Z ziemi rumuńskiej do Polski
Obserwując polską rzeczywistość medialnego dyskursu o Romach
– kształtującego w największym stopniu ogólną świadomość społeczną na temat tej
grupy – można odnieść wrażenie, że jedyne problemy jakie pojawiają się w Polsce
w związku z Romami dotyczą Romów migrujących do Polski z Rumunii.
Dzieje się tak za sprawą niewątpliwie przeważającego
przekazu dotyczącego Romów z Kamieńskiego we Wrocławiu. Drugą dominantą jest bardzo wyraźny przekaz związany przede
wszystkim z kampanią Jedni z wielu, która – niejako
dla równowagi – koncentruje się na pełnym wpisaniu się polskich Romów w
rzeczywistość społeczną i zawodową.
W pewnym stopniu przypomina to sytuację jaka miała miejsce
po rozszerzeniu UE 2004/2007. Romowie zamieszkujący ówczesne państwa Unii Europejskiej
w znacznym stopniu wpisali się spokojnie w krajowy pejzaż społeczny. Jedynie co
jakiś czas – niezbyt nachalnie choć czasem spektakularnie – ujawniały się
jakieś szczególne okoliczności z nimi związane, które wymagały najczęściej
niewielkiej interwencji na poziomie krajowym lub nawet lokalnym. Jednak
prawdziwym zagrożeniem dla tego stabilnego stanu nierównowagi okazali się
Romowie z państw Europy Środkowej, którzy wraz z innymi obywatelami zyskali możliwość
swobodnego poruszania się po obszarze państw Unii Europejskiej i stali się o
wiele bardziej widoczni, przez to przeszkadzający i nie tak doskonale
dopasowani do zachodnioeuropejskiego (nudnego) porządku.
Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy taka ogólna dipolizacja
dyskursu to dobre zjawisko czy też nie.
Tym bardziej, że nie w pełni oddaje ono polską okołoromską rzeczywistość.
W takim kontekście należy odczytywać intensywne działania wrocławskiego Stowarzyszenia Nomada dotyczące rumuńskich Romów we
Wrocławiu, których szczególnym wyrazem jest raport Wykluczenie społeczne a
integracja/sytuacja Romów rumuńskich mieszkających we Wrocławiu.
Wieloaspektowość wykluczenia Romów wzmaga się w przypadku Romów
migrujących dodając do piramidy przyczyn wykluczenia kolejny filar. To jest zakres,
na którym w znacznym stopniu koncentruje się raport opracowany przez Agatę Ferenc i Macieja
Mandelta. Niewątpliwie aspektowi migracyjnemu wrocławskiej grupy rumuńskich Romów
poświęcone jest najwięcej miejsca, spośród wszystkich omawianych zagadnień. Oceniając sposób opisu całej sprawy i stopień
docieralności do sedna problemu, należy przyznać że ten – niestety bardzo
krótki – raport, jest opracowany dobrze. Pojawiają się w nim liczne odniesienia
do międzynarodowych i krajowych dokumentów strategicznych, analiz, ocen, a
ogólna diagnoza i opis sytuacji są wykonane na naprawdę wysokim (w ramach
bardzo skondensowanego w swej skrótowości podejścia) poziomie.
Poza
trudną perspektywą sytuacji prawno-administracyjnej rumuńskich migrantów, skupia
się on mocno na ukazaniu ich miejsca we wrocławskiej rzeczywistości, opisie
sytuacji, problemów, skali pomocy, zaangażowania różnych środowisk i generalnie
jest to chyba najpełniejsze opracowanie charakteryzujące ich sytuację.
Trochę
szkoda, ze dwie części wykraczające poza problem lokalny – dotycząca mediów
jako platformy debaty publicznej i omawiająca sprawy rumuńskich Romów w innych
miastach Polski są bardzo krótkie i ewidentnie pozostawiają niedosyt
informacyjny.
Wnioski
z raportu – obejmujące wszystkie problemowe aspekty istnienia Romów – są bardzo
lokalne, choć można by pokusić się o ich ewentualne przełożenia na praktykę
wsparcia i innych migracyjnych romskich grup zamieszkujących na koczowiskach w Polsce.
Jednak transpozycja dobrych praktyk jest generalnie dobra, ale sprawdza się
przede wszystkim na papierze.
Pomimo tych niewielkich zastrzeżeń w jakimś stopniu jest to jeden z
najważniejszych dokumentów „diagnostycznych”, jaki powstał w ostatnim czasie w
Polsce w związku z romskim dylematem. Z pewnością należałoby go uwzględnić w
sprawozdaniu przekazywanym Komisji Europejskiej w związku z realizacją
krajowych strategii realizowanych w ramach Unijne ramy dotyczące krajowych strategii integracji Romów do 2020 r.
Tym bardziej, że niejako przy okazji dotyka on nie tylko
kwestii skomplikowanej sytuacji romskich migrantów, ale także wyraźnie
pokazuje, że problem leży przede wszystkim po stronie instytucjonalnie
zdeterminowanego systemu administracyjnego (nawet nie biurokratycznego), który
nie jest w stanie uwzględnić sytuacji niestandardowych.
Właśnie to przede wszystkim sprawia, że na największe zaangażowanie i realną (bo w ogóle istniejącą i różnorodną, a także w swej powolności – cierpliwie skuteczną) pomoc, zagubieni w Polsce Romowie, mogą liczyć ze strony organizacji pozarządowych, w tym patronującej raportowi – Nomady.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz