środa, 8 czerwca 2016

W filozofii niepamięci


Większość dyskursu naukowego dotyczącego Romów, wiąże się przede wszystkim z takimi kategoriami jak sytuacja, wykluczenie, zmiana i koncentruje się na rzeczywistości kulturowej, ekonomicznej, społecznej. Nawet w zakresie badań antropologicznych i etnograficznych wydaje się pojawiać bądź to zastój, bądź to także swoiste ukierunkowanie na badania w zakresie pozamaterialnym sięgające jedynie do jednostkowych opisów zachowań kulturowych i to także w ścisłym związku z aktualną (złą) sytuacją większości Romów.
Jest to zjawisko naturalne i wydaje się być ściśle związane z aktualnym paradygmatem osadzonym w humanistycznym i demokratycznym środowisku europejskim, pozwalającym mniemać, że na takich podstawach jesteśmy w stanie pozytywnie zmienić cokolwiek zarówno w sytuacji materialnej Romów, jak też i w relacjach (można je nazwać etnicznymi) pomiędzy społeczeństwem większościowym a Romami. Ta ostatnia kwestia – w związku z licznymi niepowodzeniami w zakresie oczekiwanych skutków (nie samych działań) aktywności w zakresie edukacji, zatrudnienia i zmiany sytuacji Romów oraz ich włączenia – jest coraz częściej wskazywana jako ta, w obszarze której należy dokonywać zmian, chcąc ostatecznie naprawić sytuację Romów w Europie.
Przekonanie o możliwości zmiany niestety zaczyna coraz bardziej stawać się jedynie platońskim mniemaniem. I nie wynika to z oporu samych Romów (bo nie jest on ostatecznie do przełamania lub można znajdywać rozwiązania, które go nie wywołują). Wiąże się raczej z zagadnieniami nawet nie tyle trudności (lub nawet niemożliwości) zmiany dyskryminacyjnego podejścia społeczeństwa dominującego do mniejszości etnicznej, ile z wyraźnie widocznym w Europie ostatnich lat zaostrzeniem jego podejścia do jakiejkolwiek grupy, która wpisuje się w takie kategorie jak inni lub obcy.

Powracając jednak do kwestii zakresu podejmowanych analiz oraz publikowanych opracowań i swoistego zawężenia tematycznego jakie się niewątpliwie dokonuje, można wskazać na nowy obszar badawczy, który naturalnie pojawił się w dyskursie publicznym. Jest nim odtwarzanie pamięci Romów o skali i wymiarze zagłady znacznej części ich europejskiej populacji podczas II wojny światowej, dokonanej planowo przez Niemców. Główne przejawy to liczne spotkania i wydarzenia o różnorodnym charakterze jakie są organizowane z udziałem Romów w miejscach związanych z zagładą Romów.

http://www.dzienniklodzki.pl/artykul/9268305,74-rocznica-likwidacji-obozu-cyganskiego-litzmannstadt-getto-uroczystosci-we-wtorek,id,t.html

http://www.romowie.com/old/modules.php?name=News&file=print&sid=1467
 
http://krakow.tvp.pl/25374543/romowie-upamietnili-rocznice-buntu-swych-przodkow-w-auschwitz

Tematyka związana z tym składnikiem romskiej historii jest także wprowadzana do zajęć edukacyjnych skierowanych do Romów i stała się podstawą do publikacji naukowych.

https://dl.dropboxusercontent.com/u/6493413/Remembrance.pdf

Jednak nie jest to cały obszar badawczy jaki wiąże się z tym przywracaniem pamięci. Rodzi się bowiem pytanie, czy jest to na pewno odtwarzanie pamięci? Czy dla każdej grupy pamięć historyczna musi przejawiać się w konkretnych datach? Czy rytuały pamięci ściśle związane z miejscami, datami, nazwiskami, symbolami prawdziwie odzwierciedlają to co jest sednem pamiętania i posiadania historii? Czy to one najlepiej pozwalają upamiętnić tych, którzy byli naszymi przodkami, których idee po latach współdzielimy, których myśli staramy się rozwijać, których wartości kultywujemy i uobecniamy w naszej współczesności? I czy na pewno sposób w jaki upamiętniamy – tak w naszej świadomości, jak i przestrzeni społecznej i powszechnym dyskursie społecznym – naszą historię, jest tym, czego mogliby oczekiwać ofiary, świadkowie i uczestnicy tamtych – historycznych już dla nas jedynie – wydarzeń? Czy spoglądając na nas docenialiby sposób w jaki czcimy ich pamięć, czy dostrzegaliby ciągłość swoich idei, czy też przerażałaby ich nasza małość, banalizacja wartości, wypaczenie ich koncepcji, a prostackie/przesadzone/nudne rytuały napawałaby ich wręcz wstrętem? A może najlepszą formą ich uczczenia, pamiętania o nich, o własnej historii są nie okazjonalne i huczne zrywy  typowego Homo Ludens, ale codzienne życie z wpisanym w nie dziedzictwem tych, którzy odeszli?
Wydaje się, że w jakimś stopniu w taki właśnie sposób Romowie jeszcze do niedawna pamiętali o Samudaripen, nie znając nawet skali zniszczenia ich społeczności. Nowe – bardziej widoczne i charakterystyczne dla społeczeństwa większościowego – formy czczenia pamięci nie zmieniają głębi przeżycia romskiej przeszłości ani nie tworzą historii Romów, gdyż ona po prostu istnieje.

W kontekście tego typu rozważań nie sposób nie przywołać prac dr. hab. Sławomira Kapralskiego, którego część badań związana jest ściśle zarówno z zagadnieniami romskiej zagłady podczas II wojny światowej, jak też i z problematyką tożsamości i pamięci historycznej.
Szczególnie interesująca jest nowa publikacja Milczenie – Pamięć – Tożsamość. Fantazmat „Cygana” i ambiwalencja nowoczesności, opublikowana w czasopiśmie „Ethos”.


Autor w jakimś stopniu oskarża badania etnograficzne, które umieściły Romów w „wiecznym teraz”, co skutkowało nie tylko odebranie Romom prawa do posiadania swej własnej historii, ale i usankcjonowało patrzenia na nich żyjących tu i teraz, ale jednak reprezentantów przeszłości, zatem należących do poprzedniego stadium rozwojowego.
Zarzuty te oczywiście są postawione na poziomie badawczym i nie mają za zadanie obarczać jedyną winą badań etnograficznych, czy stawiać ich pod pręgieżem opinii jako źródła wszelkiego zła jakie dotyka Romów. Tym bardziej zła (największego) wynikającego z codziennej dyskryminacji, gdyż ci, którzy są jej przyczyną raczej nie mieli okazji zapoznać się z badaniami etnografów.
Ważne są jednak pogłębione rozważania na temat wieloaspektowego stopnia zmitologizowania Romów, co ściśle wiąże się utrwalonym w społeczeństwie podejściem, że Romowie nie posiadają własnej historii, a na nieco głębszym poziomie rozumienia – nie mają świadomości historycznej.
To tylko mały fragment artykułu Sławomira Kapralskiego, który zgłębia zarówno przyczyny takich wniosków z badań i w konsekwencji utrwalonego podejścia, ale analizuje także strukturę pamięci indywidualnej, społecznej i zbiorowego, jej relacje do zapomnienia i mechanizm marginalizacji romskiej historii. Autor zgłębia także i to w ujęciu, które należy uznać za filozoficzne zmitologizowany obraz „Cygana” jaki trwa w umysłach Europejczyków.
Ten krótki opis treści absolutnie nie odzwierciedla wielości zagadnień szczegółowych podjętych i omówionych w artykule. Nie oddaje także poziomu merytorycznego i sposobu podejścia autora. Wydaje się, że jest to jeden z najciekawszych tekstów prof. Kapralskiego, choć jest on wymagający od odbiorcy zarówno pod względem wiedzy, jak i otwarcia umysłu na przedstawione koncepcje. Z pewnością jest wart poświęcenia mu czasu i niejednokrotnego przeczytania.

Choć nie taki jest cel (przynajmniej nie jedyny) rozważań zawartych w omawianym opracowaniu, to jednak niewątpliwie uderzają one w badania etnograficzne i samych etnografów, nie tyle podważając ich naukowa wiarygodność, ile wskazując na utrwalenie za ich sprawą pewnego określonego modelu myślenia o Romach, który w perspektywie głębszej analizy wydaje się być fałszywy i z pewnością szkodliwy – dając ludziom im niechętnym narzędzie dyskryminacji.
Nawet jeśli jest to nieświadoma (w co należy wątpić) prowokacja, to należałoby teraz oczekiwać równie merytorycznej, głębokiej i udokumentowanej odpowiedzi ze strony etnografów broniących swojej profesji i wniosków do jakich dochodzili.

Zatem oczekujmy, pamiętając że Romowie zawsze mieli swoją historię i swoją pamięć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz