Nieromski Brexit
Informacje na temat
Brexitu zdominowały nie tylko okołounijny dyskurs medialny, ale także zagościły
w prywatnych rozmowach znacznej części mieszkańców Unii Europejskiej. Jego
praktyczna realizacja wymaga jednak czasu i obecnie można chyba raczej mówić o
#brexicie niż o tym, że 23 czerwca Wielka Brytania wyszła z Unii Europejskiej.
Czym zatem był #brexit?
Było to wyrażenie przez 51,9% biorących udział w
referendum Brytyjczyków niechęci do członkostwa Wielkie Brytanii w Unii
Europejskiej. A to już coś odmiennego, choćby dlatego, że referendum to nie
jest ostatecznie wiążące, a jest jedynie – podobnie jak w Polsce – pogłębionym
badaniem opinii publicznej.
I gdzie w tym całym
#brexicie Romowie?
Przede wszystkim Romowie
wykazali się większą świadomością na temat Unii Europejskiej niż znaczna część
Brytyjczyków. Oczywiście nie chodzi o podręcznikową wiedzę lub nawet znajomość
tego co dla Wielkiej Brytanii wynika z członkostwa.
Jednak Romowie bardzo
dobrze rozumieją przynajmniej jedną kwestię związaną z zagwarantowanym traktatowo
obywatelstwem unijnym – swobodą przepływu osób (w tym pracowników). Nie chodzi
tu o mityczny romski nomadyzm, ale
przede wszystkim o poczucie możliwości mobilności. Ponadto jest to kwestia
możliwości uczciwej pracy w Wielkiej Brytanii posiadających obywatelstwo unijne
przedstawicieli tej grupy, którzy licznie wyemigrowali do tego państwa z krajów
Europy Środkowej. Potencjalny Brexit stawi pod znakiem zapytania ich
przyszłość.
Nie mniejsze obawy nie
opuszczają także tych Romów, którzy legalnie przebywają w Wielkie Brytanii i
nie mają pracy, a co więcej – nie znają języka angielskiego.
Wyrazem unijnej
świadomości Brytyjczyków były wyniki podane przez GoogleTrends w dniach po
referendum. Właściwie należy je chyba pozostawić bez komentarza.
Znaczące jest to, że w
świadomości Brytyjczyków większość migrantów to migranci z innych państw
członkowskich Unii Europejskiej – w tym Romowie. Dane statystyczne z ostatnich
15 lat wskazują jednak na to, że 70% spośród migrantów do Wielkiej Brytanii
pochodzi z państw spoza Unii Europejskiej. Dla Brytyjczyków problemem jednak
jest przede wszystkim 2 miliony obcych pracowników, choć różnorodnie oceniają
swoją akceptację dla poszczególnych grup.
#brexit wywołał
nieoczekiwany raczej skutek. Znacząco wzrosło poparcie dla oderwania się
Szkocji od Wielkiej Brytanii. W 2014 roku Szkoci podczas referendum
zadecydowali o pozostaniu w Wielkie Brytanii. Badania przeprowadzone po
czwartkowym referendum wskazały na wzrost poparcia dla niepodległości Szkocji
(od 52 do 59%). Wiąże się to z tym, że Szkocja chce pozostać w Unii
Europejskiej, a w referendum #brexitowym 62% Szkotów było mu przeciwnych.
Szkoci się zmobilizowali. Niewątpliwie #brexit jest także okazją do tego aby zmobilizowały się inne grupy – w tym oczywiście Romowie.
W jakimś stopniu tak się
dzieje.
Przykładem może być
choćby wypowiedź romskiego aktywisty z Czech - Ladislav Baláža – mieszkającego
w Wielkiej Brytanii, który tydzień przed referendum był współtwórcą partii
politycznej Roma Labour Group i który planuje
podejmować aktywne działania na rzecz pozostania Romów w Wielkiej Brytanii
nawet po jej ewentualnym wyjściu z Unii Europejskiej.
Być może warto byłoby
powrócić do pojawiającej się w romantycznego i absurdalnego z politycznego
punktu widzenia pomysłów, aby traktat przystąpieniowy do Unii Europejskiej
został podpisany z romskim narodem. Wizja pozornie nierealna, jednak tylko
jeśli przyjmiemy naiwną wiarę w niezmienność i stabilność sytuacji europejskiej
po wieki. Skoro Krym przestał być ukraiński, Kosowo stało się niepodległym
państwem, Unia Europejska jest bezradna wobec napływu migrantów, a w Europie
Środkowej po prawie 100 latach dochodzi o odwracania się od demokracji na rzecz
zideologizowanych rządów autorytarnych, to jednak wszystko wydaje się być
możliwe. Nawet zmiana z integracji europejskiej jako integracji państw, na
rzecz integracji narodów. W szczególności narodów europejskich (takim narodem
niewątpliwie są Romowie) i to narodów reprezentowanych przez 12 milionów
(według różnych danych od 7 do 14 milionów) osób posiadających obecnie
obywatelstwo państw należących do Unii Europejskiej.
Wydaje się, że więcej
problemów należałoby rozwiązać po stronie Romów. Głównym niewątpliwie byłby problem
reprezentacji wszystkich Romów wydaje
się być nie do przełamania, należałoby przy tym określić jaka organizacja
mogłaby podpisać tego typu dokument. Przeszkód byłoby oczywiście o wiele
więcej.
Poszerzając te rozważania
poza granicę najśmielszych futurystycznych pomysłów, można byłoby myśleć nawet
o stworzeniu romskiego państwa. Byłoby to wbrew stanowisku wyrażonym w Declaration of Roma Nation przezInternational Romani Union w 2001,
gdzie państwo zostało określone jako źródło zła spotykającego społeczeństwa.
Jednak państwo to nie miałoby być zgodne z dotychczas pojawiającymi się (i
odrzucanymi przez Romów) pomysłami proponującymi stworzenie go na terenie
Bułgarii, obwodu kaliningradzkiego lub gdzieś
między Egiptem a Indiami. Wystarczyłoby aby państwo to miało powierzchnię
Watykanu lub nawet jego małej części. Może nawet wystarczyłby jeden kompleks
budynków. Zajmowałoby się ono wyłącznie dbaniem o prawa Romów w innych
państwach, wydawałoby romskie paszporty i podpisałoby traktat przystąpieniowy
do Unii Europejskiej.
To oczywiście tyko
futurologiczne rozważania. Jednak warto rozważyć ich skutki. A w Europie
drugiej dekady XXI wieku wszystko wydaje się możliwe. Nawet członkostwo „Romów”
w Unii Europejskiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz