poniedziałek, 28 grudnia 2015

Religijni Romowie


To co pozwoliło Żydom przetrwać – jako odrębnej i wewnętrznie zintegrowanej grupie – setki lat rozproszenia, to religia.
Także Romowie – pozostając w co najmniej nieprzychylnym, a najczęściej wrogim otoczeniu społecznym – nie utracili swojego kulturowego dziedzictwa i do tej pory są grupą nie tylko spójną etnicznie, ale posiadają własną tożsamość. Nie stało się to jednak dzięki religii, lecz za sprawą wiążącego poczucia przynależności, kategorii romskości i silnej więzi wewnątrzgrupowej.

Romowie nie wyznają jednej wszechromskiej religii. Najczęściej akceptują i przyjmują religię dominującą.
Adam Bartosz w artykule Cyganie a Żydzi - co jest kaszer, a co magerdo?, zamieszczonym w „Midrasz” z 2009 roku, stwierdził że takie zachowanie było jednym z elementów romskiej strategii przetrwania. Z pewnością ułatwiło to ich przetrwanie w Europie (i zapewne także podczas wcześniejszej wędrówki). Można jednak przypuszczać, że nie było to świadome przyjęcie zaplanowanej strategii, ale swoista spuścizna indyjskiego pochodzenia Romów.
Z pewnością – gdyby nie zdolność do adaptacji w zakresie religii – Romom byłoby o wiele trudniej przetrwać. Prześladowanie Romów, dodatkowo sankcjonowane przez instytucje religijne, mogłoby doprowadzić do ich całkowitego wyniszczenia.

Romowie mają swojego patrona. Jest nim Zefiryn Giménez Malla, uznany za błogosławionego w 1999 roku.

https://www.youtube.com/watch?v=6UP0LJhQdAk

Jak pisze Jacek Milewski, został on zamordowany przez hiszpańskich komunistów podczas wojny domowej, za stanięcie w obronie księdza.

Generalnie Romowie są bardzo religijni. Wiąże się to między innymi z akceptowanym przez nich wyraźnym dualnym podziałem świata, a także na utrwalonym w ich świadomości zbiorowej istnieniem nadprzyrodzonej dobrej i wszechmocnej istoty (Deveł), a także odpowiednika diabła (beng). Co prawda najczęściej dochodzi u Romów do specyficznego wymieszania składników tradycyjnych rytuałów i wierzeń z przyjętą religią, a Deveł jest tym, który wspomaga przestrzeganie zasad związanych z romskością, jednak są to elementy, które wzmacniają romską religijność.
Chrzest pozostaje dla Romów najważniejszym z sakramentów. Natomiast małżeństwo – ze względu na specyfikę związaną z wiekiem w jakim Romowie wstępują w związek, a także prostotę ich wewnętrznego rytuału ślubnego – stanowi dla ich duszpasterzy największy problem.
To oczywiście jedynie pewne wybrane i uproszczone wątki związane z religijnością Romów, a szczegółowe analizy wielu aspektów tego zagadnienia są zawarte między innymi w „Studia Romologica” z 2011, w całości poświęcone zagadnieniom religii wśród Romów.

W Polsce większość Romów należy do Kościoła katolickiego, choć są także Świadkami Jehowy oraz Zielonoświątkowcami. Zaangażowanie Romów w niekatolickie wyznania – ze względu na specyfikę ich aktywności – przynosi częstokroć o wiele większe zmiany w ich życiu. Jednocześnie jednak – wykluczeni ze względu na swoją przynależność etniczną Romowie – stają się dodatkowo napiętnowani przynależnością do niekatolickiej wspólnoty wyznaniowej.

Interesującą inicjatywę realizuje protestanckie Biblijne Stowarzyszenie Misyjne, które w ramach swojej misji ewangelizacyjnej, koncentruje się między innymi na tłumaczeniach Biblii na języki niewielkich grup narodowych i etnicznych.
W ramach swojej działalności w Polsce – wspólnie z Romami z Bystrzycy Kłodzkiej, Zabrza i Nowego Targu – tłumaczy Nowy Testament na język Cyganów Górskich (Bergitka Roma).

https://www.facebook.com/Ewangelia-dla-Rom%C3%B3w-307234209427703/?fref=ts

To co w przypadku tego działania stanowi problem, to z jednej strony kwestia normy zapisu języka romskiego, a z drugiej – brak w tym języku bezpośrednich odpowiedników polskich słów znajdujących się w Piśmie Świętym (np.: pocieszanie, zbawienie, usprawiedliwienie, wojna).

Kościół katolicki w Polsce od lat jest zaangażowany w ewangelizację Romów.
Przez wiele lat Duszpasterzem Krajowym Romów był ksiądz Edward Wesołek, realizujący działania angażujących Romów. Szczególna nadzieję pokładał on w zachęceniu ich do ruchu pielgrzymkowego, jednak nigdy nie rozwinął się on na szerszą (oczekiwaną) skalę.
Od 2005 roku funkcję tę pełni ksiądz Stanisław Opocki, który przez 28 lat przebywała w parafii w Łosinie Górnej, gdzie zajmował się małopolskimi Romami. Jego przeniesienie do inne parafii wiązało się z konfliktami, jakie miały pojawiać się w wyniku jego działalności.
Pomimo tego, w dalszym ciągu angażuje się w problemy środowiska romskiego, między innymi w Limanowej.
Także we Wrocławiu duchowni angażują się we wspieranie Romów. Od lat 90. działa tam Ogólnowrocławskie Duszpasterstwo Romów, a osoba księdza Wojtka Kubisiaka jest dobrze znana miejscowym Romom.
W ostatnim czasie duszpasterz Romów we Wrocławiu – Adrian Kosendiak, włączył się w próby rozwiązania problemów rumuńskich Romów z wrocławskiej ulicy Kamieńskiego.

Dobrowolne zaangażowanie Romów w religię może przynieść pozytywne rezultaty, tak dla nich, jak i dla społeczeństwa większościowego. Choć z punktu widzenia kształtu  ich religijności – jak powiedział w 2011 roku w wywiadzie Nasi bracia Romowie ksiądz Opocki:

Religijność Romów wymaga czasem szlifu i uświadomienia


piątek, 18 grudnia 2015

Ja ci zapłacę a ty…


W 2009 roku Europejski Komitet Ekonomiczno-Społeczny w opinii dotyczącej integracji Romów stwierdził, że wyedukowaniu Romowie będą mogli wnieść aktywny wkład, jakiego się od nich słusznie oczekuje.
Kluczowe w tym przypadku jest stwierdzenie o słuszności oczekiwań wkładu.

Poszukując źródła tego sfomułowania można by się odwołać do teorii umowy społecznej, stojącej u podstaw racjonalizującego traktowania demokracji i istniejącego w jej ramach porządku społecznego. W opozycji do umowy społecznej porządkującej demokratyczną rzeczywistość i wprowadzającą kategorie wypełniania wzajemnych zobowiązań przez obywatela i państwo, stoją najczęściej: suwerenność jednostki, własne sumienie (traktowane jako jedyny miernik słuszności poczynań) a także stan naturalny. W demokracji zakłada się, że w ramach umowy społecznej obywatel dopełnia określonych powinności wobec państwa nie w ramach strachu przed aparatem represji, ale jego poświęcenie części jednostkowych uprawnień suwerennych wynika zarówno ze świadomości przedstawicielstwa władzy (poprzez demokratyczne wybory i możliwość jej kontrolowania – choćby poprzez trójpodział władzy), jak i sprawiedliwej (a przynajmniej uznanej za taką) wymiany, w ramach której otrzymuje on np. oczekiwany porządek publiczny.
W przypadku Romów umowa ta jednak nie w pełni działa. To do czego odwołują się oni jako większej wartości niż to co mogą (a co pozostaje w ich odbiorze wątpliwe) uzyskać od państwa, to nie sumienie, czy nawet nie suwerenność jednostki, ale spajająca ich tradycja, znajdująca wyraźne odzwierciedlenie w całym ich systemie kulturowym, ściśle związana z kategorią romskości i zarazem stanowiąca podstawę ich – różnorodnej wewnętrznie – jedności. Ponadto społeczeństwo głównonurtowe postrzega ich sytuację i sposób funkcjonowania w rzeczywistości z punktu widzenia aktualnej sytuacji społecznej i politycznej, doświadczenia historyczne traktuje wyłącznie jako przeszłość, która wbrew powszechnym opiniom niewiele uczy, a istniejący stan uznaje za punkt wyjścia do dalszego rozwoju.
Romowie jako cała społeczność traktują jednak rzeczywistość w innych sposób. Aktualna sytuacja jest jedynie momentem w ich społecznym trwaniu, demokracja jest jednym z kolejnych systemów, w którym przyszło im funkcjonować, historia nauczyła ich, że zawsze znajdzie się powód aby uznać ich za winnych czegokolwiek, a spełnianie oczekiwań kolejnych władców mogą prowadzić jedynie do zubożenia tego co stanowi rdzeń ich kultury, zmniejszyć poczucie jedności i roztopić w społeczeństwie dominującym. Przez 700 lat europejskiej historii Romów, nigdy nie zaoferowano im nic, co wspomogłoby wartości pozostające dla nich najważniejsze. Ne powinno zatem dziwić, że kilkadziesiąt lat demokracji i o wiele mniej lat wspólnotowych struktur europejskich nie przekonują ich do radosnego włączenia się w umowę społeczną i realizacji słusznych oczekiwań.
To na co należy zwrócić uwagę, to fakt, że Romowie jako naród aliteracki nie posiadają pamięci historycznej pamięci historycznej w przyjętym w kręgu kultury okcydentalnej rozumieniu. Nawet o skali ich zagłady podczas II wojny światowej dowiedzieli się od historyków społeczeństwa większościowego i to wiele lat po jej zakończeniu. Jednak jako wspólnota budująca i kształtująca zasady swojego życia i przetrwania na podstawie własnych doświadczeń przekazywanych z pokolenia na pokolenie, ich własne doświadczenia historyczne znajdują odzwierciedlenie w sposobach zachowania, stosunku do społeczeństwa dominującego, sposobie organizacji wspólnoty, tradycji i codziennych przejawach kultury.

Myśl wyrażona przez Europejski Komitet Ekonomiczno-Społeczny, znajduje jednak odzwierciedlenie w rzeczywistości społecznej w nieco innych sposób i przyjmując nieco inny punkt wyjścia. W jakimś stopniu jej inne podstawy stanowiły i stanowią oś rozumowania Komisji Europejskiej w związku z realizacją ogólnounijnej strategii Unijne ramy dotyczące krajowych strategii integracji Romów do 2020 roku. Także w wypowiedziach zwykłych Polaków (głownie komentarzach pojawiających się w internecie) dominuje odmienne rozumienie podstawy spełniania głównonurtowych oczekiwań.
Jeśli bowiem my (naród tytularny i szerzej – większościowe społeczeństwo Europy) oferujemy Romom aż tyle (w wymiarze finansowym, materialnym i strategicznym) aż tyle, to niewątpliwie powinni nam odpłacić. Po pierwsze poprzez chętne angażowanie się we wszystko co im oferujemy, a po drugie poprzez porzucenie tego, co sprawia problemy społeczeństwu europejskiemu i rządom. Problem jednak wiąże się z tym, że Romowie nie potrzebują znacznej części tego co im oferujemy. Nie tyle, że tego nie chcą. Jest to – powiązany ściśle z systemem wartości – brak potrzeby. A to, czego oczekujemy w zamian, sprowadza się do porzucania składników ich kultury, które uznają w wielu przypadkach za podstawowe, niezbywalne, stanowiące podstawę ich jedności i romskości. A te wartości mają dla nich o wiele większe znaczenie niż to co może im zaoferować europejskie społeczeństwo.
Przyjmując skrajny sposób myślenia można by porównać tę sytuację do propozycji skierowanej do Polaka – Ja ci zapłacę, a ty przestaniesz być Polakiem. Inne porównanie przywołuje polską sytuację z lat 50. I 60. XX wieku, kiedy bilans płatniczy (liczony w rublu transferowym) handlu Polski ze Związkiem Radzieckim był korzystny dla Polski. Polska eksportowała (drogi w tamtych latach) węgiel kamienny i efekty produkcji przemysłowej, a z ZSRR otrzymywaliśmy w zamian bardzo potrzebne w takiej ilości podkłady kolejowe i nie mniej potrzebną i cenną ceratę.
Jednak w przypadku Romów jest to o wiele trudniejsze, gdyż sprowadza się do handlu kulturą i tradycją.

To, czego znaczna część Romów oczekuje, to pozostawienie ich w spokoju, a w bardziej modernistycznej wersji – traktowanie jak każdego innego obywatela, co znajduje wyraz miedzy innymi w wypowiedziach Romana Kwiatkowskiego - prezesa Stowarzyszenia Romów w Polsce. Być może jako zwykli obywatele nie radzą sobie w otaczającej nas rzeczywistości tak dobrze jak inni, być może wymagają większego wsparcia ze strony pomocy społecznej, jednak zarówno z prawnego, jak i subiektywnego – tożsamościowego punktu widzenia (co pokazał ostatni Narodowy Spis Powszechny z 2011 roku) są przecież Polakami.

Ponieważ są Polakami (poza niewielkimi grupami romskich migrantów z Rumunii), zamieszkującymi na terenie naszego państwa od około 700 lat, to nie można ich traktować jak migrantów. Nie można im odebrać obywatelstwa. Nie można ich odesłać „do domu”, „do swojego kraju”. Bo Polska to ich kraj i ich ojczyzna. Bo pomimo tego, ze na poziomie wewnętrznej konstrukcji kulturowej mają cechy narodu, w świetle polskiego prawa pozostają mniejszością etniczną, czyli taką, która nie posiada własnego państwa w świecie. Jakakolwiek próba odesłania ich po półtora tysiącu lat na historyczne tereny z których przybyli, byłaby o wiele bardziej absurdalna i skomplikowana niż miało to miejsce w przypadku Turków meschetyńskich na początku XXI wieku.

Na co zatem można liczyć ze strony Romów w ramach naszych słusznych oczekiwań?
Trudno powiedzieć. Każda z romskich grup jest inna. Nie wszyscy są wykluczeni. Nie wszyscy są niewyedukowani. Nie wszyscy są bezrobotni. Właściwie to w trudnej sytuacji jest około zaledwie około 30% polskich Romów.
Dlatego też możemy oczekiwać różnego stopnia odpowiedzi na to, czego od nich wymagamy.

Na pewno jednak nie tego, że My im zapłacimy, a oni przestaną być Romami.


wtorek, 8 grudnia 2015

Szkolna segregacja


W ostatnim miesiącu European Roma Rights Centre (ERRC) rozpoczęło kampanię przeciwko segregacji w szkołach stosowanej wobec romskich uczniów. Jej elementem jest tworzenie mapy, na której zaznaczane są szkoły, w których utrzymywana jest ta praktyka.

http://www.errc.org/article/school-segregation-map/4434

Czym jest segregacja? To po prostu oddzielanie na podstawie określonego kryterium. Słowo samo w sobie nie niesie ze sobą jakichkolwiek negatywnych konotacji. Jednak w sytuacji, w której segregację – w jakichkolwiek okolicznościach, z powodu jakichkolwiek uzasadnień i jakichkolwiek pobudek – zaczyna się stosować wobec ludzi, nabiera ono cech negatywnych. Jaskrawym przykładem tego jest choćby segregacja rasowa – doświadczenia hitlerowskich Niemiec, apartheidu RPA, czy amerykańskiej segregacji działającej do lat 60. XX wieku, pokazują do czego może ona prowadzić.
Segregacja w polskich szkołach jest faktem. Ta najpowszechniejsza nie jest segregacją rasową. Bywa, że dyrektor szkoły podejmuje decyzję o przypisaniu do równoległych klas uczniów według poziomu przychodów rodziców, czasem kryterium są uzyskane wcześniej wyniki w nauce. Oczywiście mogą się pojawić względnie pozytywne oceny takiej sytuacji (Agnieszka Sosnowska, Segregacja uczniów w szkołach. Czy? Dlaczego? Po co? Jak?), jednak badania naukowe nie przynoszą jednoznacznego potwierdzenia istnienia związku przyczynowo-skutkowego między poziomem segregacji a efektywnością nauczania (Roman Dolata, Czy segregacja uczniów ze względu na uprzednie osiągnięcia szkolne zwiększa efektywność nauczania mierzoną metodą EWD?).
Ponadto najważniejszy pozostaje czynnik psychologiczny i to jaką reakcję rodziców wywołuje informacja o umieszczeniu dziecka w „gorszej” klasie.

Z oficjalnego i formalnego punktu widzenia polska szkoła stara się pozbyć wszystkich elementów, które w jakikolwiek sposób dyskryminowałyby uczniów i wprowadzały podziały zależne od jakiegokolwiek czynnika.
Dawne „godziny wyrównawcze” dla uczniów nieradzących sobie z poziomem nauczania nazywa się konsultacjami, w których mają prawo uczestniczyć uczniowie bez względu na uzyskiwane oceny.
Przepisy pozwalają na to, aby uczniowie z jakąkolwiek formą i stopniem niepełnosprawności uczęszczali do zwykłych szkół (ta kwestia pozostaje w zakresie decyzji rodziców).
Szkoła ma gwarantować równość, aby nie utrwalać w świadomości dzieci i młodzieży podziałów, aby zjawisko dyskryminacji w jak najmniejszym stopniu pojawiało się w dorosłym życiu i w dorosłej rzeczywistości społecznej.

Proces segregacji uczniów pochodzenia romskiego przebiega w bardzo szczególny sposób, ściśle powiązany z ich kulturowymi nawykami i takimi uwarunkowaniami. Dotyczy to oczywiście części jedynie romskich dzieci, jednak zjawisko to jest wyraźnie widoczne na Słowacji i w Czechach. W Polsce udało się znacznie ograniczyć ten proceder, między innymi w związku z realizacja programu Phare.
Bardzo często romskie dzieci, trafiają do szkół podstawowych – w ramach obowiązku szkolnego – bez wcześniejszych doświadczeń z przedszkolem, które w ostatnich latach stało się miejscem przygotowania edukacyjnego. Nie mają zatem okazji do tego, aby poznać wcześniej nowe dla nich – edukacyjne środowisko. Są przyzwyczajone do posłuszeństwa, ale jednocześnie do o wiele większej wolności niż dzieci rodziców pochodzących ze społeczeństwa większościowego. W szkole nie potrafią często się dostosować do systemu nauki, poznają rzeczy o których w domu się nie rozmawia, także w domu nie ma często im kto pomóc w odrabianiu lekcji.
Odrębnym – jednak chyba największym problemem – jest słaba znajomość języka polskiego, gdyż w domu – zgodnie z zasadami Romanipen – posługują się językiem Rromani.
W takiej sytuacji nie tylko nie rozumieją poleceń, nudzą się na lekcjach, nie są w stanie odpowiedzieć na najprostsze pytania, ale i nie potrafią rozwiązać testów, które mogą zadecydować o przydzieleniu ich do klasy lub nawet szkoły specjalnej – ze względu na niższy poziom intelektualny. Jest on jednak oceniany przy założeniu znajomości języka i rozumienia określonych kodów kulturowych oraz określonego – wyuczonego w okcydentalnym świecie sposobu myślenia.

Trzeba przy tym pamiętać, że edukacja jest jednym z najważniejszych czynników, który może doprowadzić do zwiększenia integracji (rozumianej pozytywnie dla obydwu stron) Romów ze społeczeństwem większościowym. Pełna (nieprzerwana i realizowana choćby na średnim poziomie i choćby ze średnim zaangażowaniem i rzetelnością nauczycieli) edukacja podstawowa (a także każda następna), wpływa na możliwość uczestnictwa w kolejnych jej etapach, wykształca pozytywne podejście do uczenia się (także w dorosłym życiu), daje większe możliwości zdobycia pracy i lepszą orientację we współczesnym świecie.
Tymczasem edukacja realizowana w systemie segregacji zaprzepaszcza wszystkie pozytywne skutki jakie może ona ze sobą nieść o ile jest realizowana w przyjaznym dla uczniów środowisku. Tymczasem segregacja szkolna wzmaga niechęć romskich uczniów do udziału w niej i nie przynosi żadnych skutków, które mogą ostatecznie pozwolić na łatwiejsze (a w dalekiej konsekwencji i mniej poddane dyskryminacji i mniej „uciążliwe” dla całego społeczeństwa) życie we współczesnej Europie.
Zaprzepaszczanie szansy na możliwość włączenia młodych Romów w rynek pracy, w większą tolerancję i lepsze rozumienie nieromskiego świata, jest błędem, który będzie skutkował w przyszłości brakiem jakiejkolwiek zmiany w relacjach społeczeństwa większościowego Europy i społeczności romskiej.

Możemy oczywiście wprowadzać podziały. Oddzielać i segregować.
Możemy? Czy na pewno?
Czy jako społeczeństwo tytularne możemy wszystko? Bo wygraliśmy w wyścigu do siły i mamy władzę, czy też może jednak czerpiemy z europejskiego złożonego dorobku cywilizacyjnego uznając wartość człowieka i jego praw? Praw przysługujących nie za coś, ale za sam fakt bycia człowiekiem?

Artykuł 7 Traktatu o Unii Europejskiej mówi o wartościach unijnych:
poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. Wartości te są wspólne Państwom Członkowskim w społeczeństwie opartym na pluralizmie, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności oraz na równości kobiet i mężczyzn.

W związku z Sytuacją Romów na Słowacji i w Czechach (stygmatyzacja romskich dzieci w szkołach), pierwszy wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans stwierdził (nieoficjalnie), że jest to – ze względu na łamanie unijnych wartości, a zgodnie z artykułem 2 Traktatu o Unii Europejskiej – podstawa do zawieszenia możliwości głosowania tych państw w Radzie.

Czy naprawdę trzeba aż takich „kar” aby przypomnieć Europie co wchodzi w skład jej dorobku cywilizacyjnego i jakie są jej podstawowe wartości?


sobota, 28 listopada 2015

Unia Romska i Romski Naród


Najstarszą ponadnarodową organizacją romską jest International Romani Union (IRU) [rom.: Romani Unia]. Inne warianty jej nazwy to: International Gypsy Committee, International Union of Romani, Romani Union, Romani World Union.

http://internationalromaniunion.org

Jest uznawana przez większość organizacji ponadnarodowych I międzynarodowych, a w ramach ONZ posiada specjalny status ciała doradczego.
Powstała w 1971 roku jako Romani International Union, a obecna jej nazwa została przyjęta w 1992 roku. Jej oficjalna siedziba znajduje się w Skopje. Jedynym miejsce w świecie, gdzie na ograniczonym obszarze język romski został uznany za język urzędowy.
W ciągu ponad 40 lat jej działalności jednym z jej prezydentów był polski Rom – Stanisław Stankiewicz.

http://bialystok.wyborcza.pl/bialystok/1,35235,2334938.html

Jej głównymi celem jest jednoczenie wszystkich grup romskich i budowanie poczucia wspólnej tożsamości, przede wszystkim poprzez kulturę i język. Ponadto walczy z antycyganizmem, dostarcza materiały edukacyjne, monitoruje media, stara się opracowywać i wprowadzać standardy zapisu języka romskiego, a także podejmuje działania mające rozwiązywać problemy Romów w zakresie zatrudnienia, edukacji, dostępu do usług zdrowotnych i poprawy warunków mieszkaniowych.
To oczywiście nie wyczerpuje pełnej listy jej działań, gdyż uzależnione są one także od doraźnych potrzeba i problemów z jakimi styka się światowa wspólnota Romów.

O tej szerokiej działalności i historii Unii Romskiej można przeczytać zarówno w polskich, jak też i w ponadnarodowych źródłach.

http://romopedia.pl/index.php?title=International_Romani_Union

Z pewnością jednak warto wspomnieć przynajmniej, co w zakresie przywracania światowej świadomości społecznej i instytucjonalnej Romowie zawdzięczają tej organizacji pozarządowej. A są to kwestie, których nie sposób nie docenić, gdyż wiążą się ściśle z budowaniem tożsamości narodu romskiego.
Należy do nich: przyjęcie wspólnej romskiej flagi i hymny, upowszechnienie używania określenia „Rom” w miejsce „Cygan”, a także wprowadzenie – co prawda symbolicznego, ale jednak – paszportu romskiego.

http://sansaraen.weebly.com/romano-lil.html

W ramach współpracy z wieloma romskimi i nieromskimi organizacjami Unia Romska włącza się w wiele inicjatyw wspomagających wzmacnianie romskiej tożsamości. Przykładem na ten kierunek działań jest np. poparcie i przyjęcie Karty Praw Romów European Roma And Travellers Forum.

http://internationalromaniunion.org/charter-ertf-roma-rights/

Jednak najbardziej interesującym dokumentem związanym z Unią Romską wydaje się być „Declaration of a Roma Nation” z 2001 roku. 
http://www.hartford-hwp.com/archives/60/132.html

Pomimo tego, że jest on sygnowany przez Unię Romską, trudno go znaleźć wśród jej oficjalnych dokumentów. Jednak został on rozesłany i upowszechniony przez ówczesnego prezydenta – Emila Scuka.

Dokument rozpoczyna się od wskazania na romski naród, który nie chce stać się państwem. To dwie główne myśli, które pojawiają się w całym dokumencie.
Dodatkową myślą przeplatającą się w całej jego treści jest kwestia praw człowieka, które przynależą także Romom.
Co charakterystyczne i znamienne, wiele akapitów rozpoczyna się od frazy „We have a dream...”.

W tekście deklaracji jest wyraźnie powiedziane, że Romowie nie chcę i nigdy nie chcieli własnego państwa. Warto tu przypomnieć, że w XX-wiecznej rzeczywistości było kilak pomysłów na realizację takiego pomysłu, jednak na szczęście znikały tak szybko, jak nagle się pojawiały. Deklaracja mówi, że Romowie uznają tę formę samoorganizacji społeczności za nieadekwatną do wyzwań współczesnego świata. Co więcej historia pokazuje, że państwo jako takie jest źródłem nieszczęść, katastrof i wojen. Także tych, których skutków doświadczyli Romowie. I państwo nie jest tym, co jest adekwatne do potrzeb jednostki. Ponadto autorzy deklaracji stwierdzają, że dla Romów niedążenie do posiadania własnego państwa jest dla nich ważnym źródłem wolności i praworządności.
Poza tą niewątpliwie interesującą koncepcją popartą iście romskim uzasadnieniem, dokument wiele mówi o znaczeniu jedności romskiego narodu. O jego wyjątkowości, o tym co istotne dla jego istnienia, o tym czego doświadczył w historii. I wreszcie o tym, że jako naród ponadpaństwowy, niechcący własnego państwa, wymaga szczególnych ponadpaństwowych praw.
Jak się jednak okazuje, prawa te to przede wszystkim prawa człowieka. I do ich przestrzegania, także w stosunku do Romów, wzywają twórcy deklaracji. Właściwie nie wzywają, tylko proszą o to aby były one żywą rzeczywistością, a nie jedynie deklaratywnymi zapisami rządów i państw.

W całości to bardzo interesujący dokument. Oczywiście trudno przypuszczać, że zna go każdy Rom i że każdy Rom podpisze się pod ideami w nim opisanymi. Jednak jego treść jest na tyle ważna, a idee na tyle nowatorskie, że zasługuje na szersze upowszechnienie.
Oczywiście jako wyraz romskiej świadomości ukazywanej za pośrednictwem działań Unii Romskiej.

środa, 18 listopada 2015

Etniczna polityka publiczna


Upowszechnienie w Polsce koncepcji polityki publicznej jest kwestią ostatnich kilku lat. Wiąże się także ściśle z oficjalnym przyjęciem w 2011 roku nauki o polityce publicznej na listę nauk społecznych.

http://www.bucknell.edu/interested-in-bucknell/academics-at-bucknell/academic-centers-and-institutes/bucknell-institute-for-public-policy/what-is-public-policy.html

W swoim zakresie i zarazem podejmując najprostsze jej dookreślenie możemy mówić o niej jako o polityce prowadzonej przez organy rządowe i samorządowe (Jerzy Hausner). Jako taka nie jest zdeterminowana walką o władzę polityczną, lecz nastawiona na osiąganie innych celów, przypisywanych zakresowi funkcji państwa (Henryk Chałupczak). W jej zakres wchodzi rozwiązywanie problemów społecznych, socjalnych, migracyjnych, wspomaganie rozwoju społecznego. W obszarze jej aktywności pozostają także wszelkie działania związane z mniejszościami narodowymi i etnicznymi.
Natomiast polityka etniczna jest traktowana równoważnie z polityką wobec mniejszości narodowych i etnicznych. Przyjmując za jej podmiot demokratyczne państwo prawa, ma na celu z jednej strony wzmacnianie sfery zarządzająco-organizacyjnej podejmowanych działań, a z drugiej zaspakajanie – w zgodzie z przyjętym paradygmatem ustrojowym i społecznym – potrzeb mniejszości (Henryk Chałupczak).
W takim ujęciu polityka wobec Romów jako przykład polityki etnicznej podlegającej systemowym i zracjonalizowanym działaniom państwa jest polityką publiczną.

W przypadku Romów – w oparciu o ideały demokracji i humanizmu, biorąc pod uwagę ich 700-letnią obecność w Polsce i nieco dłuższą w Europie, a także uwzględniając ich – w większości okresów historycznych i państw – niefortunne losy oraz w znacznym stopniu wynikającą z tego specyfikę kulturową należy przyjmować perspektywę paradygmatu kulturowo-antropologicznego, w miejsce rygorystycznego i jednak w znacznej mierze niesprawiedliwego paradygmatu ewolucjonistycznego, co gwarantuje rozumienie swoistości grupy i historycznych uwarunkowań jej ukształtowania.
W relacji do tak określonej polityki publicznej obejmującej mniejszość romską, można podjąć próbę wskazania na jej zakres. Nie będzie on dotyczył każdej dziedziny funkcjonowania Romów, gdyż w znacznym stopniu kształt polityki publicznej jest uzależniony od aktualnego, choć już utrwalonego (aby – jednak powolne w tym zakresie – mechanizmy działania rządu i samorządu, opierające się o procedury administracyjne, mogły zostać uruchomione) kontekstu, w ramach którego pojawiają się luki i problemy, które stają się jej przedmiotem.

Zatem podejmując taką próbę można roboczo wskazać trzy zróżnicowane główne obszary.
Pierwszym jest sfera kulturowa, determinowana w ujęciu historycznym sposób ich relacji ze światem zewnętrznym i w zwrotnie – wpływająca na obecną ich sytuację w społeczeństwie. To z niej w największym stopniu wynika codzienna dyskryminacja, przejawiająca się nie tylko w miejscach szczególnie wrażliwych (Andrychów, Limanowa), ale mogą ca znaleźć swój wyraz w każdym miejscu kraju.
Drugim są kwestie socjalne. Określają ich miejsce w systemie socjalnym państwa, a ich konsekwencje rozciągają się na całą sferę społeczną, kształtując określone relacje z pozostałą częścią społeczeństwa. Z tego zakresu wynika przede wszystkim niechęć – niosąca o wiele mniejsze zagrożenia bezpośrednie (np. fizyczne) – jednak nie mniej uciążliwa niż dyskryminacja i o wymiarze społecznym, którego nie należy lekceważyć. Przykładem tego jest choćbysytuacja w Puławach.
Trzecim obszarem są migracje. Nie chodzi tu jedynie o legendarną w znacznym stopniu romską mobilność, ale przede wszystkim o to, co mieści się ściśle w zakresie zainteresowania polityki publicznej, a czego przykładem (jednym z wielu) jest – żyjąca tam od wielu lat – wspólnota rumuńskich Romów weWrocławiu z ulicy Kamieńskiego. Ten obszar nie tylko kumuluje problemy wynikające z dwóch poprzednich, ale także wiąże się z powszechnym traktowaniem wszystkichRomów jak/jako migrantów.

Te trzy dziedziny i wynikające z nich konsekwencje wpływają w największym stopniu na sferę społeczną, ale także i ekonomiczną. Nie bez znaczenia pozostaje także wymiar terytorialny związany z nimi. W całości tworzy to połączenie w naturalny sposób mieszczący się w zakresie  zainteresowania i interwencji prospójnościowych dążeń Unii Europejskiej.
Z tego wyliczenia wynika, że w skład polityki wobec Romów traktowanej jako etniczna polityka publiczna, wchodzą przynajmniej (i jest to zawężające ograniczenie): polityka społeczna, socjalna, antydyskryminacyjna i migracyjna. Tę ostatnią – ze względu na rozległość zagadnienia i aktualny stopień jej skomplikowania w Europie – należy traktować bardzo ostrożnie i po części wyłączyć z jakichkolwiek rozważań dotyczących wąskiego rozumienia polityki publicznej.

Ulokowanie polityki etnicznej wobec mniejszości romskiej w ramach polityki publicznej w znacznym stopniu powinno wyłączyć możliwość wykorzystywania tej grupy i sytuacji w jakiej znajduje się znaczna jej część, do jakichkolwiek celów politycznych pozostających poza kompetencjami państwa. 
Jest także w znacznym stopniu wyznacznikiem deideologizacji polityki, zgodnej z podstawowym paradygmatem demokratycznym.

niedziela, 8 listopada 2015

Niedyskryminujące stereotypy?


Zasada wydaje się być prosta. Każdy stereotyp jest fałszywy. Każdy krzywdzi.
Z drugiej strony – stereotypy powstają w oparciu o jakiekolwiek mniemania zbudowane z kolei na podstawie strzępów rzeczywistości i niejednokrotnie pojedynczych wydarzeń oraz sytuacji, a także na podstawie zasłyszanych pośrednio opisów naszego świata.
Zatem istnieje szansa, że stereotyp powstał w związku z prawdziwą sytuacją, nawet jeśli była ona jednostkowa i zdarzyła się… być może nawet kilkaset lat temu. Pamięć zbiorowa bywa nadzwyczaj trwała.

Raz na bardzo długi czas można więc trafić na coś, co będzie opierało się na stereotypach, a jednak nie będzie (a właściwie nie powinno, bo jednak jeśli ktoś koniecznie zechce, to odpowiednio interpretując rzeczywistość wykaże każdą tezę) dyskryminujące, ale i nawet ma szansę skonstruować  pozytywny przekaz.
Wydaje się, że tak właśnie jest w przypadku utworu „Cygańska dusza” Macieja Maleńczuka, wykonywanego przez niego samego wraz z zespołem Psychodancing, zobrazowanego video wyprodukowanym w Poznaniu.

https://www.youtube.com/watch?v=3_el7XxMgSg

Taki efekt powstaje w wyniku tego, że jest to jeden z rzadkich przypadków, kiedy tekst wiąże się z formą, twórcą i wykorzystaniem jego osobistych doświadczeń, sposobem odniesienia do rzeczywistości i jej specyficznym opisem, a także „ideologiczną” podstawą stworzenia przekazu.

Już sam tytuł wydaje się być trudny do zaakceptowania. Bo jak to tak? Dusza może być romska. Nie cygańska. A przynajmniej tak powinno być. Jednak autor wyjaśnia dalej i wprowadza prawidłową nazwę Rom(ałe) – mówiąc, że tak się oni sami zwą. Jednak on po staremu jednak Cyganami zwie. Jak się można domyślać tak był nauczony i tę nazwę znał. I nie niosła dla niego tego co złe.
Ważny jest także sam początek piosenki. Wprowadza nas w stereotypowy obraz magicznego i innego życia Romów: najbardziej tajemnicza z ras, utrwalając jeden z nieprawdziwych wizerunków tej grupy. To jednak sztuka i artysta ma prawo aby postrzegać świat nieco bardziej romantycznie i wzniośle.
O wiele jednak ważniejsze wydaje się fraza gdzieś pośród, ale jednak obok nas, która idealnie opisuje i chęć samych Romów do istnienia poza systemem i ich odrębność i to jak – z punktu widzenia Unii Europejskiej – są wykluczeni z głównego nurtu życia społecznego i gospodarczego.

To na co warto zwrócić szczególną uwagę to także odwołanie do realizmu. Kiedy autor śpiewa o tym, że przebywał w więzieniu i spotykał tam Romów, to oczywiście jest to utrwalanie stereotypu o przestępczości Romów. Jednak warto zadać sobie pytanie, czy nie trafiali oni tam za to samo za co mógł trafić zwykły uliczny grajek, który jest narratorem w tekście piosenki, czyli Maciej Maleńczuk. I który oddaje hołd ich umiejętnościom muzycznym (grali tak, że i poecie słów bywało brak) – ponownie potwierdzając stereotypy. Jednak znowu przebija to ich nagromadzenie śpiewając dobitnie, że każdy był człowiekiem uwierz mi. I to niewątpliwie w znaczeniu Człowieka z jego godnością, wartością i byciem ludzkim i prawdziwym.

W drugiej części tekstu piosenki pojawia się bardzo konkretnie to, co najważniejsze i co było główną przyczyną jej powstania. Czyli hołd dla wielkiego artysty.
Dajcie mi wspomnieć tamten czas
Bo w krótce już nie będzie nas
Stefan na skrzypcach pięknie grał
A ja 20 wiosen miał

Stefan Dymiter – Koro (Corroro – Ślepiutki) – Srebrnopalcy jak go nazwał Jacek Milewski – urodzony pod Sanokiem, przez lata mieszkający między innymi w Kowarach (gdzie został pochowany) i w Krakowie, genialny skrzypek-samouk.

https://www.youtube.com/watch?v=coX4lRehgdA

Stał się zarówno legendą Krakowa, jak i samych Kowar, gdzie jego pamięć jest szczególnie bliska tamtejszym Romom (s. 64-73):

http://www.cyganskawyspa.pl/cms/ftp/AMARE_ELEKTRO.pdf

Ten wielki muzyk choć w pewien sposób był doceniany za życia – uczył, inspirował, miał okazję dawać koncerty przy różnych okazjach (także w krakowskiej filharmonii), to jednak na zawsze pozostał wolnym ulicznym grajkiem (s. 11):

http://gazeta.kowary.pl/pliki/image/archiwum/gk_2005-nr05.pdf

Koło automatu z Coca-Colą siedzi w swoim fotelu inwalidzkim cygan Stefan i ciągnąc leniwie smyczkiem po strunach wydobywa z nich jakąś smutną melodię. Stefan ma zwykle przymknięte oczy, a papieros w jego ustach dymi od niechcenia.

Pamięć o nim jest wciąż żywa. I to tak prawdziwie.

https://www.facebook.com/StefanDymiter

Postać tej romskiej legendy krakowskich ulic pojawia się także w innym (często przywoływanym) utworze Maleńczuka – Miasto Kraków i to w niebanalnym kontekście, bo wiążącym się z nadzieją.

https://www.youtube.com/watch?v=zLodFc9Mc3g


A powracając do „Cygańskiej duszy”.
Z całego utworu wyłania się to, co jest bardzo ważne. To coś, co z tej maleńczukowskiej do szpiku jestestwa piosenki przebija. To zrozumienie dla innego świata, a przede wszystkim szacunek. A szacunek jest jedną z najważniejszych wartości jaka wewnątrz romskiej społeczności istnieje. 
I to chyba w tej piosence po części chodziło. A może i po części pojawiło się samo gdy autor zechciał dotknąć tego tematu. 

To że jest to szacunek zewnętrzny – trudno. Nie można zostać Cyganem, trzeba się nim urodzić i być, bo i uroda… i krew nie ta.


środa, 28 października 2015

Niesłuszna stygmatyzacja czy słuszna dyskryminacja odwrotna?


W dniach 26-29 października Nadbałtyckie Centrum Kultury zorganizowało w ramach cyklu Spotkania ze Światem wielotematyczną konferencję poświęconą Romom pod tytułem Świat Cyganów. Problemy Romów.

http://www.nck.org.pl/pl/wydarzenie/2517/spotkania-ze-swiatem-swiat-cyganow-problemy-romow-konferencja

Program i zakres konferencji jest imponujący. Pierwsze dwa dni spotkania zgromadziły znaczące grono polskich romologów oraz romskich liderów. Wykłady i dyskusje dotyczyły wielu ważnych tematów i niewątpliwie konferencja ta pozostanie ważnym składnikiem kształtowania zarówno polskiej romologii początku XXI wieku, jak też ma szansę wpłynąć praktycznie na ukierunkowanie koncepcji kształtowania sytuacji polskich Romów.
Szczegółowo opracowany dorobek merytoryczny konferencji zostanie udostępniony pod postacią publikacji. Jednak na jej ukazani się – tym bardziej biorąc pod uwagę, że konferencja jeszcze trwa – przyjdzie jeszcze poczekać.

Jednym z wątków, który szczególnie często pojawiał się w dyskusjach, była kwestia podejmowania celowych i ukierunkowanych działań (w tym finansowania) skierowanych do i dla Romów.

Obecnie sytuacja przedstawia się w taki sposób, że wszyscy Romowie – obywatela państw Unii Europejskiej – są objęci ramową strategią wprowadzoną przez komunikat Komisji Europejskiej Unijne Ramy. Nie ma w niej dookreślonych żadnych ograniczeń, które wyłączałyby z jej zasięgu Romów nie żyjących w ubóstwie, Romów których sytuacja jest lepsza niż średnia charakterystyczna dla społeczeństwa dominującego, w którym żyją. Strategia obejmuje wszystkich Romów.
Najczęściej w podobny  sposób – powołując się na dane statystyczne potwierdzające gorszą niż w przypadku społeczeństwa dominującego w zakresie czterech kluczowych obszarów interwencji (edukacja, zatrudnienie, mieszkalnictwo, dostęp do usług medycznych) – kształtują swoje krajowe strategie państwa członkowskie. Co więcej, dane te są uzupełniane informacjami na temat dyskryminacji i niechęci do Romów oraz ubóstwa, przez co sensowne staje się objęcie strategią wszystkich Romów nieukrywających swojej narodowej (etnicznej) tożsamości. Należy bowiem wątpić, że są Romowie, którzy nigdy w życiu nie zetknęli się z jakąkolwiek negatywna reakcją ze względu na swą przynależność etniczną.
Należy jednak mieć przy tym na uwadze, że – pomimo zakładanego dalekosiężnego celu Unii Europejskiej związanego z likwidacją dyskryminacji – cel ten traktowany jest raczej jako uciekająca doskonałość, niż jako mierzalny wskaźnik, który można osiągnąć w konkretnej perspektywie czasu.

W Polsce Romowie mogą liczyć na pomoc socjalną, na poziomie analogicznym jak ta, która jest oferowana rodzinom reprezentującym naród tytularny, której zakres i wysokość ewentualnego finansowania, uzależnione są jedynie od standardowych wskaźników związanych z warunkami i poziomem życia.
Jednak poza tym, do Romowie objęci są rządowym program na rzecz integracji społeczności romskiej. W jego ramach (oraz w ramach dwóch programów poprzedzających jego obecną formę) były oferowane wiele form wsparcia, począwszy od zapewnienia ciągłości działań organizacji romskich, poprzez stypendia dla szczególnie zdolnej młodzież romskiej,  a na tworzeniu świetlic, w których Romska młodzież może na przykład otrzymać wsparcie przy odrabianiu lekcji lub poprawić swoją znajomość języka polskiego.
Także w poprzednim okresie programowym, w ramach funduszy strukturalnych POKL były dostępne dodatkowe możliwe źródła finansowania przeznaczone konkretnie na rzecz działań dotyczących Romów w zakresie komponentu romskiego czyli tajemniczego „1.3.1”. Nowa perspektywa finansowa nie rezerwuje odrębnej ścieżki finansowania dedykowanej wyłącznie Romom, lecz wskazuje na nich w wielu działaniach, jako jedną z grup docelowych.

Zatem istnieją i istniały możliwości wspierania deprywowanej i traktowanej – w tym aspekcie w sposób uśredniony – grupy wykraczającej poza standardowe możliwości wsparcia przeznaczane dla grup pozostających w niekorzystnej sytuacji ze względu na wskaźniki społeczno-ekonomiczne.

Problem wskazywany przez przeciwników działań wskazanych powyżej – tych, które wykraczają poza standardową pomoc socjalną – wiąże się z utrwalaniem dyskryminacji i stygmatyzacji oraz z wywoływaniem niechęci przedstawicieli społeczeństwa dominującego, widzącego przejawy zwiększonej finansowo pomocy na rzecz Romów.
Rzeczywiście dyskryminacja odwrotna i „nierówne traktowanie” wywołują (lub przynajmniej mogą wywoływać) w praktyce społecznej poczucie niesprawiedliwości wśród części społeczeństwa, skutkujące niezadowoleniem i niechęcią skierowaną do grupy pozornie faworyzowanej. Jednak te dodatkowe mechanizmy wsparcia mają służyć swoistej rekompensacie dyskryminacji. W demokratycznym państwie prawa są one trwałym elementem sprawiedliwości społecznej gwarantujące nierówno traktowanym grupom inny poziom startu aby wyrównał się poziom szans związanym z możliwością osiągania celów w życiu.

Głównym orędownikiem odrzucenia wszelkich dodatkowych form wsparcia Romów, jest Roman Kwiatkowski, prezes Stowarzyszenia Romów w Polsce. Jego stanowisko jest twarde, konsekwentne, argumenty mocne i w pełni uzasadnione, choć wydaj się być wyrazem niereprezentatywnego stanowiska romskich elit, gdyż znaczna część Romów i organizacji romskich w Polsce nie odrzuca tego typu pomocy.

http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/rzadowy-program-integracji-romow-przyjety-to-spycha-nas-na-margines,475552.html

http://www.sejm.gov.pl/Sejm7.nsf/biuletyn.xsp?documentId=5937C50AA8960ABBC1257CD9004B86CF

Natomiast informacji – poza burzą jaka na medialną chwilę rozpętała się po ogłoszeniu wysokości finansowania przeznaczonej na wieloletni program pomocy Romom – o pretensjach dotyczących realizacji specjalnego programu przeznaczonego dla Romów, nie ma tak wiele jak jest w przypadku mitycznie ogromnych i nierównych (na korzyść Romów) kwot przyznawanych w ramach pomocy socjalnej. Ponadto sama Unia Europejska w wielu raportach podkreśla, że nie można godzić się na uzależnienie mniejszości od finansowej pomocy społecznej, bo to jedynie rozleniwia i utrwala istniejącą sytuację.
Tymczasem dodatkowe ukierunkowane finansowanie przeznaczane dla Romów nie jest im przekazywane w postaci środków finansowych, a ponadto wymaga od nich uczestnictwa w określonej aktywności.

Oczywiście w sytuacji doskonałej, w której znika dyskryminacja, jakiekolwiek specjalne i celowe formy wsparcia byłyby niesprawiedliwe. Wówczas równe traktowanie także jeśli chodzi o dyskryminację odwrotną jest możliwe. Nie wcześniej.
A ostatecznym celem programów i projektów oferujących Romom większą pomoc niż jest skierowana do analogicznych ale już nieetniczych przedstawicieli społeczeństwa, jest – poprzez danie szansy edukacyjnej lub zawodowej – włączenie ich w te aspekty życia i standardowego funkcjonowania społeczeństwa, które mają szansę wspomagać likwidację dyskryminacji.

Jednak na osiągnięcie takiego stanu trzeba jeszcze bardzo długo poczekać.

niedziela, 18 października 2015

A jak już się uspokoi…


Co będzie z naszymi Romami jak to wszystko się uspokoi?

Trudno co prawda stwierdzić kiedy zostaną powstrzymane (bo raczej same nie ustaną) ruchy migracyjne (i uchodźcze) docierające do Europy z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Przyjmując jednak optymistyczną wizję rzeczywistości, można założyć, że w Europie pozostanie przynajmniej część, spośród tych, którzy już do niej dotarli, a ruchy uchodźcze zostaną sprowadzone do „bezpiecznego poziomu”.
Powstała w ten sposób grupa nowych mieszkańców Europy, wzmocni społeczność powstałą w wyniku międzykulturowych migracji, od wielu lat zaznacza wyraźnie swoją obecność w państwach Unii Europejskiej. Przede wszystkim jest to dostrzegane w zakresie braku integracji i włączenia, i także terytorialnego separowania się od społeczeństwa głównonurtowego.

Bez dokładnych badań prasy europejskiej, nie można stwierdzić, czy w ostatnim czasie zmniejszyła się intensywność społecznego (medialnego i publicznego) lamentu nad nieinkluzywnością społeczności romskiej.
Biorąc pod uwagę pojawienie się w ostatnim czasie w polskim dyskursie medialnym dwóch wątków tematycznych dotyczących Romów, nie wydaje się, aby – pomimo przerażającej perspektywy napływu „nowych” obcych – aby uwaga odwróciła się od mniejszości romskiej. Można przypuszczać, że polskiej nienawiści (przejawiającej się choćby w pretensjach o faworyzowanie Romów) wystarczy dla wszystkich.
Wspomniane dwa tematy medialne, to: bezradności fiskusa wobec romskich kobiety zarabiających na naiwności turystów na rynku Kazimierza Dolnego oraz histeria (być może słuszna) do jakiej dochodzi w Puławach w związku z niepokorną mniejszością romską żyjącą w tym mieści na co najmniej dwóch osiedlach mieszkaniowych.


http://www.interwencja.polsat.pl/Interwencja__Oficjalna_Strona_Internetowa_Programu_INTERWENCJA,5781/Archiwum,5794/News,6271/index.html#

Pomimo tego, że w kwestia Puław rozwija się poszerzonym i intensywnym trybem w związku z zamiarem złożenia przez Stowarzyszenie Romów w Polsce zawiadomienia do Prokuratury, to jednak obydwie sprawy nie doczekały się szerszego oddźwięku w innych mediach. Ponadto możliwa (i pojawiając się najczęściej w takich sytuacjach) liczba i moc komentarzy czytelników prasy internetowej była bardzo ograniczona.

http://stowarzyszenie.romowie.net/-447.html

Można to zrzucać na karb koncentracji dyskursu publicznego na nadchodzących polskich wyborach, jednak także powodem może być zwiększona koncentracja w tym zakresie na przybywających do Europy migrantach. Co zresztą w polskiej sytuacji także stało się tematem wyborczym.

Opierając się na tych wątłych podstawach można jednak przewidzieć jedną z dwóch głównych ścieżek zmiany stanowiska (być może także na poziomie codzienności społecznej, a nie jedynie dyskursu „powszechnego”) społeczeństwa. Być może zmiany te będą na krótko. A być może się utrwalą.

Pierwsze z nich można określić jako zaniechanie przez znajomość i porównanie.
Temat Romów był w ciągu ostatnich lat jednym z często pojawiających się w przestrzeni publicznej. W tym przypadku nie ma różnicy, czy były to doniesienie o koczowiskach rumuńskich Romów we Francji, czy o problemach mieszkańców Andrychowa, Limanowej, Puław z naszymi rodzimymi Romami. Ważne że temat był. Komentarz pojawiające się (głównie w internecie) najczęściej były nieprzychylne, a z pewnością było ich wiele. Niemalże każdy news medialny był przechwytywany prze kolejne media i temat szybko nie umierał.
Jednak czym są polscy Romowie, a nawet rumuńscy Romowie w Polsce wobec fali migrantów z państw muzułmańskich?
Co prawda jakiś czas temu pojawiały się zadziwiające informacje o nieradzeniu sobie choćby państw skandynawskich z napływem romskich migrantów z Rumunii, czy specyficznym radzeniu sobie z podobną kwestią przez Francję czy Włochy. Jednak patrząc z perspektywy tego jak wygląda obecna sytuacja i panika z nią związana, to było to po prostu „nic”. Jak się okazało fala Romów, to był taki mały trening przed obecnymi migrantami.
Zatem być może – a przynajmniej tak trochę to teraz wygląda, choć jeszcze nie zostało sformułowane i zapewne jeszcze długo nie będzie – dojdzie to tego, że Romowie w porównaniu z migrantami okażą się „do akceptacji”, bo przecież są „swoi” i „znani”. A przede wszystkim, są tymi złymi, bo są cwani a nie dlatego że chcą zmieniać europejską kulturę i wprowadzać jakieś szariaty.
Nie zapominajmy, że wśród nich prawdopodobnie zaledwie 20% to biedni ludzie uciekający z rodzinami z kraju aby przeżyć.

https://www.youtube.com/watch?v=pkIs2zD_00I

Drugą możliwość można nazwać inny to inny.
Od dawna w powszechnym podejściu społecznym przejawia się stanowisko wyrażane przez hasła skierowane do polskich Romów w rodzaju: won do kraju, a po kilkuset larach pobytu w Europie Romowie często traktowani są jak migranci. Zresztą sami na to zapracowali nieinkluzywnością, wizualną odmiennością kulturową i swoistym stylem życia. A także i niezapracowali (choć negatywny efekt występuje) odmiennym wyglądem fizycznym, wynikającym z reprodukcyjnej hermetyczności tej grupy.
I w takiej sytuacji, dla większości Europejczyków (choć właściwie ten opis jednak koncentruje się na polskiej sytuacji i Polakach), nie będzie miało znaczenia, czy jest to Rom, Syryjczyk, czy może nawet Pakistańczyk. Tak jak nie ma znaczenia, czy ten Syryjczyk właśnie do Europy przybył, czy od lat tu mieszka, pracuje i prowadzi firmę, odprowadzając podatki. Obcy to obcy, inny to inny.
W takiej sytuacji utrwaliłby się wizerunek Romów jako migrantów i zrównywałoby to ich z przybyszami z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, w sumie pogarszając ich sytuację.

Jest także trzecia – dodatkowa – możliwość, choć wydaje się ona wątpliwa. Że nic się nie zmieni. Poszerzymy jedynie nasze lęki, niechęci, obawy o kolejną grupę, a stosunek do Romów pozostanie bez zmian. Dalej będziemy ich traktować odrębnie. Dalej będziemy ich traktować jak dotąd.

Nie wiadomo jak i kiedy Europa poradzi sobie z wielką migracja ku północy. Jednak niewątpliwie w końcu w jakiś sposób do tego dojdzie.
Nie wiadomo też który z tych "dwóch plus jeden" scenariuszy (niewyczerpujących zapewne wszystkich możliwości) okaże się najbliższy realiom i najlepiej opisze przyszłą rzeczywistość.
Wydaje się jednak, że jest szansa na jakąś zmianę. Choćby przez porównanie.