Czasem trzeba trochę lżej
Lżej choć trochę, bo rzeczywistość nam nie odpuszcza, a
światowa seria prezentów od losu w tym roku, której jak dotąd ukoronowaniem od
marca w Polsce jest pandemia wspierana lokalnymi (polskimi) zagrożeniami takimi
jak susza, przymrozki, powodzie, upały i inne skutki rozchwiania światowego
klimatu, nie sprawia że jest nam lekko. Ponadto od lipca tego roku połowa
Polaków będzie przez 5 lat niezadowolona. Nie ma przy tym żadnej gwarancji, że
latem i w sumie do końca roku, nie spadną na nas kolejne atrakcje (w końcu
żyjemy w ciekawych czasach i bardzo interesującym geopolitycznie miejscu, choć
USA ostatnio także nie ma za bardzo czego zazdrościć), jakieś zombie we
wrześniu, lądowania kosmitów w październiku („zaprowadźcie nas do waszych
przywódców” „lepiej nie…”) i któż wie, co jeszcze...
Oczywiście taka ucieczka przed poważnymi tematami to
chowanie głowy w piasek, ale czasem nawet jeśli nie trzeba, to dla własnego
zdrowia psychicznego przynajmniej można.
Paradoksalnie lżej ma być w związku z mediami. A konkretnie
z jednym z mediów społecznościowych. O ile szerokie badania własne pokazują, że
w polskojęzycznym przekazie medialnym mediów
elektronicznych/nowych/nowych-nowych hasła Romowie oraz Cyganie pojawiają się
stosunkowo rzadko, to jednak wśród tych przekazów dominuje prasa w wersji
digitalnej, komentarze pod tak opublikowanymi artykułami, Facebook i YouTube
(także z komentarzami). Wyraźnie widać w nich także, że pomimo uzasadnionych
(badania historyczne, nazwy potraw i zespołów muzyczno-tanecznych) sytuacji,
kiedy użycie egzoetnonimu Cyganie (naszego, rodzimego, ładnego, często
akceptowalnego) może być usprawiedliwione, to jednak w większości przypadków
pojawiające się w mediach używanie określenia Cyganie jest zbędne. Tym
bardziej, że z tych samych badań wynika, że ma on często funkcję obraźliwą i
jeśli jest używany, to najczęściej w przekazach negatywnych wobec Romów.
Natomiast używanie nazwy Romowie w większości przypadków wiąże się z
komunikatami obojętnymi lub pozytywnymi. I choćby dlatego zawsze i wszędzie w
rzeczywistości społecznej powinna funkcjonować nazwa Romowie.
Przecież mówienie czegoś takiego nie boli bardziej niż powiedzenie „Cyganie”. A
z pewnością jest lepsze ze względu na grupę, która pozostaje mniejszością i
jako taka – z definicji mniejszości – zawsze ma gorszą reprezentację w
społeczeństwie do ochrony swoich interesów, czyli upraszczając nieco – ma
gorzej pod wieloma społecznymi względami niż większość. Podobnie jak w
przypadku języka polskiego musieliśmy zrezygnować z rodzimego Murzyn ze względu
na niewolniczą i kolonialną przeszłość Polski (oczywiście to żart – jeśli w
ogóle w Polsce byli jacykolwiek czarni niewolnicy, to byli hołubieni jako cenna
kwintesencja egzotyki, a sny o kolonialnej potędze Polski pozostają jednym z
naszych złudzeń narodowych i Madagaskar nigdy polski nie był i w sumie szans na
to nawet nie było). Zamiast tego dla świętego spokoju mamy jedno słuszna nazwa
– Czarni – a promowana przez prasę nieprawidłowy wyraz Czarnoskórzy może
występować wyjątkowo wyłącznie w sytuacjach kiedy jednocześnie używamy określenia
Białoskórzy.
Powracając do mediów i mediów społecznościowych, w przekazie
na temat Romów najbardziej brutalny i bardzo liczny i objętościowo i ilościowo
jest dyskurs komentarzy na YouTube. Można by zakładać, że w takim razie mogłoby
być podobnie w tych mediach społecznościowych, które dostarczają także obrazów,
ale nieruchomych. Jednak jak się okazuje na Instagramie jest nieco inaczej. W
sumie nawet nie nieco, ale całkiem. Można przypuszczać, że wynika to albo z
polityki wewnątrzfirmowomediospołecznościowej, albo z innej grupy użytkowników.
Jednak w tym przypadku nie ma to znaczenia. Ponadto na Instagramie
częstotliwość pojawiania się, czy to w hasztagach, czy w opisach lub
komentarzach (oczywiście mowa o kontach należących o przestrzeni publicznej,
czy nie o profilu prywatnym – tylko dla znajomych) nazw Cyganie lub Romowie jest
pomijalną w badaniach rzadkością. Jednak czasem się pojawiają. A ponieważ ma
być choć trochę pozytywnie i zgodnie z dobrymi wzorami, to pytanie brzmi co można
znaleźć na polskojęzycznym Instagramie wyszukując hasztag #Romowie (no
powiedzmy że w skali ostatniego roku).
Oczywiście są to przede wszystkim zdjęcia. Jednak nie należy
lekceważyć poszerzenia tego przekazu o kontekst opisów zdjęć, a także – w końcu
to Instagram – hasztagów, które często mówią więcej i szybciej o intencji
autora, niże wspomniany opis.
Generalnie nie jest źle i zasadniczo – pozytywnie. Mogło by
być trochę bardziej kolorowo, ale to już taka osobista ciągota, wiążąca się ze
schematem utrwalonym w naszej polskiej świadomości, że przecież kolorowe suknie
i cekiny i tańce i śpiew i równie kolorowe wozy taborowe. Swoją drogą jakie
wozy? W Polsce zostało ich zaledwie kilka i co roku chyba wszystkie można
zobaczyć podczas Taboru Pamięci Romów organizowanego przez Adama Bartosza w
Szczurowej. Ponadto nie wszystkie docierają na miejsce jadąc na własnych
kołach. Po latach są zbyt na to delikatne. To w końcu prawdziwe romskie zabytki
kultury materialnej i należy o nie dbać. Porzucając zatem
folklorystyczno-operetkową wizję kolorowego i wolnego życia Romów – co z tym
Instagramem (tag/romowie).
Przede wszystkim dla świadomości ilościowej pojawia się on w
ciągu roku powiedzmy około 300 razy. To doprawdy kropelka w ogólnym przekazie
medialnym, nowomedialnym, mediospołecznościowym i instagramowym.
Z pewnością znaczną część hasztagoworomskiego dyskursu Instagrama
zajmują odniesienia do literatury. Są zatem nawiązania do: „Kołysanka z Auschwitz”
Mario Escobara, „Ewakuacja, likwidacja i wyzwolenie KL Auschwitz” Andrzeja
Strzeleckiego, „Kamień” Małgorzaty i Michała Kuźmińskich, „Rewizja” Remigiusza
Mroza, „Oświęcim. Czarna zima” Marcin Kąckiego, „Cygan to Cygan” Lidii Ostałowskiej,
„Dziewczynko, roznieć ogieniek (Ćhajori romani, ker mange jagori)” Martina Šmausa, „O Romach w Nowej Hucie Słów Kilka” Moniki Szewczyk,
„Przepowiednia” Emilii Kiere, „Rozplatając warkocz Papuszy” Leszka Mieszczaka, „Cyganie.
Spotkania z nielubianym narodem” Rolfa Bauerdicka, „Cyganie na polskich drogach”
Jerzego Ficowskiego, „Nie bój się Cygana” Adama Bartosza, „Biedni Romowie, źli Cyganie. Stereotypy i rzeczywistość” Norberta Mappes-Niedieka,
„Ostatni Tabor” Jolanty Drużyńskiej. Trochę tego jest i komentarze i opisy są
każdorazowo pozytywne. Największa liczba instagramowych zdjęć dotyczy pierwszej
z powyższych publikacji – być może przez jej nowość – została wydana w 2019
roku.
Użytkownicy tego medium społecznościowego nie zapominają –
jak widać także po zestawie publikacji – o zagładzie Romów podczas II wojny
światowej. Zdjęcia związane z czystką w Auschwitz nie dotycząc wyłącznie publikacji,
ale także samej rocznicy i obchodów (2 sierpnia) upamiętniających likwidację
romskiego obozu. Różne są to zdjęcia.
I jak to na Instagramie, przekaz przyjmuje różne formy
fotograficzne. Czasem wystarczy krótka ale wymowna identyfikacja nazwy ulicy na
Starych Bałutach w Łodzi, w okolicy gdzie było – w ramach getta żydowskiego –
mikro (w skali, a nie liczbie osób tam zgromadzonych) getto romskie.
To o wiele lepiej niż nazwanie w Puławach ulicy z blokami komunalnymi dla Romów ulicą Romów.
Są też liczne odniesienia do mniej bolesnych obchodów, jak np.
do Międzynarodowego Dnia Romów (8 kwietnia).
Niezbyt szczęśliwie się tylko jakoś tak ułożyło, że akurat jest także dzień
opozycji wobec GMO. Pozostaje mieć nadzieję, że nikt Romów nie będzie kojarzył
z tą przypadłością zachodniego sytego świata. W końcu gdy człowiek jest głodny,
to nie ma żadnego znaczenia, czy jedzenie jest GMO, czy nie. Ważne jest, że „jest”.
Wśród dominujących tematów pojawiają się także festiwale i
lokalne dni Romów (czasem jednak nazywane cygańskimi). Przede wszystkim są to
naprawdę dobrze i chyba skutecznie promowany na Instagramie gorzowskie Międzynarodowe
Spotkania Zespołów Cygańskich Romane Dyvesa (przy okazji także Cygański Teatr
Muzyczny TERNO oraz oczywiście Mistrz Edward Dębicki). Nie są jednak jedyne. Z
romskim wydarzeniem poleca się Pszczew, Połczyn-Zdrój i oczywiście Ciechocinek.
Wśród innych tematów pokazanych (dosłownie) na Instagramie w
ramach hasztagu Romowie znajdują się odniesienia do Papuszy, akcje teatralne,
komentarze do sytuacji Romów w Rumunii, w Bułgarii, na Słowacji, pokazywania „cygańskich pałaców”,
a także te zdjęcia i ich opisy, które można skategoryzować określeniem „o
zobaczcie jaka ze mnie Cyganka jak się przebiorę”.
Ponieważ było o Łodzi, a Łódź to jednak naprawdę miasto murali,
to trzeba także przywołać zdjęcia związanych z Romami murali, które pojawiają
się na Instagramie. Są różne, ale naprawdę robią wrażenie.
Najgorsze co w ostatniorocznym dyskursie instagramowym, pojawiło
się o Romach, to dla ironii lub może szyderstwa pokazanie bogatego nagrobka
jednego z polskich Romów, albo wpis zaczynający się pod zdjęciem do słów „Cyganka
prawdę ci powie…”. Instagram nie jest krainą łagodności, księżniczek i
jednorożców (to przez długi czas było zarezerwowane dla Pinteresta), jednak i
tak jest o wiele lżejszy niż to co potrafi wylewać się z dominującego –
prasowego, facebookowego i youtubeowego przekazu.
Dzięki temu trochę czasem lżej i łatwiej bywa.
Raczej pozytywny wydźwięk hasła Romowie na Instagramie, to mikroskopijny rodzyneczek w zalewie szlamu w polskojęzycznym internecie. Ale dobre i to.
OdpowiedzUsuńNiestety muszę się w pełni zgodzić. Również niestety, często czytam i analizuję to, co MY w internecie na temat Romów wypisujemy. Tragedia. Dlatego tak niemalże rozpaczliwe poszukiwałem czegoś pozytwynego. Z moich badań z 2019 roku wynikało, że na Instagramie nie jest źle. I nie jest.
OdpowiedzUsuń