wtorek, 18 lipca 2017

Całkiem bez miejsca


Romowie są dumni z NIEposiadania własnego państwa i pomimo kilku historycznych prób w XX wieku, a właściwie pomysłów na jego stworzenie, udało im się przed tą straszną perspektywą uciec. Jako naród (etniczny, a niepaństwowy i nieterytorialny), posiadają jednak wspólne symbole, własną etniczną flagę i hymn.
Takie niepaństwowe podejście Romów zostało wyrażone w najważniejszym (i zarazem chyba jednym o takim znaczeniu i formie) romskim dokumencie - Declaration of a Roma Nation z 2001 roku.

http://www.hartford-hwp.com/archives/60/132.html

Nieterytorialność tej grupy (narodu) wiąże się jednocześnie z silnym poczuciem przynależności do wspólnoty, a także z bardzo mocną identyfikacją ze swoim miejscem i państwem, w którym żyją. Dlatego też polscy Romowie z pełną odpowiedzialnością za te słowa mówią:
Jestem Romem. Jestem Polakiem.
lub  
Jestem Polakiem. Jestem Romem.

Romowie w znakomitej większości i wbrew temu co chciałyby stereotypy i mityczno-fantastyczno-folklorystyczno-romantyczne wizje, od dawna nie są już wspólnotą wędrującą, choć w dalszym ciągu mają wyższy poziom łatwości decyzji o wyruszeniu gdzieś daleko (za chlebem, dla bezpieczeństwa, lepszego życia lub po prostu aby odwiedzić rodzinę), niż większość z nas – nieromskich większościowych członków społeczeństwa. Oczywiście wielu spośród nas współuczestniczy w nowoczesnym nomadyzmie, jednak jest on inny niż romskie podejście do przestrzeni (i czasu).

http://hatalska.com/2017/02/02/wedrowcy-raport-o-wspolczesnych-nomadach

Zatem Romowie nie mają państwa, łatwiej podejmują decyzję o wyruszeniu gdzie daleko, jednak podobnie jak my wszyscy potrzebują swojego miejsca. Miejsca z którym mogą się identyfikować, w którym mogą żyć, pracować (tak, tak – o ile zdołają dostać pracę) i o którym będą myśleli że jest ich domem. Nawet jeśli będzie to jedynie i aż hajmat, a nie faterland.

Jak jednak wygląd sytuacja tych Romów (a w rzeczywistości nie tylko Romów, jak pokazała polityka Trumpa i do czego dąży „Europa”), którzy przez kilka lat mieli możliwość życia w innym państwie, niż to z którego przybyli (i zapewne w którym się urodzili), a następnie „się zawracają”. Łatwo jest bowiem powiedzieć „idź sobie do siebie”, odstawić kogoś do granicy i… I najlepiej nie myśleć co dalej.
Nie zawsze taki powrót musi być bolesny, jednak bardzo zależy to od stabilności politycznej państwa i od wielu innych warunków i okoliczności. Przykładowo Romowie wyjeżdżający z Polski po 2004 roku najczęściej mieliby do czego wracać, część rodziny (licznej) w dalszym ciągu mieszka tam gdzie mieszkała, znajomi pozostali, wiadomo jak szukać pracy i jak radzić sobie w polskiej rzeczywistości. Polska nie jest państwem biednym (pomimo dystansu pkb do innych państw europejskich) i jak dotąd nie przetaczają się przez nasz kraj fale zbrojnych wewnętrznych lub zewnętrznych konfliktów.

Romowie uciekali z Bałkanów Zachodnich (przede wszystkim z Serbii) do państw Europy Zachodniej i Skandynawii w latach 90. XX wieku (ze względu na wojnę) i w późniejszym czasie. Właściwie zróżnicowany co prawda, ale strumień uciekinierów nie wygasł. Zintensyfikował się nieco w 2009 roku, kiedy to zniesiono obowiązek wizowy. Jednak już wcześniej – w 2007 roku, Serbia podpisała umowę o readmisji. Skutkowało to ostatecznie w 2011 roku masowymi wymuszonymi powrotami Romów do Serbii.

http://www.kirs.gov.rs/articles/aboutread.php?lang=ENG

Państwo to było sukcesywnie okrawane z kolejnych jego części, nie jest przy tym bogate, i może się wydawać, że jego głównym źródłem dochodu narodowego jest autostrada do Grecji. Dzięki amerykańskim filmom fabularnym (nie udało się znaleźć wiarygodnych materiałów na filmy dokumentalne) pokazującym jak to źli Serbowie masowo mordowali biednych Albańczyków, także wizerunek na arenie międzynarodowej tego państwa nie wypada najlepiej. Wewnętrzna polityka Serbii także odbiega od standardów do jakich jesteśmy przyzwyczajeni żyjąc w państwie demokratycznym, będącym członkiem Unii Europejskiej, a ponadto po prostu nie posiadała i nie posiada zdolności ekonomiczno-finansowej do przyjęcia z powrotem tak licznej grupy Romów.
Po powrocie do Serbii znacznej części Romów odmawiano wydania dokumentów. W konsekwencji tego oraz wielu lat życia w państwach Europy Zachodniej powracający Romowie zetknęli się z problemami w zakresie opieki zdrowotnej, edukacji, mieszkania i rynku pracy. Nie dotykało to wyłącznie Romów, ale wszystkich powracających, jednak w ich przypadku dochodziło do skumulowania i wzmocnienia problemów, które i tak zarówno w Serbii, jak i w całej Europie są przypadłością tej grupy etnicznej. Sytuacja w wielu regionach Serbii stała się naprawdę trudna i właściwie nie było dla Romów miejsca. Przykładowo do Suboticy nieprzygotowanej na tak liczny powrót, przyjechało 12 tysięcy Romów.
W gorszej sytuacji są Romowie (z trzech różnych grup południowobałkańskich), którzy zostali zmuszeni do powrotu do Kosowa, które w 2009 roku podpisało analogiczne dokumenty o readmisji jak Serbia. W przypadków większości Romów, państwo to jeszcze nie istniało, gdy wyjeżdżali z terenów które dziś obejmuje. Bez związku z tworzonym przesłodzonym międzynarodowym wizerunkiem tego młodego państwa, nie jest to dobre miejsce dla mieszkania jeśli nie jest się etnicznym Albańczykiem. Aktywna dyskryminacja i akty przemocy z jakimi spotykają się w nim Romowie są codziennością, co w połączeniu z biedą i podobnymi problemami z jakimi powracający zetknęli się w Serbii sprawia, że sytuacja Romów w Albanii jest bardzo zła.

Wszystko to dotyczy wydarzeń sprzed kilku lat, jednak w dalszym ciągu obywatel Serbii i Kosowa – w tym wielu Romów (nawet do 80% - dane z 2015 roku), stara się o uzyskanie możliwości stałego pobytu i azylu w państwach Europy Zachodniej (głównie w Niemczech). Nie można im go udzielić i są oni odsyłani do państw z których przybyli.
Serbia od 2009 roku przyjmuje kolejne plany reintegracji powracających, jednak nie są one na tyle skuteczne, aby problemy dotykające powracających Romów zostały rozwiązane. Brakuje nie tylko środków finansowych, ale i opracowanych metod działania, czy realnie skutecznych działań wykraczających poza deklaracje składane na piśmie przez władze.

Nic zatem dziwnego, że działania mające poprawić sytuację powracających Romów podejmowały i w dalszym ciągu podejmują miedzy innymi serbskie organizacje pozarządowe, ONZ (UNDP), rząd niemiecki, rząd szwedzki. Międzynarodowych działań w tym zakresie jest więcej. Część z nich obejmuje nie tylko pomoc finansową, ale także badania i próby stworzenia strategii, mogących nie tylko poprawić losy powracających, ale i bardziej ogólnie – zmienić sytuację Romów w państwach bałkańskich. Nie można bowiem zapominać o tym, że sytuacja Romów powracających do Serbii, Kosowa i innych państw tego regionu, odzwierciedla problemy niemalże wszystkich tamtejszych Romów.
Temu właśnie ma służyć grupa trzech programów ogłoszona 29 marca 2017 roku przez Unię Europejską, Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP), Bak Światowy i Radę Europy, wspierających integrację Romów na Bałkanach Zachodnich i w Turcji.

www.eurasia.undp.org/content/rbec/en/home/presscenter/pressreleases/2017/03/29/in-brussels-support-for-roma-integration-gets-a-boost.html

Oby w  końcu skutecznie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz