środa, 28 lutego 2018

Romskie lex sed lex


Europa drugiej dekady dwudziestego pierwszego wieku powróciła do przeżywania swoich leków, przed którymi w VIII wieku naszej ery zabezpieczył ją na ponad 1000 lat Karol Młot.
W tym kontekście pytaniem bez odpowiedzi pozostaje to, czy lęki te urzeczywistnią się i futurystyczne rozważania mówiące o muzułmańskiej przyszłości Europy (meczet Notre Dame) spełnią się, czy też nie. Nie ma jednak wątpliwości, że część spośród migrantów przybywających do Europy nie tylko pozostaje przy swoim tradycyjnym systemie wartości trudnym do pogodzenia z europejskimi normami, ale także w niektórych przypadkach oczekuje możliwości formalnego, usankcjonowanego systemem administracyjnym podlegania zasadom własnego prawa. Przy okazji tych rozważań można by zastanowić się, w jaki sposób należałoby traktować podejście tej części przedstawicieli społeczeństw tytularnych państw europejskich, którzy przywiązani są do tradycyjnego podejścia pozwalającego na bicie leniwej baby, bez jakichkolwiek sankcji karnych. W rzeczywistości wielu rdzennych mieszkańców Europy traktuje prawo na swój sposób, wybierając à la carte, to co słuszne (tradycyjnie) a co nie.


Choć trudno (przynajmniej teoretycznie) po kilkuset latach obecności Romów w Europie uznać ich za nowych migrantów, to jednak – ze względu na zachowanie odrębności kulturowej i behawioralnej, najczęściej są w ten sposób traktowani.
Romowie – podobnie jak nie dążą do stworzenia własnego państwa – nie oczekują jak część spośród muzułmańskich mieszkańców Europy Zachodniej (jeśli wierzyć doniesieniom prasowym) sformalizowanego wprowadzenia własnego prawa i uznawania wyroków własnych sądów (jak miało to miejsce w ich przypadku na ziemiach Radziwiłłów w XVII wieku). Romowie chcą jedynie, aby nie byli traktowani jak przestępcy dotrzymując swoich norm kulturowych.
Jest to oczywiście problem, ponieważ część spośród zachowań wynikających z tradycyjnego romskiego podejścia wiąże się z naruszeniem polskiego prawa. Tak jest choćby w przypadku tradycyjnego odwiedzania romskich grobów, połączonego z wcale nie smutną i nie cichą biesiadą. Podobny konflikt z prawem może wystąpić w związku z tradycyjnymi metodami leczenia/zapobiegania śmierci, ponieważ wymagają one zabicia dzikiego zwierzęcia (łasica, nietoperz) i obdarcia go ze skóry. Sprzeczna z polskim prawem (naruszająca zasady kodeksu karnego) jest widoczna stygmatyzacji wymagana przez romskie zasady w przypadku zdrady. Czymś akceptowalnym wśród Romów jest wyznaczania osoby, która zastępczo (za winnego) ma odbyć karę przewidzianą systemem prawa krajowego. Z tym wiąże się także kwestia wewnątrzgrupowej solidarności i ochrony swoich, z czego wynika uwarunkowana byciem Romów potrzeba składania fałszywych zeznań i wprowadzaniem w błąd organów ścigania. Jest to dla Romów oczywiste i niekontrowersyjne. System państwa w którym żyją jest dla nich obcy i nieufność wobec jakichkolwiek jego działań jest na podstawie kilkuset lat prześladowań wpisana w tradycję jako jedna ze strategii przetrwania.
Szczegółowy opis poszczególnych wynikających z romskiej tradycji zachowań przedstawicieli tej grupy uzupełniony o odniesienia do konkretnych, łamanych przy takich okazjach przepisów polskiego prawa został opracowany w artykule: Joanna Narodowska i Maciej Duda, Polskie prawo karne a zwyczaje romskie.
Romskie porwanie przyszłej żony i małżeństwa nieletnich są jednym z najtrudniejszych tematów dotyczących rozdźwięku pomiędzy tradycją a obowiązującym w Polsce (i nie tylko) prawem. Dla systemu prawnego nie jednak ma znaczenia, że porwanie i spędzenie razem nocy jako odpowiednik małżeństwa wywodzi się z systemu zabezpieczenia przed porzucaniem dziewczyny po zaistnieniu takiej sytuacji. Podobnie jak nie ma znaczenia to, że obecnie w Polsce (i w Europie) przedwczesne małżeństwa Romów są najczęściej małżeństwami dwojga nieletnich, a nie wzięciem sobie przez starego zboczeńca czternastolatki na oficjalną małżonkę.
Pomimo tych zastrzeżeń dotyczących systemu prawnego nie mogącego godzić się na funkcjonowanie Romów w pełni i wyłącznie zgodnie z własną tradycją i brakiem poszanowania dla krajowego systemu prawnego istnieje zasada, która może w takich przypadkach pomagać Romom.  Nie jest ona przez wszystkich i nie zawsze uznawana. Pozaustawowy kontratyp zwyczajowy jest okolicznością wyłączającą bezprawność ze względu na uwarunkowanie kulturowe (obrona przez kulturę - cultural defence). Może on przyjmować różną formę (nawet zaniechania wszczęcia postępowania). Został on najprawdopodobniej zastosowana w przypadku małżeństwa Romów z Kędzierzyna-Koźla (wyrok ogłoszono w 2007 roku).

Pokutujący (i krzywdzący) od lat stereotyp przypisuje Romom skłonność do przestępstw (w minionych wiekach określaną nawet jako cecha wrodzoną) w pewnym stopniu wynika ze wskazanego powyżej podejścia do zewnętrznego systemu prawnego. Jeśli do tego weźmie się pod uwagę mnogość przyjmowanych od średniowiecza praw skierowanych przeciwko Cyganom, których nie mieli oni najczęściej zamiaru przestrzegać, to nie można się dziwić powstaniu takiego stereotypu. Jednak równie łatwo powinno go być zrozumieć i wyrugować z oświeconej rzeczywistości europejskiej. Nie jest to jednak możliwe. Społeczeństwa europejskie potrzebują często kozła ofiarnego, którego można będzie obarczyć winą za własne niepowodzenia i problemy. Dlaczego zatem miałyby rezygnować z takiego negatywnego i przestępczego postrzegania Romów, skoro daje to możliwość obarczania ich w razie potrzeby zbiorową odpowiedzialnością.

Romowie żyjąc jednocześnie w dwóch światach (a właściwie w jednym i na pograniczu drugiego) przyjmują za ważniejszy ten system sankcji, który wynika z bliższego im środowiska i jest im wpajany od dziecka, stając się ich codziennością. Nic zatem dziwnego, że zasady wynikające z romanipen i mageripen są czymś oczywistym i bliskim. Tymczasem prawo krajowe (w tym karne) jest tworzone przez niemających znaczenia dla romskiej wspólnoty obcych nie-Romów. Mało kto poznaje wszystkie zasady prawa w inny sposób niż poprzez uczestnictwo w większościowym życiu społecznym, praktykę codzienności i wchodzenie w relacje z innymi ludźmi. Romowie pozostając najczęściej poza większościowym nurtem życia Europy nie mają żadnej okazji i możliwości przyswoić sobie tych zasad w takim stopniu jak większość spośród nieromskich członków polskich obywateli.
Jak można ocenić z punktu widzenia społecznego taką a nie inną odmienność romskiego sposobu funkcjonowania w naszej rzeczywistości i traktowania zasad prawa? Jego nieznajomość nie zwalnia obowiązku jego przestrzegania, jednak w przypadku Romów, którzy dość często nie w pełni płynnie czytają po polsku i pozostając we własnej wspólnocie, która jest dla nich osią życia wymagającą przestrzegania systemu romskiego tradycyjnego prawa, warto jednak brać pod uwagę i stosować zasadę okoliczności wyłączającej bezprawność ze względu na uwarunkowanie kulturowe. Tym bardziej, że część Romów nie wie gdzie przebiega granica tego, co legalne i dodatkowo słuszne społecznie (z punktu widzenia społeczeństwa większościowego), a co nie jest akceptowalne, czy to ze względu na przepisy, czy dominującą tradycję. Dlatego – poza wysiłkami zmierzającymi do integracji Romów, czego pierwszym krokiem powinno być zmniejszenie dyskryminacji i akceptacja ze strony społeczeństwa większościowego – należałoby chyba przede wszystkim zapytać o stopień szkodliwości społecznej „czynów” i nieobarczone większościowymi nawykami kulturowymi podejście do takich spraw.

Można przypuszczać, że wielu nieromskich Polaków wolałoby aby w przyszłości rodzina odwiedzająca ich groby raz do roku nie stała znudzona i marznąca, ale spełniła choć jeden toast. W niektórych  środowiskach wprowadzanie w błąd policji w celu ochrony znajomych lub osób z własnej (nieistotne jak zdefiniowanej) grupy nie jest czymś niespotykanym. Stosując romskie zasady, odmiennie - niż jest to powszechnie i najczęściej przyjęte - mogłyby kończyć się historie czternastolatek, które zaszły w ciążę  z równie nieletnim narzeczonym.


1 komentarz:

  1. >>Pokutujący (i krzywdzący) od lat stereotyp przypisuje Romom skłonność do przestępstw<<

    Nie wiem czy krzywdzący. Dla niektórych grup Romów, zwłaszcza z pd Polski, pewnie tak. Ale dla Polska Roma? Jako dziennikarz miałem okazję zapoznać się ze sprawami sądowymi przedstawicieli niewielkiej społeczności romskiej w małym wielkopolskim miasteczku. Wszyscy utrzymywali się z przestępczości. Różnica była taka, że bogatsi kradli samochody i nieruchomości (przez dziwne umowy pożyczek finansowych), a biedniejsi np. kury. W owym miasteczku żyje kilka rodzin romskich (nieraz bardzo dużych, np. pięciu braci, każdy z własną rodziną i już dorosłymi dziećmi) - nie ma ani jednego Roma, który by "normalnie" pracował.

    Tak się zastanawiam nad tym, co napisałeś o integracji. Pewnie jest to możliwe, choć bardzo trudne ze względu na polskie stereotypy i romanipen. Tylko z drugiej strony, czy to nie spowoduje po prostu rozpłynięcia się społeczności romskiej w polskim morzu? Trochę byłoby szkoda, bo może bywają uciążliwi, ale są też interesujący.

    >> warto jednak brać pod uwagę i stosować zasadę okoliczności wyłączającej bezprawność ze względu na uwarunkowanie kulturowe<<

    Temu jestem absolutnie przeciwny. I to nie ze względu na Romów, tylko muzułmanów. Jak jedną grupę zaczniemy traktować z wyrozumiałością ze względu na uwarunkowania kulturowe, to co niby będzie przemawiać przeciwko rozciągnięciu tego na kolejne grupy?

    OdpowiedzUsuń