środa, 28 października 2020

O 12 minutach historii Romów

 

Streszczenia, skróty, memy, opracowania, fragmenty. Choć we współczesnej rzeczywistości powstają długie seriale, bollywoodzkie produkcje trwają po kilka godzin, a wielotomowe dzieła dalej się piszą, jesteśmy osadzenia w kulturze kumulacji treści. Ma to prowadzić do uatrakcyjnienia przekazu i prezentowanych pakietów informacji, pozbawiając je zbędnych fragmentów. Nie ma przy tym znaczenia, co dzieje się z sednem przekazu i to, że w ten sposób można jedynie powierzchownie zapoznać się z tematem. Tak, czy inaczej ufamy komuś, kto za nas dokonuje takiego skrótu i oferuje nam dzieło esencjonalizujące przekaz. Czegoś się zawsze można dowiedzieć albo nauczyć, zaoszczędzić czas, a czego się nie dowiedzieliśmy, bo zostało wycięte, zawsze można przecież wywnioskować. Co prawda głównie w oparciu o krytykancki, a nie krytyczny umysł i bolesne dla prawdy i platońskiego świata idei mniemania, jednak nie ma co marnować czasu na nieskrótowe przekazy.

Co prawda wielu ludziom pomogły skróty „Chłopów” Reymonta, „Nad Niemnem” Orzeszkowej lub choćby „Narty w 3 dni”, jednak czy w takiej skondensowanej formie można przekazać sensownie treści i dotrzeć za ich pośrednictwem do głębi umysłów? Bywa że czasem tak.

 

Kto poza fanatykami tematu i specjalistami rzucałby się na czytanie aż ponad 250 stronicowego dzieła (i to w formacie prawie A4) „Dzieje Cyganów”Angusa Frasera, która to książka jest swoistą instancją odwoławczą jeśli chodzi o historię Romów, choć od czasu jej napisania dokonano wielu odkryć i uzupełnień.

Drugim pewnym źródłem informacji, w szczególności w zakresie historii najdawniejszej Romów i ich wyjścia z Indii jest z kolei Marcel Courthiade i jego opracowanie, które ukazało się w „Romano Atmo”.

Opracowani obydwu naukowców pozostają opracowaniami naukowymi. Dzieło Frasera jest dość obszerne, a w przypadku Marcela Courthiade, rozszerzona znacznie wersja wskazanego powyżej artykułu ukaże się wkrótce w tegorocznym numerze „Studia Romologica”.

 

Co zatem ze skrótem historii Romów i to w wersji uproszczonej i przystępnej dla każdego kto tylko zechce się z nią zapoznać?

Na YouTube’a niemalże zawsze można liczyć. I tak też jest w tym przypadku, czego przykładem jest film „Cyganie. Historia Cyganów w 12 minut”. Opublikowany na kanale „Historia w 5 minut”.


Kanał wydaje się być wiarygodny, jest skoncentrowany na historii, autor powołuje się na źródła naukowe, choć oczywiście zawsze pozostaje kwestia interpretacji.

Historia Romów (to znaczy Cyganów) trafiła na kanale do serii „filmy dokumentalne” i w ciągu 3 lat zgromadził ponad pół miliona wyświetleń. W ten sposób lokuje się na drugiej pozycji w tej kategorii, za historią Ukrainy, ale przed Białorusią, Kanadą, Australią, czy choćby Irlandią. Zebrał przy tym standardową liczbę polubieni i znielubień, nieodbiegając w tym zakresie od innych filmów w tej serii. Jednak odnosząc się do medialnego/filmowego przekazu na YouTube, trzeba przyznać, że wśród jakichkolwiek filmów o Romach, 12-miniutowa historia Romów w wykonaniu „Historia w 5 minut” zdobyła ogromną rzeszą odbiorców.

I teraz najważniejsze pytanie. Czy aż tak szeroko odebrany przekaz był dobry/wiarygodny, a co za tym idzie czy przekazał prawdziwą historię Romów.

Najpierw jednak jeszcze kwestia didaskaliów i opisów samego filmu. Po pierwsze tytuł. „Cyganie”. No tak. Rzeczywiście w przekazach historycznych raczej należy/można mówić o Cyganach. Tu większość (nie wszyscy oczywiście) naukowców i samych świadomych Romów się zgadza. Jednak w przypadku upowszechniania przekazu popularnego do znacznej liczby odbiorców, choćby w ramach promocji tej nazwy, nawet kosztem prawdy historycznej, lepiej byłoby użyć nazwy Romowie. Trzeba przyznać, że w opisie do filmu autor w zakresie nazewnictwa wydaje się być niezdecydowany (chwała za wątpliwości).  Pisze bowiem i Romowie i Cyganie i cyganie i „cyganie”. W tym samym miejscu odwołuje się do stereotypów na temat Romów, ale nie tych najbardziej destrukcyjnych i jedynie po to, aby zachęcić odbiorców. Więc generalnie na tym poziomie nie jest źle.

A co z treścią i przekazem?

Są one realizowany trójtorowo. Po pierwsze spokojny choć szybki głos narratora. Po drugie zdjęcia, mapy i obrazu stanowiące tło filmowe i ostatecznie także dodatkowe teksty pojawiające się na czarnym prostokącie w dolnym rogu ekranu. Obraz zasadniczo współgra z tekstem mówionym i częściowo go ilustruje, natomiast hasła podawane tekstem pisanym są swoistymi przypisami uzupełniającymi, dobrze dodającymi dodatkowe informacje do obrazu i głosu.

Autor w ramach wstępu zaczyna od przywołania stereotypów, ale to jedynie pretekst do tego, aby  rozpocząć opowieść o Romach. Może nieco zbyt pewnie (jak na dostęp do potwierdzonych danych historycznych) wypowiada się od najdawniejszej historii Romów tuż po wyjściu ich przodków z Indii, mocno wskazując na ich utożsamieni z identyfikowaną przez Arabów ludnością Zott. Jednak dalej dobrze i wiarygodnie opisuje ich historyczną podstawę wejścia do Europy i rozprzestrzeniania się po jej obszarze. Wyjaśnia historię wielkiego oszustwa, pochodzenie nazw, podkreśla prześladowania od końca XV wieku i niepomijając żadnego ważnego nurtu w historii Romów w Europie, dochodzi do XX wieku, wyjaśniając romski holokaust, posługując się nazwą Porajmos (Samudaripen). Na samym końcu filmu odnosi się ponownie do zagłady Romów podczas II wojny światowej, poświęcając temu dwa odrębne ekrany z opisowym odniesieniem do braku uznawania Romów za ofiary tego strasznego czasu. W materiale wspomina także o tych potomkach uchodźców z Indii, którzy zamieszkali w Afryce północnej, a także o tych, którzy przez Europę wyemigrowali do USA. Wiele czasu poświęca Polsce i mocno wpisuje historię i kulturę Romów w polską historię. Podkreśla także ich wkład do całej europejskiej kultury.

Na szczególną uwagę zasługują odniesienia i omówienia aliterackości Romów, ich indyjskiego pochodzenia, specyfiki i znaczenia języka i modernistycznych symboli romskich. Bardzo skrótowo, jednak sensownie i wiarygodnie, wyjaśnia Rromanipen, kwestię romskiego podziału świata, wewnętrznych praw, skalań.

Generalnie w całym filmie widać, że autor sięga do źródeł historycznych i romologicznych opracowań, choć pojawiające się na czarnym prostokącie napisy uzupełniające chwilami mogą być nieco mylące i w niektórych przypadkach nie do końca ich treść odpowiada prawdzie. Są to jednak wyjątki, jak choćby w przypadku traktowania prze autora filmu Kełderaszy (Kalderaszy) i Sinti jako odrębnych od Romów grup, podczas gdy są to także Romowie (choć Sinti czasem chcą być traktowani odrębnie, co jednak nie znajduje uzasadnienia w badaniach historycznych).

 

Oczywiście jak to na YouTube pod filmem są komentarze, w sumie w liczbie 672. Są różne. Wiele jest bardzo pozytywnych – to przede wszystkim od odbiorców zainteresowanych bez jakichkolwiek uprzedzeń wiedzą i historią, część jest nie na temat przekazu o Romach, a część oczywiście jest im przeciwna i przybiera postać trochę hejtu, trochę prześmiewania. Przejawia się to ogromną liczbą głupich i eksplorujących najbardziej prymitywne stereotypy dowcipów o Romach. Jednak – choć brzmi to jak oksymoron – to w świetle tego, co potrafi się na YouTube w komentarzach pojawić, jest to hejt nieszkodliwy. O po prostu dzieci się bawią, bo nic nie zrozumiały.

 

W sumie należy przyznać, że autor 12-minutowej historii Romów stanął na wysokości zadania. Brawo on! Bez problemu i lęku o prawdę historyczną film można udostępniać i polecać. Także choćby na lekcjach WOS, na jaką to (wykorzystaną przez nauczyciela) możliwość zwrócił uwagę jeden z komentujących.

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz