„Sekrety cygańskich wróżb”
I po takim tytule zdawałoby się, że już wszystko będzie
wiadomo, że będzie można zanurzyć się w tajemnicze otchłanie tego co
najprawdziwsze i co dociera do najgłębszej prawdy. Być może będzie można w
końcu na nagabywanie starej (lub nie) Romni odpowiedzieć, to daj ja ci powróżę i powiem co cię czeka.
Jednak książka Jerzego Ficowskiego „Pod berłem króla
pikowego. Sekrety cygańskich wróżb” ma nieco inny charakter i nawet przytacza
podobną do powyższej sytuację, jaka zdarzyła się jednemu z Polaków, który
interesował się chiromancją i wiedząc cokolwiek na jej temat wprowadził chcącą
mu powróżyć Cygankę w konsternację i doprowadził do ucieczki.
Jerzy Ficowski napisał tę książkę w stylu, który trudno jest
jednoznacznie dookreślić, ale który lokuje tę opowieść (czy też opracowanie)
gdzieś w okolicach i pomiędzy lekko poetycką publicystyką a naukowością
popularną sięgającą do zagadnień oczywiście etnologicznych, kulturowych, historycznych,
a także i psychologicznych. Czyli właściwie to jak zawsze u niego. Każdy z 10
rozdziałów tej książki patrzy na romskie wróżbiarstwo nieco z innego punktu
widzenia, zatem ta jej ogólna przyporządkowująca charakterystyka jest bardzo
ograniczona i niepełna.
Niemalże do każdego z omawianych zagadnień Jerzy Ficowski
wyszukał relacje świadków wróżbiarstwa lub sytuacji z nim związanych, które
dobrze ilustrują główną myśl towarzyszącą każdej z części. Relacje pochodzą z
różnych źródeł, z różnych czasów (i z XVIII i z XIX i z XX wieku) i mają bardzo
różny charakter. Czasem służą jakby nieśmiałemu potwierdzeniu, że część
romskich wróżbiarek ma jakąś tajemniczą moc (tu Ficowski jest w stanie uwierzyć
w moc sugestii i nawet hipnozę, a jednak w śladowe nawet elementy telepatii - nie),
a czasem aby je całkowicie zdyskredytować (bo pomyliły osoby, którym miały coś
przepowiedzieć, wywiedziawszy się wcześniej o wszystko) lub wyjaśnić jak
naprawdę wyglądają cygańskie wróżby.
To na co Jerzy Ficowski w wielu miejscach zwraca uwagę i co
wiąże się nawet z jego własnym właściwie zabawnym doświadczeniem opisanym w
książce, to fakt, że wróżbiarstwo u Cyganów zawsze był usługą zewnętrzną.
Pozornie bez problemu jest to zrozumiałe. W końcu chyba od zawsze Cyganki były
identyfikowane jako wróżbiarki i z taką profesją kojarzyły się na przestrzeni
wieków. Zatem ta forma zarobkowania jest im przypisana i zawsze świadczyły tego
typu usługi nie-Romom. Jednak wróżbiarstwo jest usługą całkowicie zewnętrzną i „na wynos”. Romowie nie wróżą Romom. Nawet
opisane w książce znane i potrafiące naprawdę coś wywróżyć Cyganki nie wróżyły
swoim pobratymcom. Po prostu nikt z Romów w takie wróżenie nie wierzył. Ponadto
wszelkiego rodzaju niewielkie artefakty (trupek - mułoro, diabełek - bengoro,
kostka – kokało, włochaty krzyż – truszuł
bałenca, żelazo - sastry) towarzyszące i wróżbom i niektórym działaniom
(np. odczyniającym uroki lub złą przyszłość), dla Romów nie mają żadnego
znaczenia. Nikt z Romów nie wierzy w ich moc i zawsze były przygotowywane tylko
na potrzebę mamienia nie-Romów. Ficowski wyjaśnia to nawet poprzez odwołanie
się do kodeksu Mageripen, ze względu na wpisane we wróżby oszustwo, a tego w
romskiej wspólnocie nie można robić i skutkuje ono skalaniem zgodnie z zasadami
powyższego niepisanego kodeksu.
Wśród swoich opowieści Ficowski mówi o tym, że bezwzględną
rzadkością byli wróżący Romowie. To był zawsze fach Cyganek i pojedyncze
przypadki wróżących Romów zostały przez autora skrzętnie zgromadzone i opisane.
Jak autor pisze motyw cygańskiej wróżby obecny jest w prozie
i poezji europejskiej od wieków. Jednak o ile jego pojawianie się w utworach
literackich można uznać za oczywiste, to o wiele bardziej interesujące są
zebrane opowieści (i każda prawdziwa) o znanych z historii postaciach, którym
wróżyły Cyganki, przepowiadając trafnie (lub nie) świetlaną (lub nie)
przyszłość. Należeli do nich między innymi: książę Józef Poniatowski, Napoleon
Bonaparte, Józef Piłsudski, Charles de Gaulle, arcyksiążę Ferdynand, a przyczyną decyzji Hitlera o eksterminacji
wszystkich Romów była wróżba jaką przygotowała dla niego Cyganka Marta…
Ficowski opisując historię cygańskiego wróżbiarstwa w
Polsce, podkreśla znaczenie przybycie do Polski Kalderaszy. Ci Cyganie byli w
porównaniu z rodzimymi polskimi o wiele bardzo barwni, głośni, wyraźniejsi.
Kolorowe stroje kobiet przyciągały uwagę i wszystkie chętnie wróżyły.
Zasiedziali polscy cyganie wyglądali przy nich marnie. Jednak jak najbardziej
barwny i bogaty strój Cyganek stał się od tego czasu ich ubraniem roboczym, bez
którego nie ruszały do wróżbiarskiej pracy. I nawet po odejściu z Polski
najbogatszych rodów przybyłych z południa kotlarzy, cygańskie wróżbiarstwo
przeżywało swój swoisty renesans.
Nie można zapominać, że cygańskie wróżbiarstwo było (i
jeszcze jest) pracą zarobkową. Dobrze przygotowana Cyganka, potrafiła w
krótkiej nawet rozmowie wybadać klientkę (lub klienta), tak że i przepowiednie
czasem były trafne. Oczywiście nie zawsze się tak działo zrobić, ale jednak
zawsze za trafną czy nietrafną usługę wróżbiarską trzeba było zapłacić. Cyganki
najchętniej wróżyły z ręki, ale też i zajmowały się innymi formami magicznych
działań, jak choćby tarotem. Inną z nich – opisaną przez Ficowskiego z licznymi
przykładami i relacjami świadków – było odgadywanie imion. Zadziwiające, że
zgodnie z przytoczonymi opowieściami, bywało ono często bardzo skuteczne. Na
wróżące cygańskie kobiety trzeba było jednak bardzo uważać. Miały one bowiem
wiele możliwości przeklęcia osoby, która nie chciała zapłacić, lub po prostu
nie chciała wróżby. Oczywiście takie przekleństwa były zawsze bardziej
skuteczne, gdy ktoś wróżby chciał. W tym przypadku wiara czyniła cuda i
samospełniająca się przepowiednia działała. Nic zatem dziwnego, że mądrość
ludowa znalazła wiele sposobów na to, jak ustrzec się przed cygańską magią, klątwami
i rzucanymi urokami. Dwa przepisy są bardzo proste i łatwo je stosować.
Oczywiście jeśli się w klątwy i uroki wierzy. Przede wszystkim nie można dać
się obejść Cyganowi lub Cygance naokoło. Drugi sposób, to zatknięcie w
niebezpiecznej (czynienia klątwy) sytuacji środkowego palca prawej ręki za pas.
Choć Romowie sobie nie wróżą, to jednak ich świat jest pełen
tradycyjnej magii, drobnych rytuałów i obrzędów utrwalonych w pamięci
kulturowej. Przede wszystkim należą do nich wszelkiego rodzaju przysięgi
rytualne. Nie tylko potrzebne są do tego odpowiednio sformułowane wypowiadane
na głos zdania, ale czasem zapalona świeca, a nawet – ludzka czaszka. Do
najciekawszych rytuałów i obrzędów magicznych należą te, które wiążą się z nowo
narodzonymi dziećmi. Chłopcy często od dzieciństwa noszą bajero – amulet pod
postacią woreczka, w którym jest „ziółko” i kawałek żelaza. Ma on zapewnić
zdrowie i siłę.
To tylko niewielka część wiedzy i mądrości zawartej w tej
późnej, bo wydanej dopiero w 1990 roku książce Ficowskiego. Jest z pewnością
jedną z ciekawszych publikacji tego autora, choć niestety – jak już zostało
napisane na początku – nie uczy jak stać się tak dobrą wróżbitką lub wróżbitą jak bywają Romni.
Swietny blog, polecam sprawdzić również rytuały miłosne
OdpowiedzUsuń