środa, 29 kwietnia 2020

Dziwny moment sobie wybrali


Romowie mają swoją historię, choć w zupełnie odmienny sposób, niż etnie funkcjonujące w europejskim obszarze wspólnej tożsamości ją traktują. Wynika to z oralnego charakteru ich kultury i wielowiekowej aliterackości. Przekaz ustny w połączeniu z romskim systemem wartości nie sprzyjał dokładnemu zapamiętywaniu – i przede wszystkim identyfikacji – poszczególnych etapów wędrówki do Europy i szczegółów rozchodzenia się romskiej wspólnoty po jej obszarze. Dla Romów o wiele ważniejsze – i zarazem mieszczące się w ich systemie pojmowania i wartościowania świata – były kwestie wspólnoty (także na poziomie rodziny), systemu porządkowania świata, norm wewnątrzgrupowych i wreszcie – jak najbardziej przyziemnego – przetrwania w mało sprzyjającym, a na pewno nie rozumiejącym ich, środowisku państw europejskich. Szczęśliwie jednak – zgodnie z naszym większościowym podejściem do historii i jej traktowania oraz rozumienia – historia Romów w Europie (szkoda, że nie dotyczy to aż w takim stopniu czasów ich wędrówki pomiędzy Indiami a Europą) jest możliwa do odtworzenia na podstawie istniejących w Europie bardzo różnorodnych dokumentów. Jest to bardzo interesujący przypadek – typowy raczej dla odległych geograficznie i niewielkich etni (jak w przypadku mieszkańców Wyspy Wielkanocnej) lub dziejów dawnych (jak w przypadku początku wyodrębnienia się Słowian) – kiedy historia jakiejś istniejącej do dziś grupy jest opisywana (a w późniejszym czasie i badana) wyłącznie przez zewnętrznych historyków. Ponieważ nie tylko to zwycięzcy piszą historię, ale i każda grupa narodowa, przy okazji jej odtwarzania, interpretacji, reformułowania ma okazję do mitologizacji swoich dziejów i koncentrowaniu się niejednokrotnie w badaniach na poszukiwaniu potwierdzeń dla tych elementów, które budują i wzmacniają jej etos (jak w przypadku Białorusi, dla której Bitwę pod Grunwaldem wygrali Białorusini, a Tadeusz Kościuszko jest rdzennym białoruskim bohaterem narodowym). W przypadku Romów przez setki lat nie było czegoś takiego, co ukazuje nam historię Romów w sposób raczej dość surowy i pozbawiony niektórych elementów. Oczywiście wiąże się to także z nieposiadaniem przez Romów w Europie (i w ogóle) własnego państwa, a także z rodzajem dokumentów i opisów, na podstawie których historia Romów została odtworzona. Zawsze zewnętrzne i opierające się niemal wyłącznie na marginalnych i fragmentarycznych opisach zapisywanie historii jakiejkolwiek grupy jest obarczone brakiem zrozumienia wielu elementów związanych z opisywaną grupą. Dlatego też historycy zajmujący się historią Romów (w Polsce jest to przede wszystkim Lech Mróz), sięgają nie tylko do czasem obszernych opisów tej grupy, ale korzystają z bardzo szerokiego – zgodnego z metodologią badań historycznych – spektrum dodatkowych źródeł szczątkowych informacji, za wartościowe uznając jakiekolwiek (nawet najdrobniejsze i marginalne) wzmianki o tej grupie. W takich sytuacjach wystarczające do badań historycznych i wyciągania konkretnych wniosków jest choćby wskazanie, że jedną z osób, która zapłaciła podatek w jakiejś miejscowości był Cygan. Jednak nawet takie drobiazgowe poszukiwanie wieloaspektowych informacji na temat przedstawicieli tej grupy i włączenie interpretacji takich faktów w szersze badania nad historią Romów, nie zastąpi pełniejszego zrozumienia ich historii, które jest możliwe przy porównywaniu opracowań jakiegokolwiek narodu na temat własnej historii z zewnętrznymi badaniami.
Opisana po naszemu historia Romów zatem istnieje i choć można się w jej ramach spierać o wiele kwestii lub zastanawiać nad interpretacją poszczególnych faktów i zapisów pojawiających się w dokumentach. Nie ma natomiast zasadniczo wątpliwości, co do tego, że Romowie przybyli do Europy pod koniec XIV wieku i że rozprzestrzenili się po jej niemalże całym obszarze do pierwszych lat XVI. Na poziomie szczegółowym – tak jak w przypadku Polski – pojawiają się pewne wątpliwości dotyczące konkretnego roku (to przede wszystkim kwestia interpretacji tego, czy opisywane grupy lub osoby rzeczywiście były Cyganami), jednak nie zmienia to ogólnego zakresu stuleci ich europejskiej ekspansji.

http://romafacts.uni-graz.at/view_pdf.php?t=history&s=h_2_0&l=en

I tu pojawia się konstatacja, że bardzo dziwny czas na docieranie do Europy sobie wybrali. Niemalże jedyny co można pozytywnego o tym czasie historycznym powiedzieć, to  że dobrze że zaczęli napływać kilkadziesiąt lat wcześniej, bo trafiliby w sam środek czasu Czarnej śmierci. No może jeszcze dobrze, że nie dotarli np. sto lat później. Choć kształtowanie się odrębności narodowej i narodowej świadomości w państwach europejskich rozpoczęło się (przypadkowo) równo z nadejściem Romów, to jednak intensyfikację tego procesu przypisuje się dopiero raczej czasom reformacji. I gdyby Cyganie pojawili się wtedy, najprawdopodobniej ich sytuacja byłaby od początku od wiele gorsza, a ponadto byłoby im trudniej rozejść się po całej Europie i dotrzeć do jej państw.
Jednak i tak wybrali bardzo zły moment. Zły przede wszystkim dlatego, że przybyli za późno.
Oczywiście nie był to żaden świadomy wybór przodków współczesnych Romów, którzy w swej wędrówce z Indii do Europy przemieszczali się niesystematycznie, w nieskoordynowany sposób, z różną prędkością. Co więcej, w odróżnieniu od większości ludów, które w pierwszym tysiącleciu naszej ery docierały do Europy celowo, dążąc świadomie w kierunku subkontytnetu, Romowie po prostu przemieszczali się w ucieczce przed wojnami i niemożliwością normalnego życia. Nie dotyczyło to jednak całej etni i wielu z nich zostało po drodze.
Romowie przybyli do Europy na tyle późno, że nie tylko nie znaleźli dla siebie całkiem własnego miejsca, ale i nie było już sposobności, aby włączyli się do kształtującego się narodu któregokolwiek z istniejących państw.
Aby bezproblemowo zdobyć jakiekolwiek wolne miejsce w Europie, należałoby przyjść w czasach epoki żelaza, lub przy korzystnym sposobie tego wejścia do Europy tuż po okresie starożytności, w czasach kiedy ukształtowali się etniczni Słowianie. Ale to dla Romów było ewidentnie za wcześniej – było to bowiem (najprawdopodobniej) jeszcze przed ich wyjściem z Indii. Wszystkie późniejsze wdarcia się i połączenia z miejscowymi grupami miały charakter zbrojnych najazdów. Jednak i one zostały w pewnym momencie zatrzymane. Tu można się odwołać do Awarów, którzy panowali w części Europy środkowej do IX wieku, następnie rozpływając się wśród rodzimy grup etnicznych; do przybycia Bułgarów, którzy od VII wieku mieli już własne państwo, łącząc się z miejscowymi Słowianami z grup Sklawinów i Antów oraz do ostatnich, którzy przyszli i zostali a ich państwo trwa do dziś, czyli do dzikich Madziarów, którzy pod wodzą Arpada w 896 roku na stałe zajęli Kotlinę Panońską, włączając się tym samym w europejski krąg kulturowy. Już nawet Mongołom Czyngis-chana w XIII wieku nie udało się trwale wedrzeć do Europy, choć nękali ją długo, a ludy tureckie przybyły od Europy z oryginalnego kierunku – od strony Azji Mniejszej. Co więcej – zajęcia przez nich Bałkanów na przełomie XIV i XV wieku, a w późniejszym czasie także terenów na północ od nich, nie zostało uznane za trwałe i Imperium Osmańskie po kilkuset latach zostało ostatecznie wyparte z Europy.
Romowie dotarli do Europy niemalże wraz z Turkami i od tego samego kierunku. Jednak ich przybycie nie miało charaktery najazdu. Podobnie jak na poprzednich etapach swojej wędrówki nie mieli wojska, przybywali małymi grupami, bez planu, bez strategii, tylko po to, aby znaleźć dobre miejsce do życia.
I z tym wiąże się także to, że nie poszukiwali ani miejsca na swoje odrębne państwo, ani nie chcieli (i jak historia pokazała nie było takiej możliwości) całkowicie włączyć się i roztopić w obcej sobie etni. Ci spośród wędrujących z Indii Cyganów, którzy zostali po drodze, ani się nie połączyli w  pełni z innymi ludami, ani też nie stworzyli własnego państwa. Zatem być może jednak ten moment był dobry? Może dla tak pokojowego pojawienia się w Europie i tak marginalnego zajęcia niszy kulturowej i przestrzennej był to jednak optymalny moment historyczny Europy? Jak już zostało wspomniane zawsze mogli trafić gorzej (kilkadziesiąt lat wcześniej lub później), a skoro nie szukali miejsca dla własnego państwa i nie chcieli nikogo podbijać i z nikim walczyć, to może jednak ten czas przypadkowo był jednak najlepszy.

Moment historyczny w jakim Romowie dotarli do Europy ukształtował ich późniejsze losy i ostatecznie zdecydował o tym, jaka jest ich sytuacja obecnie. XX wiek i przebudzenie (właściwie było to nie przebudzenie, ale dopasowanie paradygmatu do wzorów świata okcedentalnego) świadomości i pamięci historycznej Romów sprawiło, że obecnie historię Romów piszą i badają sami Romowie. Nie dotyczy to jedynie budującej ich modernistyczną tożsamość pamięci o zagładzie podczas II wojny światowej, ale i historii najdawniejszej. Najdoskonalszym przykładem tego jest Marcel Courtiade, który w swoich badaniach dąży między innymi do dokładnego odtworzenia procesu wyjścia Romów z Indii.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz