Te „Cygany” i ci „Romowie” cz. 1
Zdawałoby się, że temat tego czy należy, czy trzeba i czy można
mówić Romowie a nie Cyganie jest wyciśnięty jak cytryna po przyrządzeniu kilku
herbat. Zagadnienie było wielokrotnie omawiane, opisywane i eksplorowane w takim stopniu, że mogłoby się wydawać, że oczywistym jest, że jeśli nie
chcemy obrażać, to jedynym rozsądnym sposobem nazywania Romów w przestrzeni publicznej
jest właśnie określenie „Romowie”. Jednak takie wydawanie się jest chyba wyłącznie
popełnieniem błędu internalizacji i przypisywania „wszystkim” podejścia, jakie
się samemu reprezentuje.
Oczywiście z samą nazwą Romowie nie jest tak prosto jak
można by oczekiwać i jak być może by się chciało. W naturalny (i słuszny)
sposób mówić o historycznych Romach wychodzących z Indii (czy nawet
dochodzących do Europy lub się po niej rozprzestrzeniających w Średniowieczu) trudno
utrzymać słuszną nazwę i „Cyganie” są jedynym możliwym do użycia określeniem w
kontekście tego typu badań historycznych. Niewątpliwie nie można też odrzucić
niechęci niektórych przedstawicieli tej grupy do nazwy „Romowie” używanej przez
nie-Romów (tu motywacją może być chęć bycia niewidocznym i niezauważalnym dla
obcych, więc po co nazywać niewidziane i to w hermetycznym w swej dostępności języku).
Niemieccy (polska nieliczna ich grupa akceptuje to określenie) Sinti także nie
poczuwają się do bycia „Romami”, co znajdywało odzwierciedlenie w nazwach organizacji,
tekstach naukowych i dokumentach strategicznych oraz programowych powstających w
całej Europie jeszcze niemalże do końca pierwszej dekady XXI wieku. Rozszerzając
(niesłusznie zresztą) ten podział na całą sytuację „Cyganów” w Europie przez
jakiś czas przyjęło się nawet używać określenia „Sinti” na bezproblemowych (z
ogólno-społecznego i przede wszystkim unijnego punktu widzenia) przedstawicieli
tej grupy zamieszkujących państwa Unii Europejskiej do 2004 roku, w opozycji do
Romów, którzy byli obywatelami państw wówczas wchodzących do Unii Europejskiej,
którzy – jak się wkrótce okazało głównie choć nie jedynie na przykładzie Romów rumuńskich
– zaczęli sprawiać problemy w większości państw europejskich. Podział ten był równie
wygodny, co nieprawdziwy i nieprawidłowy w tej chwili można go chyba traktować jedynie
jako historyczny element europejskiej etnicznej rzeczywistości.
Nieco zamieszania jak zawsze pozostaje z nazywaniem romskich
kobiet. Określenia „Cyganka” pojawia się o wiele rzadziej niż „Cyganie” lub „Cygan”.
Trudno przy tym w pełni (choćby na pewien niewielki dysonans pojawiający się
przy jego użyciu w języku polskim) zaakceptować słowo „Romka”, co jest połączeniem
endogenicznej nazwy z egzogeniczną metodą tworzenia formy żeńskiej. Pomimo tego
nazwa ta jest uważana za prawidłową i wciąż wygrywa z w pełni endogenicznie
prawidłowym określeniem „Romni”.
Jednak pierwszą przyczyną sięgnięcia ponownie do rozważań na
linii Rom-Cygan, nie są powyższe kwestie, ale niewielkie dwutygodniowe badanie
internetu i częstotliwości pojawiania się w serwisach informacyjnych słów „Rom”
oraz „Cygan”. Bez wyjaśniania technicznych, logistycznych i metodologicznych szczegółów
samego badania i uzyskanych wyników, można stwierdzić że częściej pojawie się w
stosunku do przedstawicieli mniejszości romskiej określenie „Cygan”.
To, co najciekawsze, to oczywiście komentarze i wypowiedzi
nie dziennikarskie, ale osób komentujących informacje lub jakiekolwiek materiały
zamieszczane w internecie. Pisząc, nie są spętani wymogami etyki zawodowej, a
brak anonimowości wcale nie przeszkadza im mówić (pisać) wszystkiego co
przyjdzie im do głowy, bez nawet próby przemyślenia jakie są realne
konsekwencje ich wypowiedzi. Najczęściej określenie „Cygan” jest używane bez
jakiegokolwiek uzasadnienia, jako naturalna nazwa dla tej grupy etnicznej. W
większości takich przypadków wypowiedzi mają charakter negatywny
(dyskryminujący, obraźliwy, napastliwy, mający znamiona mowy nienawiści…). Jednak
część wypowiedzi osób używających słowa „Cygan” (lub „cygan”) nie jest w ten sposób
nacechowana i po prostu opisuje jakiś fragment naszej rzeczywistości. Wśród
tych wszystkich wypowiedzi pojawiają się czasem wyjaśnienia nieużywania nazwy
własnej „Romowie”. Można je skategoryzować w trzech grupach.
Po pierwsze jest to radość z walki z systemem. W tym
przypadku „system” to międzynarodowe zasady i polskie ponadnarodowe zobowiązania
(np. w ramach Unii Europejskiej) oraz ci, którzy dążą do zasad równego
traktowania, prze co wprowadzają (lub też raczej wprowadzali) zmiany do nazw
(naszych polskich, tradycyjnych, najlepszych) i mówią nam jak mamy mówić w
ramach poprawności politycznej. Chętnie
wyjaśniają że są jej przeciwni i dlatego nie przyjmą nazwy „Rom”, która nic nie
znaczy, tylko normalną nazwę, której zawsze w Polsce wszyscy używali, czyli „Cygan”.
Druga grupa chce koniecznie pokazać, jak bardzo czegoś nie
wie i jak nisko ocenia – najczęściej nie rozumiejąc nic – istnienie jakiejkolwiek
wiedzy, całkowicie odmiennej od mniemań, jakie fałszywie i na podstawie
subiektywnie interpretowanych fragmentów rzeczywistości sobie w głowach wszyscy
tworzymy. Ta grupa najpierw twierdzi, że to żadni „Romowie” tylko „Cyganie” i
wyjaśnia, że Romowie to z Rumunii, a to żadni tacy, bo to polscy są… To
oczywiście nie jedyny schemat i można tu znaleźć różnorodne warianty tego kim
są lub nie są Romowie i Cyganie, dodając do tego najczęściej Rumunię, ale i
Indie i czasem nawet Egipt.
Trzecie grupa opiera się na wiedzy prawdziwej, ale jednak
jednostkowej. Właściwie trudno to nazwać wiedzą, jest to jednak bardziej
praktycznie używana informacja. „To zwykli cyganie są. Ja wiem”. Bo piszący po
prostu tych „cyganów” spotkał, zna ich, rozmawiał, mieszkał obok nich itp. itd…
I on wie. I oni mu powiedzieli i on widział i słyszał. Więc nikt nie przekona
go że ma mówić inaczej.
Tyle uzasadnień. Ci którzy używaniem „Cygan” starają się obrazić
lub zdyskredytować tę grupę, nie tłumaczą się ze swoich zachowań językowych,
lecz przyczyna jest to jasno widoczna. Podobnie jak to, że najczęściej mają świadomość
nazwy poprawnej politycznie.
Romowie sami zażyczyli sobie używania nazwy „Romowie” w miejsce
„Cygan” (lub „Gypsy”), ze względu na chęć bycia traktowanymi na równi z innymi
narodami. I właśnie jednym z modernistycznych narzędzi takiego procesu jest
upowszechniania nazwy własnej w miejsce nazw zewnętrznych i obcych, które w
przypadku Romów (na podstawie różnych doświadczeń historycznych oraz
konstruowanych setki lat stereotypów) mają negatywne, utrwalone w mowie
codziennej, konotacje. Co więcej używane przez kilkaset lat narzucone nazwy
Romów dorobiły się (nie tylko w języku polskim) znacznego obciążenia pod
postacią przysłów i powiedzeń o negatywnej wymowie. A w końcu „przysłowia
mądrością narodu” więc warto im
ulegać. Nawet „Kowal zawinił, Cygana powiesili” może być traktowane nie jak
potwierdzenie niesłuszności oskarżania o wszystko Romów, ale jak iście
kukluxklanowska wskazówka.
Oczywiście nie wszyscy Romowie zażyczyli sobie być tak
nazywani, ale w ich imieniu uczyniła to kilkadziesiąt lat temu grupa osób,
które miały jakiekolwiek podstawy do tego aby móc reprezentować Romów. Jednocześnie
mieli oni świadomość, że jest to konieczne i że jest to początek procesu
mającego zapewnić Romom uznawane i równe miejsce w świecie wśród innych narodów.
Do tego należy dołączyć elementy koncepcji pragmatyczno-językowych
i semantykę ogólną, które (w skrócie) jasno dowodzą, iż świadomość ludzka jest
zależna od języka. Zatem używając słów nacechowanych negatywnie wobec
jakiejkolwiek grupy wzmacniamy lub nawet budujemy naszą określoną (negatywną) postawę
w stosunku do tej grupy.
Co ciekawe, Romowie do nazwy „Romowie” sami się muszą przyzwyczajać
i nauczyć się przyjmować jej użycie. I nie chodzi tylko o takie skrajnie
wyłączeniowe podejście jakie reprezentują niemieccy Sinti, ale na przykład o to,
że dla części Romów nie ma żadnego znaczenia, czy mówi się o nich i do nich Cygan
czy Rom. Inni natomiast milcząco akceptują jedną i drugą nazwę, tak jak
przyjmują całą rzeczywistość, nawet jeśli mają świadomość różnicy. Jednak
bardzo ważnym jest obecnie to, że odmienne jest nastawienie osób mówiących do
nich i o nich „Romowie”, od tych którzy będą używali „Cyganie”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz