wtorek, 28 listopada 2017

Bo brudzą


Kraj nad Wisłą, miasto na Śląsku. Zabrze.
Powstaje mur. Równie dobrze mógłby powstać płot, parkan, albo inna forma odgrodzenia. Odcina część podwórka, do którego jest dostęp z kilka kamienic i adresów oraz dwóch bram. Odgradza część budynków zamieszkałych przez Romów od tych gdzie żyją nie-Romowie. Można też spojrzeć na to inaczej. Odgradza część kamienic wyremontowanych i teren, który ma zostać uporządkowany od części, która nie jest wyremontowana i nie będzie uprzątnięta. Albo jeszcze inaczej. Odgradza część prywatną od komunalnej. Odgradza tych, których stać na remonty i uporządkowanie terenu, od tych, których na to nie stać. Czy to jest normalne? No bardzo dziwne na pewno nie.

http://wyborcza.pl/7,87648,22705336,polacy-z-zabrza-odgradzaja-sie-murami-od-romskich-sasiadow.html#BoxGWImg

W przestrzeni miejskiej polskich miast ogrodzone osiedla, pozamykane bramy, wydzielone tereny od dawna są czymś, do czego chyba już przywykliśmy. Odgradzamy sobie ładne i nasze od nieładnego i wspólnego. Zresztą inni też tak robią. Rzesze Polaków jeżdżących (może jednak ostatnio trochę mniej) do państw muzułmańskich na letni wypoczynek chętnie nie ruszają się (w ogóle) z hotelu i terenu wokół, który pozostaje odgrodzony od prawdziwego i jednak nie komfortowego i pięknego świata urlopu.
Jakoś tak lubimy się odgradzać. Gdy budujemy dom to często (naprawdę często) pierwsze powstaje ogrodzenie. I to takie od razu bogate i mocne, a nie symboliczne jak ładne delikatne płotki, jakimi oddzielają się od siebie mieszkańcy amerykańskich suburbiów. Potem dopiero się wykopie fundamenty i postawi budynek.

Jak wygląda sytuacja na miejscu w Zabrzu? Mieszkańcy chcą wyodrębnić teren, który do nich należy. Dotąd do podwórka mieli dostęp nie tylko mieszkańcy (w tym Romowie), ale każdy kto chciałby przez bramy wejść. Romowie mieszkają tam od wielu lat i w sumie chyba większych konfliktów nigdy w tym konkretnym miejscu nie było. Pytani o swój stosunek do muru, stwierdzają, że to dla niech nie problem, tylko Mogliby chociaż jakieś furtki w tym murze zrobić, żeby przechodzić. Jednak przecież nie po to stawia się ogrodzenie, aby ktoś mógł przez nie łatwo przechodzić. I żądnej furtki nie będzie.
Do tego trzeba dołączyć zdanie ekspertów. Przede wszystkim prezesa Stowarzyszenia Romów w Polsce – Romana Kwiatkowskiego. Nie jest on z pomysłu zadowolony, podkreśla jak ten mur może być potraktowany – jako przyzwolenie dla innych miast, że można tak odgrodzić się do Romów. I tu ma niewątpliwą rację. Wszystko bowiem zależy od interpretacji i wykorzystania takich zdarzeń. A to robimy dokładnie tak jak chcemy, zgodnie z naszymi potrzebami. Jednak prezes Kwiatkowski chce aby Romów traktować jak innych Polaków. Upraszczając jest to w znacznym stopniu zgodne z podejście Unii Europejskiej, która przynajmniej częściowo stara się skupić na ludzkiej sytuacji ekonomiczno-lokalnej a nie na konkretnej grupie etnicznej. I z tego punktu widzenia trzeba na to patrzeć jako na odgrodzenie się (zgodnie z przepisami) tych, których na to stać, od tych których na to nie stać. Przedstawiciel urzędu miasta odpowiedzialny za sprawy mniejszości narodowych (jednak już nie etnicznych) – Marek Gregorczyk, planuje namawiać mieszkańców drugiej odremontowanej kamienicy aby nie stawiali podobnego muru.
Zatem mur jest zły, bo odgradza Romów od nie-Romów i daje przykład całej Polsce. A gdyby sytuacja na podwórku była analogiczna, ale komunalna kamienica nie byłaby zamieszkana przez Romów? Czy wówczas ktokolwiek by protestował? Najprawdopodobniej nie, choć polska rzeczywistość bywa nieprzewidywalna i może mieszańcy wyremontowanych kamienic musieliby podzielić się uprzątniętym podwórkiem z tymi, których na to nie stać. Miasta także nie stać, a budynki komunalne właśnie do miasta należą.
Ekspercki zdrowy rozsądek wykazuje natomiast Andrzej Grzymała-Kazłowski, którego właśnie za takie podejście i wielokrotnie wykazywane zrozumienie i otwartość na naturalne procesy społeczne należy cenić. W swojej wypowiedzi wskazuje na ubóstwo i odgradzania się od niego przez tych nieco bogatszych, zdejmując przy tym z całej sytuacji stygmat dyskryminacji.

Powinniśmy wykazywać się dbałością i szczególną wrażliwością na dyskryminację Romów w polskiej (i nie tylko) codzienności, jednak nie możemy dosłownie każdemu zdarzeniu i sytuacji przypisywać cech rasizmu i dyskryminacji. Choć granica bywa bardzo cienka. Jeśli jednak dotąd konfliktów tam nie było… Każde takie zdarzenie należy traktować bardzo indywidualnie i ostrożnie. Gdyby taki mur powstał w Puławach na ulicy Romów, to można by przypuszczać, że przyczyna byłaby inna i raczej związana z prawdziwym konfliktem społecznym i jednak z niechęcią do Romów.
Uogólniając nie można powiedzieć, że w całym Zabrzu nie zdarzały się trudne sytuacje dotyczące Romów. Są to jednak problemu, które wiążą się najczęściej z (pseudo)kibicami lub działalnością ONR.
Także samego problemu murów odgradzających części miast zamieszkałe przez Romów od pozostałych mieszkańców nie należy lekceważyć. Jednak w tym zakresie niechlubnymi liderami są Czechy i Słowacja, a mury tam stawiane w o wiele większym stopniu grożą gettyzacją, niż ma to miejsce w Zabrzu.

Niejako na marginesie, a jednak w ścisłym związku z tą sprawą, funkcjonują komentarze które czytelnicy zamieścili po artykułem Polacy z Zabrza odgradzają się murami od romskich sąsiadów - bo brudzą, opisującym całą sytuację. Przede wszystkim trzeba zauważyć, że pomimo najczęściej pojawiających się pod tego typu (dotyczącymi Romów) artykułami, komentarzy bardzo negatywnych, tym razem wśród ponad 40 wypowiedzi zaledwie (zaledwie???) kilka było ewidentnie antyromskich. Więcej natomiast było komentarzy ironicznych i prześmiewczych, odnoszących się zarówno do (etnicznie, a nie narodowo rozumianych) Romów, Ślązaków, jak i Polaków. Być może to kwestia prasy, w któej pojawił się tekst, a być może wynika to z koncentracji w artykule nie na samych Romach, ile na samej sytuacji i jej opisie, a przy tym Romowie nie są niczemu winni.
Autorzy niektórych komentarzy zwrócili uwagę na kilka istotnych spraw, choć forma ich wypowiedzi bywała różna. Przede wszystkim poruszono kwestię zadbania o komunalne kamienice i podwórka. A to pozostaje w gestii urzędników miejskich. Jest co prawda uzależnione od budżetu miasta, jednak można przypuszczać, że te budynki, w których mieszkają Romowie będą remontowane na samym końcu. Czujni czytelnicy zwrócili także uwagę autorom artykułu na wprowadzoną w jego treści opozycję Polacy – Romowie. W tym jednak konkretnym przypadku chodzi o polskich Romów, a nie migrantów np. z Rumunii, zatem o osoby, których rodziny mieszkają w Polsce od kilkuset lat. Jeden z czytelników wskazał na ważny problem, który wiąże się ze skuteczną integracją społeczności romskiej z resztą społeczeństwa (odnosząc to także do migrantów-uchodźców). Chodzi generalnie o to aby nie osiedlać ich w małych miejscowościach (i przy okazji nie grupowo), ale gdzieś gdzie będą mieli większą szanse na wsparcie i realną integrację. Padły nawet konkretne propozycje Mokotowa i Ursynowa…

Co będzie z murem w Zabrzu? Pozostanie. Na podwórku powstanie zapewne także kolejny mur, odgradzający kolejną odremontowana kamienicę. Odgrozi tych co mają i chcą, od tych, którzy nie mają i którym raczej się nie chce. Może być lokalnym drobnym utrudnieniem, ale raczej nie realnym problemem dyskryminacyjnym tworzącym prawdziwe getto. Oby tylko inni, motywowani swoim stosunkiem do Romów, a nie chęcią wydzielania przytulnej przestrzeni własnej, nie stwierdzili że jak można, to można i nie zaczęli przenosić barier jakie mają w swoich głowach do polskich przestrzeni miejskich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz