poniedziałek, 18 maja 2020

Lokalnie bo to efektywne?


Zaledwie zdążył (lub nie) opaść kurz po bezpardonowym rzuceniu się z opierającym się wyłącznie na stereotypach oraz dowodach anegdotycznych atakiem czytelników internetowego wydania portalu gazeta.pl, a – zapewne zachęcona licznymi i żywymi komentarzami – redakcja portalu weekend.gazeta.pl ponownie go opublikowała, dając tym samym pole do kolejnych ataków na każdy składnik tego artykułu i każdą rzecz/sprawę/kwestię, która się z nim wiąże.
Niewątpliwie pandemiczna sytuacja na świecie wyraźnie wpływa na to w jaki sposób polskie społeczeństwo podchodzi do kwestii mniejszości romskiej, a radykalizacja tych zachowań (wyrażanych w komentarzach pod artkułem w obydwa odrębnych jego wydaniach) nie przynosi chluby ani Polakom, ani moderatorom portalu, obniżając poziom dyskusji do poziomu zarezerwowanego dotąd dla (wypełnionych głównie komentarzami nastolatków) dyskusji pod niektórymi krótkimi filmami na YouTube. Jednocześnie trzeba przyznać, że oczywiście nie dotyczy to wyłącznie Polski i na całym świecie wzmacniają się negatywne zachowania wobec wizualnie obcych. Przykładem tego może być choćby chińska niechęć do nieazjatyckich (i przez to rozpoznawalnych) turystów (szczególnie z Włoch). Jest to po części skutek strachu, a po części wpływ oficjalnych polityk informacyjnych państw, wpływającej na obywateli.
https://www.enar-eu.org/COVID-19-impact-on-racialised-communities-interactive-EU-wide-map

Wiele zarzutów przedstawianych w komentarzach ma jakikolwiek sens i zbliża się do jakiejkolwiek prawdy. Jednak przykładowo zarzuty, że Romowie nie pracują jest poparty argumentem, że dlatego że nie chcą, a nie dlatego, że nikt nie chce ich zatrudniać. Bez problemu jednak można z nich wyłuskać realne problemy Romów, włączając w to nawet te, które wynikają nie z nich samych, czy ich sytuacji, ale wprost ze sposobu jak są traktowani przez społeczeństwo większościowe.
Stąd wprost pojawia się (ciągłe) pytanie o to jak rozwiązać te problemy. Jak sprawić, aby Romowie byli w stanie jak najpełniej uczestniczyć w życiu społecznym i gospodarczym społeczeństwa i co zrobić, aby społeczeństwo im na to pozwoliło. Do tego najbardziej efektywny wydaje się przywołany w tytule poziom lokalny. Na centralny nie ma co za bardzo liczyć, zarówno pod względem finansowym (i to nie tylko podczas pandemii), jak i organizacyjnym, gdyż odgórne wytyczne i proponowane działania systemowe nie są ani szybkie, ani uważne w szczególe, ani – w zakresie kwestii społeczno-kulturowych – efektywne.

Działania lokalne w ramach polityki państwa lub wspólnych polityk unijnych w stosunku do Romów (i szerzej – innych mniejszości etnicznych, ale i także – choć w nieco mniejszym stopniu – narodowych) wyraźnie uwypuklają charakter polityki etnicznej jako polityki publicznej. Wskazywanie na polityki wspólnotowe, a nie na jedną konkretną politykę (zwerbalizowaną esencjonalnie w strategii Unijnych Ram dotyczących krajowychstrategii integracji Romów do 2020 r.), nie jest jakimkolwiek nadużyciem, gdyż Romowie pozostają w zasięgu zainteresowania także innych obszarów działania Unii Europejskiej. Najwyraźniejszym tego przykładem jest polityka spójności i to nie tylko w jej aspekcie gospodarczym i społecznym, ale także – choć w nieco inny sposób – także terytorialny. Poziom aktywności lokalnej i efektywności tych działań wiąże się bezpośrednio z traktatową zasadą subsydiarności (pomocniczości) i zdrowym rozsądkiem. Pomimo absurdalnej tęsknoty części Polaków do wyidealizowanego obrazu czasów PRL (bolesnym przejawem tego był choćby zachwyt niektórych Polaków nad powrotem do wprowadzonego ongiś przez I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułkę systemu edukacji z ośmioklasową szkołą podstawową), w której decyzje dotyczące poziomu lokalnego zawsze były podejmowane centralnie w każdym sektorze życia społecznego i gospodarczego Polski, to właśnie przekazanie części uprawnień i zadań do realizacji na płaszczyznę jak najbliższą obywatelowi (także terytorialnie), ma sens związany przede wszystkim z ich efektywnością. Czymś oczywistym jest to, że z bliska widać więcej i dokładniej, a szersza perspektywa nie jest w tym przypadku konieczna, a jeśli bywa – można się z nią zapoznać dzięki cudom komunikacji elektronicznej  nieograniczonym dostępie przez internet do opracowań naukowych, statystycznych i strategicznych. W drugą stronę mechanizm ten nie działa – zejście na poziom indywidualizmu przy działaniach planowanych i realizowanych od-centralnie zawsze będzie utrudniony i zgrubny (poprzez bezduszne statystyczne i krzywdzące uogólnienia).
Poziom lokalny i działania podejmowane a tej płaszczyźnie bezwzględnie kojarzy się przede wszystkim z władzami samorządowymi, które realizują zadania wytyczone w polityce państwa w określonych sektorach i obszarach. Nie jest to zatem ideał organów mających realizować uwrażliwioną politykę etniczną, która wymaga nieparametrycznej oceny i takiego też zrozumienia specyfiki grup etnicznych, podejście jak najbardziej indywidualnego, giętkości wobec stosowania przepisów administracyjnych i pro-etnicznego rozwiązywania problemów. Nie zawsze jednak samorządy traktują działania w ramach lokalnej etnicznej polityki publicznej (oficjalnie nie ma takiej kategorii polityki w Polsce) jako administracyjne zło konieczne i sposób na rozwiązywanie własnych problemów. Jako ten ostatni można by potraktować szerokie działania związane z Limanową i próbami wysiedlania Romów poza granice gminy. Wśród pozytywnych przykładów można natomiast przywołać Kostrzyn nad Odrą. Jednak w tym przypadku miastu z pomocą przyszłą lokalna Wyższa Szkoła Zawodowa i środowiska romskie. I to wskazuje na pozostałe (choć dalej nie wszystkie składniki poziomu lokalnego. Literalnie będą zatem do nich należały: społeczność lokalna (w tym przypadku reprezentowana przez WSZ) oraz sami zainteresowani. Spośród nich trzeba podkreślić niebagatelną rolę romskich liderów i osobowości. W Kostrzyniu nad Odrą był to ś.p. Karol Parno Gierliński. Nie zawsz jednak takie zwiększenie aktywności samorządu albo po prostu realizacja efektywnych działań na rzecz Romów lokalnych poza samorządem musi wiązać się z aż tak wielkimi postaciami. Nie umniejszając ich roli, wystarczające jest sprawne działanie romskich organizacji pozarządowych. Najczęściej to one tworzą romskie świetlice i one wspierają działania edukacyjnych asystentów romskich. W tym zakresie aktywności lokalnej nie mniej ważne są także nieromskie NGO, które w zakresie swoich działań uwzględniają między innymi wsparcie mniejszości romskiej. Sztandarowym przykładem tego typu organizacji jest wrocławskie Stowarzyszenie na rzecz integracji społeczeństwa wielokulturowego – Nomada.
https://nomada.info.pl/wsparcie-spolecznosci-romskich-migrantek-i-migrantow-z-rumunii

Jak widać zakres działań lokalnych w zakresie etnicznej polityki publicznej i przypisanych jej zadań wykracza poza obszar samorządów i włącza w swój zasięg wszystkich, dla których istotna jest sytuacja lokalna, takaż jakość życia i dobro wspólne.

Teraz pozostaje odwołać się do dobrych wzorów. Takich, które pokazują jak najlepiej coś zrobić na poziomie lokalnym, na dodatek nie pod postacią jednostkowych i pojedynczych działań, ale na bazie powszechnych i efektywnych w każdej sytuacji rozwiązań systemowych. Tyle, że czego takiego nie ma. Można lubić co prawda dobre praktyki zachwycać się ich skutecznością, jednak zawsze będą one wypełnione skutecznością tu i teraz w ramach określonych warunków i kontekstu sytuacyjnego. Nie da się ich przenieść na jakąkolwiek inną sytuację, a każda z nich będzie właśnie inna. Japończycy ponoć to wiedzą i ponoć – w ramach swojego oddalenia kulturowego i myślowego – nie opracowują nieprzekładalnych na inne sytuacje przykładów tego co jest dobre (i tak to każdy zauważy), ale tworzą spisy/księgi przestróg, czarne księgi, tego co się nie udało. Jednak bez zbędnego popadania w te daleko-daleko wschodnie depresyjno-negujące klimaty można sięgnąć do opracowania przygotowanego na 2018 rok przez FRA i dotyczącego (na podstawie badań statystycznych i jakościowych) właśnie współdziałania na płaszczyźnie lokalnej.
https://fra.europa.eu/en/publication/2018/working-roma-participation-and-empowerment-local-communities

Ten raport koncentruje się właśnie na kwestiach lokalnego zaangażowania na rzecz wsparcia Romów i ich jak najbardziej lokalnego interesu. Najistotniejsze w nim jest to jak zaangażować Romów, ale też próbuje wskazać jak włączyć władze lokalne i taką też lokalną społeczność.
Tekst raportu jest stosunkowo niedługi i przywołuje obszernie skrytykowane dobre praktyki. Nie daje też ostatecznie skutecznej i pewnej recepty na to jak dobrze działać na rzecz Romów na poziomie lokalnym, bezwzględnie koniecznie angażując właśnie przedstawicieli te grupy w projektowanie i realizację aktywności na rzecz ich samych.
Pomimo tego, i faktu że powstał w 2018 roku (to brzmi obecnie jak odległa historia), w znacznej mierze jest aktualny, a jego lektur powinna być lekturą obowiązkową (nawet w polskojęzycznej i o wiele krótszej wersji summary) każdego nie tylko samorządowca, ale także każdego, komu na rozwoju i dobrobycie oraz dobrostanie lokalnej wspólnoty (nie zawsze czującej tę wspólność), zależy.

No chyba, że jednak nikomu nie zależy i generalnie homo homini lupus, albo jeszcze jakieś inne gorsze bydle. Ale wtedy wypada tylko umywać ręce i umykać każdemu byle dalej.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz