wtorek, 28 listopada 2017

Bo brudzą


Kraj nad Wisłą, miasto na Śląsku. Zabrze.
Powstaje mur. Równie dobrze mógłby powstać płot, parkan, albo inna forma odgrodzenia. Odcina część podwórka, do którego jest dostęp z kilka kamienic i adresów oraz dwóch bram. Odgradza część budynków zamieszkałych przez Romów od tych gdzie żyją nie-Romowie. Można też spojrzeć na to inaczej. Odgradza część kamienic wyremontowanych i teren, który ma zostać uporządkowany od części, która nie jest wyremontowana i nie będzie uprzątnięta. Albo jeszcze inaczej. Odgradza część prywatną od komunalnej. Odgradza tych, których stać na remonty i uporządkowanie terenu, od tych, których na to nie stać. Czy to jest normalne? No bardzo dziwne na pewno nie.

http://wyborcza.pl/7,87648,22705336,polacy-z-zabrza-odgradzaja-sie-murami-od-romskich-sasiadow.html#BoxGWImg

W przestrzeni miejskiej polskich miast ogrodzone osiedla, pozamykane bramy, wydzielone tereny od dawna są czymś, do czego chyba już przywykliśmy. Odgradzamy sobie ładne i nasze od nieładnego i wspólnego. Zresztą inni też tak robią. Rzesze Polaków jeżdżących (może jednak ostatnio trochę mniej) do państw muzułmańskich na letni wypoczynek chętnie nie ruszają się (w ogóle) z hotelu i terenu wokół, który pozostaje odgrodzony od prawdziwego i jednak nie komfortowego i pięknego świata urlopu.
Jakoś tak lubimy się odgradzać. Gdy budujemy dom to często (naprawdę często) pierwsze powstaje ogrodzenie. I to takie od razu bogate i mocne, a nie symboliczne jak ładne delikatne płotki, jakimi oddzielają się od siebie mieszkańcy amerykańskich suburbiów. Potem dopiero się wykopie fundamenty i postawi budynek.

Jak wygląda sytuacja na miejscu w Zabrzu? Mieszkańcy chcą wyodrębnić teren, który do nich należy. Dotąd do podwórka mieli dostęp nie tylko mieszkańcy (w tym Romowie), ale każdy kto chciałby przez bramy wejść. Romowie mieszkają tam od wielu lat i w sumie chyba większych konfliktów nigdy w tym konkretnym miejscu nie było. Pytani o swój stosunek do muru, stwierdzają, że to dla niech nie problem, tylko Mogliby chociaż jakieś furtki w tym murze zrobić, żeby przechodzić. Jednak przecież nie po to stawia się ogrodzenie, aby ktoś mógł przez nie łatwo przechodzić. I żądnej furtki nie będzie.
Do tego trzeba dołączyć zdanie ekspertów. Przede wszystkim prezesa Stowarzyszenia Romów w Polsce – Romana Kwiatkowskiego. Nie jest on z pomysłu zadowolony, podkreśla jak ten mur może być potraktowany – jako przyzwolenie dla innych miast, że można tak odgrodzić się do Romów. I tu ma niewątpliwą rację. Wszystko bowiem zależy od interpretacji i wykorzystania takich zdarzeń. A to robimy dokładnie tak jak chcemy, zgodnie z naszymi potrzebami. Jednak prezes Kwiatkowski chce aby Romów traktować jak innych Polaków. Upraszczając jest to w znacznym stopniu zgodne z podejście Unii Europejskiej, która przynajmniej częściowo stara się skupić na ludzkiej sytuacji ekonomiczno-lokalnej a nie na konkretnej grupie etnicznej. I z tego punktu widzenia trzeba na to patrzeć jako na odgrodzenie się (zgodnie z przepisami) tych, których na to stać, od tych których na to nie stać. Przedstawiciel urzędu miasta odpowiedzialny za sprawy mniejszości narodowych (jednak już nie etnicznych) – Marek Gregorczyk, planuje namawiać mieszkańców drugiej odremontowanej kamienicy aby nie stawiali podobnego muru.
Zatem mur jest zły, bo odgradza Romów od nie-Romów i daje przykład całej Polsce. A gdyby sytuacja na podwórku była analogiczna, ale komunalna kamienica nie byłaby zamieszkana przez Romów? Czy wówczas ktokolwiek by protestował? Najprawdopodobniej nie, choć polska rzeczywistość bywa nieprzewidywalna i może mieszańcy wyremontowanych kamienic musieliby podzielić się uprzątniętym podwórkiem z tymi, których na to nie stać. Miasta także nie stać, a budynki komunalne właśnie do miasta należą.
Ekspercki zdrowy rozsądek wykazuje natomiast Andrzej Grzymała-Kazłowski, którego właśnie za takie podejście i wielokrotnie wykazywane zrozumienie i otwartość na naturalne procesy społeczne należy cenić. W swojej wypowiedzi wskazuje na ubóstwo i odgradzania się od niego przez tych nieco bogatszych, zdejmując przy tym z całej sytuacji stygmat dyskryminacji.

Powinniśmy wykazywać się dbałością i szczególną wrażliwością na dyskryminację Romów w polskiej (i nie tylko) codzienności, jednak nie możemy dosłownie każdemu zdarzeniu i sytuacji przypisywać cech rasizmu i dyskryminacji. Choć granica bywa bardzo cienka. Jeśli jednak dotąd konfliktów tam nie było… Każde takie zdarzenie należy traktować bardzo indywidualnie i ostrożnie. Gdyby taki mur powstał w Puławach na ulicy Romów, to można by przypuszczać, że przyczyna byłaby inna i raczej związana z prawdziwym konfliktem społecznym i jednak z niechęcią do Romów.
Uogólniając nie można powiedzieć, że w całym Zabrzu nie zdarzały się trudne sytuacje dotyczące Romów. Są to jednak problemu, które wiążą się najczęściej z (pseudo)kibicami lub działalnością ONR.
Także samego problemu murów odgradzających części miast zamieszkałe przez Romów od pozostałych mieszkańców nie należy lekceważyć. Jednak w tym zakresie niechlubnymi liderami są Czechy i Słowacja, a mury tam stawiane w o wiele większym stopniu grożą gettyzacją, niż ma to miejsce w Zabrzu.

Niejako na marginesie, a jednak w ścisłym związku z tą sprawą, funkcjonują komentarze które czytelnicy zamieścili po artykułem Polacy z Zabrza odgradzają się murami od romskich sąsiadów - bo brudzą, opisującym całą sytuację. Przede wszystkim trzeba zauważyć, że pomimo najczęściej pojawiających się pod tego typu (dotyczącymi Romów) artykułami, komentarzy bardzo negatywnych, tym razem wśród ponad 40 wypowiedzi zaledwie (zaledwie???) kilka było ewidentnie antyromskich. Więcej natomiast było komentarzy ironicznych i prześmiewczych, odnoszących się zarówno do (etnicznie, a nie narodowo rozumianych) Romów, Ślązaków, jak i Polaków. Być może to kwestia prasy, w któej pojawił się tekst, a być może wynika to z koncentracji w artykule nie na samych Romach, ile na samej sytuacji i jej opisie, a przy tym Romowie nie są niczemu winni.
Autorzy niektórych komentarzy zwrócili uwagę na kilka istotnych spraw, choć forma ich wypowiedzi bywała różna. Przede wszystkim poruszono kwestię zadbania o komunalne kamienice i podwórka. A to pozostaje w gestii urzędników miejskich. Jest co prawda uzależnione od budżetu miasta, jednak można przypuszczać, że te budynki, w których mieszkają Romowie będą remontowane na samym końcu. Czujni czytelnicy zwrócili także uwagę autorom artykułu na wprowadzoną w jego treści opozycję Polacy – Romowie. W tym jednak konkretnym przypadku chodzi o polskich Romów, a nie migrantów np. z Rumunii, zatem o osoby, których rodziny mieszkają w Polsce od kilkuset lat. Jeden z czytelników wskazał na ważny problem, który wiąże się ze skuteczną integracją społeczności romskiej z resztą społeczeństwa (odnosząc to także do migrantów-uchodźców). Chodzi generalnie o to aby nie osiedlać ich w małych miejscowościach (i przy okazji nie grupowo), ale gdzieś gdzie będą mieli większą szanse na wsparcie i realną integrację. Padły nawet konkretne propozycje Mokotowa i Ursynowa…

Co będzie z murem w Zabrzu? Pozostanie. Na podwórku powstanie zapewne także kolejny mur, odgradzający kolejną odremontowana kamienicę. Odgrozi tych co mają i chcą, od tych, którzy nie mają i którym raczej się nie chce. Może być lokalnym drobnym utrudnieniem, ale raczej nie realnym problemem dyskryminacyjnym tworzącym prawdziwe getto. Oby tylko inni, motywowani swoim stosunkiem do Romów, a nie chęcią wydzielania przytulnej przestrzeni własnej, nie stwierdzili że jak można, to można i nie zaczęli przenosić barier jakie mają w swoich głowach do polskich przestrzeni miejskich.

sobota, 18 listopada 2017

Kasa? Chętnie


Czy jest na sali ktoś, kto nie chce dostawać dodatkowych pieniędzy? Nie widzę. Dziękuję.

https://rodzina500plus.gov.pl/

Czy uprawnieni do tego Romowie powinni otrzymywać środki z rządowego programu 500+ (Program wsparcia dla rodziców „Rodzina 500+”)? Oczywiście. W końcu należą się im one zgodnie z ustalonymi zasadami, tak jak wszystkim innym polskim obywatelom. Czy skutki otrzymywania wypłat z 500+ współgrają z założeniami celów strategii krajowych (i/lub ponadnarodowych) dotyczących Romów, mających w dłuższej perspektywie czasu trwale zmienić sytuację tej grupy? No nie do końca. A właściwie po prostu nie.


Mechanizm jest prosty i wiąże się z z tym, co jest także zauważalne w przypadku społeczeństwa większościowego. Jeśli jest możliwość uzyskania dodatkowych środków finansowych wypłacanych po prostu za stan rodzinny/sytuację demograficzną, to chęć podejmowania pracy (za podobnej wysokości środki finansowe lub uczestnictwa w różnych projektach lub programach przynoszących dochód) maleje. Mechanizmy finansowania projektów w ramach funduszy strukturalnych – na poziomie ogólnym zgodnie z intencją Unii Europejskiej – wymagają aktywności ze strony ich uczestników. Zatem na przykład Romni (romska kobieta) może otrzymać bezzwrotne dofinansowanie na szkolenie i na otwarcie własnej działalności gospodarczej lub zatrudnienie. Wymaga to jednak uczestnictwa w spotkaniach, szkoleniach, a następnie podjęcia aktywności zawodowej. Dodatkowo wszystko to dzieje się w obcym (nieromskim) środowisku, wymaga często wielu kontaktów z osobami (w tym mężczyznami) spoza własnej wspólnoty. Jeśli romska rodzina jest rodziną tradycyjną, to stanowi to znaczne utrudnienie organizacyjne, gdyż poza starszymi kobietami,  Romni zasadniczo nie powinny same przebywać poza romską wspólnotą i kontaktować się z nie-Romami. Zatem jeśli nie trzeba – nie będą one podejmowały aktywności zawodowej, szkoleniowej lub jakiejkolwiek innej wymagającej takiego kulturowego obciążenia. Otrzymywanie środków z programu 500+ jest niewątpliwie czynnikiem wspomagającym owo nie trzeba. To jednak rujnuje w znacznym stopniu strategicznie i ogólnie określony plan aktywizacji, włączenia społecznego i gospodarczego, a także wykorzystania potencjału możliwej zmiany tkwiącego w romskich kobietach.

Z pewnością takie dodatkowe finansowanie pomaga wielu romskim rodzinom żyć godniej i pozytywne skutki dla tej społeczności wynikające z 500+ są podobne do dobrych efektów jakie pojawiają się w przypadku pozostałej części społeczeństwa. Wymaga to co prawda kontaktów z administracją, należy składać określone dokumenty, posiadać dokument tożsamości, jednak w przypadku polskich Romów nie są to wymogi, którym nie można (czasem bardzo niechętnie) sprostać. Ponadto niektóre romskie organizacje pozarządowe pomagają Romom w zgromadzeniu i wypełnieniu koniecznej do uzyskania dofinansowania dokumentacji. Niewątpliwie jednak taka możliwość pozyskania dodatkowych środków finansowych jest kolejnym elementem społecznego rozleniwiania Romów i potwierdzania, że jakoś to będzie, bo coś w końcu zawsze dostaną. Skutkuje to w jakimś stopniu nie tyle może wytykaną im często roszczeniowością, ile większym uzależnieniem od finansowania rządowego, nie wynikającego z podejmowania pracy i jakiejkolwiek aktywności (choćby nawet uczestnictwa w szkoleniach).

Należy w tym miejscu zastanowić się, jak 500+ wpływa na zwiększanie niechęci społecznej do nich, przed czym zawsze i wielokrotnie przestrzega Roman Kwiatkowski. Trudno jest to jednak określić, nie przeprowadziwszy licznych wywiadów z przedstawicielami społeczeństwa większościowego, którzy najczęściej krytykowali jakąkolwiek pomoc ze strony państwa (czy projektowo-programową, czy też społeczną).  Można przypuszczać (być może jednak jest to zbyt racjonalna ścieżka rozumowania aby prowadziła do opisu rzeczywistej sytuacji społecznej), że w znacznym stopniu jednak nie zwiększa to niechęci. Najczęściej i w większości osoby wytykające Romom jakiekolwiek finansowania otrzymywane bez nakładu pracy, mają niższy poziom wykształcenia, co wiąże się także (choć nie zawsze i nie wyłącznie) z posiadaniem przez nich większej liczby dzieci. Najczęściej ich dochody są niższe niż średnia krajowa. Zatem oni także otrzymują analogiczne środki na każde z kolejnych dzieci. Racjonalnie myśląc – nie powinni mieć zatem pretensji. Takie oderwanie finansowania (demograficzne, choć w sumie o charakterze pomocy społecznej  i to wyraźnie widoczne i policzalne) od czynnika przynależności etnicznej – o ile rzeczywiście nie generuje większego negatywnego nastawienia do zazwyczaj liczniej dzietnych romskich rodzin – potwierdzałoby tezę Romana Kwiatkowskiego. Twierdzi on bowiem, że Romów należy wspomagać finansowo jedynie tak jak każdego innego Polaka znajdującego się w podobnej sytuacji, odrzucając finansowanie wynikające z przynależności etnicznej. Aby to potwierdzić należy przeprowadzić szerokie badania oparte na wywiadach bezpośrednich. Pomogłyby one z pewnością w przyszłości projektować pomoc w taki sposób, aby nie zwiększać niechęci do Romów, z której często wynika zarówno dyskryminacja, jak i antycygańskie postawy

Podejmując próbę oceny efektywności/sensowności/kształtu/skutków 500+ dla Romów największym problemem jak zawsze okazuje się brak danych. Albo nie są gromadzone, albo jako osobowe – są niedostępne, albo też są bardzo fragmentaryczne, wyrywkowe i zbierane według różnych metodologii. Szczęśliwie jednak dr Małgorzata Różycka opracowała raport Wpływ programu „Rodzina 500+” na społeczność romską w Polsce, powstały w oparciu o dane i informacje uzyskane z wielu źródeł (między innymi od ośrodków pomocy społecznej, urzędów miast, organizacji pozarządowych, asystentów edukacji romskiej), który obejmuje 21 miejscowości z 7 województw. Materiał ten – powstały na potrzeby Komitetu Rady Europy ds. Romów i Osób Wędrujących – choć stosunkowo krótki (dlatego jest określany jako notatka a nie raport jednak jego wartość jest ogromna), jest jedynym tego typu opracowaniem dotyczącym Romów i 500+.
Główny wniosek jaki pojawia się na samym początku raportu, dotyczy tego, że 500+ to wsparcie o charakterze demograficznym, które jest bardzo mocno zauważalne i doceniane przez Romów. Inne formy pomocy, związane z polskimi lub unijnymi programami są w rozumieniu Romów o wiele bardziej abstrakcyjne, niekonkretne i przez to mniej doceniane. 500+ skutkuje bowiem regularnymi wypłatami gotówki, w wielu przypadkach w znacznej wysokości. Inne programy najczęściej gwarantuję jedynie coś darmowego: jedzenie, przejazdy, wyprawkę szkolną, szkolenia… Należy przy tym pamiętać o tym, że romskie społeczeństwo jest młodsze od głównonurtowego, co widoczne jest w kształcie piramidy demograficznej, a dzieci i młodzież do 19 roku stanowi ą o ponad 11 punktów procentowych  większą część ich populacji (o połowę więcej), niż ma to miejsce u pozostałych mieszkańców Polski. Bardzo prosty i nieprecyzyjny (a właściwie wręcz błędny) w wyliczeniach wniosek z takiej różnicy wskazuje, że z 500+ korzysta o połowę więcej Romów niż w przypadku reszty społeczeństwa. I to przy zachowaniu proporcji, a nie liczbowych wartości bezwzględnych.
To, co szczególnie mocno należy uświadamiać Romom w związku z 500+, to fakt że jest to finansowanie pomagające rodzicom zapewnić ich dzieciom lepsze warunki funkcjonowania w rzeczywistości. Oczywiście w przypadku romskiej kultury rodzinnej i tak na dzieci zwraca się o wiele większą uwagę (choć być może w innych formach i postaciach) niż w ogóle społeczeństwa, jednak Romowie muszą uzyskiwać konkretny komunikat o celowości tego finansowania.
W raporcie dr Różycka wskazuje na krótkoterminowe efekty jakie pojawiły się wśród Romów w wielu obszarach życia. Jeden z nich był szczególny – po latach niechętnego stosunku do takiego działania Romowie z ul.Kamieńskiego we Wrocławiu w końcu dokonali rejestracji swojego pobytu, co było konieczne do starania się o to świadczenie. Autorka raportu zwraca także uwagę na to, że należy zreformować działania zaplanowane w ramach finansowania z rządowego programu, rezygnując z wielu form pomocy romskim dzieciom w szkole i przeznaczając te środki na inne działania, także do nich skierowane.

Generalnie i niewątpliwie sytuacja części Romów poprawiła się w podobnym zakresie jak w przypadku rodzin nieromskich, pozostających w podobnej sytuacji demograficznej i ekonomicznej. Nie wpływa to jednak zupełnie na większy udział romskich dzieci w systemie szkolnictwa, co jest bardzo ważnym składnikiem kształtowania przyszłych romskich pokoleń. Wykształceni Romowie będą mogli w większym stopniu uczestniczyć w życiu ogółu społeczeństwa. To zaś w efekcie może zmniejszyć poziom ich dyskryminacji i w długotrwałym procesie powolnych przemian kulturowych, nienachalnej integracji i włączenia doprowadzić do akceptowalnej przez wszystkich sytuacji Romów w Polsce.
Z pewnością nie służy temu przynoszące natychmiastowe, aktualne, niewymagające żadnego wysiłku wsparcie w formie wypłat finansowych. W wersji optymistycznej utrwala ono istniejącą sytuację i po raz kolejny potwierdza Romom, że nie warto się starać, bo i tak w końcu kolejna pomoc ich dopadnie. Warto natomiast jest mieć dużo dzieci, co z kulturowego punktu widzenia dla Romów jest czymś oczywistym i akceptowalnym. Taka doraźna pomoc zupełnie nie zwiększa przy tym integracji Romów ze społeczeństwem. Jest im natomiast dużo lepiej. Tu i teraz. Nie o to chodzi jednak w romskich strategiach. Pomoc ma być długoterminowa, przynosić skutki w perspektywie lat. Jednak skutki trwałe. 500+ to działanie doraźne, które jedynie odsuwa problem w bliżej nie określoną przyszłość nic w rzeczywistości nie zmieniając. W wersji pesymistycznej może dojść do sytuacji, w której – na co także zwraca uwagę dr Różycka – zwiększy się liczba związków nieletnich, być może młodocianych samotnych matek, a ich udział w systemie szkolnictwa się zmniejszy.

Trudno ze stuprocentową pewnością przewidzieć, jak zmiany wprowadzane w 2017 roku do systemu 500+ wpłyną na zmianę uzyskiwania tego finansowania przez Romów. Trudno jest także już teraz oceniać ostateczny długoterminowy wpływ tego programu na mniejszość romską. Potrzebne są badania statystyczne, wywiady, dostęp do danych (etnicznych). Tylko w ten sposób będzie można cokolwiek zbadać, zaplanować i stwierdzić czy 500+ jest w rzeczywistości przekleństwem, czy błogosławieństwem dla przyszłości polskich Romów.
Można jednak raczej oczekiwać urzeczywistnienia się wariantu pesymistycznego.



środa, 8 listopada 2017

Irlandzka strategia po nowemu


Irlandzka krajowa strategia na rzecz integracji Romów przyjęta w ramach zobowiązań państw członkowskich Unii Europejskiej do realizacji ramowej strategii Unii Europejskiej została zaplanowana do 2016 roku. W 2017 roku przyjęto kolejną strategię, tym razem w wymiarze czasowym do 2021 roku. Można by stwierdzić, że doszło w Irlandii do podobnej sytuacji jak w przypadku zakończenia i rozpoczęcia polskich krajowych programów, kiedy to w 2014 dotychczasowy program się zakończył, a nowy nie został jeszcze zatwierdzony, blokując możliwość krajowego finansowania proromskiej aktywności.
Jednak w przypadku Irlandii 2017 rok wiąże się z bardzo pozytywnym wydarzeniem – z uznaniem przez państwo irlandzkich Travellers za etniczną grupę w ramach narodu irlandzkiego.

Reforma dotychczasowej strategii pozwoliła na pewien perspektywiczny (o ile nie przypadkowy) zabieg, który w przyszłości (już w sumie niedalekiej) na łatwe i płynne przejście do kolejnej strategii. Większość państw Unii Europejskiej przyjmując swoje narodowe romskie strategie (a także programy działań „na rzecz” – jak w przypadku Polski) i plany ich reformy, przyjęła perspektywę ich zakończenia do 2020 roku. Zatem od 2021 musi zostać uruchomiony  bądź nowy program, bądź powinna „obowiązywać” nowa krajowa strategia. Tymczasem perspektywa czasowa zarówno ogólnej strategii rozwojowej Unii Europejskiej (Europa 2020), jak i ramowej strategii romskiej, sięgają do 2020 roku. Potrzebny będzie czas na to aby podsumować lata działań, dokonać przeglądu zysków i strat i należy się spodziewać, że dopiero (i oby już wtedy) w 2021 roku Unia Europejska przyjmie nowe strategie post2020. Na ich podstawie, w ich kontekście i w oparciu o wnioski z nich wypływające będzie można dopiero konstruować krajowe rozwiązania. Rzecz bardzo prosta – Polska zapewne ponownie będzie czekała z przygotowaniem krajowej strategii/programu dotyczącego Romów (podobnie jak część państw członkowskich), natomiast Irlandia będzie miała możliwość bezproblemowego ukończenia działań zaplanowanych o 2021 roku i spokojnego, zgodnego z nowymi wytycznymi, ukształtowania przyszłych działań.
To, co charakterystyczne dla nowych krajowych planów działań i co pojawiło się zarówno w polskim przypadku, jak iw  irlandzkim, to zmiana określającej strategię, wynikające z modyfikacji ogólnoeuropejskiego instytucjonalnego podejścia do Romów i skutkująca także nieco innym praktycznym podejściem do tej grupy. O ile w polskim przypadku była to zmian z „na rzecz Romów” na „integracji Romów”, o tyle w Irlandii można mówić o pójściu krok dalej. „Ireland’s National Traveller / Roma Integration Strategy” została zastąpiona przez „National Traveller and Roma Inclusion Strategy 2017 – 2021”. Zatem w tym przypadku wyraźnie widoczne jest wpisane w nazwę przejście od integracji do włączenia. Różnica niewątpliwie znacząca, co jednak w przypadku Irlandii i wyraźnie wskazanych i odróżnionych od Romów (pomimo wytyczonego przez Komisję Europejską szerokiego zakresu tego pojęcia) Travellers, jest w znacznym stopniu zrozumiałe. Wynika to z tego, że pomimo podobnej (złej) sytuacji społecznej i ekonomicznej, a także zbliżonego do Romów trybu życia (w kilkunastu procentach przypadków – mobilnego), nie są oni genetycznie z Romami związani. Natomiast ze względu na cel wyznaczony strategii, taka nazwa o wiele lepiej odzwierciedla oczekiwania zarówno większości społeczeństwa, jak i obydwu grup, których dotyczy.

http://www.paveepoint.ie/wp-content/uploads/2015/04/National-Traveller-and-Roma-Inclusion-Strategy-2017-2021.pdf?utm_source=WHO%2FEurope+mailing+list&utm_campaign=b5f24dc0b4-EMAIL_CAMPAIGN_2017_10_23&utm_medium=email&utm_term=0_60241f4736-b5f24dc0b4-107790897

Znacząca – bo sięgająca nie tylko samego rozróżnienia, ale wyraźnego wpisania w tytuł strategii nazwy tej grupy – koncentracja na Travellers nie jest w przypadku Irlandii chęcią przesunięcia problemu z obcych etnicznie Romów na rodzimą i o wiele bardziej irlandzką grupę wędrowców. Takie podejście wynika z tego, że Romów w Irlandii jest stosunkowo mało – zaledwie 3 do maksimum 5 tysięcy osób. Natomiast Travellers jest około 30 tysięcy i to oni są o wiele bardziej „widoczni” i w sumie bardziej „uciążliwi” dla systemu, niż garstka etnicznych Romów.
Z tego powodu Irlandia konsekwentnie dążyła do  formalnego włączenia tej grupy w zakres definicji Romów. Było zgodne z założeniami wynikającymi pośrednio ze strategii E2020 i z podejścia Komisji Europejskiej zainteresowanej deetnicyzacją zagadnień romskich i ich powiązaniem z mierzalnymi wskaźnikami statystycznymi w zakresie kwestii społecznych i gospodarczych.

https://www.esri.ie/pubs/RS56.pdf

Travellers, a właściwie sytuacja w jakiej się znajdują, stanowi poważną przeszkodę, lub nawet społeczne i ekonomiczne zagrożenia dla wzrostu i rozwoju gospodarczego, co w powiązaniu z czynnikiem terytorialnym, znajduje odzwierciedlenie w sytuacji lokalnej.

https://www.esri.ie/pubs/RS56.pdf

Nowa irlandzka strategia była przygotowywana przez dwa lata, przy jej opracowywaniu rzeczywiście (co nie jest zawsze oczywiste mimo deklaracji) brali udział przedstawiciele grup, których dotyczy, a po drodze – w 2016 roku – ogłoszono otwarte konsultacje społeczne mające za zadanie w jeszcze większym stopniu urealnić możliwość rozwiązania problemu społecznego i gospodarczego. Prace przygotowawcze podzielono na trzy precyzyjnie zaplanowane fazy, a ostateczny kształt strategii został ściśle powiązany z „National Strategy for Women and Girls (2017 – 2020)” oraz „The Second National Strategy on Domestic, Sexual and Gender-based Violence (2016 – 2021)”.

http://www.paveepoint.ie/wp-content/uploads/2015/04/National-Traveller-and-Roma-Inclusion-Strategy-2017-2021.pdf?utm_source=WHO%2FEurope+mailing+list&utm_campaign=b5f24dc0b4-EMAIL_CAMPAIGN_2017_10_23&utm_medium=email&utm_term=0_60241f4736-b5f24dc0b4-107790897

Całość strategii – pozostając w zgodzie z ogólnounijnymi założeniami dotyczącymi Romów i uwzględniając wnioski dotyczące Irlandii formułowane przez Komisję Europejską w kolejnych corocznych komunikatach – została podzielona na 10 tematów strategicznych. Wykraczają one w swoim zakresie poza założenia przyjęte przez Unię Europejską w strategii ramowej, jednak uwzględniają wskazane w niej podstawy i obszary:
Cultural Identity
Education
Employment and The Traveller Economy
Children and Youth
Health
Gender Equality
Anti-Discrimination and Equality
Accommodation
Traveller and Roma Communities
Public Services
W przypadku każdego z nich zidentyfikowano po kilka konkretnych celów, którym odpowiada kilka równie konkretnych działań. Najbardziej obszernie zostały opisane tymi punktami Children and Youth oraz Traveller and Roma Communities. W sumie strategia przyjmuje listę 149 działań. Zgodnie z założeniami, podczas przyszłej oceny realizacji strategii, przy każdym z nich będzie określany stopień osiągania celu.

Patrząc na ogólny i szczegółowy kształt strategii oraz sposób jej przygotowania, wydaje się być ona bardzo precyzyjna, bardzo przewidująca, bardzo dokładna i bardzo ściśle związana z irlandzkimi realiami rzeczywistości społecznej. Cele i działania zaplanowane w jej ramach wydają się być ściśle związane z oczekiwaniami Romów i Travellers, a także potrzebami społeczeństwa większościowego. Czy i w jakim stopniu je zrealizuje okaże się w perspektywie kilku najbliższych lat.
Interesująca może być ocena tej strategii, jaką z pewnością Komisja Europejska przedstawi, przy okazji przyszłorocznego komunikatu oceniającego realizację krajowych romskich strategii w 2017 roku.