i powinny) objąć one każdy aspekt życia Romów. Nie czynią tego dlatego, że polska romologia przyjmuje migracje Romów jako tak oczywisty przejaw ich zakorzenionej mobilności, że nie pojawiła się potrzeba wyjaśniania, tłumaczenia, badania tego zjawiska. Obydwie te tezy stanowią w artykule punkt wyjścia do głębszych rozważań, jednak nawet w takiej – nieopisanej i oszczędnej formie, są bardzo interesujące.
Znaczna część opracowania poświęcona jest zagadnieniu ciszy i ciszy w badaniach, przemilczaniu tematyki romskiej. Kontynuacją tej myśli i takiego podejścia jest rozwinięcie naukowego traktowania Romów, jako ludzi bez historii. Te części tego tekstu są bardzo dobrze udokumentowane licznymi odniesieniami do różnorodnych źródeł naukowych. Nie zawsze jednak można zgodzić się z niektórymi stwierdzeniami lub interpretacjami. Jak choćby kwesta nieuczestnictwa Romów w polskim romologicznym dyskursie naukowym, traktowanego jako swoista cisza. W rzeczywistości podążanie za hasłem „nic o nas bez nas” prowadziło wielokrotnie do sytuacji, kiedy specyficzny dyskurs naukowy był wymieszany ze społecznym dyskursem romskich aktywistów, tworząc ostatecznie niezbyt jasny i najczęściej nieefektywny naukowo konglomerat. Zresztą sytuacja w tym zakresie nie uległa jakiejś znaczącej zmianie. Romskich naukowców (i to romologów) jest mało (albo nawet bardzo bardzo mało) i winą za to nie należy obarczać żadnej ze stron – po prostu w Polsce Romów jest niewielu. Można odnieść wrażanie, że interpretacja (dobrze choć nie zawsze przekonująco uzasadniona) napiętnowania naukowym milczeniem romskich migracji, jest przyjęta nieco na wyrost. Oczywiście jest możliwa, w szczególności jeśli skorzysta się z pogranicza koncepcji krytycznej analizy dyskursu w ujęciu rozwijanym przez Teuna A. van Dijka.
Kolejna część tekstu jest bardzo skrupulatnym i analitycznym opracowaniem przeglądu publikacji na temat migracji Romów  z Polski. Jednocześnie, autorzy wskazują w niej to co zostało zaniechane (pomimo możliwości badawczych), a także obszary i zagadnienia, które zostały pominięte. Część Czemu nie ma Polonii cygańskiej? (swoją drogą – świetny tytuł) dalej i głębiej wyjaśnia paradygmat niebadania romskich migracji, odwołując się do podkreślonego w końcowej diagnozie podejścia (niepowszechnego), że migracje nieetnicznych  Polaków z Polski są czymś pozytywnym, bo stanowią element oczyszczania Polski w dążeniu do jej etnicznej homogeniczności.
O samych migracjach Romów i Romach w tekście nie zostało napisane aż tak dużo, ale w końcu tekst jest inicjujący i jest o ciszy a nie romskich migracjach. Jednak w romologicznym aspekcie należy docenić kolejną obszerną część artykułu, której tytuł zawiera (znowu) zgrabne sformułowanie określające Romów – unieruchomieni nomadzi. Jej wartość leży przede wszystkim w identyfikacji konkretnych wielopłaszczyznowych problemów współczesnych polskich Romów, związanych z ich migracjami oraz burzy kilka mitów (także naukowych). Wśród nich także ten, że Romowie nie mają problemu z ruszeniem w drogą i migracjami (przez brak związku z miejscem), który wśród wielu naukowców utrwalił się jako coś oczywistego.

Opracowanie to jest bardzo dobrze udokumentowane, wskazuje na wiele możliwych ścieżek badawczych, a jednocześnie z częścią  stwierdzeń trudno się zgodzić. Taka chyba jednak powinna być charakterystyka zarówno Working Papers, jak i naukowej prowokacji, czym niewątpliwie jest wytknięcie pominiętego obszaru badawczego romologom i migrantologom.
Nie można się zgodzić z twierdzeniem, że próżnia ta nie może wynikać jedynie z metodologicznych trudności. W tym przypadku chodzi o dostęp do informacji. Nie chodzi tu nawet o to, że brakuje źródeł mówiących ilu Romów, z której grupy i kiedy oraz dokąd z Polski wyemigrowało (te badania dopiero trzeba przeprowadzić), ale choćby o powołanie się na znaczenie mediów społecznościowych w komunikacji i podtrzymaniu więzi rodzinnych przy okazji współczesnych (często młodzieżowych i czasowych) migracji Romów. To można dostrzec wyłącznie przez praktykę i najlepiej liczne romskie kontakty w mediach społecznościowych. Znajomość języka Rromani także bywa w takiej sytuacji przydatna. A z jakimi problemami można się zetknąć w przypadku realizacji badań (przykładowo w Londynie w środowisku Romów, którzy wyemigrowali z Polski) terenowych, które będą badały czas, skalę, przyczyny migracji, sytuację migrantów na miejscu i inne czynniki interesujące i przydatne z punktu widzenia romologicznego i migrantologicznego? A choćby z takimi, że trzeba dotrzeć do Romów, trzeba dotrzeć do każdej romskiej grupy ich przedstawiciele muszą zechcieć z nami rozmawiać. Jest to możliwe? Może być. Łatwo to zrobić? Nie. Czy stanowi to problem natury metodologicznej? Tak. Dlatego też dla niektórych badaczy nawet żywo zainteresowanych na przykład skalą romskich migracji z Polski po 2004 roku do Wielkiej Brytanii, zaniechanie takich badań może w pełni wynikać właśnie z metodologicznych trudności. Jest to oczywiście pewne uproszczenie tego problemu, ale oparte o realną sytuację i egzemplifikuje sytuację, w której to właśnie metodologiczne trudności stanowią główną przyczynę przywoływanej pustki (ciszy).

Generalnie należy się cieszyć, że autorzy znaleźli nieeksploatowane pole badawcze, choć jego dookreślenie i uzasadnienie wymaga obszernego tekstu, a nie jedynie wskazania i stwierdzenia o tutaj jest pustka. Jednak tekst ten – zgodnie z intencją autorów – ma jednocześnie wyznaczać pole teoretyczne i  być wstępem do dalszych badań, zarówno ich, jak i innych badaczy. Czy tworzy taką zamierzoną podstawę teoretyczną? Nie do końca. Być może dla migrantologów. Dla romologów nieantropologów – w mniejszym stopniu. Ogólnie w naukach społecznych? Tylko jeśli  – ponownie zgodnie z oczekiwaniem autorów – spojrzy się na samą politykę badań społecznych jako emanację specyficznej kultury migracji. Jednak podejście to nie jest ani obowiązkowe, ani – z naukowego punktu widzenia – zadawalające dla wszystkich badaczy.

Na koniec ważna kwestia językowa. Tym bardziej, że autorzy piszą o politycznej sile terminologii i nie sposób nie wierzyć w sprawczą siłę słowa. Autorzy używają określenia Cygan/cyganologiczny/cygański, podobnie jak używają określenia Romki (na romskie kobiety). O ile w pierwszym przypadku jest to użycie uzasadnione, odnosi się do badań historycznych i przy nieskrajnie rygorystycznym podejściu jest do zaakceptowania, to jednak wyraz Romki w dyskursie naukowym powinna chyba jednak być zastąpiona przez Romni.   Druga kwestia to używane w artykule gadzie na określenie nie-Romów. Tu jako wyjaśnienie tylko cytat: dla większości Romów jest to pojęcie negatywne i pogardliwe, w którym zakodowany jest brak szacunku do osoby, którą w ten sposób się określa.