Zaskakujące jest to, że zamieszczony na youtube film
dokumentalny „Byli kowale, byli…” ma zaledwie 401 wejść i 14 lajków. Film
powstał z pasji i potrzeby dokumentowania tego, co nieuchronnie odchodzi (odeszło)
i co koniecznie trzeba zachować.
Ten „dokument filmowy przedstawiający dawnych romskich kowali na Spiszu” w pełni realizuje swoje założenia. Zarówno te
filmowe (idealne połączenie ruchomych obrazów z dźwiękiem), jak i tematyczne.
Głównym wyjaśnieniem podjętego w filmie temat i jego
lokalizacji na Spiszu, jest zdanie wypowiedziane przez Adama Bartosze „głównym
zajęciem/profesją wśród cyganów zamieszkujących wzdłuż Karpat, było kowalstwo”.
Film składa się z historyczno(już)-etnograficznych wypowiedzi
Adama Bartosza, nagranych archiwalnych wspomnień kowali i ich pracy, współczesnych
nagrań Romów z różnych miejscowości, bo rozjechali się z rodzinnego Spisza (potomków
kowali), wypowiedzi miejscowego górala, zdjęć, map… W całości tworzy to opowieść
bardzo faktograficzną z jednej strony, a z drugiej w jakimś stopniu poetycką i
sentymentalną.
Jest w tym filmie wszystko co o cygańskim kowalstwie z
polskiego Spisza można opowiedzieć. I o kunszcie i o technice i o znaczeniu
tego dla lokalnych wspólnot i o tym co było robione i jak robione i jaką
zapłatę dostawali i kto był mistrzem i o szacunku górali i o muzykowaniu kowali
i jak podkuwano konie... Dużo wspomnień i relacji tych, którzy w kuźniach
musieli pomagać, czy machając ciężkim młotem, czy dmuchając w palenisko miechem.
Twórczynią filmu jest Monika Szewczyk, która wykazuje się
nadzwyczajną aktywnością w (skutecznych) próbach zgromadzenia, opisania i
opowiedzenia tego, co z innych choć tak nie całkiem dawnych czasów po romskich
tradycjach pozostaje. Warto przywołać choćby jej niedawne dokonanie – romską książkę (nie tylko) kucharską „Prosto z garnka”.
Producentem filmu była Fundacja Dobra Wola, a postprodukcją zajęła się Agencja
Filmowa HAF (Krzysztof Krzyżanowski).
I tyle o samym filmie, bo bardzo warto na pół godziny zanurzyć
się w inną rzeczywistość, posłuchać uderzeń kowalskiego młota, docenić prace
kowali i ich kunszt.
Jednak jak to historycznie z tym cygańskim kowalstwem było?
Zaczynając, chyba można nawet sięgnąć do klasycznego
opracowania profesora Lecha Mroza „Wędrowni kowale i handlarze bydła z Radżastanu - hipotetyczni przodkowie Cyganów”.
To ważny trop związany z potencjalnymi dowodami i identyfikacją indyjskich
rejonów z których przodkowie europejskich Romów przybyli do Europy. Jednak
znaczenie Gadulia Lohar (możliwych
kowalskich indyjskich przodków Romów) niewiele mówi o europejskim kowalstwie
Cyganów, którego zidentyfikowana i jakkolwiek opisana historia rozpoczyna się
pod koniec średniowiecza.
Trzeba podkreślić, że nie należy wiązać średniowiecznego europejskiego
kowalstwa Cyganów ze stałymi kuźniami i na przykład z pracami cechowymi, w
ramach których postawało uzbrojenie dla rycerstwa i wojska. W tamtym czasie istniały
generalnie trzy kategorie zawodowo kowalstwa: dworskie, wiejskie oraz
indywidualne. Przez długi czas kowale cygańscy mieścili się gdzieś pomiędzy tą
trzecią a jednak także i drugą grupą. Obwoźnych/wędrownych kowali cygańskich nie
można bowiem inaczej potraktować niż w grupie kowalstwa ludowego, świadczącego
usługi dla ludności przede wszystkim wiejskiej. Jednocześnie i niewątpliwie pierwszym
tropem, który pojawi się w myśleniu o Cyganach – kowalach, to ten związany z
końmi, które trzeba podkuć, a że trzeba liczyć na siebie a nie na pomoc
nie-Cyganów, to trzeba się tego (było kiedyś – dla samowystarczalności i
niezależności) nauczyć, a przecież i kowali na wsiach było niewielu.
Początkowo Romom do prac kowalskich służyły przenośne
kuźnie, choć to trochę zbyt wielkie określenie. Zamiast kowadła był kamień
(albo nieregularny żelazny graniastosłup wielkości ludzkiej głowy wbijany w
ziemię), zamiast hucznego paleniska ognisko lub czasem niewielki piecyk
(porządnie rozdmuchiwany przenośnym miechem), do tego młot, kleszcze, siekacz, przebijak.
Ale to już wystarczało do drobnych (a czasem i większych) prac potrzebnych
zarówno w obozowisku, jak i na potrzeby miejscowy ze wsi, w okolicach których
się zatrzymywali. Produkcja obejmowała podkowy, noże, siekiery, gwoździe, kłódki,
obręcze do kół, kosy, lemiesze, drobne ozdoby i także znane do dziś „cygańskie
patelnie”, które prawidłowo używane bywają bardzo wygodne.
Nie należy jednak łączyć ich z także charakterystycznym dla Romów zawodem
kotlarza, bo to jednak całkiem odrębny technika i materiały.
Badacze uznają
niewątpliwe znaczenie cygańskich kowali dla rozwoju kowalstwa wiejskiego. Co
prawda materiałów historycznych (aż do XIX wieku) na ten temat zachowało się
niewiele, jednak biorąc pod uwagę pojedyncze wiadomości historyczne we wsiach
nie było wielu kowali (dane z 1664 roku mówią o 34 kowalach w 500 wsiach
królewskich a dawnych terenach województwa chełmińskiego, pomorskiego i
malborskiego). Dlatego to właśnie Cyganie wpływali na kształtowanie się
kowalstwa ludowego przez przenoszenie wzorów, technik i form pracy.
Jednak nie wszyscy Cyganie prowadzili wędrowny tryb życia,
co zbiegło się w historii kowalstwa z masowym powstawaniem stałych kuźni w XIX
wieku. Stąd między innymi pojawiające się we wspomnieniach z lat 30. relacje,
pokazujące zawodową wszechstronność romskich kowali:
Kuźnie te i aktywne kowalstwo funkcjonowało w wielu
miejscach aż do połowy XX wieku, kiedy przemiany technologiczno-społeczne
wyparły ten zawód z przynależnej mu i utrwalonej niszy ekonomiczno-społecznej.
Nie bez znaczenia dla upadku romskiego kowalstwa był także Samudaripen, czyli
zagład Romów podczas II wojny światowej.
Gdzieniegdzie lokalnie na wsiach przetrwało to romskie
kowalstwo dłużej. Tak jak na polskim Spiszu. Dłużej, jednak nie do XXI wieku.
Z kowalstwem Romów wiąże się także jedna z legendarnych opowieści,
pojawiająca się w różnych wariantach o Cyganie mającym wykuć gwoździe służące do ukrzyżowania Jezusa.
W świetle zawodu kowala tak często wykonywanego przez Romów,
warto też spojrzeć może w inny sposób na przysłowie „Kowal zawinił (ukradł) Cygana
powiesili”. Zazwyczaj tłumaczy się je i rozumie jako wskazanie na niechęć od
obcych i obciążanie ich winą pomimo niewinności. Jak jednak powinno się je
tłumaczyć, jeśli kowalem jest Cygan?