wtorek, 28 lutego 2017

Romskie opowieści


Animacje są dla dzieci.
Nie są. A przynajmniej nie tylko i na pewno nie wszystkie. Wciąż potwierdza to kinematografia światowa (i polska) tworząc nie tylko filmy animowane „tylko dla widzów dla dorosłych”, ale także po prostu animacje nie tylko dla dzieci. Jednak podobnie jak w przypadku komiksu, dla wielu osób ta forma sztuki audiowizualnej pozostaje formą skierowaną przede wszystkim do najmłodszych odbiorców.
Z pewnością filmy animowane mają swoistą łatwość w docieraniu do dzieci i z tego powodu można im je szczególnie dedykować.

W latach 2013-2016 węgierska reżyserka Maria Horvath wyreżyserowała trzy filmy animowane w serii „Gypsy Tales”, współtworząc je z grupą romskich artystów i projektantów.

Káló, the Gypsy Lad
https://www.youtube.com/watch?v=M4X-KzydXVY

Doja, the Gypsy fairy
https://www.youtube.com/watch?v=hIn2rxZF-hU

The Gypsy Woman and the Devil
https://www.youtube.com/watch?v=Vh21NiHBVLg

Te proste historie mają oczywiście jak wszystkie baśnie (często zapominamy o różnicy pomiędzy znaczeniem nazw „baśń”, „bajka” i „animacja”) charakter edukacyjny i moralizatorski, lecz przede wszystkim – zgodnie z zamysłem twórców – miały za zadanie ukazać romskie tradycje i wartości kulturowe, ukazać dziedzictwo kulturowe węgierskich Romów i połączyć je ze współczesną romską sztuką. W jakimś stopniu na pewno się to udało. Każdy z filmów w oryginalnym miejscu ich udostępnienia (youtubowy profil Kecskemetfilm Kids) obejrzało co najmniej kilkanaście tysięcy osób, a poszczególne filmy otrzymywały nagrody podczas festiwali filmowych. Po tych sukcesach i pozytywnym odbiorze całej serii, planowane jest stworzenie kolejnych części wchodzących w jej skład.

https://romediafoundation.wordpress.com/2017/01/17/gypsy-tales-animation-cartoon-series-from-the-perspective-of-contemporary-roma-artists/

Czy są to opowieści tylko dla dzieci? Dobrze by było gdyby tak nie było. Przecież i dorośli z przyjemnością oglądają disnejowskie filmy animowane, posiadające również prostą fabułę i będące równie naiwne w podziale świata na to co dobre i złe.
„Gypsy tales” opowiadają o biedzie, poświęceniu, nadziei, miłości, przywiązaniu do tradycyjnego i wolnego sposobu życia, romskich przesądach i wierzeniach. I czynią to wszystko w sposób tak barwny, tak baśniowy, że już z samego połączenia kolorów i formy konstruuje się pozytywny aspekt odbioru. Zresztą pomimo wykorzystania prostej – ale jednak – techniki 3D, kadry tych opowieści są jak malowane obrazy.

Nie da się nie zwrócić uwagi na muzykę Oláha Józsefa i Parno Graszt wykorzystaną w filmie. Jest ona szczególnie intensywnie zauważalna w prześwietnej czołówce tożsamej we wszystkich trzech filmach w serii.
Romska grupa Parno Graszt, której liderem jest Oláh József, w swojej muzyce jest bardzo różnorodna, bywa tradycyjna, często jednak utrzymując romski styl, nie ucieka przed odważnymi eksperymentami.

https://www.youtube.com/watch?v=1SWl4SibexQ

W „Gypsy Tales” podkład muzyczny budzi więcej skojarzeń z niektórymi dokonaniami prześwietnego chorwackiego muzyka – Darko Rundeka, niż z muzyką cygańską jaką można usłyszeć podczas festiwali organizowanych w Polsce w Ciechocinku, czy Gorzowie Wielkopolskim.

W serwisach wideo udostępniane jest więcej bajek romskich (nie zawsze połączonych z animacjami), czy choćby po prostu animacji dotyczących Romów.
Niewątpliwie warto obejrzeć zupełnie niebajkową i niebaśniową dwuminutową, prostą technicznie animację, przygotowaną przez Natalię Gancarz, która w tej krótkiej formie potrafi wzbudzić emocje u odbiorcy, opowiadając historię zagłady Romów ze Szczurowej podczas II wojny światowej.

https://www.youtube.com/watch?v=8gguiLiXxoM

Z kolei całkiem baśniową i pięknie opowiedzianą jest animacja „O Cyganie i Dziewięciu Krukach” zrealizowana w ramach wygaszonego niestety Wielokulturowego Projektu Bajkowego "Cztery Strony Bajek".

https://www.youtube.com/watch?v=UGnbttul6z4

Inny charakter – także pod względem wykorzystanej techniki animacji – ma „Bajka o Cyganie i Czerwonym Wężu”, przygotowana w Sejnach, w ramach działań Ośrodka "Pogranicze - sztuk, kultur, narodów".

https://www.youtube.com/watch?v=DlHtQwJs-NE

W ramach tej krótkiej listy warto także sięgnąć do „Bolka i Lolka”. Odcinek „Cygański wóz” z jednej strony utrwala stereotypy, jednak te łagodne i wychwalające raczej folklorystyczny aspekt romskości, natomiast w bardzo delikatnej formie (jak to na „Bolka i Lolka” przystało) prześmiewa stereotypy negatywne.

https://www.youtube.com/watch?v=RbGTBMAY1d8

W świetny (i skondensowany) sposób prosta technika animacji poklatkowej została wykorzystana w edukacyjnym „Gypsies, Roma, Travellers: An Animated History” Open Society Foundations, ukazującym – zgodnie z tytułem – historię i kulturę Romów, przemycając przy tym wiele istotnych informacji, potencjalnie pozwalających na lepsze zrozumienie tej społeczności.

https://www.youtube.com/watch?v=Q6wSLfGBVGY


O wiele większą oglądalność niż powyższe  filmy animowane podejmujące wysiłek przekazania głębszych treści, mają jednak inne animacje ukazujące się w internecie, chętnie oglądane przez młodzież. W ich tytułach pojawiają się takie określenia jak „prawda o Cyganach”, „Cygany”, „nienawiść do cyganów”.


Oczywiście chodzi w nich tylko o żart. Bo to przecież oczywiście jest śmieszne. Na przykład hasło „żryj gruz cyganie”. Wręcz klasyka polskiego dowcipu. W końcu nikogo to nie uraża.
Albo przynajmniej ktoś nie ma możliwości powiedzieć, że tak jest.



sobota, 18 lutego 2017

Cygański biznes rządu*


http://www.gazetapolska.pl/12502-cyganski-biznes-kopacz-i-tuska

http://niezalezna.pl/93941-cyganski-biznes-kopacz-i-tuska-dziesiatki-milionow-wyrzucone-w-bloto

http://telewizjarepublika.pl/wielki-przekret-cyganski-biznes-kopacz-i-tuska,44620.html




Wchodząc w retorykę przedstawioną w powyższych, a właściwie w powyższym artykule kopiowanym przyjaźnie i promocyjnie, trzeba zwrócić uwagę na jeden podstawowy fakt.
Podstawy funkcjonowania „Komponentu romskiego” Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego w Polsce na lata 2007-2013 zostały ustalone i zatwierdzone w 2006 roku, czyli podczas poprzedniego epizodu rządów PiS w Polsce (2005-2007).

http://mniejszosci.narodowe.mswia.gov.pl/mne/romowie/komponent-romski-progr/6762,Informacje-o-PO-KL.html

Posługując się zatem sposobem formułowania myśli przez autora tekstu (choć należy to uznać jedynie za eksperyment myślowy i nie należy tego czynić poza teoretycznymi rozważaniami, choćby dlatego, że – podobnie jak teza zawarta w tytule oryginalnego artykułu opublikowanego w „Gazecie Polskiej” – nie jest to prawdą, i w związku z tym, że tytuł ten odbiegałby od standardów jakiejkolwiek rzetelności) równie dobrze można by sformułować o wiele bardziej prawdziwy tytuł:

„Cygański biznes Kaczyńskiego”

Poprzedni rząd (Tuska i Kopacz) nie miał zatem wpływu na wysokość środków (owych podkreślanych 80 mln) przeznaczonych w ramach POKL na działania na rzecz wieloaspektowej integracji Romów. Jeśli jakikolwiek rząd miał na to wpływ, był to rząd PiS.

Stykając się z tego typu artykułami prasowymi jak ten, nasuwa się pytanie, jaka była intencja autora/redakcji, i jaki cel chcieli oni osiągnąć.
Bez głębszej analizy można wskazać 3 grupy celów, które można skonkretyzować w poniższych punktach:
1. Wskazanie na niegospodarność/powiązania byłych decydentów
2. Krytyka Unii Europejskiej
3. Wzbudzenie niechęci do Romów
Oczywiście zakłada to jakąkolwiek celowość działań autora a nie prosty proces myślowy „oni dostali a my nie” i zazdrość (jeden z 7 grzechów głównych), wyrażającą się zawiścią i powstaniem tego typu artykułu.
Jako wręcz niemożliwą i absurdalną należy odrzucić myśl mówiącą o tym, że chodzi o przedmiotowe wykorzystanie mniejszości etnicznej do zdyskredytowania Unii Europejskiej oraz polityków wskazanych w tytule. Mniejszości w znacznym stopniu „niemej” medialnie i nieradzącej sobie ze współczesną rzeczywistością. Mniejszości, której łatwo odmówić bycia „prawdziwymi Polakami” – bez względu na to czy oni siebie za takich uważają. Byłoby to przecież zbyt prymitywne.

Pierwszy punkt w pewnym stopniu został omówiony poprzez wskazanie na to, kto tworzył rząd podczas zatwierdzania podstaw realizacji POKL. Jednak zamieszczona w tytule artykułu – jak już wskazano – teza, sugeruje możliwość uzyskania korzyści finansowych (powiązań finansowych?) lub jakichkolwiek innych przez Kopacz i Tuska. Jest to jednak tak absurdalne, że nie wymaga żadnego szerszego komentarza.
Drugi punkt związany z Unią Europejską może dotyczyć tego, na jak beznadziejne i absurdalne cele wydawane są jej środki, zamiast przeznaczyć je na cele dotyczące Polski i Polaków, jednak nie związane z tą konkretną grupą etniczną. W rzeczywistości wydatkowanie tych środków wpasowuje się dobrze, zarówno w cywilizacyjny, jak i rozwojowy paradygmat Unii Europejskiej. Niestety, aby to zrozumieć, trzeba posiadać jakąkolwiek wiedzę na jej temat wykraczającą poza doniesienia prasowe i nacechowane ideologicznie hasła. Ideałem byłoby, znać (próbować rozumieć) przy tym specyfikę kultury romskiej – determinującej w znacznym stopniu zachowanie i styl życia większości Romów. Ponad poziomem ideału jest już wiedza o tym, że Unia Europejska wciąż (od początku lat 90.) poszukuje drogi do tego, aby skutecznie włączyć Romów w główny nurt życia państw członkowskich i ma pełną świadomość niskiego poziomu skuteczności swoich działań i – jak dotąd godząc się na to – kosztowności jakiejkolwiek próby pomocy Romom.
Trzeci punkt jest bolesny z dwóch powodów. Przede wszystkim, biorąc pod uwagę komentarze internautów, wydaje się on być celem głównym. Niewybredne dowcipy przeplatają się z prawdziwymi opowieściami z życia „jacy to Romowie są naprawdę”, pojedynczymi hasłami akceptacji dla nowego polskiego rządu i poparcia jego innej polityki. Ponadto cel ten związany jest ze wzmacnianiem dyskryminacji Romów przez naród tytularny. A dyskryminacja we wszystkich dziedzinach życia jest głównym problemem każdej społeczności romskiej.

Może nie należy być aż tak nieustępliwym w używaniu nazwy Romowie jak Ian Hancock, jednak w przypadku oficjalnego (prasowego) dyskurs publicznego nie należy używać określenia Cyganie, gdyż jest to możliwe jedynie w przypadkach, w których zarówno nadawca, jak i odbiorca rozumieją różnice pomiędzy tymi określeniami. Jednak autor artykułu konsekwentnie odrzuca oficjalną nazwę tej mniejszości, co w kontekście całości tekstu wydaje się być zabiegiem celowym, mającym za zadanie dyskredytowanie tej grupy i wyrażenie pogardliwego stosunku do jej zinstytucjonalizowanych życzeń co do sposobu jej nazywania.

W lidzie artykułu pojawia się cytat z informacji o wynikach kontroli Najwyższej Izby Kontroli „Działania administracji publicznej na rzecz ochrony praw mniejszości romskiej w Polsce”. Autor płynnie przytaczając informację mówiącą o tym, że 70% Romów jest bezrobotnych, sugeruje – wykorzystując pragmatyczną presupozycję – że NIK zajmował się sprawą przywołanych ponad 80 mln zł. Skuteczność tej sugestii potwierdza pytanie jednego z internautów o to, kiedy instytucja ta wniesie oskarżenie do prokuratury.
W rzeczywistości raport ten dotyczył kontroli nie samego wydatkowania funduszy przez beneficjentów w ramach projektów finansowanych z funduszy europejskich, a działalność administracji publicznej w ramach rządowego programu „Program na rzecz społeczności romskiej w Polsce 2004-2013”. Ponadto w tym samym akapicie raportu, który mówi o siedemdziesięcioprocentowym bezrobociu wśród Romów, wspomina się także o pozytywnych zjawiskach, jak choćby o tym, że:
Wzrosła natomiast frekwencja wśród uczniów realizujących obowiązek szkolny, co było wynikiem zatrudniania asystentów edukacji romskiej.
A także o tym, co ze względu na tradycyjny charakter społeczności romskiej jest kluczowe w przypadku jakichkolwiek działań dotyczących jej, czyli o powolności zmian:
Jednak dziesięć lat, w czasie których realizowano Program romski, okazało się zbyt krótkim okresem dla osiągnięcia wszystkich założonych celów.
Zatem tak, jak w legendarnym Radiu Erewań – to prawda, że w Moskwie na Placu Czerwonym rozdają samochody. Poza tym, że nie w Moskwie, a w Leningradzie, nie na Placu Czerwonym, a przed Pałacem Zimowym, nie rozdają, a kradną i nie samochody, a rowery.

Sama – bezwzględnie krytyczna – retoryka opisu poszczególnych projektów realizowanych w unijnych funduszy przeniesiona w inne dziedziny, pozwoliłaby autorowi na określenie kwartetu smyczkowego No. 15 Beethovena wodzeniem końskim włosiem po baranich jelitach. Bez problemu udałoby się także w ten sposób wykazać, że Ziemia jest płaska, bo nie tylko to każdy widzi, a Australijczycy z niej nie spadają.
Wybierając pojedyncze przykłady tego typu opisowej retoryki, poza lidowym kuriozalne projekty jak „Innowacyjni Romowie na rynku pracy” (bez względu na to gdzie autor widzi ową kuriozalność), w tekście znajdują się takie określenia jak dziwacznej nazwie „Cooltura równych szans” (zapewne w odróżnieniu np. od niedziwacznej: „Prawdziwy Kebab Prawdziwego Polaka”), ogólnikową nazwą „Dialog szansą na zmianę” (bo nazwa powinna być tak konkretna, jak np. „Telewizja Republika” ), czy przywoływanie – bez wyjaśnienia okoliczności i jej finału – sprawy szefa wrocławskiego Stowarzyszenia Romów Romani Bacht.
W pełnej wersji artykułu zamieszczonej w drukowanym wydania „Gazety Polskiej” autor kontynuuje krytyczne wskazywanie na poszczególne projekty, uwypuklając między innymi takie elementy, jak rekordziści (czyli najbardziej sprawnie działające organizacje) funduszy, czy problem z czynnikiem terytorialnym. Na listę tak napiętnowanych trafił nawet Uniwersytet Łódzki ze względu na realizację działań na obszarze Małopolski. Autor niejako na deser wyszczególnił również jednostki samorządowe, które uczestniczyły w opisywanym wyrzucaniu pieniędzy w błoto.

We wszystkich tych przypadkach kluczowymi było wskazanie kwot przeznaczanych na wsparcie wielokierunkowej integracji Romów. Niebagatelnych z punktu widzenia jednostki, jednak w rzeczywistości adekwatnych do przyjętego przez realizatorów projektów zakresu działań, zaakceptowanego w procesie wyboru wniosków skierowanych do realizacji, zgodnie z podstawami przyjętymi przez rząd PiS w 2006 roku.

Związany z finansami jest także jeden z najbardziej interesujących elementów artykułu – podtytuł ostatniej części wersji papierowej: Program 5000+ dla Romów.
Tym razem autor odnosi się nie do funduszy strukturalnych, ale do następcy wspominanego już programu rządowego: „Program integracji społeczności romskiej w Polsce na lata 2014-2020”.
Na podstawie prostego (w tym przypadku zbyt prostego) wyliczenia autor stwierdził, że:
Oznacza to ok. 5000 zł na jednego Cygana, łącznie z małymi dziećmi
Dziennikarz zapomniał jedynie dodać, że jest to kwota przeznaczona na 6 lat.
Zatem w przeliczeniu na miesiąc jest to 65 zł. 
Gdyby tak liczyć rządowy projekt 500+, to powinien nosić nazwę 36000+.

Cel tekstu jest najprawdopodobniej dyskredytująco-polityczny. Co prawda wszystkie jego elementy mają konstruować negatywne podejście czytelnika do realizacji jakichkolwiek „romskich” działań i wskazywać na ich bezsensowność, jednak pozostaje to w ścisłym powiązaniu z samą Unią Europejską oraz z poprzednim rządem Polski.

Generalnie artykuł jest pobieżny, w zakresie wiedzy o Romach opiera się wyłącznie na stereotypach, dane (np. z raportu NIK) są wyrywane z kontekstu i zestawiane z jednostkowymi informacjami w taki sposób, aby tworzyć w umyśle odbiorcy zafałszowany obraz rzeczywistości.
Na stronach internetowych w komentarzach pod tekstem artykułu, można dostrzec, że wywołuje negatywne reakcje wobec Romów. Zwiększa niechęć do nich, oddziela ich od reszty społeczeństwa, intensyfikuje wykluczenie i ostatecznie pogłębia dyskryminację.

Artykuł ten szkodzi Romom.


* Podczas przygotowywania tego tekstu nie przekazano żadnych środków finansowych ani za wersję papierową „Gazety Polskiej” ani za jej prenumeratę w wersji elektronicznej.


środa, 8 lutego 2017

Co z tą Francją?


Z Francją to, że (skrajnie upraszczając) z jednej strony Liberté-Égalité-Fraternité, z drugiej strony Marine Le Pen i jej program. Nie jest to oczywiście jedyne państwo, w którym dochodzi do tak silnego zróżnicowania pomiędzy teoretycznymi i ideowymi podstawami, a praktyką.
W jakimś stopniu można próbować rozumieć Francuzów, którzy żyjąc w laickim państwie borykają się z problemami związanymi z najliczniejszą spośród państw Unii Europejskiej mniejszością muzułmańską (7,5%). Jednak skoro kiedyś chciało się być państwem kolonialnym i z radością przyjmowało się tanią siłą roboczą, to należy się obecnie liczyć z konsekwencjami.

W ramach Unii Europejskiej zagwarantowana traktatowo swoboda przepływu osób pozwala każdemu obywatelowi państw należących do niej (co automatycznie nadaje im także obywatelstwo Unii Europejskiej) na swobodę przemieszczania się i pobyt w innym państwie:

każdy obywatel Unii ma prawo do swobodnego przemieszczania się i przebywania na terytorium Państw Członkowskich, z zastrzeżeniem ograniczeń i warunków ustanowionych w Traktacie i w środkach przyjętych w celu ich wykonywania

Oczywiście wiążą się z tym określone ograniczenia dotyczące celu pobytu, środków potrzebnych na zapewnienie potrzeb życiowych, czasu pobytu, niestawaniem się obciążeniem dla systemu państwa, do którego się przybywa oraz innych czynników.
Nie zmienia to jednak tego, że taka możliwość istnieje. Przez wiele lat (od aktywacji Traktatu z Maastricht – Traktatu o Unii Europejskiej w 1993 roku) swoboda ta funkcjonowała zasadniczo bez większych i znaczących problemów, jej czasowe zawieszanie notyfikowane w Komisji Europejskiej było związane z konkretnymi i uzasadnionymi przypadkami zachowania porządku publicznego, a każdy (niemalże) z obywateli Unii Europejskiej traktował tę możliwość rozsądnie.

A potem w 2004 roku nadeszło największe rozszerzenie Unii Europejskiej, a w jego drugim etapie w 2007 roku dołączyły do niego Bułgaria i Rumunia. I to był koniec rozsądnego wykorzystywania swobody przepływu osób. Prawie nikt nie przewidział, że Romowie zamieszkujący tereny państw, w których poziom dyskryminacji jest wysoki, a poziom ich życia bardzo niski, wykorzystają swobodę przepływu osób, do tego aby mieć szansę na poprawę warunków życia i zmniejszenie (lub nawet nie) stopnia ich dyskryminacji. Czynnik ekonomiczny – poziomu życia i warunków bytowania – był w  tym przypadku decydujący.
Problemem okazał się różny poziomie rozwoju państw i nierówności społeczne i ekonomiczne, związane z brakiem spójności społecznej, gospodarczej i terytorialnej.
Doprowadziło to do znaczącej liczbowo wewnętrznej (w ramach Unii Europejskiej) migracji Romów do bogatszych państw Europy Zachodniej. Między innymi do Francji.
Ostatecznie skutkowało to specyficznymi, jednak określanymi jako masowa deportacja, wydaleniami Romów z Francji.

http://www.bibliotekacyfrowa.pl/Content/38625/003.pdf

Teoretycznie po stanowczej reakcji ze strony Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego i organizacji pozarządowych sytuacja się unormowała i zaprzestano nękania Romów. Jednak w rzeczywistości ich sytuacja we Francji w dalszym ciągu jest trudna, a ocena działań rządu francuskiego w tym zakresie raczej nie może być pozytywna.

W ciągu 2016 roku we Francji ponad 10.000 Romów eksmitowano z miejsc zamieszkania.

http://www.errc.org/article/thousands-of-roma-forced-onto-streets-of-france-in-2016/4549

W ponad połowie przypadków były to wysiedlenia z użyciem siły i w ponad połowie przypadków nie miały podstawy w decyzji sądów. Także w większości przypadków nie zaoferowano wysiedlonym akceptowalnego alternatywnego zakwaterowania. W wielu przypadkach były to eksmisje zimą i dotyczyły tych samych Romów kilkukrotnie.

http://www.errc.org/cms/upload/file/roma-eviction-census-france-2016.pdf

Takie cykliczne, szeroko zakrojone i przymusowe eksmisje są wyrazem albo świadomej polityki i chęci zmęczenia mniejszości i zachęty do wyjazdu z Francji, bądź też pokazują jak chaotyczna jest polityka rządu francuskiego w tym zakresie. Niewątpliwie jednak wiążą się one ze zbędnym i bezsensownym marnotrawieniem środków i – na poziomie oceny skutków – represyjną polityka, która mogłaby być choć w pewnym stopniu zastąpiona przez politykę opiekuńczą, a środki mogłyby być wówczas przeznaczone na zapewnienie dobrych albo choćby nieco lepszych warunków mieszkaniowych. Do podjęcia takich rozwiązań brakuje jednak woli politycznej.
Skargi na takie postępowanie rządu francuskiego wpłynęły do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Wysiedlanie Romów, bez zapewniania im jakiejkolwiek sensownej alternatywy jest sprzeczne z założeniami (jednym z czterech głównych jest poprawa warunków mieszkaniowych Romów) ogólnounijnej ramowej strategii realizowanej przez państwa członkowskie (w tym także Francję – „An equal place in French society: French government strategy for Roma integration within theframework of the Communication from the Commission of 5 April 2011 and the Council conclusions of 19 May 2011”). Ponadto takie eksmisje nie biorą pod uwagę, a  właściwie lekceważą ogłoszone w połowie 2016 roku wspólne stanowiskiem OPRE (Operational Platform for Roma Equality).

https://rm.coe.int/CoERMPublicCommonSearchServices/DisplayDCTMContent?documentId=0900001680682b0a

Wskazano w nim na określone koszty społeczne i kapitałowe (w szerokim spektrum kapitałów) po stronie eksmitowanej (często cyklicznie) mniejszości romskiej, odwołano się do międzynarodowych standardów postępowania wobec mniejszości (również w konkretnej sytuacji eksmisji), a także wskazano ścisłe powiązanie tych działań oraz sposobu ich przeprowadzania z dyskryminacją ze względu na pochodzenie etniczne.

To, czym kiedykolwiek Francja mogła się pochwalić i za co była chwalona  przez Komisję Europejską na przełomie 2011 i 2012 roku (w związku z przygotowaniem i realizacją narodowej strategii na rzecz Romów) w zakresie mieszkalnictwa i efektywnego wsparcia Romów, to wioski integracyjne powstałe w okolicach  Saint  Denis,  Aubervilliers,  Saint  Ouen,  Bagnolet  oraz Montreuil. W planach było stworzenie dodatkowych tego typu miejsc niedaleko Lille, Marsylii i Lyonu. Chwalenie tego pomysłu przez Komisję Europejską, wynikało chyba z niezrozumienia realnej sytuacji i celu istnienia tych wiosek. Jeszcze w 2007 roku nazywane były wioskami asymilacyjnymi i były to miejsca oddalone od innych miejsc zamieszkania, ogrodzone i strzeżone przez strażników.

http://www.cafebabel.pl/spoeczenstwo/artykul/wioski-dla-romow-pomiedzy-politycznym-snem-a-spoeczna-rzeczywistoscia.html

Mówiąc o eksmisjach Romów we Francji trzeba pamiętać o tym, że w większości przypadków są to wysiedlenia z miejsc, które Romowie zaadoptowali do swoich potrzeb i są w rzeczywistości najczęściej (choć absolutnie nie zawsze) nielegalnymi obozowiskami, podobnymi do tych we Wrocławiu lub Gdańsku.

https://www.equaltimes.org/paris-roma-face-camp-eviction?lang=en#.WJr61n0_bvz

Nie wpływa to jednak na to, że są to ich jedyne miejsce zamieszkania, że mają tam rzeczy będące ich własnością, że miejsca te pozwalają im nie nocować pod gołym niebem i że naprawdę nie mają gdzie indziej pójść.

Oceniając postępowanie Francji trzeba oczywiście brać pod uwagę, że większość działań wynikających z decyzji rządu ma za cel zachowanie porządku publicznego i zapewnienie bezpieczeństwa i komfortu własnym obywatelom. Tym bardziej, że nastroje wobec Romów nie są delikatnie mówiąc zbyt pozytywne.

https://www.youtube.com/watch?v=8620c-x8IH4

Można jednak znaleźć inne sposoby rozwiązania tych problemów. Takie właśnie są założenia zarówno ogólnounijnej strategii, jak i wszelkich działań podejmowanych przez agendy Rady Europy, Agencji Praw Podstawowych oraz instytucje i organizacje, dla których Romowie są takimi samymi ludźmi jak inni mieszkańcy Europy.

Oczywiście te inne sposoby rozwiązania okołoeksmisyjnych problemów są bardziej kosztowne, ale ostatecznie można liczyć, że także bardziej skuteczne i długoterminowe. Ponadto zachowują one nie tylko prawa własnych obywateli, ale także przedstawicieli mniejszości posiadających (lub nie) obywatelstwo Unii Europejskiej.