sobota, 28 grudnia 2019

Tego jeszcze nie było


Było i niejedno podsumowanie roku i niejedna rzecz, o której i tak w 2019 roku warto wspomnieć w związku z Romami.
Jednak nie było jeszcze czegoś takiego, jak zaangażowania Narodowego Banku Polskiego w sprawy Romów i to w takiej postaci.

https://www.nbp.pl/home.aspx?f=/aktualnosci/wiadomosci_2019/20190723_romowie_sinti.html

To doprawdy powód do radości dla polskich (i nie tylko) Romów, że coś takiego jak ta moneta pojawiło si e w Polsce. Zresztą, tak całkiem przy okazji trzeba przyznać, że w tegorocznym dyskursie medialnym, każdorazowo gdy była mowa o tym jak wielu Polaków zginęło w obozach koncentracyjnych i w ogóle podczas II wojny światowej, to zawsze przywoływani byli jako główne ofiary tego strasznego czasu zarówno Żydzi, jak i Romowie. Natomiast jeśli chodzi o sam projekt monety, to… tak, jest bardzo symbolicznie sensowny. W szczególności awers – z drutem kolczastym i napisem: „Likwidacja „Zigeunerlager” KL Auschwitz – Birkenau 02.08.1944 r.”. Nieco gorzej wypada rewers i wizerunek Marianny Paczkowskiej, ale na monetach to dobrze wychodzą chyba tylko królowie i królowe i to z pokazywani z profilu.
No i teraz kolejne dobre rzeczy dla Romów. „Programu wsparcia dla rodziców „Rodzina 500+” działa i Romowie mogą z niego korzystać, podobnie zresztą jak z rodzicielskich świadczeń uzupełniających w ramach programu „Mama 4+”. Przy obecnej polityce rządu sytuacja Romów w Polsce jest naprawdę bardzo korzystna. Nikt przy tym nie wymaga od nich większego zaangażowanie w kursy i szkolenia, a codzienna dyskryminacja (która i tak była) nie staje się raczej intensywniejsza niż dotąd. Oby trwało to jak najdłużej.
Powracając na chwilę do nurtu martyrologicznego wiosną tego roku Instytut Pamięci Narodowej przeprowadził ekshumację kilkudziesięciu Romów zamordowanych w czasie II wojny światowej przez Niemców w Karczewie. Ich szczątki spoczęły na miejscowym cmentarzu. Nie widomo, czy w całej procedurze uczestniczyli Romowie. Zgodnie z informacją ze strony IPN „prawo pochowania zwłok ludzkich ma najbliższa pozostała rodzina osoby zmarłej, a mianowicie: 1) pozostały małżonek(ka); 2) krewni zstępni; 3) krewni wstępni; 4) krewni boczni do 4 stopnia pokrewieństwa; 5) powinowaci w linii prostej do 1 stopnia.”. Czyli prawdopodobnie według polskiego prawa możliwości ingerencji współcześni żyjący Romowie w całą sprawę nie mieli. Choć zgodnie z romskim podejściem do koncepcji kulturowej wspólnoty (rodzinnej) powinni mieć. Nie jest to jednak przyczynek do jakiejkolwiek krytyki, bo wszystko zostało przeprowadzone z pełnym szacunkiem i dbałością.
W tym roku po raz 38 odbyła się pielgrzymka Romów na Jasną Górę. Romowie są z zasady religijni. W ich rdzeniowych tradycyjnych wierzeniach występuje podział na siły dobra i zła. Nie mają przy tym większego problemu z przyjmowaniem religii dominującej w państwie, w którym aktualnie przebywają, zatem w świecie są Romowie wyznający różne religie. W Polsce w sposób oczywisty większość z nich należy do kościoła rzymsko-katolickiego. Jednak Jasna Góra to nie jedyny cel pielgrzymek Romów. Każdego roku wędrują także do Limanowej.

https://www.youtube.com/watch?v=Npat6NmaioA

Pozostając w nurcie religijnym, nie sposób nie wspomnieć o tym, co Papież Franciszek powiedział w tym roku do Romów w miejscowości Blaj podczas swojej pielgrzymki do Rumunii: „Chciałem uścisnąć wasze ręce, spojrzeć w wasze oczy, wpuścić was do mego serca. Ale w moim sercu noszę ciężar. Jest to ciężar dyskryminacji, izolacji i znęcania się, jakich doznały wasze wspólnoty.”. Po tym Papieżu rzeczywiście można się było spodziewać, że wykaże się etniczną wrażliwością i zrozumieniem dla trudnej historii i współczesności Romów. W szczególności w  Rumunii.
Kolejny pozytywny romski akcent z tego roku, to wygrana Wiktorii Gabor w konkursie Eurowizja Junior 2019.

https://www.youtube.com/watch?v=00USDk1dHOw

Sukces ogromny, tym bardziej, że drugi raz, w kolejnym roku wygrywa Polka. No właśnie. Hejt już się oczywiście pojawił. Bo jak to? Polka, a mieszkała w Niemczech i w Wielkiej Brytanii i potem dopiero wróciła do kraju swojego urodzenia i mieszka w Krakowie. No i to nazwisko. I to, że jest Romni. A biorąc pod uwagę, że ma 12 lat, to nie tylko jej śpiewanie jest na wysokim poziomie, ale i to jak i co mówi świadczy bardzo dobrze o niej, jej rodzinie, wychowaniu i edukacji. Brawo dla Polski, brawo dla Wiktorii i jej rodziny, brawo dla polskich Romów.
Dalej podążając tropem rzeczy pozytywnych i kultury romskiej przeplatanej tańcami i śpiewem, trzeba przywołać letnie romskie festiwale. Zatem był i Ciechocinek i Gorzów Wielkopolski, a także wiele mniej znanych okazji (jak choćby coroczny Gypsy Festiwal Muzyki i Tańca Romów w Ostródzie). W tym roku po raz pierwszy w Tarnowie odbył się festiwal „Roma. Cygańskie Lato”. Ponieważ Tarnów w temacie Romów zobowiązuje, podczas trzydniowej imprezy, poza koncertami muzyki romskiej był także pokaz filmów oraz konferencja naukowa, a także ognisko cygańskie i XX Tabor Pamięci Romów. Czas pokaże, czy uda się powtórzyć to wydarzenia w przyszłym roku i włączyć ją na stałe do katalogu romskich imprez festiwalowych w Polsce.
W tym roku miała także finał (oby nie był to półfinał) głośna sprawa z 2016 roku związana z próbą przesiedlenia Romów z Limanowej do domu w innej gminie. Temat był szeroko i głęboko obracany na wszystkie strony, nie miał tak naprawdę jednoznacznego wydźwięku (trzeba to przyznać, nawet słusznie niebroniąc samorządowców) i odniosła się do niego nawet Najwyższa Izba Kontroli

https://www.radiokrakow.pl/wiadomosci/nowy-sacz/koniec-gehenny-dwoch-romskich-rodzin-21-osob-zamieszkalo-w-nowym-domu/

Ostatecznie to Romowie sami zdecydowali jak ma być, niezważając na opinie urzędników, romologów, działaczy społecznych i pozarządowych. Ich pragmatyzm wygrał z decyzjami nie-Romów w ich sprawie. W idealny sposób zastosowali dziesiąty punkt z „10 Common Basic Principles for Roma Inclusion”, a także bardzo ważną dla Romów zasadę – nic o nas bez nas. Rozwiązanie, wraz z przyczynami i skutkami wymaga głębszej analizy i bardzo dobrze by było, gdyby wypowiedział się na ten temat prezes Roman Kwiatkowski, gdyż jego w wielu sprawach bezkompromisowe i logiczne podejście pozostające w zgodzie z zasadami romskości, pozwala oczekiwać interesującego komentarza i interpretacji całej sytuacji.
Z pewnością można tu przywołać mądrość, która bywa przypisywana Romom: „jak dają, to trzeba brać a jak biją – uciekać”.
Oczywiście cały rok nie składał się wyłącznie z samych dobrych informacji. Była europosłanka, która nie chciała wejść na basen pod Zawierciem bo byli tam Romowie; przed sądem stanęli oskarżeni o publiczne znieważenie w Prudniku grupy Romów; ktoś zaatakował w Warszawie grupę zabrzańskich Romow; w Skierniewicach świetlica romska straciła lokal; dwóch Romów usłyszało zarzuty w związku z bójk a jaką wywołali na SOR w Poznaniu; we Wrocławiu pobiły się w centrum miasta dwie grupy Romów.
Natomiast jeszcze jedną dobrą informację było to, że w Lublinie odbyła się konferencja na temat integracji społeczności romskiej.

Rok jak rok, ale dla większości polskich Romów chyba raczej niejnajgorszy, a może nawet dobry. Drobne kulturowe sukcesy, żadnej wielkiej klęski ze strony rządu, rozwiązanie jednego z samorządowych problemów, dodatkowe środki finansowe dla romskich rodzin i wiele innych lepszych i gorszych wydarzeń dotyczących polskich Romów składa się na  optymistyczną ocenę tego roku. Zatem ponownie: oby trwało to jak najdłużej.




środa, 18 grudnia 2019

Elektroniczna pamięć zbiorowa


Każda grupa narodowa i etniczna posiada własną pamięć zbiorową. Może ona być ukształtowana według różnych kryteriów i zgodnie z własnymi, indywidualnymi dla każdej zbiorowości podstawami. Dla niektórych najistotniejsza będzie pamięć o militarnej wielkości narodu, inni będą koncentrowali się na rytuałach i obrzędach, jeszcze inni – będą czcili głównie pamięć związaną z religijną historią własnej grupy. Najczęściej jednak taka wspólna pamięć jest mieszanką pojedynczych faktów, opowieści, zdarzeń, dotyczących każdego aspektu życia wspólnoty. Także sposób przekazywania i podtrzymywania tej pamięci jest bardzo różny. Mogą to być przechowywane w różnej postaci zapisy, może być to także wyłącznie tradycja ustna i opowieści. Tak też jest w przypadku historycznej pamięci zbiorowej Romów. Będąc od wieków kulturą aliteracką, utrwalona w pamięci zbiorowej kultura i własna przeszłość, jeszcze do niedawna przechowywana była tylko w głowach jej uczestników, a także po części w zapisach osób spoza tej grupy. Od XX wieku ludzkość coraz częściej zawierza swoją pamięć urządzeniom elektronicznym. W rzeczywistości każde takie utrwalanie pamięci zbiorowej jest zapisem nietrwałym. Zniszczeniu w różnych okolicznościach mogą ulec wszelkie artefakty, dane elektroniczne są także ulotne, a pamięć poszczególnych członków jakiejś społeczności – bywa zawodna. Pomimo tego, chcąc zachować jak najwięcej dla przyszłych pokoleń, ludzie opowiadają, piszą, nagrywają, zapisują, gromadzą. Być może jest w tym jakiś ładunek naiwności, ale także i nadziei na to, że zdołają cokolwiek przekazać tym, którzy przyjdą po nich i będą dzięki temu mogli kontynuować, pamiętać, rozumieć, to co jest aktualnie sednem kultury jakiejś zbiorowości.
Powszechną nie tylko w świecie zachodnim i Europie formą takiego gromadzenia i przechowywania elementów pamięci zbiorowej są wszelkiego rodzaju muzea, archiwa i biblioteki. Ze względu na przestrzeń konieczną do gromadzenia takich zbiorów, sposoby ich katalogowania oraz wyszukiwania a także możliwości jak najszerszego ich udostępniania, zawsze kiedy była tylko możliwość chętnie korzystano z udogodnień elektronicznych i takich nośników pamięci oraz zapisu, z czasem digitalizując wiele (choć nie wszystkie) zbiory muzealne, archiwistyczne i biblioteczne. Na drodze do pełnej mediatyzacji tego typu zbiorów stoją oczywiście prawa autorskie, jednak dotyczą zazwyczaj jedynie części posiadanych przez tego typu organizacje i instytucje zasobów.
Gromadzenie mogącego trafić do nich dorobu kultury Romów jest problematyczne i to z kilku powodów. Przede wszystkim można by powiedzieć, że nie ma czego gromadzić. I to oczywiście nie dlatego, że nie ma romskiej kultury, albo że nie posiadają oni pamięci i historii. Nie ma jednak ani historycznych budowli, ani materialnych elementów sztuki, które byłyby świadectwem kilkuset lat ich obecności w Europie, o dawniejszych czasach wędrówki do Europy, nawet nie myśląc. Elementy kultury materialnej związanej z Romami są jednak obecne w wielu miejscach Europy i Polski. Wszędzie tam gdzie byli cygańscy kowale znajdą się do tej pory wykute przez nich elementy architektury sakralnej, narzędzie rolnicze oraz przedmioty codziennego użytku. Spośród setek wozów towarzyszących w taborach Romom podczas wędrówek zostało jedynie kilka. Część zniszczyli sami Romowie, gdy przyszło im porzucić wędrówkę, część gdzieś zniszczała skonfiskowana przez Milicję Obywatelską. O wszystkie istniejące dbają obecnie w Polsce muzealnicy i choć nie służą już takim celom jak kiedyś, to wciąż są zadbane, gotowe i w każdej chwili mogą ruszyć w drogę.
XX wiek przyniósł nie tylko takie artefakty jak oznaczenia i ubrania Romów z obozów koncentracyjnych, ale także i pisane i wydawane po romsku książki, obrazy, utrwalaną jako romska muzykę. Materialny i zgodny z europejskim paradygmatem zasób możliwych do gromadzenia składników kultury romskiej powoli choć sukcesywnie rozrasta się. Ważnym jego elementem są także (na szczęście czasem spisywane i gromadzone) opowieści najstarszych Romów. Biorąc jednak pod uwagę dawniejsze dzieje tej grupy, to można opierać się jedynie na języku rromani i jego ewolucji, romskiej (także ewoluującej i bardzo różnej nawet w obrębie jednego państwa) muzyce oraz źródłach zewnętrznych.
Te ostatnie pełnią rolę ważną, choć jednocześnie szczególną. Pierwszym badaczem, który zastosował w Polsce metodę obserwacji uczestniczącej (z jej problematycznym i mimowolnym wpływem badanego na obiekt badany) był Adam Bartosz. Przed nim, jednak na terenie Francji i Wielkiej Brytanii, po części i w innej formie robił to Agnus Fraser. W rzeczywistości nikt przez kilkaset lat nie badał i nie dokumentował czegokolwiek związanego z Romami w inny sposób niż przez zewnętrzny, powierzchowny i najczęściej chwilowy lub akcydentalny sposób. Jeśli do tego weźmie się pod uwagę dominujące w Europie przez setki lat przeświadczenie (i wynikający z tego sposób podejścia i traktowania innych) o wyższości kultury europejskiej (a konkretnie kultury białego człowieka) nad wszystkimi innymi, trudno spodziewać się obszernych i przede wszystkim wiarygodnych pisanych i wizualizowanych upamiętnień spotkań z Romami. Pomimo tych zastrzeżeń, dobrze że w ogóle istnieją, a przefiltrowane przez pryzmat wiedzy o sposobie postrzegania świata przez ówczesnych Europejczyków stanowią jedyne elementy, na których można opierać wiedzę o dawniejszych dziejach Romów, będąc jednocześnie dla muzeów i archiwów składnikami kulturowej pamięci Romów (lub przynajmniej o Romach).
W Polsce najstarszym miejscem gromadzącym i prezentującym od 1979 roku dorobek romskiej historii jest ze stałą ekspozycją romską – Muzeum Etnograficzne w Tarnowie. Inny charakter ma Centrum Dokumentacji Romskiej działające przy Legnickiej Bibliotece Publicznej, które od 2007 roku gromadzi i udostępnia materiały i dokumenty związane z życiem Romów. Także najnowszy (formalnie od 2013 roku) ośrodek – Muzeum Kultury Romów – podąża własną ścieżką , gromadząc najbogatszą w Polsce prywatną kolekcję różnorodnych cyganaliów.
Niewątpliwie jednak najwygodniejszy dostęp do tego typu zbiorów wiąże się z internetem i udostępnianiem za jego pośrednictwem tego, co składa się na związane z Romami archiwa. Wśród nich (w Europie) znajduje się na przykład niedoskonała Wirtualna Biblioteka Romska, a także kilka innych miejsc, których istnienie zapewniają często naukowe granty.
Bardzo interesującym i rozwojowym miejscem w internecie, w którym znajdują się zasoby archiwalne związane z Romami jest RomArchive – Digital Archive of the Roma.

https://www.romarchive.eu

Powstało ono niedawno, bo latem 2019 roku i już zasłużyło na nagrodę Grand Prix European Heritage Award/Europa Nostra Awards 2019. Na samym początku miało formę zawieszonego obecnie w działaniu bloga. Archiwum zostało podzielone na następujące działy: Visual Art, Dance, Film, Flamenco, Theatre & Drama, Literature, Music, Romani Civil Rights Movement, Politics of Photography and Voices of the Victims. Szata graficzna całości jest wysmakowana, choć w jakimś stopniu ginie w tym dobrym projekcie wizualnym wygoda dostępu do poszczególnych działów. Nie jest to jednak rzeczywistą wadą i przeszkodą w korzystaniu z archiwum. W jakimś stopniu cel istnienia tego miejsca wiąże się z istnieniem i działaniem  European RomaInstitute for Arts and Culture (ERIAC), a sądzić można tak choćby za sprawą jednego z haseł RomArchive: Creating Visibility. Z założenia koncentruje się na nowej narracji odzwierciedlającej różnorodność tożsamości narodowych i kulturowych Romów, a jego celem jest pokazanie twórczości Romów i wyeksponowanie ich miejsca w Europie. Romowie mają stać się pozytywnie widoczni.
Bardzo interesującym elementem poza samymi zbiorami cyganaliów jest formalny Ethical Guidelines, będący swoistym manifestem wytyczającym sposób działania archiwum. W 13 punktach mówi o bezwzględnej równości, apolityczności, wolności oraz licznych innych elementach determinujących praktyczny kształt RomArchiwe. W jakimś stopniu jest on wzorcowym zbiorem zasad (do dopasowania pod względem szczegółów), którym powinna posługiwać się każda instytucja kultury (i nie tylko) w ramach europejskiego paradygmatu cywilizacyjnego, opierającego się na europejskich wartościach.

Romom zarzucano – w ramach bezwzględnego błędu internalizacji – brak historii i brak historycznej pamięci. Każdy jednak tworzy własną rzeczywistości i opiera ją o własne wartości rdzeniowe. Romowie robili to zawsze – jednak odmiennie od tego jak czyniły to inne narody i grupy z którymi się spotykali.  Obecnie przyswoili lekcję współczesności i sami tworzą na marginesie modernistycznych podstaw własnej tożsamości dopasowanych do otaczającego ich świata, takie elementy podtrzymywania i uzupełniania pamięci zbiorowej, które pasują do nowoczesnej wizji nieromskiego i romskiego świata. Na wiele sposobów budują udokumentowaną spuściznę kulturową, która w przyszłości będzie stanowiła podstawę do mówienia i myślenia o romskiej pamięci zbiorowej.



niedziela, 8 grudnia 2019

Opre Kultura!


Jeśli zastanowić się nad skutecznością działań związanych z integracją Romów i sprawieniem, że będą w praktyce bardziej włączeni w życie społeczeństwa państw europejskich (w tym przypadku przede wszystkim Unii Europejskiej), że łatwiej im będzie dostać pracę, że ich codzienna dyskryminacja będzie mniejsza, a także że będą mniej uciążliwi dla społeczeństwa większościowego, które nie będzie w końcu miało na co marudzić, to wnioski wcale nie są optymistyczne.
Zastanawiając się nad tym, co przeszkadza w Polsce większości społeczeństwa w Romach trzeba brać pod uwagę także spojrzenie na konkretne sytuacje i problemy od strony Romów. Symbolem takie podwójnego spojrzenia jest dyskryminacja. Ta codzienna, ta całkiem niechcący, czasem instytucjonalna, czasem systemowa, a czasem po prostu ludzka – najczęściej wynikająca z głupoty, przepisów, nieprzemyślenia, utrwalonych standardów językowych i behawioralnych lub drobnych choć bolesnych w praktyce stereotypów. Zatem może zdarzyć się wszędzie – w pracy (albo przed jej otrzymaniem, bo strach zatrudnić Roma – albo cos ukradnie, albo zapomni przyjść do pracy), w szkole (dzieci bywają bezlitosne, a nauczyciele spętani szkolnymi obowiązkami czasem tracą czujność), u lekarza (nie każdy traktuje zdrowie i życie „każdego” człowieka  jako najwyższą wartość, a równość wszystkich to pojęcie względne), na ulicy (bo przecież „wszyscy Cyganie kradną”). To oczywiście nie wszystkie przykłady, a i sama codzienna dyskryminacja nie jest jedynym problemem, ale wiele rzeczy z niej wynika. Nawet ta większa i świadoma dyskryminacja (w niektórych sytuacjach – wzajemna agresja), oburzenie społeczne na nierówne traktowanie (bo oni dostają więcej niż „Polacy”) i ogólna, potwierdzona w tegorocznych badaniach CBOS (57% Polaków) niechęć do Romów. Ale jest też i druga strona. Ciągle można przecież zobaczyć Romów żebrzących na ulicy (od lat 90. ubiegłego wieku i nie ma znaczenia, że nie są to polscy Romowie, tylko migranci z południa). Ciągle chodzą inaczej ubrani niż my. Ciągle można usłyszeć o problemie z realizacją przez Romów obowiązku szkolnego, albo o tym, że romskie nastolatki mają dzieci. Swoją drogą interesujące jest, czy na pewno w Polsce skala tego problemu jest aż tak gigantyczna – według GUS w 2018 nieletnie matki dominowały w województwie śląskim i warmińsko-mazurskim – a nie są to (według wyników Narodowego Spisu Powszechnego z 2002 roku) województwa o szczególnie wyróżniającej się liczebności Romów.
No i oczywiście Romowie ciągle mają nieco ciemniejszą karnację. Ale po zastanowieniu to chyba jednak za daleko idący przykład, bo to nie zależy od nich. A jednak bywa przyczyną zachowań dyskryminacyjnych wobec Romów.
Zatem nic się właściwie nie zmienia. A czasem nawet bywa gorzej. Wieloletnie polskie programy (Pilotażowy program rządowy na rzecz społeczności romskiej w województwie małopolskim na lata 2001-03, Program na rzecz społeczności romskiej w Polsce 2004-2013, Program integracji społeczności romskiej w Polsce na lata 2014-2020), unijna strategia (powołane w 2011 roku Unijne ramy dotyczące krajowychstrategii integracji Romów do 2020 r.), ostatecznie nie przynoszą (nawet po latach) jak i wiele innych (także strukturalnych) form wsparcia, pomocy i dofinansowania, żadnych trwałych, pewnych i ostatecznych zmian, ani po stronie Romów, ani  społeczeństw dominujących. Oczywiście zmiany zachodzą. Jednak powoli, czasem w niepożądanym kierunku i może się nawet wydawać, że zupełnie niezależnie do rządowego lub unijnego finansowania. Nie jest jednak także tak, że programy te zupełnie nie działają, bo udaje się z nich finansować wiele dobrej aktywności.
Oczywiście we wszystkich raportach cząstkowych zawsze będzie wykazany wkład, wysiłek, zaangażowanie, trud i wszelkie inne czynniki, które rozpraszają odpowiedzialność i pokazują, że twórca programów lub strategii podąża słuszną ścieżką. Jednocześnie jednak wszyscy przyznają, że rozumiana ogólnie sytuacja Romów w Europie jest wciąż zła i że niewiele albo nic się nie zmieniło. Przynajmniej w zakresie policzalnych i mierzalnych w perspektywie długoterminowej czynników.

Zawsze w sytuacji kiedy kolejne próby nie przynoszą rezultatów, trzeba zmienić metody, albo nawet sposób myślenia. Tak też można i zrobić w przypadku Romów. Bo co tak naprawdę i ostatecznie jest dla nie-Romów problemem w ich przypadku? Przede wszystkim ich wzory kulturowe. A zmienić je nie jest łatwo i chyba lepiej tego nawet nie próbować robić, bo stanowią podstawę ich tożsamości. Nie jest nią religia, nie jest miejsce pochodzenia, nie jest nawet ostatecznie język jak pokazuje historia Romów w Hiszapnii. Podstawą jest przynależność do wspólnoty (tradycyjnie kulturowa) i wzory kultury jakie należy w sobie mieć, aby codziennie potwierdzać przynależność do tej grupy. Do tego dodajmy pytanie co społeczeństwo lubi u Romów? Pytanie prawie prowokacyjne i niemalże absurdalne, jednak tak – są rzeczy, które cenimy. Bez wchodzenia w  szczegółowe analizy lubimy flamenco, Liszta, Chaplina, Picassa. Większość Polaków, podobnie jak przy disco-polo świetnie bawi się na romskich festiwalach i do wtóru prawiecygańskich zespołów oraz przy także prawiecygańśkiej muzyce.
Zatem sednem rozwiązania problemów może być kultura. Może. Niekoniecznie musi. Bo jak niby to zrobić? Da się. Choćby powołując sensowną instytucję.

W 2017 roku został powołany European Roma Institute for Artsand Culture (ERIAC). Jego siedzibą jest Berlin. Od razu trzeba bezwzględnie wspomnieć, że stanowisko zastępczyni dyrektorki pełni tam dr. Anna Mirga-Kruszelnicka.
 
https://www.coe.int/en/web/roma-genocide/eriac

Jest to wspólna inicjatywa Rady Europy, Open Society Foundations i Sojuszu na rzecz Europejskiego Instytutu Romów. Do jego głównych celów należy zwiększenie samooceny Romów oraz zmniejszenie negatywnego ich wizerunku oraz w konsekwencji walka z uprzedzeniami wobec nich. Narzędziami tych zmian i walki mają być elementy kultury i sztuki wraz z elementami historii i wykorzystaniem mediów. Ma to się dokonywać poprzez uwypuklanie i promowanie wkładu Romów w kulturę europejską, a także udokumentowanie historycznej obecności i doświadczeń Romów w Europie.

https://pl-pl.facebook.com/EuropeanRomaInstituteERIAC

Biorąc pod uwagę zawartość strony internetowej i profilu na facebooku Instytut jest bardzo aktywny i wciąż realizuje nowe działania związane mocno i bezpośrednio ze swoim celem, w zakresie ogólnie pojętej kultury Romów i tego, co można określić jako romska sztuka.
Podobnie jest zresztą na YouTube.

https://www.youtube.com/channel/UCHezmRtxs8Ekxpg7J2T9RwQ/videos

Jednak w tym medium społecznościowym, pomimo aktywności ERIAC, widoczne jest, że nie do końca znajduje ona odbiór wśród jakichkolwiek szerszych grup. Kanał działa od roku. 75 filmów. Zazwyczaj krótkich, albo bardzo krótkich. Jedynie dwa z nich powyżej 10 minut. A to jest czas wspomagający pozycjonowanie przekazu na YouTube. W odpowiedzi na to 51 subskrypcji i większość filmów z wyświetleniami pomiędzy 32 a 509, z przechyłem w stronę wartości poniżej 100. Jedynie trzy materiały osiągnęły od 1,7 do 4 tysięcy odbiorców.
W sumie to żaden szczególnie wysoki wynik. Nie chodzi tu o osiągnięcie poziomu celebrytów średniego sortu i kilkadziesiąt tysięcy odsłon, ale stabilny tysiąc stałych choć różnych odbiorców, byłby wynikiem bardziej adekwatnym do skali  działania ERIAC. Pozostaje mieć nadzieję na to, że ten nie do końca zadawalający wynik jest skutkiem niewątpliwego cyfrowego wykluczenia większości Romów, a nie-Romskie społeczeństwo woli w organizowanych przez Instytut wydarzeniach uczestniczyć, niż czytać o tym w internecie. Jednak skala odbiorcza i tak wydaj się być nieco zbyt mała.
Na stronie internetowej interesujące są wyłącznie dział Program/Event, Futuroma oraz Inside ERIAC, reszta – wciąż in statu nascendi. W dziale o zatrudnieniu pracownika naukowego znajduje się niedyskryminujący (choć i takim miałby prawo być w ramach dyskryminacji odwrotnej) dopisek: Applicants from Roma/Sinti/Traveller background are highly encouraged to apply. To naprawdę świetny tekst. Ciekawe czy kiedykolwiek w Polsce ukaże się tego typu ogłoszenie pozarządowej lub choćby rządowej instytucji. A może już tak bywa?

Podsumowując, w dwa lata po powołaniu Instytut działa dużo, jednak wciąż pozostaje w stanie wdrażania części podstaw swojej aktywności. Odbiorców jest mało i trudno ocenić, czy bardziej dociera do środowiska większościowego, czy też do samych Roma/Sinti/Travellers. W sumie można by obawiać się, że – zgodnie z zapowiedziami (i trudno nie było zgodzić się z ich oceną) licznych krytyków z okresu przed powstaniem Instytutu – inicjatywa nie do końca przynosi oczekiwane skutki. Jednak można chyba też liczyć na stopniowy wzrost oddziaływania na odbiorców i zwiększenie ich grona. Po prostu potrzeba na to czasu. Krytycy mówili także o kosztach działania takiej instytucji i  możliwości lepszego wydania tych środków na pomoc Romom. Jednak przecież ta inna pomoc Romom jest nieskuteczna. Jak zostało napisane wyżej – jest to potwierdzane w ocenach działań krajowych i unijnych. Zatem może właśnie trzeba spróbować czegoś innego. I poczekać kilka lat, bo to powoli działa i powoli się zmienia. Ta Kultura!



czwartek, 28 listopada 2019

Lista faktów o Romach


Child Protection Hub for South East Europe to mająca swoją siedzibę na Węgrzech edukacyjna platforma edukacyjna dla profesjonalistów. Jej członkowie z 9 państw dzielą się doświadczeniami i wiedzą, uczą się nawzajem i wspierają. Nadrzędnym celem tego wzajemnego wsparcia jest dobro dzieci. Cele szczegółowe koncentrują się wokół zapewnienia bezpiecznego, opiekuńczego i integracyjnego środowiska dla wszystkich dzieci.

Wśród wielu materiałów edukacyjnych udostępnianych wzajemnie na tej platformie, znajdują się także materiały dotyczące Romów. Z jednej strony celem tych opracowań jest edukacji dzieci na ich temat, z drugiej natomiast wzajemne kształcenie edukatorów, nauczycieli i wychowawców, aby móc z romskimi dziećmi pracować.

„50 faktów na temat społeczności romskich w Europie” („50 facts about the Roma community in Europe”) został opracowany w 2016 roku przez Kareem Korayem konkretnie na potrzeby Child Protection Hub for South East Europe i jest interesującą choć wyrywkową formą upowszechniania edukacji na temat Romów.

https://childhub.org/en/system/tdf/library/attachments/50_roma_facts.pdf?file=1&type=node&id=20600

Czytając to krótkie opracowanie, nie sposób nie zgodzić się z tezą, że Romowie, a właściwie nie oni sami, ale nasz (głównonurtowych i większościowych mieszkańców państw europejskich, współkorzystających z „białego przywileju”) do nich stosunek, to ostatni wielki wstyd Europy. Z pewnością wstyd etniczny. Nie mieliśmy naszych Indian (narodów plemiennych), Aborygenów (pierwszych mieszkańców), ani Eskimosów (Inuitów), przez co chyba pozazdrościliśmy Stanom zjednoczonym, Australii i Kanadzie i taką rolę przypisaliśmy właśnie Romom. Jednak wspomniane trzy państwa już dawno otrząsnęły się z wyższościowego traktowania tych narodów. Natomiast w Europie wciąż na nowo ożywają ruchy, które skrajnie niesprawiedliwie kategoryzują ludzi według ich wyglądu i tego, kto był ich przodkiem i gdzie się urodził.




Bez względu na to, w jakim stopniu Romowie mogą być niechętni i nieprzystosowanie do życia w naszym społeczeństwie, jak bardzo odróżniali się w historii i jak bardzo jest tak w czasach współczesnych, to Europa jest aktywną kolebką humanizmu, praw człowieka i wartości ludzkiego życia, co wynika zarówno z chrześcijańskiego, jak i filozoficznego dziedzictwa. Łatwo i chętnie zapomina się (nie koncentrując się nawet na chrześcijańskich zasadach miłości bliźniego), że prawa człowieka są mu – odmiennie niż prawa obywatelskie – dane z samego faktu bycia człowiekiem. W związku z tym – każdemu człowiekowi. Są też niezbywalne. W żaden sposób. Nie można się ich zrzec. Nie można ich kogoś pozbawić. Ważną przy tym kategorią praw człowieka są prawa związane z godnością. Różnorodną i w różnych sytuacjach, jednak zawsze i na pewno po prostu godnością ludzką.

Nie chodzi przy tym o to, aby zapewniać każdemu warunki życia i funkcjonowania na jak najwyższym poziomie, aby wprowadzać nierówność ze względu na traktowanie (tym damy więcej bo są obcy, a nasi będą musieli na to samo pracować). Jest to jedne z najczęstszych w ostatnim czasie zarzutów w stosunku do Romów, ze strony Polaków. Że mają za darmo to, na co inni musza bardzo długo i ciężko pracować. I najczęściej mówią to ci, którzy akurat nie pracują ciężko, albo w ogóle, aby cokolwiek osiągnąć. To po prostu ludzka zazdrość i zawiść, która zdaje się nie mieć granic. Chodzi jedynie o to, aby system pomocy działał choćby na podstawowym poziomie. Jest jednak do tego dodatkowy warunek. Ci , którzy są w większości powinni to zaakceptować. Może niekoniecznie się z tego bardzo cieszyć, ale choćby milcząco kiwnąć głową, że tak jest dobrze, że nie ma sensu wzbudzać w sobie gniewu wobec tych innych, że dostają coś za nic, zrozumieć i przyjąć, że ich sytuacja nie jest taka jak  ich. Bo ich podstawowym problemem jest to, że są inni i nie mogą, nie potrafią się zmienić, przestać być Romami czy choćby migrantami.

Choć Europa od dawna jest pozytywnie spętana więzami demokracji, równości i wiary w wartość życia ludzkiego, to od zawsze dochodziło w niej do aktów agresji przeciwko obcym, innym, odmiennym. Nawet druga połowa XX wieku i wiek XXI – jeszcze bardziej światły i rozwinięty, nie przyniósł poprawy w tym zakresie, choć oczywiście formy jakichkolwiek prześladowań uległy zmianie stając się dyskryminacją. Każda epoka ma bowiem takie represje do jakich zaakceptowania jest zdolna.



Poniżej wybór kilku punktów z publikacji  „50 faktów na temat społeczności romskich w Europie” i ich krótkie omówienie lub komentarz. W kilku pojawiają się twierdzenia wątpliwe, które nie do końca odpowiadają utrwalonej wiedzy romologicznej. Być może jednak wiedza romologiczna się myli. Tak też może być.




Romowie rzeczywiście żyją na wszystkich kontynentach na stała zamieszkanych przez człowieka, łącznie z niewymienioną tu Australią. Od dawna jednak pojawia się pytanie co z Romami w Azji Południowo Wschodniej? Czy Romowie żyją w Chinach? Albo czy na przykład są Romowie w Mongolii albo w Japonii? Te pytania na razie pozostają bez odpowiedzi.




Naród nieterytorialny pozostaje w dalszym ciągu narodem. Symbole, choć oczywiście zawsze identyfikacyjnie przydatne, nie są bezwzględnie konieczne. Jednak Romowie je posiadają. Uznawanie Romów za naród nie jest powszechne w świecie. Większość państw uznaje ich za mniejszość (etniczną, kulturową, językową). Tak jest również w Polsce.




Chociaż przejście w ewolucji języka z D w R jest możliwe, to w przypadków Dom – Rom wydaje się być to wątpliwe. Nie ma bowiem żadnego uzasadnienia dla jakiego taki proces mógłby zajść. Tym bardziej, że na obszarach Azji i Afryki w dalszym ciągu pozostały romskie ludy Domi.




Te fałszywe wierzenia rozpowszechniły się w średniowieczu. Ciemna karnacja sama sugerowała oryginalne i odległe pochodzenie Romów. Ci natomiast nie zaprzeczali, tym bardziej, że wiązało się z to z podaniami o tym, że uciekli przed nawałą muzułmańską. Nie był to jednak Egipt, tylko Mały Egipty, czyli jedna z części Azji Mniejszej.




Sterylizacja w Szwecji była przez długi czas jedną z form zapobiegnia przedłużania linii w przypadku niektórych przestępców, osób chorych umysłowo i jak widać także niechcianych mniejszości. Jednak problem sterylizacji romskich kobiet w późniejszym czasie i nie w Szwecji lecz w Europie Środkowej (np. Czechy) pojawiał się jeszcze wielokrotnie i jego skutki (psychiczne) są żywe w romskich wspólnotach do tej pory.




Pomimo systemu patriarchalnego panującego wśród Romów kobiety miały zawsze pewną władzę. Młodsze – przez różne możliwe formy skalania mężczyzn, a starsze przez wiedzę (choćby leczniczą i nabyty szacunek). Obecnie to uczące się i aktywnie działające kobiety są siłą napędową zmian zachodzących powoli w romskim środowisku.




Niestety stereotypy są bezlitosne. Mówią o tym, że wszyscy Romowie nie chcą pracować i dlatego nie pracują, a jak pracują to zarówno nieformalnie, jak i na pewno nielegalnie. Te dane pokazuję, że jest inaczej, przynajmniej w zakresie pracy formalnej. Jednak i pozostałe stereotypy dotyczące pracy i zatrudnienia Romów nie są prawdziwe. To my boimy się ich zatrudniać.




Można zatem liczyć, że około 4-5 mln obywateli żyje w Europie we współczesnych gettach. Nie mają one fizycznych murów nie do przejścia. Są tylko odseparowane. Oczywiście sąsiedztwo biedy bywa uciążliwe. Ale separacja to nie europejska metoda.



Zawarty w opracowaniu spis pojedynczych faktów jest w większości listą historii i współczesności dyskryminacji z jaka spotykają się Romowie. Być może w większości nie jest on w pełni odpowiedni do edukowania dzieci na ich temat, ale bezproblemowo może stanowić podstawę do długiego wykładu opisującego dzieje Romów. W jakimś stopniu uwrażliwia także na potrzeby i problemy romskich wspólnot. A forma 50 faktów o… mogłaby zostać szerzej upowszechniona i stanowić jedną z metod kompulsywnej i skutecznej zarazem edukacji zarówno dorosłych, jak i dzieci.







poniedziałek, 18 listopada 2019

NieOddalający się cel


Bałkany Zachodnie to przyjęta przez Unię Europejską dla wygody kategoria terytorialna, obejmująca te państwa półwyspu bałkańskiego, które nie należą do Unii Europejskiej, a jednocześnie są objęte polityką rozszerzenia. Nalezą do nich: Republika Albanii, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra, Republika Kosowa, Republika Macedonii Północnej i Republika Serbii. Dwa z tych państw należą do NATO (Albania, Czarnogóra),dwa rozpoczęły negocjacje akcesyjne do Unii Europejskiej (Czarnogóra, Serbia), a Macedonia i Albania są oficjalnymi kandydatami do Unii Europejskiej.

https://www.dw.com/pl/szczyt-w-trie%C5%9Bcie-ba%C5%82kany-zachodnie-bli%C5%BCej-europy/a-39663530

Podobnie jak było w przypadku Polski (i jest częściowo w przypadku Ukrainy), perspektywa choćby potencjalnego członkostwa w Unii Europejskiej jest jednym z elementów ukierunkowujących przyjmowane prawodawstwo, wzmacniających dążenia demokratyczne i w jakimś stopniu dających perspektywę stabilności ekonomicznej i społecznej. Jest to tym bardziej istotne dla tego regionu, że pozostaje on obszarem najbardziej zaniedbanym społecznie i ekonomicznie w całej Europie, ścierają się tam różne grupy interesów (w tym wpływy Federacji Rosyjskiej, Turcji, Chin i państw arabskich), a bardzo zróżnicowana pod względem etnicznym i religijnym populacja każdego z państw tego obszaru utrudnia utrzymanie stabilności i rozwój. Ponadto nie wszystkie państwa Unii Europejskiej są aż tak bardzo pozytywnie nastawione do jej rozszerzenia o państwa tego regionu (np.: Francja, Holandia i Dania), choć akurat cała Grupa Wyszehradzka popiera „bałkańskie” rozszerzenie Unii Europejskiej.
Pomimo tego wciąż podejmowane są prób stabilizacji Bałkanów Zachodnich, państwa te są wspierane w ramach różnorodnych inicjatywy ekonomicznych, społecznych i finansowych Unii Europejskiej i ogólny, choćby odległy cel i kierunek rozwoju jest wytyczony.

Według starych (2102 rok), ale jedynych tak dokładnych danych, populacja Romów w państwach Bałkanów Zachodnich to ponad milion osób. Stanowi to w sumie około 5% wszystkich mieszkańców tego regionu (procentowo więcej niż było w przypadku państw przyjmowanych do Unii Europejskiej podczas rozszerzenia 2004-2007). Największa ich populacja zamieszkuje Serbię (ponad pół miliona), a procentowo najliczniej są reprezentowani w Macedonii (prawie 10%). Romowie stanowią na Bałkanach grupę żyjącą w warunkach o wiele gorszych niż reszta populacji, co jest wzmacniane przez znaczne różnice ekonomiczne i społeczne występujące na tym obszarze. Nie włączają się w spory i konflikty etniczne oraz religijne, pozostając przy tym także w kwestiach codziennych na marginesie życia społecznego i gospodarczego. Sytuacja Romów jest jednym z elementów branych pod uwagę w negocjacjach akcesyjnych i procesu przedakcesyjnego państw bałkańskich do Unii Europejskiej. W znacznym stopniu wynika to z doświadczeń poprzedniego największego rozszerzenia Unii Europejskiej, podczas którego nie przewidziano skutków i skali etnicznego (romskiego) aspektu rozszerzenia o państwa Europy Środkowej i Wschodniej.

https://www.gov.pl/web/diplomacy/poznan-summit

W związku z takimi wyzwaniami  i znaczeniem Bałkanów Zachodnich, w ramach „Procesu berlińskiego”, który jest  inicjatywą mającą na celu wzmocnienie współpracy regionalnej między krajami Bałkanów Zachodnich i ich integracji z innymi państwami Europy oraz Unią Europejską, podczas szczytu w Poznaniu na początku lipca 2019 roku, została przyjęta „Declaration of Western Balkans Partners on Roma Integration within the EU Enlargement Process” („Deklaracja poznańska”).

https://www.rcc.int/download/docs/2019-06-roma-deklaracija-b.pdf/6c1c88584b46c9f5f43c2a5f3937fb48.pdf

Biorąc pod uwagę aktualną złą sytuację Romów w państwach Bałkanów Zachodnich, we wszystkich głównych obszarach strategicznego zainteresowania Unii Europejskiej (zatrudnienie, mieszkalnictwo, edukacja, zdrowie, urzędowa rejestracja, dyskryminacja), cele zapisane w deklaracji są bardzo ambitne, jednak zarazem konieczne do pełnego i stabilnego członkostwa tych państw w Unii Europejskiej. Jednocześnie na deklarowanych i przeznaczonych do osiągnięcia celach, skorzystają bezpośrednio Romowie zamieszkujący ten region. Deklaracja ta otwiera nowy rozdział w ramach „Procesu berlińskiego”, który dotychczas nie uwzględniał tematyki romskiej w państwach Bałkanów Zachodnich.

https://www.youtube.com/watch?v=_CekakNFTZ8

Natomiast wszystkie one posiadają jakąś formę strategii/krajowego planu na rzecz Romów. Najaktywniejsza Bośnia i Hercegowina realizują własną strategię w sposób ciągły już od 2005 roku, dodatkowo uruchomione są dwa odrębne czasowe działania, koncentrujące się odrębnie na edukacji (2018-2022) oraz na zatrudnieniu, mieszkalnictwie i opiece zdrowotnej (2017-2020).  Obydwa są wyraźnie związane z unijną strategią na rzecz Romów. Natomiast ogólna strategia serbska jest wytyczona aż do 2025 roku.
Jednak – nie zastanawiając się nawet nad efektywnością działania tych strategii – biorąc pod uwagę aktualne dane dotyczące sytuacji Romów, założenia zawarte w deklaracji można określić jako ambitne. W obszarze zatrudnienie, przyjmuje ona wyrównanie poziomu zatrudnienia Romów w stosunku do wszystkich zatrudnionych, do poziomu ich procentowego udziału w całej populacji państwa. Drugi warunek to podniesienie poziomu zatrudnienia wśród Romów do 25%. Plan mocny, ale to i tak będzie oznaczało, że 75% potencjalnie aktywnych zawodowo Romów będzie pozostawało bez pracy. Punkt dotyczący mieszkalnictwa jest wprowadzony wraz z ważnym zastrzeżeniem „tam gdzie będzie to możliwe”. Znaczna asekuracja, jednak w tak wrażliwym i trudnym sektorze – jednak zrozumiała. Deklaracja obejmuje w tym przypadku po pierwsze legalizację romskich osad, a po drugie starania o zapewnienie Romom z miejsc, których nie można  ich zalegalizować, możliwości otrzymania stałego, przyzwoitego i niedrogiego mieszkania. Jak od dawna pokazuje sytuacja z Wrocławia, realizacja tego postulatu byłaby znacznym wyzwaniem nawet dla Polski. W edukacji chodzi o podniesienie poziomu kończenia szkoły podstawowej przez Romów do 90%, a średniej do 50%. Jego realizacja jest bardzo mocno uzależniona od samych Romów. Drogą do sukcesu w tym zakresie jest oczywiście przekonanie dorosłych Romni. W ochronie zdrowia celem jest objęcie co najmniej 95% Romów ubezpieczeniem zdrowotnym lub wyrównania tego wskaźnika do średniej krajowej. Problem dokumentów i rejestracji jest z polskiego punktu widzenia marginalny, jednak na Bałkanach pozostaje prawdziwym wyzwaniem. Dlatego też w deklaracji znalazło się zapewnienie o dążeniu do całkowitej likwidacji tego problemu. Ostatni punkt mówiący o wyodrębnieniu w systemie administracji rządowej jednostki zajmującej się problemem dyskryminacji Romów, między innymi udzielając porad prawnych oraz przyjmując skargi na tego typu praktyki, a także dokonując analiz i identyfikując dyskryminację instytucjonalną oraz ukrytą.
Poza tymi konkretnymi celami, w deklaracji znalazły się dodatkowe zapisy. Między innymi bardzo ważny punkt potwierdzający znaczenie National Roma Contact Points, zapis o monitoringu zmian oraz o zapewnieniu środków budżetowych.

Ogólnie deklaracja ta jest dokumentem ważnym i wiąże się z dobrowolnym przyjęciem konkretnych zobowiązań przez państwa Bałkanów Zachodnich. Co prawda wynikają one z oczekiwań państw Unii Europejskiej oraz jej struktur instytucjonalnych. Jednak tak wyraźna deklaracja jest kolejnym potwierdzeniem, że na poziomie politycznym państwa te myślą o swojej przyszłości w ścisłym powiązaniu z Unią Europejską.
Po złożeniu tej deklaracji, oczekując najlepszego choć będąc gotowym na każdy możliwy dalszy bieg wypadków, państwa Bałkanów Zachodnich powinny wprowadzić  zmiany do swoich aktualnych i/lub przyszłych celów strategicznych i przeznaczyć konkretne środki finansowe na dążenie do zadeklarowanego celu zbiorowego. Do tego konieczne są bardzo dobrze i bardzo lokalnie zdefiniowane konkretne formy działania, mające przynieść konkretne i policzalne skutki. Niejako przy okazji wielkiej polityki europejskiej i włączania się państw regionu do Unii Europejskiej mają szanse skorzystać Romowie. No to oby się tylko udało.




piątek, 8 listopada 2019

Jest pani usunięta z targów


Do zdarzenia doszło w październiku. Romska artystka została usunięta z targów „Bałkańska randka w Poznaniu". Sprawa mało przyjemna, nawet nie bardzo zawiła i gdyby nie słowa jakie usłyszała od ochrony, być może nie było by sensu w ogóle się nad tym zastanawiać.
Jednak w tym przypadku cała sprawa w ogóle zaistniała dlatego, że Róża Łakatosz jest Romni. Gdyby nią nie była – do całej sytuacji by nie doszło. Był to zatem przykład dyskryminacji ze względu na pochodzenie etniczne. 

https://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,25383964,romska-artystka-wyrzucona-z-targow-poznanskich-w-wypiekami.html#s=BoxWyboImg1

I nie chodzi tu o dokładnie analizowanie sytuacji i sprawdzanie jak dokładnie było. Można chyba zawierzyć  opisowi jaki na swoim koncie na facebooku zamieścił syn Róży Łakatosz, także artysta (filmowy) młodego pokolenia twórców – Delfin Łakatosz.
Przede wszystkim chodzi o to, że był to bolesny przykład codziennej dyskryminacji Romów. Nie jakiejś wielkoskalowej, programowej, czynionej przez zagorzałych zwolenników Romana Dmowskiego, ale takiej niemalże odruchowej, ze strony zwykłych ludzi, która się po prostu niechcąco pojawia.
Romowie bywają ekspresywni, być może Róża Łakatosz swoim nieskrępowanym zachowaniem zwróciła uwagę organizatorów. Jednak ich umysły podążyły jednym skojarzeniem, które ostatecznie wywołało całą burzę wokół tego zdarzenia. A prawdziwą kumulacją i prawdziwym problemem były słowa pracownika ochrony (kierownika?):
należy pani do bandy, która na dworcach wyjada podróżnym z talerzy
No i to właściwie tyle. Po tym mogą być przeprosiny (były – nieprzyjęte), może być wyjaśnianie (było i to nawet względnie sensowne), może być uznawanie, że stereotypy o Romach mają podstawę w rzeczywistości , może być to, tamto owo. Ale już nie cofnie się wypowiedzianych słów. Komunikacja jest nieodwracalna. To jedna z jej cech. Reszta to komentarze.

Można zatem sięgnąć od innego komentarza. Niech będzie nim piramida nienawiści Gordona Allporta.

https://www.koniuk.com/pioacuterem-po-kartce---blog/piramida-nienawisci

I do tego druga jej wersja, zaproponowana przez Agatę Teutsch w tekście „Budowanie wspólnoty i przeciwdziałanie nienawiści. Lekcje dla szkół średnich i gimnazjów”, który znalazł się zbiorze „Przemoc motywowana uprzedzeniami. Przestępstwa z nienawiści” wydanym w 2007 roku przez Towarzystwo Interwencji Kryzysowej z Krakowa.

https://rownosc.info/bibliography/publication/przemoc-motywowana-uprzedzeniami-przestepstwa-z-ni

W którym miejscu tych dwóch rycin znajduje się sytuacja z Ponania? Od lat (kilkuset?) jest stereotypizaja i uprzedzenia wobec Romów. Jest też taki a nie inny język komunikacji. Izolacja i dyskryminacja także. Wszystkie te elementy są widoczne w sytuacji z Poznania. Dalsze kroki to Przemoc i wyznaczania kozła ofiarnego. Jesteśmy blisko.
Jednak pojawia się tu inne pytanie – czy na pewno te kroki muszą dalej zostać poczynione. Czy „naturalną” konsekwencją wejścia na drogę piramidy nienawiści (a tak w stosunku do Romów można mówić o większości lub wszystkich państwach europejskich, nawet jeśli stopień ich zatopienia w piramidzie jest różny), jest wspinanie się na jej szczyt. Zapewne nie, skoro można spokojnie stwierdzić, że od lat (kilkuset) taka jest (z różnorodnymi lokalnymi fluktuacjami) sytuacja Romów w Polsce. Jeśli nie, to świetnie i oby jak najdłużej tak pozostało. Jednak bardzo niepokojącym jest to, że dotarliśmy do granicy, za którą jest wyznaczenie kozła ofiarnego lub przemoc. Tę granicę łatwo jest przekroczyć. Potrzebne sa tylko okoliczności i warunki. Potencjalny nastrój społeczny – już jest.

We współczesnym nam świecie w znacznej mierze za sprawą mediów społecznościowych i szybkości sposobowi działania przekazów medialnych  zapośredniczanych przez natychmiastowy internet sprzężenie zwrotne działa powszechni i błyskawicznie, nie sposób nie odnieść się do głosu osób, które zechciały skomentować artykuł opisujący to wydarzenie.
Z pewnością należy zrozumieć podejście tych, którzy na podstawie własnych (złych) doświadczeń (ukradli mi coś kiedyś, oszukali) nie lubią Romów. Można też na przykład nie lubić krowiego mleko, co więcej można go wręcz nie trawić i być na nie uczulonym. Jednak nie sprawia to, że osoba z nawet najgorszymi doświadczeniami w tym zakresie, będzie zabijała wszystkie krowy albo wylewała każde mleko jakie znajdzie się w jej zasięgu lub powszechnie opowiadała jakie mleko jest złe. Po prostu będzie unikała picia mleka. Co więcej osoba ta zapewne będzie akceptowała, że ktoś może mleko lubić, albo nie chorować po jego spożyciu i nie będzie starał się przekonać wszystkich, że oni posiadają taką samą dolegliwość, tylko jeszcze tego nie wiedzą.
Zresztą fakt, że ktoś ma złe doświadczenia z kimś przynależącym do jakiejś grupy nie uprawnia go (choćby na poziomie logicznym) do uogólnień i przypisywania negatywnych cech każdemu, kto do tej zidentyfikowanej grupy należy. Oczywiście hermeneutyczne mechanizmy ujednolicania grupy obcej działają i nasz umysł chętnie poddaje się takiej ścieżce rozumowania, co zresztą wpływa na konstruowanie i utrwalanie stereotypów. A tych w przypadku Romów jest i dużo i są mocne, zakorzenione i mają się w polskiej świadomości bardzo dobrze. Jednak czy jeśli ktoś został oszukany przez przykładowego, przeciętnego mieszkańca Warszawy (niebieskooki blondyn, mężczyzna, Polak, katolik), to za oszustów będzie uznawał wszystkich niebieskookich blondynów, wszystkich mężczyzn, wszystkich Polaków, wszystkich katolików? Nie, ponieważ uzna to za nielogiczne. Jednak w przypadku Romów…
Kolejna kwestia wytknięta przez komentujących, to zbieżność i bliskość nazwisk bohaterki poznańskiego zdarzenia, a mianowicie Łakatosz, z nazwiskiem „twórcy” przestępczej metody „na wnuczka” Arkadiusza Łakatosza (Hoss). Rzeczywiście Lakatos to typowe nazwisko węgierskie i widocznie przodkowie bohaterki zdarzeń przybyli do Polski z terenów zajmowanych w historii przez Węgrów. Osób o tak spolszczonej jego wersji w Polsce jest niewiele i rzeczywiście może być to rodzina. No i co z tego? Czy znaczy to, że w przypadku pełnoprawnie orzeczonego wyroku w stosunku do kogoś należy także skazać jego żonę, brata, dzieci i resztę rodziny? Czy powinniśmy odpowiadać za grzechy naszych przodków? Na przykład za dziadka w Wermachcie? Czy na pewno taka przechodniość winy jest słuszna? No ale to Romowie, to wobec nich tak można. Na pewno?
I to, że stereotypy na pewno się skądś biorą. Oczywiście, że się skądś biorą. Wystarczy jeden przypadek odpowiednio nagłośnić i rozpropagować. Często powtarzane kłamstwo utrwala się i nabiera cech prawdy. Witamy w świecie fake newsów. I wcale nie zostały one odkryte ostatnio. Nie potrzeba nawet do tego mediów. Wystarczy sięgnąć do historii o Żydach, opowiadanych w Polsce od kilkuset lat. A co z opinią Persów, że Medowie jadali psie mięso? Nie jadali, ale opinia ta była powszechna. Wystarczy czyjaś pomysłowość, czasem odpowiednio przedstawiony i upowszechniony w opowieściach jeden przypadek. Zresztą można by się tu odwołać do wiele lat pokutującej w Europie Zachodniej (choćby w Niemczech) opinii o Polakach. Oczywiście o WSZYSTKICH Polakach: oszuści, złodzieje i na pewno przyjechali tu aby ukraść twój samochód.
Ludzi potrzebują porządkowania świata. Chętnie wierzą w ładnie skonstruowane zdania, upowszechniają porządkujące choć skrajne sądy, wierzą w stereotypu upraszczające rzeczywistość, a opinie, powiedzenie i przysłowia powstałe w jednostkowych sytuacjach, traktują jak reguły rządzące światem. A świat taki nie jest. Tylko czasem bywa czarno-biały. Najczęściej jest przebogato kolorowy i najwięcej w tym jest odcieni szarości.

W rzeczywistości cała sytuacja jaka zdarzyła się Róży Łakatosz, to zwykły splot niezbyt szczęśliwych zdarzeń. Nie należy przypisywać temu co miało miejsce jakiegoś szczególnego systemowego czy ogromnego wymiaru dyskryminacyjnego. Poza tym, że rzeczywiście był to przejaw dyskryminacji. Niedopuszczalnej i najbardziej uciążliwej, bo zwykłej i codziennej. Do tego taki typowo polski. Pokazało to jak łatwo i jak chętnie my – Polacy (wszyscy) przekraczamy pewną granicę i bez zastanowienia (niestety) jesteśmy w stanie powiedzieć choćby słowa jakie zostały skierowane przez pracownika ochrony (kierownika?) do Róży Łakatosz. Gorzej jeśli też tak myślimy. I nie należy się dziwić, że artystka (ze swą wrażliwością artystyczną), która jest jednocześnie Romni (ze swoją wrażliwością etniczną), poczuła się urażona, zarówno całą sytuacją, jak i słowami jakie usłyszała.