wtorek, 28 maja 2019

Trudne lata


Koniec drugiej wojny światowej był dla większości mieszkańców Polski początkiem nowego życia w nowej rzeczywistości. Dzięki zbiorowemu wysiłkowi kraj powoli odbudowywał się, a polska władza tworzyła nowy porządek Rzeczpospolitej Ludowej. Narzucony ze wschodu sposób myślenia i organizacji rzeczywistości nie pozostawiał w niej miejsca dla tych, którzy odbiegali od (szerokiego) standardu, którzy wyróżnili się i często nie potrafili dostosować do wymogów socjalistycznej rzeczywistości. Wśród nich byli także Romowie.
O wiele ważniejszy niż obecnie składnik ich kultury, jakim było wędrowne życie ówczesnych Romów, był nie do zaakceptowania przez władze. Potrzeba kontroli obywateli nie pozostawiał miejsca na swobodną, nierejestrowaną wędrówkę, brak przypisania do jednego stałego miejsca i niepaństwową pracę, bez względu na to, na czym miałaby polegać. Niedopuszczalne było także, aby romskie dzieci pozostawały poza socjalistycznym – skutecznie walczącym z analfabetyzmem w Polsce – systemem edukacji. Nie bez znaczenia było także to, że ich pozasystemowe życie było widomym znakiem (i złym przykładem), że można inaczej, że nie trzeba wpasowywać się w system, że są tacy mieszkańcy Polski, którzy nie muszą trwać zanurzeni w polskoludowej rzeczywistości i którzy nie potrzebują socjalistycznej władzy. Automatycznie Romowie stali się społecznym elementem niepewnym, nieprzewidywalnym i – co bardzo ważne z punktu widzenia ideologii realnego socjalizmu i nacisku na (zawsze) zbiorowy wysiłek – nieproduktywnym.
Na reakcję władz na istnienie tak niebezpiecznej społecznie grupy, nie trzeba było długo czekać. W 1952 roku przeprowadzono akcję C, mającą n celu objęcie wszystkich Romów ścisłą kontrolą. W tym samym roku Prezydium Rządu przyjęło dokument dotyczący pomocy przedstawicielom tej grupy w osiedleniu. W 1964 roku przyjęto (na wzór ustawy Czechosłowackiej) ustawę o zakazie włóczęgostwa, która skutkując bardzo aktywnymi działaniami służb państwowych, ostatecznie skutecznie – choć nienatychmiastowo – zatrzymała tabory. Poza tymi kluczowymi datami, akcje utrudniania życia wędrownym (włóczącym się) Romom, były prowadzone od końca drugiej wojny światowej, jednak ani ich zasięg nie był tak szeroki, ani skutki nie były tak wyraźne, jak miało to miejsce od 1952 roku do końca okresu stalinowskiego i później – od 1964 roku.

Książka dra Piotra J. Krzyżanowskiego  „Między wędrówką a osiedleniem. Cyganie w Polsce w latach 1946-1964” wydana w 2017 roku przez Wydawnictwo Naukowe Akademii im. Jakuba z Paradyża bardzo dokładnie opowiada o czynnikach, wydarzeniach, procedurach i ogólnych przyczynach, które doprowadziły do osiedlenia wędrujących Romów.
 
http://ksiegarnia.ajp.edu.pl/pl/p/Piotr-J.-Krzyzanowski%2C-Miedzy-wedrowka-a-osiedleniem.-Cyganie-w-Polsce-w-latach-1945-1964/279

Autor jest pracownikiem naukowym Akademii im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie Wielkopolskim, kierownikiem Pracowni Badań nad Mniejszościami Narodowymi i Etnicznymi działającej w ramach Akademickiego Centrum Badań Euroregionalnych uczelni oraz należy do zespołu badawczego Katedry ProblemówBezpieczeństwa Europy Północnej i Środkowo-Wschodniej.
Gorzowska uczelnia stanowi jeden z ważniejszych polskich ośrodków badań romologiczych, a jej pracownicy często i wiele publikują na tematy dotyczące Romów. Najczęstszym obszarem ich zainteresowania są kwestie historii najnowszej i choć odnoszą się w nich do kwestii kulturowych i tożsamościowych, to jednak profil ich naukowej romologicznej aktywności z pewnością odbiega od zagadnień ściśle związanych z antropologią kulturową i etnologią. W Gorzowie Wielkopolskim swoją aktywność prowadzi jedne z najbardziej znany polskich Romów, wielki artysta, organizator i twórca – Edward Dębicki, który publikację dra Krzyżanowskiego słowem wstępnym opatrzył.
Wydawnictwo to nie jest jedyną publikacją autora na tematy dotyczące Romów. W sumie jest ich kilkadziesiąt, i dotyczą różnorodnych i różnorodnie ujmowanych okołoromskich zagadnień polskiej historii najnowszej, często podejmując tematykę lokalną (Gorzowa Wielkopolskiego i regionu lubuskiego).

Dr Piotr J. Krzyżanowski jest historykiem i jest to widoczne w sposobie opracowania publikacji, w użytej metodologii oraz w jej strukturze. Bezcenne w tym przypadku są historyczne fotografie w liczbie 35, aneks zawierający teksty 20 dokumentów różnych instytucji państwowych, dotyczących Romów oraz porządkujące tabele. Wpisanie tej publikacji w wydawnictwa historyczne pozwala także (nie podążając bezkompromisową ścieżką, jak w przypadku części polskich i światowych aktywistów romskich i naukowców z Ianem Hancockiem na czele) na używanie nazwy „Cygan” w miejsce dotyczącego współczesności i całkiem najnowszej historii określania „Rom”. Jednak jak każdy romolog, autor wyjaśnia (we wstępie) używanie takiego, a nie innego nazewnictwa, powołując się przy tym (przypis 14) na interpretację profesora Lecha Mroza.
Pomimo założenia przyświecającego większości zawartości tej książki, czyli analizie dokumentów instytucji władzy (i przymusu) państwowej, jest ona czymś więcej niż tylko zbirem dokumentów i cytatów z nich przetykanych historyczną interpretacją. Co prawda cytatów jest bardzo wiele i pochodzą nie tylko ze wspomnianych dokumentów, ale także z licznych wywiadów i rozmów z Romami, pamiętających czasy opisywane w publikacji. To coś więcej, co jest w tej publikacji przejawia się bardzo wyraźnie już na poziomie jej struktury, wpływając na sposób organizacji i prezentacji treści, a także bezpośrednio na zawartość jej poszczególnych części.
Pierwsza część książki, to: Cyganie w Polsce i ich tożsamość kulturowa. Omówione są w niej zagadnienia ogólne i stanowi poszerzony wstęp do całości, szczególnie ważny dla osób, które o Romach nie wiedzą zbyt wiele. Tu nie ma żadnych niespodzianek czy szczególnych odkryć. Jednak jest ona konieczna. Tak długo, jak wiedza o Romach w polskim społeczeństwie będzie tak mocno ograniczona, jak jest obecnie i jak w świadomości większości społeczeństwa silniejsze będą stereotypy na ich temat niż wiedza o faktach, chyba każdy romolog opracowując książkę powinien tego typu (obszerniejsze lub nie) wprowadzenie zamieścić. Interesująco zaczyna być w części drugiej: Konflikt ma tle układów wartości. Już samo wyjście od koncepcji konfliktu (swój-obcy) Floriana Znanieckiego jest podstawą do tego aby czytać ją dokładnie. Dr Krzyżanowski analizuje relacje sytemu nastawionego na produktywizację, osiedlenie i realizację celów socjalistycznego ludowego państwa z wewnętrznym systemem wartości romskich i ich kulturą. Podstawowy klucz podziału treści wiąże ze skalą problemów w poszczególnych głównych dziedzinach (osiedlanie i zatrudnianie), w układzie pogrupowanych województw o zbliżonej skali tych dwóch problemów. Analiza jest bardzo sprawnie przeprowadzona i opisana, a wnioski odnoszą się do kulturowej i społecznej sytuacji Romów. Ostatnia – nieco mniejsza objętościowo część, to: Przemoc polityczna wobec Romów. Znajduje się w niej przede wszystkim omówienie kwestii prawnych, zagadnień propagandy i wymuszanego prawem dostosowywania Romów do wyobrażonej rzeczywistości PRL. Jednak jej główną część stanowi analiza załączonych w aneksie książki dokumentów związanych z akcją osiedleńczą, pod kątem przemocy państwa (a właściwie władzy) wobec Romów. Takie ujęcie tego tematu (okołoprzemocowe i sprowadzające całość działań po 1945 roku do konfliktu sytemu państwowego i systemu wartości kulturowych i społecznych) sprawia, że można tę książkę uznać jak na publikację historyczną, i za wyjątkową i za nowatorską.

Opracowania naukowe – czy to historyczne, czy inne – bywają najczęściej nudne i wzbudzają chęć ich czytania jedynie w wąskiej grupie naukowych odbiorców. Tym bardziej, gdy są to opracowania historyczne, analizujące licznie przywoływane wewnętrzne dokumenty różnorodnych instytucji. Jednak w zadziwiający sposób książka dr Krzyżanowskiego taka nie jest. Oczywiście nie czyta się jej z wypiekami na twarzy, raczej charakterystycznymi dla pochłaniania literatury dążącej do odpowiedzi na pytanie „kto zabił?”. Jednak za spraw świetnej organizacji materiału, nowatorskiego podejścia (tezy) do opisywanych wydarzeń i bardzo sprawnego pisania (tu trzeba docenić warsztat pisarski autora i jego naukową intuicję), książkę tę czyta się bardzo dobrze i każda kolejna część zachęca do podążania za tokiem myślenia autora. Dobrze, że tak jest, bo zebrany materiał jest wartościowy i bardzo dobrze przybliża (szczątkowo lub w innym ujęciu) już opisywane dzieje polskich Romów z lat 1946-1964.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz