Pozarządowy Rom
Jeśli podejmiemy jakąkolwiek refleksję na temat uczestnictwa Romów w polskim, a także szerzej – w europejskim – społeczeństwo obywatelskim, to okazuje się, że jeden z jego wyrazów – organizacje pozarządowe – są niejako z założenia dostosowane do oczekiwań tej grupy.Po pierwsze będzie to dotyczyło organizacji nieromskich, zajmujących się sprawami Romów, a niejednokrotnie także innymi grupami tematami, sprawami – w ramach praw człowieka, praw kobiet, poszanowania wolności i godności człowieka, wielokulturowości i innych zagadnień mieszczących się w tak zarysowanej grupie kategorii. Przykładem takiej organizacji pozarządowej będzie choćby wrocławska Nomada, która bardzo intensywnie zaangażowała się w pomoc rumuńskim Romom z Wrocławia.
Tego typu organizacje mogą – odmiennie niż sztywne struktury państwowe i administracyjne – o wiele efektywniej zajmować się wieloma problemami, które nie mieszczą się w sztywnych ramach aparatu biurokratycznego i standardowych metod postępowania reprezentantów władzy. Ich dynamik wiąże się z tym, że są one uzupełnieniem aktywności państwa, które porzuca kolejne sfery działania, a członkowie społeczeństwa dostrzegaj pustą przestrzeń, którą z przyczyn społecznych należy wypełnić.
Jednak o wiele bardziej interesujące jest to co „po drugie”, czyli organizacje pozarządowe założone i prowadzone przez Romów.
Możliwość ich swobodnego zakładania i prowadzenia pojawiła się w Polsce wraz z przemianami demokratycznymi (choć trzeba brać tu pod uwagę nie tylko ustawę z 1991 roku, ale i tę z 1984).
Okazały się one – bardzo kuszącym w swoich założeniach – sposobem na działanie dla Romów. Są bowiem jednocześnie sformalizowane i jednocześnie całkiem swobodne. Jak sama nazwa NGO wskazuje – są pozarządowe i dodatkowo niezależne od struktury władzy, a jakiekolwiek przepływy finansowe mają się wiązać z ich profilem działania. Czyli coś innego niż firma, obywatelskie, niezależne – wydają się być wręcz dedykowane dla Romów.
Jeśli jeszcze weźmiemy pod uwagę standardy (wybrane) określone przez Unię Europejską dla NGO w jednym z dokumentów z 2000 roku ("The Commission and non-governmental organisations: building a stronger partnership"), to naprawdę jest to niemalże romski ideał:
- posiadanie minimalnego koniecznego statusu formalnego;
- niezależność od struktur władzy, partii politycznych i organizacji komercyjnych;
- powiązanie członków specyficznymi, przynależnymi im wartościami;
- brak stałego, uzależniającego finansowania ze strony państwa.
W Polsce generalnie można (dość brutalnie) podzielić romskie organizacje pozarządowe na pomagające środowisku romskiemu i konsolidują społeczność, reprezentując jego interesy i wpisujące się w ramę społeczną oraz na te, które powstały bo można, które w swoich założeniach koncentrowały się na pomaganiu sobie i jedynie ograniczonej liczbie członków, niejednokrotnie wpisując się w ramę folklorystyczną i będąc jednocześnie pretekstem do promocji zespołu muzycznego, którego lider jest jednocześnie prezesem stowarzyszenia.
Nim jednak negatywnie ocenimy tę drugą grupę, pamiętajmy o tym, że jakąkolwiek aktywność Romów włączającą ich w działania społeczeństwa większościowego należy traktować jako pozytywny element rzeczywistości. Poza tym, nawet przy takich założeniach powstania NGO, w z biegiem lat albo uległy one likwidacji, albo głębiej zaangażowały się w działania na rzecz większych grup Romów i realizowały projekty włączeniowe finansowane ze środków Unii Europejskiej lub polskiego rządu.
Bardzo interesujące – choć niestety dane stanowiące podstawę tych wyliczeń pochodzą z końca pierwszej dekady XXI wieku – jest określenie jak wielu Romów oficjalnie przynależy (jest zaangażowanych w działanie) NGO. Dane pochodzące z witryny ngo.pl oraz kilku innych źródeł pozwalają wyliczyć, że jest to (przy całej serii problemów metodologicznych związanych z precyzyjnym wskazaniem ilu Romów zamieszkuje Polskę) 60% romskiej populacji w Polsce. Tymczasem dla społeczeństwa głównonurtowego wskaźnik ten to zaledwie 14%.
Pozostając w sferze danych liczbowych – w Polsce istnieje ponad 50 romskich organizacji pozarządowych, z czego około 75% prowadzi aktywną działalność. I ponownie porównując to do danych dla wszystkich polskich NGO – zaledwie połowa z nich realizuje jakiekolwiek działania.
Dane te wskazują wyraźnie na o wiele wyższe zaangażowanie Romów w pozarządową aktywność, niż ma to miejsce w przypadku reszty polskiego społeczeństwa.
Być może Romowie poważniej traktują pasującą im jako bardziej niezależną (nawet niż praca czy prowadzenie firmy) tę formę aktywności obywatelskiej, być może jest to kwestia większego stopnia poczucia odpowiedzialności za cała wspólnotę etniczną (bez względu na wewnętrzne linie podziałów).
Przyczyna generalnie jest bez znaczenia. Najważniejsze jest to, że tego typu organizacje istnieją i aktywnie działają.
A na koniec odesłanie do kilku – subiektywnie wybranych, ale w jakiś sposób najaktywniejszych – romskich organizacji pozarządowych. Warto się zapoznać z ich profilem działania.
Centrum Doradztwa i Informacji dla Romów w Polsce
Związek Romów Polskich
Fundacja BAHTAŁE ROMA
Stowarzyszenie Romów w Polsce
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz