środa, 8 lipca 2020

Romska kultura jest romska


Powyższe stwierdzenie jest w pewnym sensie truizmem, jednak traktując je hasłowo należy wyjaśnić, że wiąże się z tym, aby nie zawłaszczać, nie wykorzystywać i nie deformować elementów romskiej kultury. W jakimś stopniu wiąże się to z hasłem „nic o nas bez nas”, które w przypadku Romów zostało sformułowane w „10 Common Basic Principles for Roma Inclusion” jako 10. punkt: Active participation of the Roma

https://op.europa.eu/en/publication-detail/-/publication/7573706d-e7c4-4ece-ae59-2b361246a7b0

W jakimś stopniu kwestia zawłaszczania romskiej kultury wiąże się z bardzo aktualną (przynajmniej w USA) krytyką zjawiska Whitewashing in film, polegającego (w ramach korzystania z białego przywileju) na obsadzaniu białych aktorów w rolach niebiałych postaci, obejmując także podkładanie głosów pod niebiałe postacie w animacjach przez białych dubbingerów.

W romskim przypadku ma ona nieco inny wymiar i nie jest aż tak szerokiego grona rzeczników jak jest w przypadku wspomnianego powyżej zjawiska, jednak jego znaczenie dla romskich wspólnot (nawet jeśli nie w pełni i nie zawsze uświadomione), jest nie mniej istotne. Wiąże się bowiem bezpośrednio z (często związanego z działalnością gospodarczą) wykorzystywaniem wizerunku Romów (i to wizerunku pasującego przede wszystkim do konwencji magiczno-folklorystyczno-operetkowej) i swoistego bezpłatnego wypożyczania elementów ich kultury.
Polskimi przykładami (zapewne można by ich znaleźć więcej) na to zjawisko mogą być nazwy potraw i produktów: śledź po cygańsku, cygańska szynka, gulasz po cygańsku i wiele innych; działalność artystyczna cygańskich zespołów taneczno-muzycznych, w których nie występuje żaden Rom ani Romni; albo też organizacja cygańskich wieczorków z wróżbami i tańcami, w których oczywiście także żaden Rom ani Romni nie biorą udziału. Jednak same nazwy – pozostają.
Nie chodzi o jakieś szczególne piętnowanie takich praktyk (choć może jednak należałoby to robić), choć nurt utrwalający wspomnianą powyżej konwencję myślenia o Romach szkodzi ich wizerunkowi i potwierdza w większościowej świadomości ich stereotypowy wizerunek. Dodatkowo problematyczne w tym przypadku jest używanie nazwy „cygański”, zamiast „romski”. Oczywiście jest głębokie (tradycyjno-historyczne) uzasadnienie dla takiego nazewnictwa i organizacji wspominanych powyżej imprez, jednak to uzasadnienie właśnie wiąże się ze stereotypami.

Kwestia różnowymiarowego zawłaszczania kultury romskiej przez nie-Romów nie występuje wyłącznie w Polsce i Europie, a bardzo interesujące omówienie tego zagadnienia ma swoje nowozelandzkie źródło.

https://www.stuff.co.nz/national/119760414/stop-stealing-our-culture-romany-gypsy-community-says

W artykule przytoczone są słowa romskiego tradycyjnego lidera pochodzącego z Rumunii – Roberta Kamulo Lovella – który trafnie zauważa, że bycie Romem nie jest stylem życia, ani etosem, ani wizerunkiem, który należy wykorzystać w celach komercyjnych i że do tego aby być Romem, po prostu trzeba się Romem urodzić. Bycie Romem nie ma też nic wspólnego z byciem bezdomnym, wolnym duchem lub podróżnikiem (traveller). Od dawna stara się zwalczać wykorzystywania romskiej kultury dla jakiegokolwiek zysku przez nie-Romów. Przykładem na taką komercyjną działalność jest choćby nieromska organizacja targu „The Original Gypsy Fair” (w sumie w Nowej Zelandii jest 67 firm mających w swojej nazwie słowo „Gypsy”). Romskiemu liderowi udało się doprowadzić do zmiany nazwy jedne z firm – dawniejsza „The Gypsy Extravaganza”, obecnie nazywa się „The Extravaganza”. Od dwóch lat prowadzone są formalne działania mające przynieść podobne skutki wobec innych firm, jednak jak dotąd są one bezowocne.
Oburzenie Roberta Kamulo Lovella wiąże się także z nieromską grupą, która wykorzystując zasady dotyczące Romów stworzyła The Freedom Campaign” w okolicach Auckland, powierzchownie i bezprawnie wykorzystując zewnętrzne cechy zachowań przypisywane Romom, do realizacji własnych celów. Takich grup jest więcej. Według romskiego przywódcy wysuwanie roszczeń wynikających z jedynie określonego stylu życia (i to według stereotypowych przesłanek) fałszuje obraz prawdziwych Romów i wprowadza w błąd społeczeństwo większościowe, będąc przy tym elementem wzmacniającym rasizm wobec Romów. Odrębną kwestią jest według romskiego lidera obrażanie Romów przez próby podszywania się pod nich, jedynie na podstawie zespołu zachowań i zewnętrznych (stroje) oznak przynależności do tej mniejszości etnicznej. W Nowej Zelandii określenie „Gypsy” kojarzy się w o wiele większym stopniu ze stylem życia, niż z etniczną grupą Romów. Dlatego też romski lider mówi o „romantycznym rasizmie” i „rasowym przywłaszczeniu”. Według jednego z naukowców wspierających Romów w Nowej Zelandii, Romowie są jedyną grupą wobec której takie przywłaszczenie jest akceptowalne.


