piątek, 18 marca 2016

Efektywna polityka wobec Romów


Skuteczność, efektywność, wydajność to kategorie, o których marzy w głębi ducha niemalże każdy kto realizuje jakiekolwiek działanie mające poprawić/zmienić sytuację Romów. To jest bowiem główny ich sens.
Zastrzeżenie o tym, że „niemalże każdy” odnosi się przede wszystkim do tych realizatorów projektów, którzy związani są nie tyle ze środowiskami romskimi, ile z firmami zajmującymi się wygrywaniem i realizacją różnorodnych projektów. Ich celem jest wyłącznie osiągnięcie wpisanych w projekt rezultatów. Muszą one być mierzalne, zatem są to głownie rezultaty  ilościowe, a nawet jeśli jakościowe, to sprawdzalne jedynie w krótkiej perspektywie czasu, zatem nie związane z realnymi (gdyż długotrwałymi i utrwalonymi) skutkami.


Traktowana ogólnie polityka wobec Romów – jako polityka etniczna podlegająca systemowym i zracjonalizowanym (opartym na uzgodnionych zasadach i regułach) działaniom publicznym jest polityką publiczną. W tym konkretnym przypadku aspekt zracjonalizowania działań jest najistotniejszy.
Co – w ramach polityki publicznej – zakłada zracjonalizowanie działań? Przede wszystkim – brak koncentracji na drobnych rezultatach konkretnych działań i nieuznawanie ich za osiąganie strategicznego celu. Nie mniej ważny jest aspekt weryfikacji efektywności, która ma skutkować – w przypadku braku długoterminowych pozytywnych zmian – zmianą założeń, lub co najmniej przeformułowaniem sposobu podejścia do problemu.

Ogólny cel polityki wobec Romów – zarówno na poziomie ogólnoeuropejskim, unijnym i krajowym (w tym w Polsce) – sprowadza się do ich włączenia. Co więcej – sięgając do elementów dookreślających politykę etniczną, obejmujących nie tylko ogólny jej kształt, ale także uwzględnianie potrzeb mniejszości – społeczeństwo większościowe przyjęło, że włączenie jest główną potrzebą społeczności romskiej.
Co prawa Romowie jeszcze tego nie wiedzą (ze względu na niewystarczającą wiedzę i odmienny sposób pojmowania świata), ale na pewno sobie to w końcu uświadomią.
Jednak do tego czasu Romowie – zanurzeni w swym kulturowym trwaniu – stawiają nieświadomie skuteczny opór poprzez swoistą bierność, które najbliżej jest chyba do satjagrahy.

Nieskuteczność działań wobec Romów wiąże się na poziomie strategicznym w ramach polityki publicznej z dwoma głównymi problemami.
Pierwszym jest określenie celu w oparciu o rzetelną diagnozę, gwarantującą nie tylko obraz stanu początkowego (co jest trudne choćby ze względu na brak pewnych i sprawdzonych danych ilościowych i niezrozumienie wewnętrznej różnorodności pozornie jednolitego społeczeństwa romskiego) , ale także rozpoznanie podstaw, z których można wypracować systemowe działania zmierzające do realnej zmiany. Polityka wobec Romów - nieoparta na wiedzy o prawdziwych przyczynach konkretnych zachowań Romów – za swoją podstawę przyjmuje mniemania i to osadzone w odmiennym niż romski paradygmacie istnienia.
Drugi problem wiąże się z pomiarem i oceną efektywności. Nie chodzi tu o krótkoterminowy efekt realizacji konkretnych projektów, ale efektywność osiągania nadrzędnego celu. Zasadniczo i tradycyjnie efektywność jest dookreślana jako osiąganie jak najwięcej w wyniku włożonego określonego wkładu albo jako osiąganie celu jak najmniejszym kosztem. Jednak sprawdza się to przede wszystkim w przypadku efektywności ekonomicznej, a taka podstawa jest słabym wyznacznikiem oceny polityki publicznej, gdyż ignoruje inne wartości niż kwestie finansowe.
W przypadku oceny finansowej efektywności działań wobec Romów (czyli kosztów przypadających na jedną osobę), bez względu na to czy osiągamy zmianę, czy też nie – działania te są bardzo drogie. Zauważyła to zarówno Unia Europejska, jak i w 2015 roku polska Najwyższa Izba Kontroli.

W polityce publicznej efektywność ze względu na wpływ na poprawę sytuacji w przestrzeni publicznej jest podstawą, a sama efektywność realizacji nie ma większego znaczenia. A właściwie ma, bo rozejście się tych dwóch czynników wskazuje na nieprawidłowe zaplanowanie strategiczne kształtu całej polityki. Przyłożenie do mniejszości źle zidentyfikowanego narzędzia na podstawie złej oceny stanu początkowego – a właściwie dobrego ale nieadekwatnego, przez wzgląd na niedostrzeganie/pomijanie/lekceważenie jakiegoś czynnika (w przypadku Romów - kulturowego), gdyż traktowanie go zgodnie z paradygmatem utrwalonym w rzeczywistości europejskiej, skutkuje brakiem efektywności działań.

W polityce publicznej dochodzi do tego czynnik equity. W tym przypadku należy go rozumieć jako kategorię słuszności (równość i sprawiedliwość (społecznej) wynikającej ze słuszność, dodającej do rozważań kolejną zmienną odsyłającą nas do etyki). Czynnik ten odrywa zarówno projektowanie, jak realizację założeń polityki publicznej od czynnika finansowego i w znacznym stopniu wpływa na odmienny sposób oceny efektywności działań. O equity mówi się, że jest katalizatorem, który powinien napędzać istnienie i działanie polityki publicznej.

Powracając do kwestii racjonalności w polityce publicznej. Kategoria ta wydaje się być ściśle związana z nienaukowo zdefiniowanym zdrowym rozsądkiem.
Zatem ze względy na brak oczekiwanych skutków działań w polityce wobec Romów, należałoby zmienić paradygmatycznie dookreślone myślenie o możliwym ich zakresie, wymagałaby być może także przyznania, że jesteśmy bezradni, a jeśli oczekujemy jakichkolwiek zmian, to zobaczą je dopiero nasze wnuki, a do tego czasu koszty będą bardzo wysokie.

Polityka wobec Romów nie przynosi rezultatów lub przynosi rezultaty znacząco odbiegające od oczekiwanej skali i ich zakresu. Tak było w przypadku polityki wprowadzonej w Hiszpanii przez Filipa III i jego następców, dekretów Marii Teresy, polityki PRL-u i tak jest w przypadku zarówno przedstrategicznej, jak i aktualnej polityki Unii Europejskiej.
Niestety pokazuje to, że nie tyle historia niczego nie jest w stanie nas nauczyć, ale że nie chcemy brać pod uwagę doświadczeń wcześniejszych pokoleń (w końcu jesteśmy od nich mądrzejsi)

W ogólnoświatowej ocenie efektywne pozostają polityki państw imigracyjnych, stworzonych przez migrantów (USA, Australia), ponieważ specyficznych polityk wobec Romów w zasadzie w nich nie ma, przez co status Romów określa ogólny paradygmat społeczny.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz