Na zdrowie
Temat zdrowia Romów jest poruszany w różnych aspektach.
Kwestia ta stanowi ważny element unijnej strategii ramowej, znajduje
odzwierciedlenie w krajowych programach działania, zajmuje się tym tematem WHO oraz praktycznie (w różnym stopniu) każda organizacja mająca w swoich celach
wspieranie Romów.
Nikt chyba nie ma wątpliwości, że zdrowie jest jedną z
najważniejszych kwestii związanych z ludzkim życiem, leczenie bywa trudne,
czasochłonne, często kosztowne, a służba zdrowia działa jak działa… I to nie
tylko w Polsce. Nie ma także wątpliwości – na podstawie różnorodnych dokumentów
i badań wielu instytucji i ośrodków badawczych – że ze zdrowiem Romów nie jest
dobrze, a przynajmniej jest gorzej niż ze zdrowiem całego społeczeństwa Polski
i Europy.
Temat zdrowia Romów daje się ująć w dwóch głównych aspektach
– pierwszym jest dostęp do usług medycznych, a drugim ogólny stan zdrowia
Romów.
W zakresie dostępu do usług medycznych i opieki zdrowotnej
mieści się cały szereg zjawisk (przyczyn) związanych z utrudnionym dostępem Romów do tej sfery ich funkcjonowania w
społeczeństwie. Nie tylko polskim (albo nawet nie aż tak bardzo polskim, poza
pojedynczymi przypadkami jakie zdarzają się w naszej rzeczywistości) problemem
jest podejście pracowników służby zdrowia do Romów. Ma on dwa wymiary.
Pierwszym jest możliwa niechęć do tej grupy etnicznej, ukształtowana w ramach
utrwalonych w świadomości społecznej stereotypów, niechęci do migrantów i innych oraz ogólny antycyganizm. Drugim natomiast jest brak wiedzy
(wrażliwości) kulturowej dotyczącej Romów. Nie wiążą się z tym jakiekolwiek złe
intencje (a nawet przeciwnie), jednak bez wiedzy o szczególnych różnicach
kulturowych kontakt Romów ze służbą zdrowia niesie ze sobą wiele
zniechęcających Romów pułapek. O ile z pierwszą z tych dwóch kwestii nie można
sobie poradzić, poza przeprowadzaniem ogólnej, powolnej zmiany społecznej oswajającej temat Romów, jako
utrwalonych w historii członków każdego europejskiego społeczeństwa, to w
przypadku drugiego praktyka międzynarodowa (brytyjska i amerykańska) pozwala na
proste i być może także efektywne rozwiązania. Większość pracowników środowisk
medycznych edukuje się przez cały czas swojej aktywności zawodowej. Dotyczy to
nie tylko podnoszenia kwalifikacji ściśle i bezpośrednio związanych z wiedzą (i
umiejętnościami) typowo medyczną, ale także – choć w mniejszym zakresie – także
kontaktów z pacjentami. Opracowywane i dystrybuowane w języku angielskim
przewodniki kontaktów międzykulturowych (i ich specyfiką) najczęściej dotyczą także Romów. Są bardzo często nad wyraz
konkretnymi spisami zasad, wygodnymi w użyciu i nie wymagającymi czytania wielu
publikacji i zagłębiania się z temat. W języku polskim powstał tego typu
podręcznik (połączony ze szkoleniem) dla policjantów,
jednak wciąż brakuje tego typu opracowania dla służb medycznych. Jego
stworzenie byłoby jednocześnie i proste i trudne. Proste, bo tego typu
publikację mogłoby opracować większość polskich romologów, a konsultacja tekstu
z Romami byłaby łatwa. Trudne, bo musiałoby uwzględniać specyfikę polskich grup
romskich (czterech, albo i siedmiu), różniących się w wielu kwestiach, w tym
także w sile i zakresie specyficznych zachowań i norm kulturowych. Oczywiście
część z nich jest wspólna, jednak nie wystarczyłoby z pewnością przetłumaczenie
któregoś z istniejących przewodników anglojęzycznych, choć na poziomie
struktury lub sposobu opracowania zagadnienia mogłyby być wystarczające.
Jednak nie tylko sama służba zdrowia świadomie lub nie
utrudnia Romom chętne korzystanie z profilaktyki i leczenia. Innymi problemami
są: kwestia posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego, koszty prywatnej opieki
medycznej, niechęć do kontaktów z (jednak) rozbudowanym systemem (medycznej)
administracji publicznej, lęk przed narażeniem się na międzykulturowe
niezrozumienie. Wszystkie te kwestie są ze sobą w mniejszym lub większym
stopniu powiązane i dotyczą nie tylko świadomości i wiedzy pracowników służby
zdrowia, ale także i Romów. Niewątpliwie w tym zakresie należy docenić bardzo
ważną role asystentów romskich (skutecznych nie tylko w zagadnieniach
związanych z edukacją Romów), którzy mogą – przynajmniej częściowo – pomóc w
rozwiązaniu tych kwestii. Zresztą jest to jeden z celów ich istnienia i
funkcjonowania – nie tylko w Polsce, ale i na przykład w ramach programu ROMED (mediatorzy) – w innych państwach
europejskich.
Ze świadomości Romów wynika kolejny problem, a mianowicie
chęć korzystania Romów z systemu opieki zdrowotnej i konwencjonalnego leczenia,
a także stosunek do wcale nie prostej koncepcji zdrowia i choroby. Nawet biorąc
pod uwagę większościową część polskiego społeczeństwa łatwo dostrzec chęć
podążania ścieżkami niekonwencjonalnymi, wiarę w cudowność prostych (i
oczywiście ukrywanych przez lekarzy) terapii. Najbardziej wyraźną oznaką tego
są wszelkie (silne w Polsce) ruchy antyszczepionkowe. Nie można zatem dziwić
się, że średnio mniej wykształcenia i bardziej zakorzenienie w tradycji (także
leczenia naturalnego) Romowie odwlekają wizyty u lekarzy, a często zdrowie
pojmują jako możliwość jakiegokolwiek względnie sprawnego funkcjonowania. Nie
tylko lekceważą wiele objawów chorób, ale także maja niższy poziom świadomości
zdrowotnej, a korzystanie z tradycyjnych, przechowywanych w pamięci rodzinnej
sposobów leczenia wielu objawów pozwala niestety na rozwój chorób do etapu
nieuleczalności. Jeśli do sytuacji ukształtowanej pod presją tych czynników
dołączy się jeszcze złe (także pod względem dostępu do usług komunalnych)
warunki mieszkaniowe większości europejskich Romów, to trudno dziwić się, że
sytuacja zdrowotna Romów, jak już zostało wspomniane, jest gorsza niż średnia
krajowa i europejska.
W 2018 roku European Public Health Alliance (Europejski
sojusz na rzecz zdrowia publicznego) przeprowadził bardzo obszerną,
wielojęzyczną i wieloźródłową analizę
dotyczącą oczekiwanej długości życia Romów. We wszystkich krajach
europejskich współczynnik ten jest w przypadku Romów niższy niż reszty
społeczeństwa (od 8 do 14 lat, a w niektórych przypadkach nawet do 20 lat) i
jest jednym z kluczowych i wymiernych wyznaczników poziomu zdrowia każdej
populacji. Pod uwagę były brane trzy grupy czynników: różnica w oczekiwanej
długości życia między Romami i nie-Romami, śmiertelność niemowląt i dzieci,
czynniki określające oczekiwaną długość życia.
Trzy podstawowe choć bardzo ogólne konkluzje stanowiły
podstawę opracowanego i opublikowanego w grudniu 2018 roku raportu: Romowie w
porównaniu do większości populacji cierpią z powodu gorszego zdrowia i
niezdrowych warunków życia; potrzebne są bardziej precyzyjne dane, które
pozwolą zidentyfikować przyczyny i opracować metody poprawy sytuacji; zły stan
zdrowia Romów jest ściśle związany ze społecznymi uwarunkowaniami zdrowia.
W niektórych państwach członkowskich Unii Europejskiej (np.
Bułgaria) śmiertelność wśród romskich niemowląt jest dwukrotnie wyższy niż w
przypadku reszty społeczeństwa (w Hiszpanii – trzy razy wyższy, w Bośni i Hercegowinie cztery razy wyższy) i
sześciokrotnie mniej spośród nich dożywa do wieku dziecięcego. Romowie są o
wiele rzadziej objęcie ubezpieczeniem zdrowotnym, z opieki medycznej korzystają
kompulsywnie – jedynie w przypadku konkretnych zdarzeń, rzadziej są szczepieni,
gorzej się odżywiają, częściej zapadają na różnorodne infekcje. Wskaźnik długowieczności (osoby powyżej 75 roku życia)
jest wśród Romów o połowę niższy (25,7% wobec 51%).
Jak już zostało powiedziane,
wiele grupa czynników pozazdrowotnych także wpływa na poziom zdrowia Romów.
Najważniejszym spośród nich, bo zarówno będącym skutkiem, jak i przyczyną całej
grupy negatywnych zjawisk jest ubóstwo. Według aktualnych badań, aż 80% Romów
żyje z dochodem poniżej progu zagrożenia ubóstwem. Dane z całej Unii
Europejskiej dla całego społeczeństwa mówią natomiast o 17%. Najgorsza sytuacja
panuje w Hiszpanii, Grecji i Chorwacji, gdyż w państwach tych współczynnik ten
dla Romów przekracza 90%. Ściśle wiąże się z tym sytuacja mieszkaniowa i
warunki sanitarne. Przykładowo w Rumunii 79% Romów mieszka w domach bez toalety
i łazienki.
Sposobów na rozwiązanie trudnej
sytuacji Romów w zakresie zdrowia (dostępu do i chęci korzystania z systemu
opieki zdrowotnej) jest wiele. Praktycznie każde państwo europejskie znajduje
własną ścieżkę, opracowuje własny program i ma oryginalna koncepcję rozwiązania
tego problemu. Niektóre wydają się być nawet choćby częściowo skuteczne. Biorąc
pod uwagę zakres i ukierunkowanie większości tego typu działań i pomysłów,
kolejność zadbania o zdrowie wśród Romów na pierwszym miejscu stawia dzieci,
tuż za nimi kobiety, a na końcu mężczyzn. Niewątpliwie ważnym czynnikiem, który
może wspomóc realizację docelowej poprawy poziomu zdrowia wśród Romów jest
zatem jak najpowszechniejsze korzystanie przez nich ze sformalizowanej (i
często ukierunkowanej na romskie dzieci) opieki przedszkolnej, mogącej
kształtować wczesne postawy prozdrowotne i jednocześnie zapewniającej lub
wspomagającej dostęp do podstawowej opieki medycznej.
Podstawą poprawy poziomu
zdrowotnego Romów jest oczywiście ich pełniejsze włączenie w głównonurtowe
życie społeczne (w tym w zatrudnienie i edukację), natomiast na nieco bardziej
konkretnym (choć wciąż ogólnym) poziomie konieczne jest nie tylko wspieranie
Romów przez asystentów romskich wspomagających możliwość korzystania z usług
medycznych, ale przede wszystkim edukacja. I to edukacja, która z jednej strony
musi być skierowana do Romów, podnosząc ich świadomość zdrowotną, ale także
edukacja skierowana do pracowników służby zdrowia, wyjaśniająca ważne i
stawiające konkretne bariery różnice kulturowe, uwrażliwiająca ich etnicznie w
celu skutecznego, chętnego i jak najmniej stresogennego korzystania przez Romów
z usług medycznych. W tle takiego edukacyjnego kierunku pojawia się także
kwestia ciągłej i nastawionej na zmianę (rozwój) edukacji całego społeczeństwa,
która powinna skutkować zmniejszeniem poziomu codziennej dyskryminacji Romów.