Uzupełnieniem ogólnej retoryki przedstawionej w tym artykule jest bardzo interesujący amerykański plakat mający podnosić świadomość społeczeństwa większościowego na temat stereotypów i rasizmu dotykającego Romów.
 
https://resources.stuff.co.nz/content/dam/images/1/z/f/q/n/d/image.related.StuffLandscapeSixteenByNine.1240x700.1zavq6.png/1584408319808.jpg

Bardzo interesująco wychodzi przyłożenie powyższych zasad (kim Romowie są a kim/jacy nie są) do przyjętej w Europie przez instytucje ponad- i międzynarodowe definicji Romów. Oczywiście należy ją tu przypomnieć (a właściwie jej część i to nieco sparafrazowaną dla logiki zdania), w postaci dookreślonej w „Unijnych ramach dotyczących krajowych strategii integracji Romów do 2020 r.” z 2011 roku:
„Romowie” – szerokie pojęcie obejmujące grupy osób o mniej lub bardziej podobnych cechach kulturowych, jak Sinti, Travellers, Kalé, Gens du voyage, itp.
Wskazane w definicji cechy kulturowe odrywają przynależność do „Romów” od kwestii pochodzenia i genetyki, a w miejsce tego wprowadzają kryteria, które w jakimś stopniu i raczej jednak historycznie wiążą się ze stylem życia, wyborem oraz być może i kilkoma innymi hasłami, jakie pojawiają się po prawej stronie obrazka, pod kategorią „We are NOT”.
Oczywiście takie rozciągnięcie pojęcia Romowie na niegenetyczne grupy Romów jest wygodnym zabiegiem instytucjonalnym, związanym z chęcią niesienia im pomocy, z biurokratycznym równaniem przedstawicieli poszczególnych grup w ramach zrozumiałych dla instytucji (głównie finansowych i koncentrujących się na kwestiach ekonomicznych i gospodarczych) kryteriów. Jednak jest to zarazem sprzeczne z wskazanymi na powyższym obrazkowym manifeście romskimi życzeniami co do tego jak należy/nie należy o nich myśleć, aby móc walczyć ze szkodliwymi stereotypami. Tym samym tak szeroka definicja Romów staje się pośrednio i w jakimś stopniu utrwalaczem nieprawidłowego podejście do tej grupy, przy okazji wspierając nieprawidłowy sposób myślenia o nich.

Oczywiście problemy nowozelandzkich Romów są inne niż tych zamieszkujących Europę, a ich dyskryminacja w kraju Kiwi jest nieporównywalnie mniejsza (o ile w ogóle istnieje) niż na starym kontynencie (głównym problemem jest brak wiedzy Nowozelandczyków), jednak ogólna koncepcja przynależności tego co kulturowo romskie do Romów jest słuszna i z mniejszą intensywnością pojawia się na całym świecie. Trzeba mieć także na uwadze to, że w Nowej Zelandii mieszka co najwyżej 3000 Romów, a formalnie przynależność do tej grupy etnicznej deklarują 132 osoby. Większości nowozelandzkich Romów udaje się utrzymywać z tradycyjnych romskich profesji, takich jak kowalstwo, produkcja metalowych naczyń i handel końmi, często co tego dochodzi zbiór owoców.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz