Z Kolumbem przypłynęli
Zwiększone zainteresowanie Romów w własną historią związane
ze wzrostem ich świadomości historycznej (w jej głównonurtowym rozumieniu) nie
ogranicza się jedynie do Samudaripen i sięga – także w przypadku poszczególnych
krajowych wspólnot romskich – o wiele dalej. Zachowując się jak każdy naród,
który buduje swoją (po- lub post-) nowoczesną tożsamość i rekonstruujący swoją
historię (często jedynie legendarną i bywa, że fałszywą),
Romowie (wspomagani przez romskich i nieromskich badaczy) identyfikują „tych
pierwszych”. Tak jest w przypadku Cygana-kowala, który (być może…) przypłynął
do Australii wraz z Pierwszą Flotą. Podobnie (choć nieco bardziej
prawdopodobnie) jest z pierwszymi Cyganami („Egipcjanami”), którzy dotarli do
Nowego Świata wraz z trzecią wyprawą Krzysztofa Kolumba w 1498 roku.
Bardzo interesującym opracowaniem związanym z Romami w
Ameryce i ich migracją na ten kontynent jest artykuł, który ukazał się w 9 numerze „Studia Romologica”.
W lipcu tego roku w oparciu o China Global Television Network: America pojawiła się informacja o tym, że w Columbii w 1999 roku Romowie zostali uznani
za mniejszość etniczną. Źródło to nie jest w pełni wiarygodne. W rzeczywistości
oryginalny sposób podejścia do mniejszości etnicznych i kulturowych został
wpisany w kolumbijską konstytucję. Natomiast w 1999 roku oficjalnie na szczeblu
rządowym została uznana Proceso Organizativo del Pueblo Rom (Gitano) de
Colombia (PROROM) – pierwsza romska organizacja w Kolumbii.
Co daje oficjalne uznanie za mniejszość? Coś chyba daje.
Najlepiej i najbliżej byłoby zapytać o to irlandzkich Travellersów.
Czasem może nie dać nic. Jednak lepiej być uznawanym za wspólnotę, za
kogoś grupowo rozpoznawalnego i identyfikowanego, o jakimkolwiek statusie
prawnym niż być traktowanym jako nikt.
Z geograficznego punktu widzenia Kolumbia jest wrotami do
Ameryki Południowej, zajmując obszar jej połączenia z Przesmykiem Panamskim.
Nic zatem dziwnego, że Romowie dotarli tu właśnie od północy. Większość
kolumbijskich Romów przybyła do tego państwa w XIX wieku – są głównie potomkami serbskich
Kalderaszów. Jednak niewielkie grupy dotarły z Europy także w późniejszym
czasie (z Francji, Hiszpanii i Rosji) – w latach 20 XX wieku, a także (z Grecji
i państw bałkańskich) w latach 40 XX wieku.
Kolumbia jest oficjalnie państwem wielo(multi)-etnicznym i
wielo(multi)-języcznym, co jest potwierdzone w jej konstytucji. Dzięki temu
mniejszości etniczne i kulturowe mają prawo do samookreślania i
samoorganizacji. Aż 6 milionów mieszkańców tego państwa (14% populacji) należy
do grup etnicznych, najczęściej posługujących się własnym językiem. Romów nie
jest wielu – w sumie szacuje się (należy jednak pamiętać o tym jak mało
wymierne bywają wszelkie dane dotyczące romskich populacji), że jest ich 0,01%,
a w rzeczywistości od 4 (blisko 5 – w 2005 roku) do 8 (w 2017 roku) tysięcy. W większości żyją na północy kraju, skupieni wokół dominujących rodów, w
miastach: Bogota, Cúcuta, Girón, Barranquilla, Cali, Cartagena, Ipiales, Envigado,
Sampués, Santa Marta, Fusagasuga, El Espinal. W wyniku skomplikowanej sytuacji
politycznej i wewnętrznych konfliktów w Kolumbii nie ma już praktycznie wędrujących Romów i
wszyscy prowadzą osiadły tryb życia. Większość z tych, którzy chcieli zachować
nomadyczny charakter swoich wspólnot i utrzymać tradycyjne zawody (wytop
miedzi, handel końmi, handel wyrobami ze skóry), wyemigrowali do Wenezueli oraz
częściowo do Ekwadoru i Panamy.
Zasadniczo Romowie w Kolumbii, przynależąc do jednej z kilku
mniejszości etnicznych, są pod wieloma względami w o wiele gorszej sytuacji niż
społeczeństwo większościowe. Specyficznym dla Kolumbii składnikiem takiej
sytuacji była przeprowadzona w XX wieku akcja przymusowych przesiedleń części
społeczności wiejskich do ośrodków miejskich. Znaczny ich odsetek stanowiły
właśnie mniejszości etniczne – w tym Romowie. W miastach stali się warstwą
najuboższą, co w przypadku ich ogółu nie uległo zmianie do tej pory. Ich
dyskryminacja jest wielopłaszczyznowa, negatywne stereotypy bardzo silne i
utrwalone w społeczeństwie, a brak możliwości zmiany w zakresie społecznym,
edukacyjnym i zawodowym, sprawia, że często pozostają zamknięci w społecznym getcie. Wiąże
się to także z gorszym stanem ich zdrowia i utrudnionym (w znacznym stopniu
przez niski poziom świadomości zdrowotnej i brak edukacji zdrowotnej) dostępem do opieki
medycznej. Istotnym problemem Romów kolumbijskich jest praktycznie całkowity
brak rejestracji urodzin, co wywołuje problemy w późniejszym życiu członka ich
społeczności.
Władze kolumbijskie od końca XX wieku zaczęły przyjmować
narzędzia legislacyjne, mające wesprzeć grupy etniczne pozostające w najgorszej
sytuacji. Część z nich ma charakter ogólny (ochrona języków mniejszości), ale
niektóre odnoszą się konkretnie i bezpośrednio wyłączeni do Romów (przyjęte w
2010 roku prawne ramy ochrony praw Romów). Ponadto w ramach narodowego planu
rozwoju 2014-2018, skoncentrowanego na porządku publicznym, likwidacji
skrajnego ubóstwa i podniesienia poziomu edukacji, uwzględniono zarówno
konsultacje z Romami, jak i w samym programie wzięto pod uwagę ich obecność w
Kolumbii.
Romowie w Ameryce Południowej nie pozostają całkowicie bierni
i podejmują próby zwrócenia uwagi społeczności kontynentu na swoje istnienie. W
działania te włączają się (niekoniecznie bardzo aktywnie) także organizacje
reprezentujące Romów z USA i Kanady. Przykładem tego typu aktywności jest
deklaracja z Quito z 15 marca 2001 roku, przygotowana i podpisana przez
przedstawicieli ośmiu organizacji (w tym czterech z państw Ameryki Południowej
– z Chile, Argentyny, Ekwadoru i Kolumbii). Dokument ten nie jest
obszerny, jednak bardzo interesujący i można go – uwzględniając specyfikę
kontynentalnej lokalności – uznać, za odpowiednik Declaration of a Roma Nation.
Czytając go można łatwo
zidentyfikować podstawowe bolączki Romów zamieszkujących Amerykę Południową.
Najważniejszą z nich jest całkowite lekceważenie istnienia czteromilionowej (wliczając
w to populację z Ameryki Północnej) społeczności romskiej przez większość
państw. Formalnie grupa ta jest identyfikowana i uznawana jedynie w Kolumbii i
Brazylii. Większość państw nie tylko nie uznaje ich za konkretnie
zidentyfikowaną mniejszość, ale chodzi tu także o uznawanie ich jakiejkolwiek odrębności,
specyfiki, praw, a także o formalne uznanie południowoamerykańskich Romów za
nieheterogeniczną, jednak w specyficzny (przede wszystkim kulturowy) sposób –
spójną grupę. Wiedza o Romach w państwach Ameryki Południowej jest bardzo mała
i najczęściej są oni w ogóle pomijani jako grupa i trafiają do ogólnej
kategorii innych. Deklaracja
ta zawiera konkretną listę oczekiwań, przedstawianych różnym podmiotom (w tym
władzom krajowym, organizacjom pozarządowym i Narodom Zjednoczonym). O ile w
Europie istnieje wiele możliwości poszukiwania jakiejkolwiek sprawiedliwości
społecznej, działa Rada Europy, a parasol ochrony Unii Europejskiej (nawet
jeśli niedoceniany i nie zawsze zauważalny) w jakikolwiek sposób funkcjonuje
także poza jej granicami, to w Ameryce Południowej brakuje tego typu
mechanizmów. Stąd jedyną organizacją, która może pełnić w jakimś stopniu taką
rolę jest ONZ. To jakie ma realne możliwości i jak wywiązuje się ze swoich
zadań, pozostaje odrębną kwestią.
Inny kontynent, inna sytuacja –
podobne problemy (choć z większą koncentracją na uznawalności odrębności, niż
na ogólnej sytuacji społeczno-ekonomicznej) i wciąż ta sama (choć w większości
pochodząca od Kalderaszów) i podobnie dyskryminowana mniejszościowa grupa etniczna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz