W filozofii niepamięci
Większość dyskursu
naukowego dotyczącego Romów, wiąże się przede wszystkim z takimi kategoriami
jak sytuacja, wykluczenie, zmiana i
koncentruje się na rzeczywistości kulturowej, ekonomicznej, społecznej. Nawet w
zakresie badań antropologicznych i etnograficznych wydaje się pojawiać bądź to
zastój, bądź to także swoiste ukierunkowanie na badania w zakresie
pozamaterialnym sięgające jedynie do jednostkowych opisów zachowań kulturowych
i to także w ścisłym związku z aktualną (złą) sytuacją większości Romów.
Jest to zjawisko
naturalne i wydaje się być ściśle związane z aktualnym paradygmatem osadzonym w
humanistycznym i demokratycznym środowisku europejskim, pozwalającym mniemać,
że na takich podstawach jesteśmy w stanie pozytywnie zmienić cokolwiek zarówno
w sytuacji materialnej Romów, jak też i w relacjach (można je nazwać
etnicznymi) pomiędzy społeczeństwem większościowym a Romami. Ta ostatnia
kwestia – w związku z licznymi niepowodzeniami w zakresie oczekiwanych skutków (nie
samych działań) aktywności w zakresie edukacji, zatrudnienia i zmiany sytuacji
Romów oraz ich włączenia – jest coraz częściej wskazywana jako ta, w obszarze
której należy dokonywać zmian, chcąc ostatecznie naprawić sytuację Romów w Europie.
Przekonanie o możliwości
zmiany niestety zaczyna coraz bardziej stawać się jedynie platońskim
mniemaniem. I nie wynika to z oporu samych Romów (bo nie jest on ostatecznie do
przełamania lub można znajdywać rozwiązania, które go nie wywołują). Wiąże się
raczej z zagadnieniami nawet nie tyle trudności (lub nawet niemożliwości)
zmiany dyskryminacyjnego podejścia społeczeństwa dominującego do mniejszości
etnicznej, ile z wyraźnie widocznym w Europie ostatnich lat zaostrzeniem jego
podejścia do jakiejkolwiek grupy, która wpisuje się w takie kategorie jak inni lub obcy.
Powracając jednak do kwestii
zakresu podejmowanych analiz oraz publikowanych opracowań i swoistego zawężenia
tematycznego jakie się niewątpliwie dokonuje, można wskazać na nowy obszar badawczy,
który naturalnie pojawił się w dyskursie publicznym. Jest nim odtwarzanie pamięci Romów o skali i
wymiarze zagłady znacznej części ich europejskiej populacji podczas II wojny
światowej, dokonanej planowo przez Niemców. Główne przejawy to liczne spotkania
i wydarzenia o różnorodnym charakterze jakie są organizowane z udziałem Romów w
miejscach związanych z zagładą Romów.
Tematyka związana z tym składnikiem
romskiej historii jest także wprowadzana do zajęć edukacyjnych skierowanych do
Romów i stała się podstawą do publikacji naukowych.
Jednak nie jest to cały
obszar badawczy jaki wiąże się z tym przywracaniem
pamięci. Rodzi się bowiem pytanie, czy jest to na pewno odtwarzanie pamięci? Czy dla każdej grupy pamięć historyczna musi
przejawiać się w konkretnych datach? Czy rytuały pamięci ściśle związane z miejscami,
datami, nazwiskami, symbolami prawdziwie odzwierciedlają to co jest sednem
pamiętania i posiadania historii? Czy
to one najlepiej pozwalają upamiętnić tych, którzy byli naszymi przodkami, których
idee po latach współdzielimy, których myśli staramy się rozwijać, których
wartości kultywujemy i uobecniamy w naszej współczesności? I czy na pewno
sposób w jaki upamiętniamy – tak w naszej świadomości, jak i przestrzeni
społecznej i powszechnym dyskursie społecznym – naszą historię, jest tym, czego
mogliby oczekiwać ofiary, świadkowie i uczestnicy tamtych – historycznych już
dla nas jedynie – wydarzeń? Czy spoglądając na nas docenialiby sposób w jaki
czcimy ich pamięć, czy dostrzegaliby ciągłość swoich idei, czy też przerażałaby
ich nasza małość, banalizacja wartości, wypaczenie ich koncepcji, a prostackie/przesadzone/nudne
rytuały napawałaby ich wręcz wstrętem? A może najlepszą formą ich uczczenia, pamiętania
o nich, o własnej historii są nie okazjonalne i huczne zrywy typowego Homo
Ludens, ale codzienne życie z wpisanym w nie dziedzictwem tych, którzy
odeszli?
Wydaje się, że w jakimś stopniu
w taki właśnie sposób Romowie jeszcze do niedawna pamiętali o Samudaripen, nie znając nawet skali zniszczenia
ich społeczności. Nowe – bardziej widoczne i charakterystyczne dla społeczeństwa
większościowego – formy czczenia pamięci nie zmieniają głębi przeżycia romskiej
przeszłości ani nie tworzą historii Romów, gdyż ona po prostu istnieje.
W kontekście tego typu
rozważań nie sposób nie przywołać prac dr. hab. Sławomira Kapralskiego, którego
część badań związana jest ściśle zarówno z zagadnieniami romskiej zagłady podczas
II wojny światowej, jak też i z problematyką tożsamości i pamięci historycznej.
Szczególnie interesująca
jest nowa publikacja Milczenie – Pamięć –
Tożsamość. Fantazmat „Cygana” i ambiwalencja nowoczesności, opublikowana w
czasopiśmie „Ethos”.
Autor w jakimś stopniu oskarża badania etnograficzne, które umieściły Romów w „wiecznym teraz”, co skutkowało nie tylko odebranie Romom prawa do posiadania swej własnej historii, ale i usankcjonowało patrzenia na nich żyjących tu i teraz, ale jednak reprezentantów przeszłości, zatem należących do poprzedniego stadium rozwojowego.
Zarzuty te oczywiście są
postawione na poziomie badawczym i nie mają za zadanie obarczać jedyną winą
badań etnograficznych, czy stawiać ich pod pręgieżem opinii jako źródła
wszelkiego zła jakie dotyka Romów. Tym bardziej zła (największego) wynikającego
z codziennej dyskryminacji, gdyż ci, którzy są jej przyczyną raczej nie mieli
okazji zapoznać się z badaniami etnografów.
Ważne są jednak pogłębione
rozważania na temat wieloaspektowego stopnia zmitologizowania Romów, co ściśle
wiąże się utrwalonym w społeczeństwie podejściem, że Romowie nie posiadają własnej
historii, a na nieco głębszym poziomie rozumienia – nie mają świadomości historycznej.
To tylko mały fragment
artykułu Sławomira Kapralskiego, który zgłębia zarówno przyczyny takich wniosków
z badań i w konsekwencji utrwalonego podejścia, ale analizuje także strukturę
pamięci indywidualnej, społecznej i zbiorowego, jej relacje do zapomnienia i
mechanizm marginalizacji romskiej historii. Autor zgłębia także i to w ujęciu,
które należy uznać za filozoficzne zmitologizowany obraz „Cygana” jaki trwa w umysłach
Europejczyków.
Ten krótki opis treści absolutnie
nie odzwierciedla wielości zagadnień szczegółowych podjętych i omówionych w
artykule. Nie oddaje także poziomu merytorycznego i sposobu podejścia autora.
Wydaje się, że jest to jeden z najciekawszych tekstów prof. Kapralskiego, choć
jest on wymagający od odbiorcy zarówno pod względem wiedzy, jak i otwarcia
umysłu na przedstawione koncepcje. Z pewnością jest wart poświęcenia mu czasu i
niejednokrotnego przeczytania.
Choć nie taki jest cel (przynajmniej
nie jedyny) rozważań zawartych w omawianym opracowaniu, to jednak niewątpliwie
uderzają one w badania etnograficzne i samych etnografów, nie tyle podważając
ich naukowa wiarygodność, ile wskazując na utrwalenie za ich sprawą pewnego
określonego modelu myślenia o Romach, który w perspektywie głębszej analizy
wydaje się być fałszywy i z pewnością szkodliwy – dając ludziom im niechętnym
narzędzie dyskryminacji.
Nawet jeśli jest to nieświadoma
(w co należy wątpić) prowokacja, to należałoby teraz oczekiwać równie merytorycznej,
głębokiej i udokumentowanej odpowiedzi ze strony etnografów broniących swojej
profesji i wniosków do jakich dochodzili.
Zatem oczekujmy, pamiętając że Romowie zawsze mieli swoją historię i swoją pamięć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz