Dotarcie do niekatywnych
Nie trzeba głębokich badań opinii publicznej aby – choćby w
oparciu o to, co w ostatnich miesiącach działo się na Ukrainie i jakie oficjalne wypowiedzi pojawiały się we Włoszech – wiedzieć, że Romowie nie są ulubionym narodem większości większościowych mieszkańców
państw europejskich. Zresztą wystarczy sprawdzić wypowiedzi publiczne
użytkowników internetu pojawiające się pod informacjami dotyczącymi tej
mniejszości, jakie w związku z różnymi kwestiami są publikowane na wielu portalach.
Jednak szczegółowe badania opinii publicznej dobrze obrazują (jak choćby
poniższa infografika), ogólną sytuację w Europie.
Przy całym takim, a nie innym kształcie stosunku do Romów nie
ma znaczenia, że opinia na całej grupy kształtowana jest w wyniku kontaktów z
częścią ich populacji utrwalając i upowszechniając stereotypy. Kontakty są
przypadkowe i dotyczą najczęściej tej ich grupy, która żyje w ubóstwie, która nie
podejmuje pracy i która nie radzi sobie w życiu na poziomie i w sposób, który mógłby
być akceptowany przez większość mieszkańców państwa. Efekt jest taki, że
niechęć do Romów jest ostatnią z akceptowanych
form rasizmu w Europie.
Zarzuty pojawiające się w publicznej przestrzeni internetu
dotyczą kilku kwestii. Wystarczy sięgnąć do przypadkowego (pierwsza strona
wyszukiwania w Google) i już starego zbioru takich wypowiedzi, który znajduje
się pod informacją dotyczącą jednego z projektów aktywizacji Romów.
Jest to jedynie przykład i tego wypowiedzi w internecie jest
bardzo dużo, jednak zarzuty się powtarzają:
- kradną
- są agresywni
- nie chcą pracować
- nie chcą się uczyć
- dostają pieniądze na wszystko za nic.
Z każdą z tych kwestii można by dyskutować, szukać
usprawiedliwień, wyjaśniać. Jak zawsze i zgodnie z zasadami arystotelesowskiej
logiki każdej tezie (i wyjaśnieniu) można przeciwstawić tezę (i wyjaśnienie) o
porównywalnej sile argumentacji. To, na co warto zwrócić uwagę (przynajmniej w
zakresie pracy i nauki), to element mieszczący się w kategorii kulturowej (norm
kulturowych), a związany z życiowymi doświadczeniami i systemem wychowania. Ta
kwestia dotyczy każdego i wielu dziedzin życia. Jeśli w jakiejś rodzinie
wszyscy (niedyskryminacyjnie zaweźmy – mężczyźni) pracują jako mechanicy
samochodowi, to taki wzór pracy i życia zostanie przekazy kolejnemu pokoleniu. Taki
model. Jeśli w jakimś regionie Polski podstawowa wersja pierogów to pierogi
ruskie to mówiąc tam „pierogi”, większości nie skojarzą się one z pierogami
nadziewanymi mięsem lub kaszą gryczaną. Taki model. Jeśli w rodzinie romskiej
nikt nie ma wykształcenia wyższego niż podstawowe, jeśli w rodzinie romskiej wszyscy
dorośli podejmują jedynie prace dorywcze i korzystają intensywnie ze wsparcia
socjalnego, to… Taki model.
Brak pozytywnych wzorców, brak docierającej informacji, brak
zachęty (popartej akceptowalnymi przez odbiorców argumentami), sprawiają że
nasze (i romskie) wzorce domowe, rodzinne, sąsiedzkie, środowiskowe, grupowe,
nie ulegają zmianie. Potrzebujemy nie tylko lustra
aby zobaczyć jacy na tle innych jesteśmy, ale i poznania tych innych, poznania
możliwości, wiedzy (uzasadnionej) że można inaczej i że jest to dobre, bo
przynosi dobre (pod jakimś względem) rezultaty i dodatkowo nie niszczy tego co
jest dla nas ważne. Nie jest łatwo dotrzeć z tymi wszystkimi zachęcającymi elementami do społeczności
romskiej, która wciąż pozostaje (choć zmienia się to jak na normy kulturowe
bardzo dynamicznie) zamknięta, która rządzi się własnym systemem wartości.
Systemem wartości innym, ale z pewnością nie gorszym (a w wielu konkretnych
przykładach lepszym).
Jesteśmy na zbyt wysokim poziomie rozwoju cywilizacyjnego aby tego nie uznać,
aby pozwolić sobie na błąd internalizacji, albo na twierdzenie że nasza
cywilizcja jest najlepsza, albo aby utrwalać mit szczęśliwego dzikusa.
Do Romów (przynajmniej w Polsce) z tego typu kagankiem świadomości starają się docierać przede wszystkim organizacje
pozarządowe, często przy wsparciu finansowania krajowego lub międzynarodowego
(w tym unijnego). Modelowe rozwiązania w przypadku Romów nie są jednak na poziomie
efektywności modelowe i nie przynoszą najczęściej oczekiwanych skutków. Jedną z
przyczyn jest choćby utrwalona niechęć do Romów i obawa przed ich zatrudnianiem,
nawet jeśli posiadają kwalifikacje do jakiejś pracy.
W końcu w internecie można przeczytać wiele (i wszystkie prawdziwe!) historii o
tym jak źle się skończyło zatrudnienie Roma. Skutkuje to tym, że większość
bezrobotnych Romów z niesławnych Maszkowic ma ukończone po kilka zawodowych kursów kwalifikacyjnych.
Interesujący w tym zakresie (dotarcia do nieaktywnych Romów i
pomocy w zdobyciu pracy) jest model, który zasadniczo nie funkcjonuje w Polsce,
a w jakimś stopniu sprawdził się w Szwecji. Dotyczy on mianowicie zakresu
działania Public Employment Services (PES), czyli Publicznych Służb
Zatrudnienia, reprezentowanych w Polsce przez urzędy pracy (w rzeczywistości
skład się on z wojewódzkich i powiatowych urzędów pracy oraz Ministerstwa
Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej).
W Polsce głównymi odbiorcami (klientami) działań PES są
osoby wykazujące jakąkolwiek chęć do jej znalezienia, rejestrują się i w jakikolwiek
sposób są w tym zakresie aktywne. Nie oznacza to, że PES nie stara się dotrzeć
do osób zupełnie biernych w tym zakresie, jednak jest to działanie marginalne i
zasadniczo nieskierowane skutecznie do Romów.
Przykładem modelu w jakimś stopniu skutecznego, a z
pewnością kompleksowego i przyjmującego za grupę docelową właśnie Romów, jest
szwedzki „Bridge-building” („Brobyggare”), realizowany początkowo w latach
2012-2015 i kontynuowany do tej pory w ramach krajowej strategii na rzecz
Romów.
W ramach tego projektu szwedzkie Publiczne Służby
Zatrudnienia aktywnie wyszły do Romów, wykorzystując do swoich działań i zatrudniając
mediatorów (asystentów romskich), których
aktywność w Polsce jest głównie związana z edukacją. Ważnym (choć nie jedynym) składnikiem
całego projektu było wprowadzenie zawodowych stałych punktów konsultacyjnych
dla Romów zamieszkujących w określonej lokalizacji i aktywne informowanie ich o
takiej możliwości. Inne działania (np. szkolenia zawodowe) nie odbiegały
zasadniczo od tych, jakie były i jeszcze są realizowane w Polsce. Różnica
polegała przede wszystkim na tym, że wszystkie grupy działań są realizowane w
ramach aktywności PES i że jest to aktywne wyjście do społeczności romskiej, z
realizacją usług prozatrudnieniowych nie w urzędzie, ale w romskim środowisku.
Zresztą nie jest to jedyny przykład takiego podejścia. Podobne dotarcie (z
uwzględnieniem specyfiki kulturowej klientów)
realizowano w Rumunii, Bułgarii, Wielkiej Brytanii i na Litwie.
Pomimo tego, że (jak widać na infografice) niechęć do Romów
deklaruje 42% mieszkańców Szwecji (niewiele mniej niż w Polsce), to jednak program
ten – uważnie opracowany, uwzględniający specyfikę kulturowych nawyków Romów, aktywnie
wychodzący do nich w oderwaniu od wymaganych w Polsce wizyt w urzędach, którym
Romowie nie ufają i których działania nie rozumieją – jest kontynuowany i z
punktu widzenia realizacji kompleksowej szwedzkiej strategii na rzecz Romów,
pozytywnie oceniany.
Niewątpliwie jednak jednym z najważniejszych elementów
zatrudnienia Romów są nie ciągłe próby podnoszenia ich kwalifikacji, ale
personalne dotarcie do nich. Pokazanie, że praca poza ich wspólnotą ma sens, że
przynosi pozytywne skutki nie tylko finansowe, że zwiększa akceptację społeczną.
Do tego jednak potrzeba zmiany w społeczeństwie większościowym, a te wydają się
niemożliwe do osiągnięcia.
Może jednak nie jest tak tragicznie i zmiany są do osiągnięcia jeszcze nim dla Romów nastąpi armagedon. Wchodzę w skład jednej z organizacji,która właśnie stara się zorganizować ogólnopolski konkurs dla dzieci i młodzieży pod nazwą "Poznajmy się". Jego celem ma być wykonanie przez uczestników jakiegokolwiek projektu, który w jakimś stopniu ma szansę spowodować zmianę nastawienia polskiej większości do mniejszości narodowych lub etnicznych i uchodźców. Warunkiem koniecznym dla uczestników konkursu będzie współtworzenie projektu wspólnie z tymi, których projekt dotyczy tj. przedstawicielami jakiejś mniejszości. Klimat polityczny jest niesprzyjający, ale z tym większą determinacją chcemy doprowadzić do ogłoszenia tego konkursu. Na razie jesteśmy na końcowym etapie poszukiwania sponsorów finansowych i sponsorów nagród, opracowania organizacji konkursu oraz materiałów edukacyjnych do niego. Właśnie w związku z poszukiwaniem materiałów dydaktycznych dotyczących Romów natrafiłam na pański profil. Czy może ma Pan jakieś sugestie czy przemyślenia lub może wręcz doświadczenia w tym zakresie? Np. w zakresie nagród dla zwycięzców, ale również materiałów?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Małgorzata Szlifirska-Grabowska
Koalicja "Nie dla chaosu w szkole"