czwartek, 28 marca 2019

Było sobie cygańskie kowalstwo

Zaskakujące jest to, że zamieszczony na youtube film dokumentalny „Byli kowale, byli…” ma zaledwie 401 wejść i 14 lajków. Film powstał z pasji i potrzeby dokumentowania tego, co nieuchronnie odchodzi (odeszło) i co koniecznie trzeba zachować.

https://www.youtube.com/watch?v=HkRH8cxa6bk

https://www.youtube.com/watch?v=HkRH8cxa6bk

Ten „dokument filmowy przedstawiający dawnych  romskich kowali na Spiszu”  w pełni realizuje swoje założenia. Zarówno te filmowe (idealne połączenie ruchomych obrazów z dźwiękiem), jak i tematyczne.
Głównym wyjaśnieniem podjętego w filmie temat i jego lokalizacji na Spiszu, jest zdanie wypowiedziane przez Adama Bartosze „głównym zajęciem/profesją wśród cyganów zamieszkujących wzdłuż Karpat, było kowalstwo”.
Film składa się z historyczno(już)-etnograficznych wypowiedzi Adama Bartosza, nagranych archiwalnych wspomnień kowali i ich pracy, współczesnych nagrań Romów z różnych miejscowości, bo rozjechali się z rodzinnego Spisza (potomków kowali), wypowiedzi miejscowego górala, zdjęć, map… W całości tworzy to opowieść bardzo faktograficzną z jednej strony, a z drugiej w jakimś stopniu poetycką i sentymentalną.
Jest w tym filmie wszystko co o cygańskim kowalstwie z polskiego Spisza można opowiedzieć. I o kunszcie i o technice i o znaczeniu tego dla lokalnych wspólnot i o tym co było robione i jak robione i jaką zapłatę dostawali i kto był mistrzem i o szacunku górali i o muzykowaniu kowali i jak podkuwano konie... Dużo wspomnień i relacji tych, którzy w kuźniach musieli pomagać, czy machając ciężkim młotem, czy dmuchając w palenisko miechem.
Twórczynią filmu jest Monika Szewczyk, która wykazuje się nadzwyczajną aktywnością w (skutecznych) próbach zgromadzenia, opisania i opowiedzenia tego, co z innych choć tak nie całkiem dawnych czasów po romskich tradycjach pozostaje. Warto przywołać choćby jej niedawne dokonanie – romską książkę (nie tylko) kucharską „Prosto z garnka”. Producentem filmu była Fundacja Dobra Wola, a postprodukcją zajęła się Agencja Filmowa HAF (Krzysztof Krzyżanowski).
I tyle o samym filmie, bo bardzo warto na pół godziny zanurzyć się w inną rzeczywistość, posłuchać uderzeń kowalskiego młota, docenić prace kowali i ich kunszt.

Jednak jak to historycznie z tym cygańskim kowalstwem było?  
Zaczynając, chyba można nawet sięgnąć do klasycznego opracowania profesora Lecha Mroza „Wędrowni kowale i handlarze bydła z Radżastanu - hipotetyczni przodkowie Cyganów”. To ważny trop związany z potencjalnymi dowodami i identyfikacją indyjskich rejonów z których przodkowie europejskich Romów przybyli do Europy. Jednak znaczenie Gadulia  Lohar (możliwych kowalskich indyjskich przodków Romów) niewiele mówi o europejskim kowalstwie Cyganów, którego zidentyfikowana i jakkolwiek opisana historia rozpoczyna się pod koniec średniowiecza.
Trzeba podkreślić, że nie należy wiązać średniowiecznego europejskiego kowalstwa Cyganów ze stałymi kuźniami i na przykład z pracami cechowymi, w ramach których postawało uzbrojenie dla rycerstwa i wojska. W tamtym czasie istniały generalnie trzy kategorie zawodowo kowalstwa: dworskie, wiejskie oraz indywidualne. Przez długi czas kowale cygańscy mieścili się gdzieś pomiędzy tą trzecią a jednak także i drugą grupą. Obwoźnych/wędrownych kowali cygańskich nie można bowiem inaczej potraktować niż w grupie kowalstwa ludowego, świadczącego usługi dla ludności przede wszystkim wiejskiej. Jednocześnie i niewątpliwie pierwszym tropem, który pojawi się w myśleniu o Cyganach – kowalach, to ten związany z końmi, które trzeba podkuć, a że trzeba liczyć na siebie a nie na pomoc nie-Cyganów, to trzeba się tego (było kiedyś – dla samowystarczalności i niezależności) nauczyć, a przecież i kowali na wsiach było niewielu.
Początkowo Romom do prac kowalskich służyły przenośne kuźnie, choć to trochę zbyt wielkie określenie. Zamiast kowadła był kamień (albo nieregularny żelazny graniastosłup wielkości ludzkiej głowy wbijany w ziemię), zamiast hucznego paleniska ognisko lub czasem niewielki piecyk (porządnie rozdmuchiwany przenośnym miechem), do tego młot, kleszcze, siekacz, przebijak. Ale to już wystarczało do drobnych (a czasem i większych) prac potrzebnych zarówno w obozowisku, jak i na potrzeby miejscowy ze wsi, w okolicach których się zatrzymywali. Produkcja obejmowała podkowy, noże, siekiery, gwoździe, kłódki, obręcze do kół, kosy, lemiesze, drobne ozdoby i także znane do dziś „cygańskie patelnie”, które prawidłowo używane bywają bardzo wygodne. Nie należy jednak łączyć ich z także charakterystycznym dla Romów zawodem kotlarza, bo to jednak całkiem odrębny technika i materiały.

http://wielkopolskie.naszemiasto.pl/artykul/cyganskie-patelnie-robia-furore-na-rynku-jezyckim,1735781,artgal,t,id,tm.html

Badacze uznają niewątpliwe znaczenie cygańskich kowali dla rozwoju kowalstwa wiejskiego. Co prawda materiałów historycznych (aż do XIX wieku) na ten temat zachowało się niewiele, jednak biorąc pod uwagę pojedyncze wiadomości historyczne we wsiach nie było wielu kowali (dane z 1664 roku mówią o 34 kowalach w 500 wsiach królewskich a dawnych terenach województwa cheł­mińskiego, pomorskiego i malborskiego). Dlatego to właśnie Cyganie wpływali na kształtowanie się kowalstwa ludowego przez przenoszenie wzorów, technik i form pracy.

http://cyfrowaetnografia.pl/Content/3689/Strony%20od%20PSL_VII_nr6-5_Reinfuss.pdf

Jednak nie wszyscy Cyganie prowadzili wędrowny tryb życia, co zbiegło się w historii kowalstwa z masowym powstawaniem stałych kuźni w XIX wieku. Stąd między innymi pojawiające się we wspomnieniach z lat 30. relacje, pokazujące zawodową wszechstronność romskich kowali:

Kuźnie te i aktywne kowalstwo funkcjonowało w wielu miejscach aż do połowy XX wieku, kiedy przemiany technologiczno-społeczne wyparły ten zawód z przynależnej mu i utrwalonej niszy ekonomiczno-społecznej. Nie bez znaczenia dla upadku romskiego kowalstwa był także Samudaripen, czyli zagład Romów podczas II wojny światowej.
Gdzieniegdzie lokalnie na wsiach przetrwało to romskie kowalstwo dłużej. Tak jak na polskim Spiszu. Dłużej, jednak nie do XXI wieku.

Z kowalstwem Romów wiąże się także jedna z legendarnych opowieści, pojawiająca się w różnych wariantach o Cyganie mającym wykuć gwoździe służące do ukrzyżowania Jezusa.

W świetle zawodu kowala tak często wykonywanego przez Romów, warto też spojrzeć może w inny sposób na przysłowie „Kowal zawinił (ukradł) Cygana powiesili”. Zazwyczaj tłumaczy się je i rozumie jako wskazanie na niechęć od obcych i obciążanie ich winą pomimo niewinności. Jak jednak powinno się je tłumaczyć, jeśli kowalem jest Cygan?




poniedziałek, 18 marca 2019

Ciganos brasileiros


Romowie zawdzięczają swoją obecność w Brazylii przede wszystkim nowatorstwu Portugalczyków. Polegało ono na tym, że elemnt niechciany – a za taki w XVI wieku uchodzili w Królestwie Portugalii ówcześni Cyganie – był wysyłany karnie do zamorskich kolonii portugalskich. W krótkim czasie taki sposób postepowania (nie tylko) z Cyganami przyjęły także inne państwa kolonialne.
Czas obecności Cyganów na Półwyspie Iberyjskim liczony jest od pierwszej połowy XV wieku. Jednak o ile zachowało się wiele informacji pochodzących z terenów obecnej Hiszpanii, to w przypadku Portugalii aż do początku XVI wieku nie pojawiają się o nich żadne wzmianki. Początkowo Cyganie byli traktowani (podobnie jak i w innych częściach Europy) w Hiszpanii pozytywnie, jednak od zjednoczenia Kastylii i Aragonii zaczęto wprowadzać prawa ograniczające możliwość ich poruszania się, skutkujące – przy niezastosowaniu się do nich – zsyłaniem ich na galery. Na podstawie ich obecności w Hiszpanii można przypuszczać, że do Portugalii przybyli w tym samym czasie lub niewiele później. Co interesujące, w języku portugalskim przyjęto nazwę Ciganos (pochodzącą od prawdopodobnie tureckiego źródłosłowu), a w języku hiszpańskim Gitanos (od rozpowszechnionego w  Europie w średniowieczu  mitu o ich małoegipskim pochodzeniu). Może to być pewna (wątła) poszlaka wskazująca na przybycie do Portugalii innej grupy Cyganów niż do Hiszpanii. Jednak różnica ta może mieć swoje źródło w przypadkowych okolicznościach. Wskazanie na to od kiedy Cyganie przebywali na zachodzie Półwyspu Iberyjskiego wiąże się także z pierwszym ich wspomnieniem, które pojawia się w portugalskim tekście literackim z 1516 roku (w całości poświęconym Cyganom). Mężczyźni są w nim przedstawieni jako handlarze końmi, a kobiety zajmują się (nachalnym) wróżbiarstwem. Może być to trop wskazujący na to, że w Portugalii byli już wówczas dobrze znani, zatem musieli na terenie tego państwa jakiś czas przebywać. Podobne znaczenie ma również seria antycygańskich (dotyczących także osób żyjących jak Cyganie) dekretów wprowadzanych w latach 1526-1557.
Pierwszym skazanym na pobyt w Brazylii portugalskim Cyganem był João de Torres, który wraz z żoną Angeliną trafił do tego państwa w 1574 roku na pięcioletnie zesłanie. Jednak masowe deportacje miały miejsce dopiero po 1686 roku (na skutek wypędzania Cyganów z Hiszpanii) oraz na początku XVIII wieku (w wyniku obław i oczyszczania Królestwa Portugalii z wędrownych Cyganów), co doprowadziło do tego, że w połowie tego samego wieku populacja cygańska w Brazylii była już pokaźna i przysparzała miejscowym władzom znaczących problemów. Z początku zsyłano ich do północno-wschodniej prowincji Maranhão, jednak w późniejszym czasie rozprzestrzenili się początkowo wzdłuż wybrzeża ku południu, a następnie po całej Brazylii.

http://www.embaixadacigana.org.br/etnicidades_ciganas_no_brasil.html

W Brazylii są trzy plemiona cygańskie identyfikujące się jako: Roma, Sinti i najliczniejsza grupa – Calon. Różnią się one tradycją, kulturą i obyczajami. Calon są to potomkowie Cyganów hiszpańskich i portugalskich, kolejną (także chronologicznie) grupą przybyłą do Brazylii są rumuńscy Kalderasze (Calderaxa), Lowarzy, Matchuaia i Rudari oraz Rorarranê z Turcji i Grecji. Sinti natomiast to Cyganie, którzy po II wojnie światowej  dotarli do Brazylii z Niemiec i Francji. Takie wyraźne odróżnienie trzech grup cygańskich i ścisłe przypisanie im nazw (w tym dla rumuńskich Cyganów – „Roma”), sprawia że oficjalną i akceptowalna nazwą dla wszystkich brazylijskich Cyganów pozostaje właśnie określenie „Cyganie”, a nazwa Romowie nie ma szansy się upowszechnić. Tym bardziej, że jak zostało już powyżej wskazane, największa grupa utrzymuje nazwę własną (?) „Calon”.
Według szacunkowych (jak zawsze w przypadku Romów) danych w Brazylii może zamieszkiwać pół miliona (lub milion) Romów, co stanowi 0,25% (0,5%) brazylijskiej populacji. Żyją oni przede wszystkim w zidentyfikowanych 291 obozowiskach cygańskich (według danych z 2016 roku – 337). Najwięcej spośród nich mieszka w prowincjach: Bahia, Minas Gerais i Goiás, czyli w środkowo-wschodniej części kraju. Według niektórych danych aż 80% brazylijskich Cyganów prowadzi osiadły tryb życia i w większości nie są oni liczeni do statystyk dotyczących tej społeczności.
Pomimo skrajnego zróżnicowania poszczególnych grup subetnicznych i społecznych warstw wśród Cyganów w Brazylii, większość mężczyźn najczęściej zajmują się drobnym handlem. Kobiety natomiast nie porzuciły wróżbiarstwa, które w wielu regionach Brazylii jest o wiele silniej zakorzenione niż w Europie. Wszyscy brazylijscy Romowie posługują się językiem portugalskim, jednak większość z nich zna także którąś z odmian języka romskiego, które – jak chyba zawsze w przypadku długotrwałego zamieszkania Romów w jakimś państwie – mają wiele zapożyczeń z języka portugalskiego.

https://www.icict.fiocruz.br/content/ciganos-no-brasil-sa%C3%BAde-e-preconceitos

Społeczeństwo brazylijskie jest bardzo zróżnicowane etnicznie – dominująca grupa pardo nie osiąga nawet 50% populacji. Stąd brak odrębnej strategii lub praw specyficznych dla Cyganów. W 2018 były prowadzone – nieukończone – prace nad wprowadzeniem statutu ludów cygańskich – „Estatuto dos Povos Ciganos”. Jednak ostatecznie i jedynie od 2006 roku 24 maja jest obchodzony jako Narodowy Dzień Cyganów. Natomiast wszystkich etnicznych grup mniejszościowych (grup tradycyjnych) dotyczą określone w brazylijskich dokumentach rządowych zasady równości rasowej i ogólne zasady praw człowieka, przyjęte jako specyficzne dla takich grup w 2006 i 2007 roku. Wiąże się to z wyraźnym wspieraniem odrębności i różnorodności kulturowej, która w Brazylii jest jednym z ważnych elementów polityki rządu. Dlatego też dyskryminacja o podłożu przynależności etnicznej jest tłumiona intensywnym wspieraniem wyróżniania się kulturowego i podtrzymywania cygańskich tradycji.
Mająca inny wymiar niż w Europie, dyskryminacja w Brazylii opiera się na odmiennych niż europejskie doświadczeniach historycznych, związanych z przymusowym przesiedlaniem do Brazylii i taką też pracą Cyganów – choćby w kopalniach. Z tym wiąże się także lokalizacja zamieszkania większości brazylijskich Romów – najczęściej na obrzeżach miast, co determinowało ich późniejszą sytuację ekonomiczną. Większość brazylijskich ekspertów odwołuje się właśnie do historycznych doświadczeń jako źródła mitów i stereotypów dotyczących Cyganów. W Brazylii (różnorodnej etnicznie) nie ma właściwie współcześnie powodów (racjonalnych i nieracjonalnych) do szczególnej dyskryminacji konkretnie w stosunku do Cyganów. Ważnym elementem sytuacji Cyganów w Brazylii jest to, że w wielu prowincjach są wyznaczone miejsca, w których wędrujący Cyganie podczas swojego przemieszczania się po kraju, mogą rozbijać swoje obozowiska. To dla tej grupy ważny element, wyłączający automatycznie instytucjonalną dyskryminację w tym zakresie, tak charakterystyczną dla większości państw europejskich. Niestety nie w każdej prowincji i miejscowości brazylijskiej owe wyznaczone miejsca Cyganie mogą zajmować bez problemów.

Jedna z agend brazylijskiego Ministerstwa kobiet, rodziny i praw człowieka, wskazała główne obszary, które powinny być brane pod uwagę w poszczególnych prowincjach i na poziomie federalnym w ramach kształtowania działań mających pomoc Cyganom.
Pierwsza kwestia dotyczy rejestracji i posiadania dokumentów. Jest to analogiczny problem jak w przypadku niektórych państw europejskich, a konsekwencje nieposiadania dokumentu tożsamości lub w ogóle rejestracji urodzenia, utrudniają życie w każdym państwie, choćby w zakresie dostępu do usług medycznych, pomocy społecznej i udziału w wielu realizowanych w Brazylii programach wspierających różne aspekty życia społeczności tradycyjnych i po prostu biedniejszej części społeczeństwa Brazylii. Zagwarantowanie możliwości uczestnictwa Cyganów w tego typu programach jest kolejnym priorytetem wskazywanym przez ministerialną agendę. Kolejnym problemem jest bezpieczeństwo w cygańskich obozowiskach. Dotyczy to zarówno zagrożeń ze strony obcych, spoza ich społeczności, jak i bezpieczeństwa wewnętrznego, skutkującego potrzebą mediacji i pomocy rozwiązywania długotrwałych konfliktów w łonie społeczności cygańskich. Istotnym problemem jest kwestia edukacji Cyganów, na którą zwraca uwagę ministerstwo wskazując na ich prawo do edukacji wędrownej (kiedyś realizowanej także w Anglii). Ostatni poruszony problem to sprawa własności gruntów, na których istnieją cygańskie obozowiska. Wiąże się on często z kwestą bezpieczeństwa i atakami ze strony policji, ze względu na próby zajmowania przez Cyganów miejsc, do których zgłoszone i potwierdzone jest prawo własności.
Ten spis wyzwań nie daje pełnego obrazu sytuacji Cyganów w Brazylii. Znaczna ich część jest wielopłaszczyznowo wykluczona społecznie, większość żyje w ubóstwie i warunkach, które trudno nawet uznać za „mieszkaniowe”, bez dostępu do podstawowych usług publicznych, a także dostępu do transportu – co jest często przywoływane w opracowaniach na ich temat i co w ogromnej Brazylii z nie wszędzie dobrą siecią dróg jest jedną z bardzo istotnych kwestii.
Często przywoływanym problemem są zagadnienia zdrowotne i problem dyskryminacji (najczęściej wynikającej ze stereotypów i braku edukacji pracowników medycznych) w placówkach służby zdrowia. Jak bardzo zła jest sytuacja w tym zakresie może świadczyć to, że średnio Cyganie z Brazylii żyją aż o 15-18 lat krócej niż Romowie w Portugalii. Brazylijscy Cyganie nie mają zaufania do służb medycznych, nie rozumieją zaleceń medycznych, kobiety nie chcą być badane przez mężczyzn, a wiele innych problemów i nieporozumień wynika bezpośrednio z ich wewnętrznych tradycji i nawyków kulturowych. Niestety w poprawie sytuacji nie pomaga istnienie Zunifikowanego Systemu Zdrowia, gwarantującego opiekę medyczną wszystkim obywatelom. Ponadto część Romów objęta jest Kartą dla Obywateli w Szczególnej Sytuacji. Większość ekspertów mówi o konieczności prowadzenia od podstaw intensywnej edukacji związanej ze zdrowiem – tak po stronie pracowników medycznych, jak i samych Cyganów. Natomiast problemy edukacyjne wiążą się z takimi zagadnieniami jak: brak dokumentów i rejestracji urodzeń, analfabetyzm, dyskryminacja w szkole, brak edukacji społeczeństwa na temat Cyganów, nieprzygotowanie nauczycieli do prowadzenia zajęć dla uczniów z tej konkretnej grupy.
Z europejskiego punktu widzenia dziwne może wydawać się to, że jednym z postulatów środowisk cygańskich w Brazylii mającym poprawić sytuację w edukacji, to utworzenie specjalnych szkół dla dzieci cygańskich. Jednak trzeba brać pod uwagę specyfikę społecznej i etnicznej sytuacji w Brazylii. Być może nie jest to aż tak złe rozwiązanie. O ile oczywiście nie będą to szkoły specjalne o obniżonym poziomie nauczania i o ile ich istnienie jeszcze bardziej nie wzmocni istniejących negatywnych stereotypów. Ponadto ich utworzenie może być łatwiejsze i skuteczniejsze niż wyedukowanie wszystkich brazylijskich nauczycieli w kulturowej specyfice Cyganów.

Z zachodniocywilizacyjnego i ze wszech miar oświeconego punktu widzenia zarówno obecną sytuację Cyganów w Brazylii, jak i wdrażane lub przynajmniej proponowane rozwiązania problemów (częściowo jedynie przytoczonych powyżej) i niektóre koncepcje dotyczące mniejszości, można postrzegać jako przestarzałe, archaiczne lub nawet po prostu błędne (w wielu poważnych opracowaniach brazylijskich pojawia się stwierdzenie, że nie wiadomo skąd Cyganie pochodzą, ale istnieje teoria, że być może z Indii). Jednak ostatecznie chodzi o zmianę społeczną, a jej nie da się łatwo i przewidywalnie projektować. Tym bardziej nie można nic w tym zakresie planować bez uwzględniania specyfiki lokalnej i regionalnej. Europa i świat zachodni nie mają monopolu na wiedzę jak pomóc Romom, a brak postępów w państwach Unii Europejskiej w zakresie likwidacji dyskryminacji i włączenia Romów, krytykę rozwiązań brazylijskich czyni nieuprawnioną, tym bardziej bez perspektywy co najmniej kilkunastu lub kilkudziesięciu lat, które musza minąć, aby dostrzec utrwalone skutki społeczne.



piątek, 8 marca 2019

Romowie w Macedonii Północnej

Od połowy lutego tego roku była Była Jugosłowiańska Republika Macedonii nosi nazwę Macedonii Północnej. To rzadkość gdy państwo europejskie (nie tylko europejskie) zmienia nazwę, w szczególności gdy spór o nią wynika z kulturowego konfliktu z jednym z sąsiadów. Tak jednak było w przypadku Macedonii i zagmatwanie tej sytuacji w znacznym stopniu dobrze charakteryzuje to, jak skomplikowana (nie tylko etnicznie i historycznie) jest sytuacja na Bałkanach. I gdyby nie wystarczało tego jak trudne są relacje (uogólniając) Słowian Południowych, muzułmanów, potomków Iliryjczyków i Greków, to dodatkowo na terenach tego półwyspu zamieszkuje znaczna liczba wyraźnie odróżniających się (także w nazwie własnej) od siebie Romów.

https://www.opensocietyfoundations.org/sites/default/files/no-data-no-progress-20100628.pdf

Co mówią na temat sytuacji Romów w Macedonii dane (2005 oraz z 2010) z raportu (2010) No Data—No Progress Open Society Institute? Nie aż tak wiele, co wynika przede wszystkim z wiarygodności i dostępności danych, czego zresztą przede wszystkim dotyczy przywołany raport. Populacja Romów w Macedonii to około 53 tysięcy osób, co w dwumilionowym państwie daje około 2,7% Romów. To w sumie co najmniej trzykrotnie więcej Romów niż zamieszkuje Polskę, a w punktach procentowych to aż 90 razy więcej niż w Polsce. Jeśli uwzględni się dane nieoficjalne, jednak wyliczane na podstawie prawidłowych społecznych i kulturowych przesłanek, Romów w Macedonii może być nawet 197 tysięcy, co znacząco podnosi także ich procentowy udział w macedońskim społeczeństwie (do 9,74%), lokując Macedonię wśród 6 europejskich państw o procentowo największej romskiej populacji. Nic zatem dziwnego, że Romowie w Macedonii są o wiele bardziej widoczni niż w Polsce, a biorąc pod uwagę sytuację gospodarczą i polityczną tego państwa – pozostają w większości w bardzo złej sytuacji we wszystkich kluczowych społeczno-ekonomicznie zdefiniowanych obszarach włączenia i poziomu życia. Dodatkowym problemem jest także kwestia religii – dla Romów tradycyjnie nie tyle obojętna, ile akceptowalna i nie sprawiająca problemów w żadnej sytuacji – która na Bałkanach wiąże i przecina się z przynależnością etniczną. Zresztą połączenie tych dwóch linii podziałów jest główna przyczyną wielu lokalnych i ogólnobałkańskich konfliktów. Tymczasem według wiarygodnych danych Romowie w tym państwa są w większości muzułmaniami (w zależności od regionu od 20 do 75 procent). Jeśli dodatkowo weźmie się pod uwagę fakt, że 25% mieszkańców Macedonii to Albańczycy, skumulowani w okolicach pogranicza macedońsko-albańsko-kosowskiego, czyli w sąsiedztwie Skopje, a cała Macedonia Północna jest wielkości województwa lubelskiego, to oczywistym staje się, że nie można mówić o etnicznie łatwej sytuacji.


Co prawda można zachwycać się (nieco pocieszająco) tym, że w jednej z dzielnic Skopje (Šuto Orizari) język romski jest językiem urzędowym (nie było wyjścia) i że jest to największe skupisko Romów w świecie, jednak dzielnica ta nie jest miejscem, w którym nie tylko inni mieszkańcy Skopje, ale i turyści chcieli by spędzać czas. Zresztą większość turystów nigdy nie trafia nawet w okolice Šuto Orizari (nawet podczas pobytu w stolicy Macedonii), najpopularniejszym miejscem dla nich pozostaje wybrzeże Jeziora Ochrydzkiego, a ruch turystyczny koncentruje się na tranzytowej autostradzie z Serbii do Grecji. Innym pocieszeniem jest to, że Romowie są literalnie wymieniani jako mniejszość etniczna w preambule do macedońskiej konstytucji z 2001, jednak nie zmienia to tego, że ich sytuacja jest pod każdym względem zła i większość z nich boryka się z dyskryminacją, marginalizacją i ubóstwem.
Powracając do szczątkowych i niezbyt aktualnych danych (w większości z 2005 roku) dotyczących Romów w Macedonii, zaledwie połowa z nich ukończyła szkołą podstawową. Nieustającym problemem pozostaje także każda z możliwych form szkolnej segregacji, włączając w to także bardzo bolesną dla dzieci segregację w ramach jednej klasy i np. sadzaniem romskich dzieci osobno. Nowsze dane mówią o tym, że zaledwie kilkanaście procent romskich dzieci korzysta z przedszkoli. Jak w ciągu ostatnich lat zauważyli chyba wszyscy eksperci zajmujący się edukacją romskich dzieci, jest to poważny problem, ponieważ to właśnie na poziomie przedszkolnym najłatwiej jest ukierunkować dzieci na społeczeństwo i nauczyć języka obowiązującego w systemie szkolnictwa. W związku z tym uczęszczanie do przedszkola ma szansę zmniejszyć poziom późniejszej dyskryminacji i segregacji szkolnej. Łącznikiem pomiędzy sytuacją w edukacji i zatrudnieniem jest kwestia nauczycieli pochodzenia romskiego. Pomimo tego, że w Macedonii są Romowie posiadający wykształcenie i uprawnienia nauczycielskie, dotyka ich dyskryminacja na rynku pracy i najczęściej nie są zatrudniania. Gdyby byli, mogliby lepiej (dzięki znajomości języka i możliwym do zbudowania zaufaniu w kontaktach z rodzicami) współpracować z romskimi dziećmi i zapewnić im chociaż minimum edukacji.
Podobnie źle przedstawiały się dane dotyczące bezrobocia (50% bezrobotnych wśród macedońskich Romów), jednak w dokumentach Komisji Europejskiej z 2009 roku wskaźnik ten wzrastał do ponad 70%, przy macedońskiej, wysokiej średniej 30% bezrobocia. W tym przypadku dodatkowym problemem jest wyolbrzymiona niestabilnym rynkiem pracy dyskryminacja przy zatrudnieniu. W Macedonii poważnym problemem pozostaje wciąż brak dokumentów i związany z tym w pewnym stopniu status osób bez obywatelstwa (bezpaństwowców). Według danych pochodzących ze źródeł macedońskich około 70% wszczętych postępowań prawnych dotyczących bezpaństwowości dotyczy Romów. Najbardziej uciążliwa, gdyż właściwie nieustająca, jest dyskryminacja codzienna. Dotyczy ona wielu sytuacji i pojawia się w wielu miejscach macedońskiej rzeczywistości. Może dotyczyć odmowy wpuszczenia Roma do restauracji, baru, dyskoteki, hotelu (także w sytuacjach potwierdzonej wcześniej i opłaconej rezerwacji), albo odmówienia wykonania usługi (na przykład w restauracji). Etniczne profilowanie jest bardzo wyraźne i jak zawsze w jego przypadku nie zwalczą go jakiekolwiek przyjmowane odgórnie regulacje prawne, ani strategie, a jedynym sposobem na ich usunięcie z rzeczywistości społecznej jest zmiana świadomości większości obywateli konkretnego państwa. O to jednak w Macedonii – tak jak i na całych Bałkanach – trudno. Podobnie zresztą – choć najczęściej nie w aż tak drastycznej skali – jest także w Polsce oraz innych państwach.

https://minorityrights.org/wp-content/uploads/2018/11/MRG_Brief_Mac_ENG_Nov18.pdf

Sięgając do dwóch kolejnych elementów kluczowych dla zmiany sytuacji Romów, w zakresie mieszkalnictwa i zdrowia nie widać żadnej poprawy, a sytuacja naprawdę jest zła. Ponad jedna czwarta macedońskich Romów mieszka w budynkach, które nie spełniają żadnych standardów budowlanych i socjalnych, przypominając raczej koczowiska albo budynki przeznaczone do rozbiórki, niż osiedla mieszkaniowe. Większość z nich nie ma przyłączy prądu, kanalizacji, wody pitnej. Co więcej nie ma żadnej wystarczająco realnej pespektywy na poprawę tej sytuacji.  Złe warunki mieszkaniowe (w tym sanitarne) wiążą się z gorszym stanem zdrowia Romów, co skutkuje krótszą o prawie 6 lat średnią życia w tej grupie w porównaniu do ogółu macedońskiej populacji. Uciążliwy i częsty brak dokumentów utrudnia korzystanie z powszechnie zagwarantowanego w Macedonii dostępu do usług medycznych. Poważnym problemem jest także dyskryminacja Romów ze strony pracowników służby zdrowia. Osobiste uprzedzenia, podejrzliwość, stereotypy wpływają w Macedonii bardzo mocno na negatywny stosunek tej grupy do romskiej mniejszości. To z kolei sprawia, że Romowie jeszcze mniej chętnie podejmują próby korzystania z systemu opieki zdrowotnej, przez co często nie leczą chorób chronicznych, nie szczepią dzieci, a kobiety nie realizują żadnych badań, ani kuracji związanych z typowo kobiecymi chorobami oraz ciążą.

W zmianie sytuacji Romów w Macedonii nie pomogło niestety ani przyjęcie już w 2004 roku krajowej strategii na rzecz Romów, ani też jej aktualizacja z 2014 roku przyjęta na lata 2014-2020, dopasowująca lepiej zawarte w niej zasady do Unijnych Ram integracji Romów. W nieznacznym stopniu sytuacja zmienia się w jednostkowych przypadkach – także w ramach niektórych form współpracy Unii Europejskiej z państwami kandydującymi i sąsiadującymi. Jednak jak zawsze w takich sytuacjach nawet największy wysiłek włożony w zmianę sytuacji społeczno-gospodarczej Romów wkładany w działania tylko z jednak strony (przez część Romów), nie przyniesie skutku, o ile nie będzie na niego reagowała większość społeczeństwa konkretnego państwa. A o to w niebogatej, bałkańskiej  Macedonii Północnej trudniej nawet niż w Polsce.