wtorek, 28 lipca 2020

Węgierskie mroki


Kinematografia węgierska jest bardzo różnorodna, jednak czasem można odnieść wrażenie, że ciąży nad nią pewien mrok, w jakimś stopniu zbliżony do tego jaki ogarniała szwedzką prześwietną kinematografię okres bergmanowskiego. Być może źródłem takiej oceny jest subiektywizacji odbioru i ograniczenia narzucone przez bańkę informacyjną. Tym bardziej, że nawet w tematyce romskiej Węgrzy potrafią stworzyć dzieła należące niewątpliwie  do kategorii kina przyjemnego, czego świetnym przykładem jest komedia „Lajkó. Cygan w kosmosie” Balázsa Lengyela z 2018 roku.

https://vimeo.com/256780704

Film ten ociera się o elementy realizmu magicznego i nie chodzi w nim zupełnie o przekazania jakiejkolwiek prawdy historycznej, a jedynie o… No właśnie chyba jedynie o nieznośną lekkość romskiego bytu. Czy prawdziwą? Z założenia zupełnie nie.
Podobną lekkość podejścia i do materii filmowej i do samych Romów reprezentuje, tym razem czesko-rumuńsko-słowacki, „Roming” Jiría Vejdeleka z 2007 roku.

https://www.youtube.com/watch?v=mtlmbvMgMVo

Jednak powracając do kinematografii węgierskiej dotyczącej Romów, nie sposób nie zauważyć, że pojawiają się w niej filmy, które podtrzymują wskazaną powyżej atmosferę mroku. Jednak ściśle wiążą się z wydarzeniami, które nie powinny być traktowane ani lekko, ani z humorem  charakterystycznym dla dwóch wskazanych powyżej filmów. Przywołane zdarzenia miały miejsce na Węgrzech w latach 2008-2009, kiedy zorganizowane grupy o charakterze nacjonalistycznym, czy też nawet nazistowskim używając borni palnej napadały i podpalały romskie osady. W wyniku tych działań zginęło 6 osób, a 5 innych zostało rannych. To było zaledwie kilkanaście lat temu, a Węgry należały już do Unii Europejskiej. W opinii wielu Węgrów, jest to jeden z najciemniejszych punktów w historii współczesnego społeczeństwa węgierskiego.
Pierwszym z tych filmów jest przejmujący opracowany obraz z 2012 roku „To tylko wiatr” w reżyserii Benedka Fliegaufa.

https://www.youtube.com/watch?v=ckD58yTe_oI

Drugim jest nie mniej intensywny pod względem pokazanych i wywoływanych emocji filmie dokumentalny z 2013 roku „Wyrok na Węgrzech” w reżyserii Eszter Hajdu, ukazujący proces sprawców wydarzeń z lat 2008-2009.

https://www.youtube.com/watch?v=BGDt6HRZYtk

W tym samym roku (2018), w którym nakręcono „Lajkó. Cygan w kosmosie”, powstał kolejny smutny obraz odwołujący się do zdarzeń z lat 2008-2009. Tym razem był to film fabularny, zupełnie niemagiczny, niepoetycki i tworzący fabularny świat fikcyjny. Jednak w jego treść są wplecione (na zasadzie siły sprawczej) autentyczne elementy poprzedzającej go 10 lat rzeczywistości romskiej.

Film w reżyserii Bogdána Árpáda „Genezis” („Genesis”) ma trójdzielną strukturę, co sprawia że bywa określany jako składający się z trzech odrębnych historii. W rzeczywistości są to trzy historie, jednak ściśle ze sobą powiązane zarówno narracją, jak i bohaterami, co w sumie tworzy trójczęściową spójną opowieść.

https://www.youtube.com/watch?v=IBik5Sa0m_w

Choć film otrzymał wiele głównych nagród na europejskich festiwalach (między innymi: Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Sofii, Międzynarodowy Festiwal Filmowy Cinema Jove w Walencji, Festiwal Filmowy w Fünf Seen, 48. Lubuskie Lato Filmowe w Łagowie), to bywa oceniany bardzo różnie.

https://videa.hu/videok/film-animacio/genezis-drama-magyar-BIPbKzNwQ98khJ1p

Wśród zarzutów pojawia się między innymi relatywizowanie (i swoiste rozpraszanie) odpowiedzialności (społecznej, publicznej i państwowej) za tragedię jaka dotknęła węgierskich Romów z zaatakowanych osad, nadmierny dydaktyzm, nachalne dzielenie filmy na trzy historie mające ukazać powiązanie problemu z każdą z warstw społecznych. Tego typu zarzutów jest o wiele więcej. Być może z węgierskiego punktu widzenia tak – pod kątem narodowym i społecznym – można ten film oceniać i tego typu rzeczy mu zarzucać.
Jedna z odbiorczego i niewęgierskiego/zewnętrznego punktu widzenia film jest przede wszystkim trudny emocjonalnie. Jest w nim – począwszy od ukazania z punktu widzenia dziecka tragedii do jakiej doszło w romskich osadach – wiele elementów, które przy minimum empatii, sprawiają że trudno pozostać obojętnym na to, co i jak reżyser postanowił pokazać widzom. Ten obraz filmowy pozostawia po sobie poczucie swoistego bezwładu i niemocy społecznej, beznadziejności i w konsekwencji trudno jest go polecać każdemu. Pomimo (niepowszechnej) węgierskiej krytyki, jest dziełem ważnym, a być może także elementem jedynego możliwego sposobu na to, aby cokolwiek udało się zmienić na Węgrzech w stosunku do Romów. Nadzieja na to jest jednak mało realna. Ale nadzieja może taka być.
Spośród przywołanej trójki węgierskich filmów dotyczących tragedii z 2008 i 2009 roku, to właśnie ten film chyba najsilniej pokazuje, że świadoma cześć społeczeństwa węgierskiego do tej pory nie poradziła sobie z tym, czego dokonała grupa Węgrów na romskich współobywatelach. Zgodnie z tytułem i intencją autora filmu (sięgając do Księgi Rodzaju) „Genezis” ma być dramatem grzechu, oczyszczenia i odrodzenia. Jednak same wydarzenia nie sprawiły, że Romowie zaczęli być na Węgrzech traktowani lepiej, a część społeczeństwa w dalszym ciągu jest im jawnie wroga. Wątpliwe także, aby uczynił to film.

https://wyborcza.pl/7,75399,25942174,wegierski-sad-nakazal-wyplate-romom-odszkodowania-za-lata-segregacji.html

Obserwując rozwijającą się na Węgrzech aktualną sytuację i wzmacniającą się autorytarną władzę Viktora Orbana, można się obawiać czy Romowie na Węgrzech są i będą bezpieczni. I romskie pochodzenie premiera Węgier w niczym tu nie pomaga. Nie jest on wrogi Romom, ale na pewno im nie pomaga. Pozostaje mieć nadzieję, że takie podejście do Romów nie jest tym, co niedawno zostało określone jako wspólne wartości i wspólne doświadczenia historyczne dzielone przez Polaków z Węgrami.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz