środa, 8 sierpnia 2018

„Sekrety cygańskich wróżb”


I po takim tytule zdawałoby się, że już wszystko będzie wiadomo, że będzie można zanurzyć się w tajemnicze otchłanie tego co najprawdziwsze i co dociera do najgłębszej prawdy. Być może będzie można w końcu na nagabywanie starej (lub nie) Romni odpowiedzieć, to daj ja ci powróżę i powiem co cię czeka.


Jednak książka Jerzego Ficowskiego „Pod berłem króla pikowego. Sekrety cygańskich wróżb” ma nieco inny charakter i nawet przytacza podobną do powyższej sytuację, jaka zdarzyła się jednemu z Polaków, który interesował się chiromancją i wiedząc cokolwiek na jej temat wprowadził chcącą mu powróżyć Cygankę w konsternację i doprowadził do ucieczki.


Jerzy Ficowski napisał tę książkę w stylu, który trudno jest jednoznacznie dookreślić, ale który lokuje tę opowieść (czy też opracowanie) gdzieś w okolicach i pomiędzy lekko poetycką publicystyką a naukowością popularną sięgającą do zagadnień oczywiście etnologicznych, kulturowych, historycznych, a także i psychologicznych. Czyli właściwie to jak zawsze u niego. Każdy z 10 rozdziałów tej książki patrzy na romskie wróżbiarstwo nieco z innego punktu widzenia, zatem ta jej ogólna przyporządkowująca charakterystyka jest bardzo ograniczona i niepełna.
Niemalże do każdego z omawianych zagadnień Jerzy Ficowski wyszukał relacje świadków wróżbiarstwa lub sytuacji z nim związanych, które dobrze ilustrują główną myśl towarzyszącą każdej z części. Relacje pochodzą z różnych źródeł, z różnych czasów (i z XVIII i z XIX i z XX wieku) i mają bardzo różny charakter. Czasem służą jakby nieśmiałemu potwierdzeniu, że część romskich wróżbiarek ma jakąś tajemniczą moc (tu Ficowski jest w stanie uwierzyć w moc sugestii i nawet hipnozę, a jednak w śladowe nawet elementy telepatii - nie), a czasem aby je całkowicie zdyskredytować (bo pomyliły osoby, którym miały coś przepowiedzieć, wywiedziawszy się wcześniej o wszystko) lub wyjaśnić jak naprawdę wyglądają cygańskie wróżby.
To na co Jerzy Ficowski w wielu miejscach zwraca uwagę i co wiąże się nawet z jego własnym właściwie zabawnym doświadczeniem opisanym w książce, to fakt, że wróżbiarstwo u Cyganów zawsze był usługą zewnętrzną. Pozornie bez problemu jest to zrozumiałe. W końcu chyba od zawsze Cyganki były identyfikowane jako wróżbiarki i z taką profesją kojarzyły się na przestrzeni wieków. Zatem ta forma zarobkowania jest im przypisana i zawsze świadczyły tego typu usługi nie-Romom. Jednak wróżbiarstwo jest usługą całkowicie zewnętrzną i „na wynos”. Romowie nie wróżą Romom. Nawet opisane w książce znane i potrafiące naprawdę coś wywróżyć Cyganki nie wróżyły swoim pobratymcom. Po prostu nikt z Romów w takie wróżenie nie wierzył. Ponadto wszelkiego rodzaju niewielkie artefakty (trupek - mułoro, diabełek - bengoro, kostka – kokało, włochaty krzyż – truszuł  bałenca, żelazo - sastry) towarzyszące i wróżbom i niektórym działaniom (np. odczyniającym uroki lub złą przyszłość), dla Romów nie mają żadnego znaczenia. Nikt z Romów nie wierzy w ich moc i zawsze były przygotowywane tylko na potrzebę mamienia nie-Romów. Ficowski wyjaśnia to nawet poprzez odwołanie się do kodeksu Mageripen, ze względu na wpisane we wróżby oszustwo, a tego w romskiej wspólnocie nie można robić i skutkuje ono skalaniem zgodnie z zasadami powyższego niepisanego kodeksu.
Wśród swoich opowieści Ficowski mówi o tym, że bezwzględną rzadkością byli wróżący Romowie. To był zawsze fach Cyganek i pojedyncze przypadki wróżących Romów zostały przez autora skrzętnie zgromadzone i opisane.


Jak autor pisze motyw cygańskiej wróżby obecny jest w prozie i poezji europejskiej od wieków. Jednak o ile jego pojawianie się w utworach literackich można uznać za oczywiste, to o wiele bardziej interesujące są zebrane opowieści (i każda prawdziwa) o znanych z historii postaciach, którym wróżyły Cyganki, przepowiadając trafnie (lub nie) świetlaną (lub nie) przyszłość. Należeli do nich między innymi: książę Józef Poniatowski, Napoleon Bonaparte, Józef Piłsudski, Charles de Gaulle, arcyksiążę Ferdynand,  a przyczyną decyzji Hitlera o eksterminacji wszystkich Romów była wróżba jaką przygotowała dla niego Cyganka Marta…
Ficowski opisując historię cygańskiego wróżbiarstwa w Polsce, podkreśla znaczenie przybycie do Polski Kalderaszy. Ci Cyganie byli w porównaniu z rodzimymi polskimi o wiele bardzo barwni, głośni, wyraźniejsi. Kolorowe stroje kobiet przyciągały uwagę i wszystkie chętnie wróżyły. Zasiedziali polscy cyganie wyglądali przy nich marnie. Jednak jak najbardziej barwny i bogaty strój Cyganek stał się od tego czasu ich ubraniem roboczym, bez którego nie ruszały do wróżbiarskiej pracy. I nawet po odejściu z Polski najbogatszych rodów przybyłych z południa kotlarzy, cygańskie wróżbiarstwo przeżywało swój swoisty renesans.


Nie można zapominać, że cygańskie wróżbiarstwo było (i jeszcze jest) pracą zarobkową. Dobrze przygotowana Cyganka, potrafiła w krótkiej nawet rozmowie wybadać klientkę (lub klienta), tak że i przepowiednie czasem były trafne. Oczywiście nie zawsze się tak działo zrobić, ale jednak zawsze za trafną czy nietrafną usługę wróżbiarską trzeba było zapłacić. Cyganki najchętniej wróżyły z ręki, ale też i zajmowały się innymi formami magicznych działań, jak choćby tarotem. Inną z nich – opisaną przez Ficowskiego z licznymi przykładami i relacjami świadków – było odgadywanie imion. Zadziwiające, że zgodnie z przytoczonymi opowieściami, bywało ono często bardzo skuteczne. Na wróżące cygańskie kobiety trzeba było jednak bardzo uważać. Miały one bowiem wiele możliwości przeklęcia osoby, która nie chciała zapłacić, lub po prostu nie chciała wróżby. Oczywiście takie przekleństwa były zawsze bardziej skuteczne, gdy ktoś wróżby chciał. W tym przypadku wiara czyniła cuda i samospełniająca się przepowiednia działała. Nic zatem dziwnego, że mądrość ludowa znalazła wiele sposobów na to, jak ustrzec się przed cygańską magią, klątwami i rzucanymi urokami. Dwa przepisy są bardzo proste i łatwo je stosować. Oczywiście jeśli się w klątwy i uroki wierzy. Przede wszystkim nie można dać się obejść Cyganowi lub Cygance naokoło. Drugi sposób, to zatknięcie w niebezpiecznej (czynienia klątwy) sytuacji środkowego palca prawej ręki za pas.
Choć Romowie sobie nie wróżą, to jednak ich świat jest pełen tradycyjnej magii, drobnych rytuałów i obrzędów utrwalonych w pamięci kulturowej. Przede wszystkim należą do nich wszelkiego rodzaju przysięgi rytualne. Nie tylko potrzebne są do tego odpowiednio sformułowane wypowiadane na głos zdania, ale czasem zapalona świeca, a nawet – ludzka czaszka. Do najciekawszych rytuałów i obrzędów magicznych należą te, które wiążą się z nowo narodzonymi dziećmi. Chłopcy często od dzieciństwa noszą bajero – amulet pod postacią woreczka, w którym jest „ziółko” i kawałek żelaza. Ma on zapewnić zdrowie i siłę.

To tylko niewielka część wiedzy i mądrości zawartej w tej późnej, bo wydanej dopiero w 1990 roku książce Ficowskiego. Jest z pewnością jedną z ciekawszych publikacji tego autora, choć niestety – jak już zostało napisane na początku – nie uczy jak stać się tak dobrą wróżbitką lub wróżbitą jak bywają Romni.



1 komentarz: