„Śledź po cygańsku”
W Polsce w większości
sklepów można kupić śledzia po cygańsku, cygańską szynkę, a przepisów na „coś” (karczek,
placek, rydze, schab, żeberka, gulasz, makaron, panga) po cygańsku jest wiele –
zarówno w klasycznych książkach kucharskich, jak i na licznych blogach
kulinarnych.
W jakimś stopniu nazwy tych potraw wskazują na to, że istnieją
zdroworozsądkowe granice w ramach słusznej choć czasem mało wygodnej
poprawności politycznej. Być może jednak w większym stopniu akceptacja dla niepoprawnej nazwy wynika z braku negatywnych
skojarzeń z jedzeniem. Poza tym kto by chciał jeść śledzie po romsku?
W ramach bardzo ogólnej charakterystyki tych potraw, powinny
one być wieloskładnikowe (kilka rodzaju mięs lub produktów mięsnych),
jednogarnkowe, często z wykorzystaniem składników naturalnych i
niestandardowych (polnych, leśnych), z papryką, często pomidorami (lub
przecierem pomidorowym), na ostro i czasem jednocześnie trochę słodko.
Spośród słodyczy najczęściej pojawia się ciasto przekładane kremową masą wymieszaną z pokrojoną w kostkę galaretką. Zatem znowu wieloskładnikowość
charakterystyczna dla kuchni oszczędnej i niemarnującej tego co zostało. Oczywiście nazwy są tu różne, ale najczęściej jest
to cygańska droga lub cygańska ścieżka. Sądząc po zdjęciach i składnikach – wydaje
się, że ciasto to powinno być bardzo smaczne.
Jednym z bardziej interesujących produktów spożywczych cygańskich – także odwołujących się w
jakimś stopniu do folklorystycznego mitu tej grupy – jest wpisana na listę
produktów tradycyjnych Szynka cygańska
zwana niedźwiedzią z Zaborowa.
Zgodnie z opisem zawartym na stronie Ministerstwa Rolnictwa
i Rozwoju Wsi jej przygotowywanie wiąże się z Romami zamieszkującymi okolice
Zaborowa. Nie wyjaśniono jednak, czy chętnie ją jedli, czy jedynie podpowiadali
jak przygotować. Sam przepis opatrzony jest rzetelnym komentarzem o pochodzeniu
informacji z wywiadu etnograficznego. Cechy charakterystyczne szynki, związane
z taborowym życiem Romów, to wykorzystanie do jej przygotowania dary lasu (liście dębu, lipy, topoli) i
wymagające więcej czasu choć gwarantujące dłuższą trwałość podczas wędrownego
życia – wędzenie na zimno. Pojawia się także komentarz o smaku i wyglądzie wywołującym
wspomnienie o zwyczajach (…) taborów i
ognisk cygańskich. Tak jakby ktoś je rzeczywiście znał i pamiętał. Jednak dobrze
się to wpisuje w powszechne mniemania o romskiej kuchni.
Spośród zarejestrowanych produktów tradycyjnych o wiele
luźniejsze (żadne?) związki z Romami ma chleb cygański,
natomiast podlaski kociołek cygański
(gęsta zupa z grzybów, kilku rodzajów mięsa i różnych warzyw) wydaje się mieć
prawdziwe romskie źródła i wykorzystując różnorodność składników połączonych z
grzybami zdaje się wpisywać w powszechny wizerunek cygańskich kulinariów.
A jak jest w rzeczywistości z potrawami cygańskimi? Różnie. Tak
naprawdę trudno jest stwierdzić, że istnieje coś takiego jak kuchnia
romska/cygańska. W jakimś stopniu odzwierciedla się w niej historia ich
wędrówki, a w rodzinnych tradycjach kulinarnych Romów pozostały niektóre
elementy kuchni charakterystycznej dla miejsc, w których przebywali ich
przodkowie. Zatem na pewno jakimś źródłem jest kuchnia narodów bałkańskich. Stąd
także w świadomości społecznej po
cygańsku powinno być z papryką i raczej na ostro. Innym czynnikiem, który
wpłynął na tradycje kulinarne rodzin romskich jest mała dbałość o to aby
potrawy te były zdrowe i lekkostrawne, co wiąże się ze specyficznym podejściem
większości Romów do kwestii zdrowia. Natomiast jeśli sięgniemy do taborowego
życia i sytuacji społecznej Romów, to pojawia się choćby to, że w kuchni tej
nie może się nic zmarnować, a pozostałości będą wykorzystane do kolejnej
potrawy, co jest typowe dla kuchni ubogiej. Także wykorzystywanie składników
dziko rosnących w lasach i na polach stanowi jedne z elementów, które można uznać
za charakterystyczne.
Stąd legendy (lub też najprawdziwsza prawda) o gulaszy z jeża
(upowszechnionym chyba najbardziej przez przywołanie tej potrawy w filmie „Sherlock
Holmes” z 2009 roku) lub też jeżu pieczonym w glinie, ponoć przepyszna zupa
wiśniowa na kościach, czy zupa na kwasie mrówkowym (czyli po prostu na
mrówkach).
Niewątpliwie wiążącym się z Romami napojem, choć trudno
uznać to za powszechny zwyczaj, jest herbata z wrzuconymi pokrojonymi świeżymi
owocami (jabłka, gruszki, truskawki).
Dobrym źródłem informacji o przepisach tradycyjnej kuchni romskiej
jest radomski „Kwartalnik romski”, w którym w pięciu numerach zamieszczono
przepisy autorstwa Edyty Barwińskiej w dziele Ciekawostki z kuchni romskiej.
Także przy okazji realizacji jednego z projektów medialnych
i nagrywaniu audycji radiowych o kulturze romskiej pabianickie Centrum Doradztwa i Informacji dla Romów w Polsce,
zamieszczało opowieści o romskich tradycjach kulinarnych. Niestety – projekt się
zakończył, strona internetowa zniknęła i pliki z tymi cennymi nagraniami są
niedostępne.
Jakiekolwiek dania kuchni romskiej (a przynajmniej
przygotowywane przez Romni) można zjeść przy okazji różnego rodzaju festynów, koncertów
i spotkań z Romami. Najczęściej są to wieloskładnikowe gulasze, cygańskie kociołki lub gęste zupy.
Raz na jakiś czas pojawiają się informacje o otwarciu w
Europie kolejnej pierwszej romskiej
restauracji, w której można zjeść prawdziwe romskie potrawy, będące jednak najczęściej
jakimiś wariacjami na temat kuchni bałkańskiej.
Prześwietna i prawdziwie romska pod każdym względem restauracja
„Ke Moro” w Tarnowie zapewniała niezapomniane wrażenia smakowe (i klimatyczne)
niestety bardzo krótko. Zupełnie odmienny charakter miała działając jednosezonowo
pod szyldem „U Don Vasyla” romska kulinarna przygoda ciechocińśkiej Restauracja
Pałacyk, reklamowanej zupełnie bez uzasadnienia jako pierwszy cygański lokal w kraju. W menu radomskiej restauracji
„Stara Łaźnia” miały się znaleźć potrawy kuchni romskiej, jednak niestety
skończyło się jedynie na planach.
W innych państwach (np. Indie, USA) jest wiele lokali, w których
nazwie pojawia się Gypsy (częściej) lub
Romani (rzadziej), jednak co do tego jak
kuchnia ta jest bliska romskim potrawom trzeba by zadecydować po konsultacji z
zaprzyjaźnionymi smakoszami z tej grupy etnicznej.
W polskiej literaturze niewątpliwie brakuje cygańskiej
książki kucharskiej. Jednak jej rzetelne opracowanie wymagałoby nie sięgnięcia do
menu restauracji, czy do tego co można kupić w sklepach i co ma w swej nazwie po cygańsku. Podstawą do tego musiałyby
być liczne wywiady przeprowadzone wśród przedstawicielek tej mniejszości,
poparte porównaniem z przepisami zwykłych
potraw, aby udało się wyodrębnić kulinarny aspekt romskości.
Z pewnością efekt – poza wartością zachowania tak ważnego i
tradycyjnego składnika kultury – byłby bardzo smaczny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz