Niedyskryminujące stereotypy?
Zasada wydaje się być prosta. Każdy stereotyp jest fałszywy.
Każdy krzywdzi.
Z drugiej strony – stereotypy powstają w oparciu o
jakiekolwiek mniemania zbudowane z kolei na podstawie strzępów rzeczywistości i
niejednokrotnie pojedynczych wydarzeń oraz sytuacji, a także na podstawie
zasłyszanych pośrednio opisów naszego świata.
Zatem istnieje szansa, że stereotyp powstał w związku z prawdziwą sytuacją, nawet jeśli była ona jednostkowa i zdarzyła się… być może
nawet kilkaset lat temu. Pamięć zbiorowa bywa nadzwyczaj trwała.
Raz na bardzo długi czas można więc trafić na coś, co będzie opierało się na
stereotypach, a jednak nie będzie (a właściwie nie powinno, bo jednak jeśli
ktoś koniecznie zechce, to odpowiednio interpretując rzeczywistość wykaże każdą
tezę) dyskryminujące, ale i nawet ma szansę skonstruować pozytywny przekaz.
Wydaje się, że tak właśnie jest w przypadku utworu „Cygańska
dusza” Macieja Maleńczuka, wykonywanego przez niego samego wraz z zespołem
Psychodancing, zobrazowanego video wyprodukowanym w Poznaniu.
Taki efekt powstaje w wyniku tego, że jest to jeden z rzadkich
przypadków, kiedy tekst wiąże się z formą, twórcą i wykorzystaniem jego
osobistych doświadczeń, sposobem odniesienia do rzeczywistości i jej
specyficznym opisem, a także „ideologiczną” podstawą stworzenia przekazu.
Już sam tytuł wydaje się być trudny do zaakceptowania. Bo
jak to tak? Dusza może być romska. Nie cygańska. A przynajmniej tak powinno być.
Jednak autor wyjaśnia dalej i wprowadza prawidłową nazwę Rom(ałe) – mówiąc, że
tak się oni sami zwą. Jednak on po staremu
jednak Cyganami zwie. Jak się można
domyślać tak był nauczony i tę nazwę znał. I nie niosła dla niego tego co złe.
Ważny jest także sam początek piosenki. Wprowadza nas w
stereotypowy obraz magicznego i innego życia Romów: najbardziej tajemnicza z ras, utrwalając jeden z nieprawdziwych wizerunków
tej grupy. To jednak sztuka i artysta ma prawo aby postrzegać świat nieco bardziej
romantycznie i wzniośle.
O wiele jednak ważniejsze wydaje się fraza gdzieś pośród, ale jednak obok nas,
która idealnie opisuje i chęć samych Romów do istnienia poza systemem i ich
odrębność i to jak – z punktu widzenia Unii Europejskiej – są wykluczeni z
głównego nurtu życia społecznego i gospodarczego.
To na co warto zwrócić szczególną uwagę to także odwołanie do
realizmu. Kiedy autor śpiewa o tym, że przebywał w więzieniu i spotykał tam
Romów, to oczywiście jest to utrwalanie stereotypu o przestępczości Romów. Jednak
warto zadać sobie pytanie, czy nie trafiali oni tam za to samo za co mógł
trafić zwykły uliczny grajek, który jest narratorem w tekście piosenki, czyli
Maciej Maleńczuk. I który oddaje hołd ich umiejętnościom muzycznym (grali tak, że i poecie słów bywało brak)
– ponownie potwierdzając stereotypy. Jednak znowu przebija to ich nagromadzenie
śpiewając dobitnie, że każdy był
człowiekiem uwierz mi. I to niewątpliwie w znaczeniu Człowieka z jego godnością, wartością i byciem ludzkim i prawdziwym.
W drugiej części tekstu piosenki pojawia się bardzo
konkretnie to, co najważniejsze i co było główną przyczyną jej powstania. Czyli
hołd dla wielkiego artysty.
Dajcie mi wspomnieć
tamten czas
Bo w krótce już nie
będzie nas
Stefan na skrzypcach
pięknie grał
A ja 20 wiosen miał
Stefan Dymiter – Koro (Corroro – Ślepiutki) – Srebrnopalcy jak
go nazwał Jacek Milewski – urodzony pod Sanokiem, przez lata mieszkający między
innymi w Kowarach (gdzie został pochowany) i w Krakowie, genialny skrzypek-samouk.
Stał się zarówno legendą Krakowa, jak i samych Kowar, gdzie
jego pamięć jest szczególnie bliska tamtejszym Romom (s. 64-73):
Ten wielki muzyk choć w pewien sposób był doceniany za życia
– uczył, inspirował, miał okazję dawać koncerty przy różnych okazjach (także w
krakowskiej filharmonii), to jednak na zawsze pozostał wolnym ulicznym grajkiem
(s. 11):
Koło automatu z
Coca-Colą siedzi w swoim fotelu inwalidzkim cygan Stefan i ciągnąc leniwie
smyczkiem po strunach wydobywa z nich jakąś smutną melodię. Stefan ma zwykle
przymknięte oczy, a papieros w jego ustach dymi od niechcenia.
Pamięć o nim jest wciąż żywa. I to tak prawdziwie.
Postać tej romskiej legendy krakowskich ulic pojawia się
także w innym (często przywoływanym) utworze Maleńczuka – Miasto Kraków i to w niebanalnym
kontekście, bo wiążącym się z nadzieją.
A powracając do „Cygańskiej duszy”.
Z całego utworu wyłania się to, co jest bardzo ważne. To
coś, co z tej maleńczukowskiej do szpiku jestestwa piosenki przebija. To zrozumienie
dla innego świata, a przede wszystkim szacunek. A szacunek jest jedną z
najważniejszych wartości jaka wewnątrz romskiej społeczności istnieje.
I to chyba w tej piosence po części chodziło. A może i po
części pojawiło się samo gdy autor zechciał dotknąć tego tematu.
To że jest to szacunek zewnętrzny – trudno. Nie można zostać
Cyganem, trzeba się nim urodzić i być, bo i uroda…
i krew nie ta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz