piątek, 8 listopada 2019

Jest pani usunięta z targów


Do zdarzenia doszło w październiku. Romska artystka została usunięta z targów „Bałkańska randka w Poznaniu". Sprawa mało przyjemna, nawet nie bardzo zawiła i gdyby nie słowa jakie usłyszała od ochrony, być może nie było by sensu w ogóle się nad tym zastanawiać.
Jednak w tym przypadku cała sprawa w ogóle zaistniała dlatego, że Róża Łakatosz jest Romni. Gdyby nią nie była – do całej sytuacji by nie doszło. Był to zatem przykład dyskryminacji ze względu na pochodzenie etniczne. 

https://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,25383964,romska-artystka-wyrzucona-z-targow-poznanskich-w-wypiekami.html#s=BoxWyboImg1

I nie chodzi tu o dokładnie analizowanie sytuacji i sprawdzanie jak dokładnie było. Można chyba zawierzyć  opisowi jaki na swoim koncie na facebooku zamieścił syn Róży Łakatosz, także artysta (filmowy) młodego pokolenia twórców – Delfin Łakatosz.
Przede wszystkim chodzi o to, że był to bolesny przykład codziennej dyskryminacji Romów. Nie jakiejś wielkoskalowej, programowej, czynionej przez zagorzałych zwolenników Romana Dmowskiego, ale takiej niemalże odruchowej, ze strony zwykłych ludzi, która się po prostu niechcąco pojawia.
Romowie bywają ekspresywni, być może Róża Łakatosz swoim nieskrępowanym zachowaniem zwróciła uwagę organizatorów. Jednak ich umysły podążyły jednym skojarzeniem, które ostatecznie wywołało całą burzę wokół tego zdarzenia. A prawdziwą kumulacją i prawdziwym problemem były słowa pracownika ochrony (kierownika?):
należy pani do bandy, która na dworcach wyjada podróżnym z talerzy
No i to właściwie tyle. Po tym mogą być przeprosiny (były – nieprzyjęte), może być wyjaśnianie (było i to nawet względnie sensowne), może być uznawanie, że stereotypy o Romach mają podstawę w rzeczywistości , może być to, tamto owo. Ale już nie cofnie się wypowiedzianych słów. Komunikacja jest nieodwracalna. To jedna z jej cech. Reszta to komentarze.

Można zatem sięgnąć od innego komentarza. Niech będzie nim piramida nienawiści Gordona Allporta.

https://www.koniuk.com/pioacuterem-po-kartce---blog/piramida-nienawisci

I do tego druga jej wersja, zaproponowana przez Agatę Teutsch w tekście „Budowanie wspólnoty i przeciwdziałanie nienawiści. Lekcje dla szkół średnich i gimnazjów”, który znalazł się zbiorze „Przemoc motywowana uprzedzeniami. Przestępstwa z nienawiści” wydanym w 2007 roku przez Towarzystwo Interwencji Kryzysowej z Krakowa.

https://rownosc.info/bibliography/publication/przemoc-motywowana-uprzedzeniami-przestepstwa-z-ni

W którym miejscu tych dwóch rycin znajduje się sytuacja z Ponania? Od lat (kilkuset?) jest stereotypizaja i uprzedzenia wobec Romów. Jest też taki a nie inny język komunikacji. Izolacja i dyskryminacja także. Wszystkie te elementy są widoczne w sytuacji z Poznania. Dalsze kroki to Przemoc i wyznaczania kozła ofiarnego. Jesteśmy blisko.
Jednak pojawia się tu inne pytanie – czy na pewno te kroki muszą dalej zostać poczynione. Czy „naturalną” konsekwencją wejścia na drogę piramidy nienawiści (a tak w stosunku do Romów można mówić o większości lub wszystkich państwach europejskich, nawet jeśli stopień ich zatopienia w piramidzie jest różny), jest wspinanie się na jej szczyt. Zapewne nie, skoro można spokojnie stwierdzić, że od lat (kilkuset) taka jest (z różnorodnymi lokalnymi fluktuacjami) sytuacja Romów w Polsce. Jeśli nie, to świetnie i oby jak najdłużej tak pozostało. Jednak bardzo niepokojącym jest to, że dotarliśmy do granicy, za którą jest wyznaczenie kozła ofiarnego lub przemoc. Tę granicę łatwo jest przekroczyć. Potrzebne sa tylko okoliczności i warunki. Potencjalny nastrój społeczny – już jest.

We współczesnym nam świecie w znacznej mierze za sprawą mediów społecznościowych i szybkości sposobowi działania przekazów medialnych  zapośredniczanych przez natychmiastowy internet sprzężenie zwrotne działa powszechni i błyskawicznie, nie sposób nie odnieść się do głosu osób, które zechciały skomentować artykuł opisujący to wydarzenie.
Z pewnością należy zrozumieć podejście tych, którzy na podstawie własnych (złych) doświadczeń (ukradli mi coś kiedyś, oszukali) nie lubią Romów. Można też na przykład nie lubić krowiego mleko, co więcej można go wręcz nie trawić i być na nie uczulonym. Jednak nie sprawia to, że osoba z nawet najgorszymi doświadczeniami w tym zakresie, będzie zabijała wszystkie krowy albo wylewała każde mleko jakie znajdzie się w jej zasięgu lub powszechnie opowiadała jakie mleko jest złe. Po prostu będzie unikała picia mleka. Co więcej osoba ta zapewne będzie akceptowała, że ktoś może mleko lubić, albo nie chorować po jego spożyciu i nie będzie starał się przekonać wszystkich, że oni posiadają taką samą dolegliwość, tylko jeszcze tego nie wiedzą.
Zresztą fakt, że ktoś ma złe doświadczenia z kimś przynależącym do jakiejś grupy nie uprawnia go (choćby na poziomie logicznym) do uogólnień i przypisywania negatywnych cech każdemu, kto do tej zidentyfikowanej grupy należy. Oczywiście hermeneutyczne mechanizmy ujednolicania grupy obcej działają i nasz umysł chętnie poddaje się takiej ścieżce rozumowania, co zresztą wpływa na konstruowanie i utrwalanie stereotypów. A tych w przypadku Romów jest i dużo i są mocne, zakorzenione i mają się w polskiej świadomości bardzo dobrze. Jednak czy jeśli ktoś został oszukany przez przykładowego, przeciętnego mieszkańca Warszawy (niebieskooki blondyn, mężczyzna, Polak, katolik), to za oszustów będzie uznawał wszystkich niebieskookich blondynów, wszystkich mężczyzn, wszystkich Polaków, wszystkich katolików? Nie, ponieważ uzna to za nielogiczne. Jednak w przypadku Romów…
Kolejna kwestia wytknięta przez komentujących, to zbieżność i bliskość nazwisk bohaterki poznańskiego zdarzenia, a mianowicie Łakatosz, z nazwiskiem „twórcy” przestępczej metody „na wnuczka” Arkadiusza Łakatosza (Hoss). Rzeczywiście Lakatos to typowe nazwisko węgierskie i widocznie przodkowie bohaterki zdarzeń przybyli do Polski z terenów zajmowanych w historii przez Węgrów. Osób o tak spolszczonej jego wersji w Polsce jest niewiele i rzeczywiście może być to rodzina. No i co z tego? Czy znaczy to, że w przypadku pełnoprawnie orzeczonego wyroku w stosunku do kogoś należy także skazać jego żonę, brata, dzieci i resztę rodziny? Czy powinniśmy odpowiadać za grzechy naszych przodków? Na przykład za dziadka w Wermachcie? Czy na pewno taka przechodniość winy jest słuszna? No ale to Romowie, to wobec nich tak można. Na pewno?
I to, że stereotypy na pewno się skądś biorą. Oczywiście, że się skądś biorą. Wystarczy jeden przypadek odpowiednio nagłośnić i rozpropagować. Często powtarzane kłamstwo utrwala się i nabiera cech prawdy. Witamy w świecie fake newsów. I wcale nie zostały one odkryte ostatnio. Nie potrzeba nawet do tego mediów. Wystarczy sięgnąć do historii o Żydach, opowiadanych w Polsce od kilkuset lat. A co z opinią Persów, że Medowie jadali psie mięso? Nie jadali, ale opinia ta była powszechna. Wystarczy czyjaś pomysłowość, czasem odpowiednio przedstawiony i upowszechniony w opowieściach jeden przypadek. Zresztą można by się tu odwołać do wiele lat pokutującej w Europie Zachodniej (choćby w Niemczech) opinii o Polakach. Oczywiście o WSZYSTKICH Polakach: oszuści, złodzieje i na pewno przyjechali tu aby ukraść twój samochód.
Ludzi potrzebują porządkowania świata. Chętnie wierzą w ładnie skonstruowane zdania, upowszechniają porządkujące choć skrajne sądy, wierzą w stereotypu upraszczające rzeczywistość, a opinie, powiedzenie i przysłowia powstałe w jednostkowych sytuacjach, traktują jak reguły rządzące światem. A świat taki nie jest. Tylko czasem bywa czarno-biały. Najczęściej jest przebogato kolorowy i najwięcej w tym jest odcieni szarości.

W rzeczywistości cała sytuacja jaka zdarzyła się Róży Łakatosz, to zwykły splot niezbyt szczęśliwych zdarzeń. Nie należy przypisywać temu co miało miejsce jakiegoś szczególnego systemowego czy ogromnego wymiaru dyskryminacyjnego. Poza tym, że rzeczywiście był to przejaw dyskryminacji. Niedopuszczalnej i najbardziej uciążliwej, bo zwykłej i codziennej. Do tego taki typowo polski. Pokazało to jak łatwo i jak chętnie my – Polacy (wszyscy) przekraczamy pewną granicę i bez zastanowienia (niestety) jesteśmy w stanie powiedzieć choćby słowa jakie zostały skierowane przez pracownika ochrony (kierownika?) do Róży Łakatosz. Gorzej jeśli też tak myślimy. I nie należy się dziwić, że artystka (ze swą wrażliwością artystyczną), która jest jednocześnie Romni (ze swoją wrażliwością etniczną), poczuła się urażona, zarówno całą sytuacją, jak i słowami jakie usłyszała.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz