Efektywna polityka wobec Romów
Skuteczność, efektywność, wydajność to kategorie,
o których marzy w głębi ducha niemalże każdy kto realizuje jakiekolwiek
działanie mające poprawić/zmienić sytuację Romów. To jest bowiem główny ich sens.
Zastrzeżenie o tym, że „niemalże każdy” odnosi się
przede wszystkim do tych realizatorów projektów, którzy związani są nie tyle ze
środowiskami romskimi, ile z firmami zajmującymi się wygrywaniem i realizacją
różnorodnych projektów. Ich celem jest wyłącznie osiągnięcie wpisanych w
projekt rezultatów. Muszą one być mierzalne, zatem są to głownie rezultaty ilościowe, a nawet jeśli jakościowe, to
sprawdzalne jedynie w krótkiej perspektywie czasu, zatem nie związane z
realnymi (gdyż długotrwałymi i utrwalonymi) skutkami.
Traktowana ogólnie polityka wobec Romów – jako
polityka etniczna podlegająca systemowym i zracjonalizowanym (opartym na
uzgodnionych zasadach i regułach) działaniom publicznym jest polityką publiczną.
W tym konkretnym przypadku aspekt zracjonalizowania działań jest
najistotniejszy.
Co – w ramach polityki publicznej – zakłada zracjonalizowanie
działań? Przede wszystkim – brak koncentracji na drobnych rezultatach
konkretnych działań i nieuznawanie ich za osiąganie strategicznego celu. Nie
mniej ważny jest aspekt weryfikacji efektywności, która ma skutkować – w
przypadku braku długoterminowych pozytywnych zmian – zmianą założeń, lub co
najmniej przeformułowaniem sposobu podejścia do problemu.
Ogólny cel polityki wobec Romów – zarówno na
poziomie ogólnoeuropejskim, unijnym i krajowym (w tym w Polsce) – sprowadza się
do ich włączenia. Co więcej – sięgając do elementów dookreślających politykę
etniczną, obejmujących nie tylko ogólny jej kształt, ale także uwzględnianie
potrzeb mniejszości – społeczeństwo większościowe przyjęło, że włączenie jest
główną potrzebą społeczności romskiej.
Co prawa Romowie jeszcze tego nie wiedzą (ze
względu na niewystarczającą wiedzę i odmienny sposób pojmowania świata), ale na
pewno sobie to w końcu uświadomią.
Jednak do tego czasu Romowie – zanurzeni w swym
kulturowym trwaniu – stawiają nieświadomie skuteczny opór poprzez swoistą
bierność, które najbliżej jest chyba do satjagrahy.
Nieskuteczność działań
wobec Romów wiąże się na poziomie strategicznym w ramach polityki publicznej z dwoma
głównymi problemami.
Pierwszym jest określenie
celu w oparciu o rzetelną diagnozę, gwarantującą nie tylko obraz stanu
początkowego (co jest trudne choćby ze względu na brak pewnych i sprawdzonych danych
ilościowych i niezrozumienie wewnętrznej różnorodności pozornie jednolitego
społeczeństwa romskiego) , ale także rozpoznanie podstaw, z których można
wypracować systemowe działania zmierzające do realnej zmiany. Polityka wobec
Romów - nieoparta na wiedzy o prawdziwych przyczynach konkretnych zachowań
Romów – za swoją podstawę przyjmuje mniemania i to osadzone w odmiennym niż
romski paradygmacie istnienia.
Drugi problem wiąże się z
pomiarem i oceną efektywności. Nie chodzi tu o krótkoterminowy efekt realizacji
konkretnych projektów, ale efektywność osiągania nadrzędnego celu. Zasadniczo i
tradycyjnie efektywność jest dookreślana jako osiąganie jak najwięcej w wyniku
włożonego określonego wkładu albo jako osiąganie celu jak najmniejszym kosztem.
Jednak sprawdza się to przede wszystkim w przypadku efektywności ekonomicznej,
a taka podstawa jest słabym wyznacznikiem oceny polityki publicznej, gdyż
ignoruje inne wartości niż kwestie finansowe.
W przypadku oceny
finansowej efektywności działań wobec Romów (czyli kosztów przypadających na
jedną osobę), bez względu na to czy osiągamy zmianę, czy też nie – działania te
są bardzo drogie. Zauważyła to zarówno Unia Europejska, jak i w 2015 roku
polska Najwyższa Izba Kontroli.
W polityce publicznej
efektywność ze względu na wpływ na poprawę sytuacji w przestrzeni publicznej
jest podstawą, a sama efektywność realizacji nie ma większego znaczenia. A
właściwie ma, bo rozejście się tych dwóch czynników wskazuje na nieprawidłowe
zaplanowanie strategiczne kształtu całej polityki. Przyłożenie do mniejszości
źle zidentyfikowanego narzędzia na podstawie złej oceny stanu początkowego – a
właściwie dobrego ale nieadekwatnego, przez wzgląd na
niedostrzeganie/pomijanie/lekceważenie jakiegoś czynnika (w przypadku Romów - kulturowego),
gdyż traktowanie go zgodnie z paradygmatem utrwalonym w rzeczywistości
europejskiej, skutkuje brakiem efektywności działań.
W polityce publicznej dochodzi do tego czynnik equity. W tym przypadku należy go
rozumieć jako kategorię słuszności (równość i sprawiedliwość (społecznej) wynikającej
ze słuszność, dodającej do rozważań kolejną zmienną odsyłającą nas do etyki).
Czynnik ten odrywa zarówno projektowanie, jak realizację założeń polityki
publicznej od czynnika finansowego i w znacznym stopniu wpływa na odmienny
sposób oceny efektywności działań. O equity
mówi się, że jest katalizatorem, który powinien napędzać istnienie i
działanie polityki publicznej.
Powracając do kwestii racjonalności w polityce
publicznej. Kategoria ta wydaje się być ściśle związana z nienaukowo zdefiniowanym
zdrowym rozsądkiem.
Zatem ze względy na brak oczekiwanych skutków
działań w polityce wobec Romów, należałoby zmienić paradygmatycznie dookreślone
myślenie o możliwym ich zakresie, wymagałaby być może także przyznania, że jesteśmy
bezradni, a jeśli oczekujemy jakichkolwiek zmian, to zobaczą je dopiero nasze wnuki, a do tego czasu koszty będą
bardzo wysokie.
Polityka wobec Romów nie przynosi rezultatów lub
przynosi rezultaty znacząco odbiegające od oczekiwanej skali i ich zakresu. Tak
było w przypadku polityki
wprowadzonej w Hiszpanii przez Filipa III i jego następców, dekretów Marii
Teresy, polityki PRL-u i tak jest w
przypadku zarówno przedstrategicznej, jak i aktualnej polityki Unii Europejskiej.
Niestety pokazuje to, że nie tyle historia niczego
nie jest w stanie nas nauczyć, ale że nie chcemy brać pod uwagę doświadczeń
wcześniejszych pokoleń (w końcu jesteśmy od nich mądrzejsi)
W ogólnoświatowej ocenie efektywne pozostają
polityki państw imigracyjnych, stworzonych przez migrantów (USA, Australia),
ponieważ specyficznych polityk wobec Romów w zasadzie w nich nie ma, przez co status
Romów określa ogólny paradygmat społeczny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz