poniedziałek, 28 grudnia 2020

Obraz jest najważniejszy

Dlatego jest to opowieść o muzyce, ale opierająca się na obrazie, który jest formą dla muzycznych treści.

W 1910 roku w niewielkiej belgijskiej miejscowości (której mieszkańcy z radością witali Romów) przyszedł na świat mały Jean. Jego rodzice zarabiali na życie muzykując.

Jego rodzina i cały tabor, w którym się urodził, należeli do grupy francuskich Romów, którzy woleli przebywać w mniej rygorystycznej administracyjnie i bardziej przyjaznej społecznie Belgii. We Francji Romom było w tym czasie o wiele trudniej. Od XVII wieku, kiedy to król Ludwik XIV nakazała wszystkich mężczyzn spośród Bohemian (bo tak wówczas w tym kraju nazywano Romów)  wysyłać na dożywotnie galer, kobiety sterylizować, a dzieci oddawać do przytułków, we Francji Romom było dość ciasno i niewygodnie. Wiele romskich rodzin, które w ciągu ponad 200 lat obecności Romów we Francji zdążyło osiąść na stałe, ponownie ruszyło w wędrówkę, aby umknąć przed złym traktowaniem. Pod koniec XIX w ramach spisu powszechnego zliczono wszystkich francuskich nomadów i z pewnością spośród wszystkich 25 000 większość była właśnie Romami. Dwa lata po urodzeniu się małego Jeana we Francji przyjęto obowiązek posiadania przez Romów kart identyfikacyjnych, które w późniejszym czasie służyły do identyfikacji przedstawicieli tej mniejszości i nawet internowania w obozach. System ten podczas II wojny światowej wspomagał także wywózkę Romów do obozów koncentracyjnych.

Powracając jednak do dalszych losów małego Jeana, już we Francji, uczył się (ale tylko trochę) w szkole i był tylko nieco mniej grzeczny niż inne dzieci wychowywane w romskim taborze.


Nie pasowało mu, że musi grać na nudnych skrzypcach, podczas gdy on marzył o niestety drogim banjo. W końcu jednak je dostał, a jego świat się zmienił. O szkole zapomniał, ale stał się szczęśliwy i cały swój czas poświęcał nowemu instrumentowi.


Jego ambicje sięgały dalej niż chłopięce pogrywanie na instrumencie w taborze. Chciał grać z dorosłymi i zarabiać dla rodziny pieniądze. Droga do tego okazała się trudna – nikt w dorosłych romskich grupach muzycznych nie chciał dzieciaka, który i tak nie będzie grał lepiej niż oni. Kiedyś jednak dostał szansę, aby pokazać co potrafi. I skutecznie z niej skorzystał.

Dzięki grze z dorosłymi odszukał go nawet Vettese Guerino – znany wówczas akordeonista i Jean miał okazję grać z coraz lepszymi i lepiej opłacanymi artystami. Pomimo młodego wieku miał jednak problem z hazardem.

Z czasem grał z coraz bardziej znanymi muzykami, zafascynował się jazzem, zaczął być zapraszany do nagrań muzycznych – gdy miał 18 lat ukazała się pierwsza płyta z jego muzycznym występem. Paryż dawał genialnemu muzykowi możliwości i Jean z nich korzystał.

A potem sny i marzenia się skończyły. Ledwie uszedł z życiem z pożaru wozu, w którym mieszkał.

Najpoważniejsze oparzenia objęły nogę i lewą rękę. Ból fizyczny był niczym w porównaniu z końcem jego muzycznej kariery i z tym, że bojąc się o przyszłość swoją i dziecka opuściła go ciężarna żona.

Po ponad dwóch latach od pożaru i ciągłej nauce i walce o przywrócenie sprawności lewej ręce i muzyki do swojego życia, Jean znowu zaczął grać. Tym razem na gitarze.

Jego lewa ręka pozostała zdeformowana na zawsze

I tyle zostało opowiedziane w komiksie „Django: Hand of Fire”, napisanym przez Hiszpana – Salva Rubio i narysowanym także przez Hiszpana – Efa, a wydanym w 2020 roku przez wydawnictwo Dupuis.

Nie jest to cała historia życia jednego z najgenialniejszych gitarzystów świata – Django Reinhardta.

Jednak ta część jego losów najpełniej pozwala na wniknięcie w romski świat chłopca (i później młodzieńca), którego marzeniem była muzyka. Tu trzeba oddać hołd twórcom, którzy potrafili to przekazać w tym bardzo smacznym graficznie i ze wszech miar spójnym scenariuszowo komiksie (powieści graficznej). Realizm tej opowieści przykuwa do niej uwagę. Romowie są przedstawieni bardzo realistycznie, ze zrozumieniem ich tradycji i kultury, a jednocześnie bez przejaskrawień, niedomówień i pobłażliwości.

To jeden z nielicznych komiksów, który mieści się w kategorii opowieści o romskich superbohaterach.

 

 

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz