wtorek, 8 listopada 2016

A w naszej szkole…


5 listopada – w Międzynarodowy Dzień Języka Romskiego (Światowy Dzień Języka Romów) – do audycji „Dzień Dobry TVN” zaproszono dr Joannę Talewicz-Kwiatkowską, która mówiła o szkolnej edukacji romskich dzieci.

http://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/romowie-w-polskiej-szkole,216428.html

Dr Talewicz-Kwiatkowska starała się wyjaśnić stereotypy związane z niskim poziomem wyedukowania większości Romów.


Swoistym pretekstem do dyskusji był materiał dotyczący szkoły podstawowej nr 43 w Zabrzu – prawdziwa szkoła równych szans, w której uczy się prawdopodobnie najwięcej Romów w Polsce. Co więcej – ich frekwencja jest na poziomie 85%, co podkreśla dyrektor szkoły. Wynik ten jest imponujący, nie tylko w polskich warunkach, ale w skali europejskiej. Oczywiście nie udało się tego dokonać w ciągu jednego semestru, jednak dotychczasowe efekty są więcej niż zadawalające, a cały materiał napawa optymizmem i daje nadzieję. Do tego jednak jest potrzebna cierpliwość, otwartość i współpraca z Romami – tu należy przyznać istotna rolę asystentom romskich.


Choć w ostatnim czasie wśród romologów i osób zaangażowanych w aktywność skierowaną przeciw wykluczeniu Romów coraz częściej wskazuje się na walkę z dyskryminacją jako pierwszy i główny punkt mogący uzdrowić sytuację tej grupy, to w dalszym ciągu większość aktywności instytucjonalnej zmierzającej do tego samego celu koncentruje się na edukacji.
Przyjęcie zniesienia dyskryminacji jako głównej aktywności na rzecz Romów nie jest powszechnie akceptowane z kilku powiązanych ze sobą powodów. Przede wszystkim jest ono trudne (czyli wymaga większych nakładów finansowych) i nie poddaje się szybko i łatwo jakimkolwiek pomiarom. W tym przypadku skutki są najczęściej powolne, choć jest szansa na ich trwałość. Ponadto jest to wymaganie zmiany/aktywności po stronie społeczeństwa większościowego, a nie po stronie innej grupy etnicznej. Tym samym – akceptując nieszkodliwą społecznie (i choćby terrorystycznie) – inność zachowań tej grupy, zdejmuje z niej winę za wykluczenie, natomiast obarcza nią większość społeczeństwa. Nie stawia zatem prawie żadnych wymagań tym, którzy są osią problemu, co kłóci się z demokratyczną potrzebą ich obywatelskiego zaangażowania. Trudno też oczekiwać, że szeroka opinia społeczna zaakceptowałaby pozwolenie Romom na niewłożenie wysiłku w to aby było im lepiej, natomiast obarczała tym gospodarzy poszczególnych państw.

http://www.worldbank.org/en/news/feature/2014/04/07/breaking-the-cycle-of-exclusion-for-roma-in-romania

Edukacja była od dawna wskazywana jako to miejsce, w którym przerwanie cyklu wykluczenia (w przypadku Romów ściśle związanego z cyklem ubóstwa) jest stosunkowo najłatwiejsze.

https://blogs.baruch.cuny.edu/overcomingadversity/files/2013/11/poverty-cycle-1.jpg

Tak jest w rzeczywistości. Jednak zwiększenie stopnia edukacji Romów wiąże się z wieloma problemami. Pierwszym z nich jest zakres tego co należy uznać za poprawę sytuacji w tym zakresie. Na poziomie ogólnym w zakresie edukacji założenia unijnej strategii mówią przede wszystkim o tym, aby wszystkie romskie dzieci ukończyły co najmniej szkołę podstawową. Cel i ambitny i jakiś taki w sumie mały. Przykładem mogą być Romowie - polscy (nie tylko) naukowcy (jak choćby dr Joanna Talewicz-Kwiatkowska). Z drugiej strony jest on mało realny przez wzgląd na ograniczenia kulturowe. Już krajowy „Program integracji społeczności romskiej w Polsce na lata 2014-2020” ogólnie określa to o wiele bardziej realistycznie i mniej ograniczająco, poprzez: zwiększenie uczestnictwa w edukacji uczniów oraz studentów pochodzenia romskiego.
Znaczna część koniecznych do przełamania barier w takiej pełniejszej edukacji Romów ma u swych podstaw wzory kulturowe i często niektóre elementy są trudne do zmiany, choćby poprzez ich powiązanie z podstawowymi zasadami wynikającymi z Romaniepen.
Szkolnym problemem pozostaje jednak także dyskryminacja. Przyjmuje ona różne formy i jej źródłem bywają zarówno dzieci (kształtujące swoje postawy w pod wpływem wychowania przez rodziców), jak i nauczyciele (bądź za sprawą ignorancji i niewiedzy, bądź ze względu na swój światopogląd). Ze strony systemu dyskryminacja przejawia się przede wszystkim segregacją i tworzeniem odrębnych klas romskich o bardzo niskim poziomie edukacji, a także kierowaniem romskich uczniów do szkół specjalnych.
O ile w Polsce te konkretne działania zostały w znacznym stopniu opanowane, to do tej pory mają z tym poważny problem systemy szkolnictwa większości państw europejskich leżących na południe od Polski.

http://www.errc.org/article/will-the-eu-put-an-end-to-segregation-of-roma/4435

Biorąc to wszystko pod uwagę – i zakładając ogromną cierpliwość tych, którzy pragną zmian, włączenia Romów, rozwiązania problemu, poprawy ich sytuacji – najlepszym chyba rozwiązaniem jest walka z dyskryminacją na poziomie edukacji i to podstawowej, a także w okresie opiekuńczo-wychowawczo-edukacyjnym, czyli w przedszkolach. Wcześnie wyuczone wzorce tolerancji i akceptacji odmienności wzorów kulturowych mogą w przyszłości skutkować analogiczną postawą dorosłych. Wydaje się, że obecne dorosłe pokolenia są z punktu widzenia porzucenia dyskryminacji wobec Romów stracone i jedyna nadzieja jest właśnie w edukacji młodszych pokoleń.
Podobnie w przypadku samych Romów – „szkoła” traktująca ich po ludzku i ze zrozumieniem dla przyczyn odmienności niektórych zachowań i wartości może przyczynić się do chętniejszego uczestnictwa romskich dzieci w edukacji. W wielu miejscach w Europie się to udaje.
Pozwala to jednocześnie wykształcić u młodych Romów pozytywne podejście do nauki i do kontaktów z dziećmi społeczeństwa głównonurtowego, a w przyszłości może zmniejszyć dystans społeczny i osłabić bariery pomiędzy dorosłymi przedstawicielami mniejszości etnicznej i tymi, którzy przynależą do większości społeczeństwa.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz