czwartek, 18 czerwca 2020

Genetyka czy zwyczaj


Choć powyższy tytuł nie do końca odzwierciedla to o co chodzi w artykule, który jest obiektem tego wpisu, to jednak w jakimś stopniu pokazuje problem, który w nim się pojawia i który dotyczy oczywiście Romów. Kwestia jest bardzo interesująca, nie pojawia się zupełnie w polskojęzycznym dyskursie naukowym i choć jest związana z naukami medycznymi, to sięga do zagadnień kulturowych, społecznych i przede wszystkim dyskryminacyjnych i dotyczących stereotypów.

https://link.springer.com/article/10.1007/s00038-019-01246-9

Artykuł ‘‘Do my Roma and non-Roma patients need different care?’’ A brief step-by-step guideline for clinical practitioners autorstwa Andrej Belak, Andrea Madarasova Geckova, Jitse P. van Dijk, Sijmen A. Reijneveld, opublikowany w „International Journal of Public Health” w 2019 roku jest pisany na odstawie doświadczeń słowacki i z takiej perspektywy, jednak przejawia się ona przede wszystkim, a właściwie jedynie w źródle spostrzeżeń, pochodzących z państwa, o wysokim udziale Romów w społeczeństwie. Nie pojawiają się w nim typowo słowackie przykłady i raczej rzeczywiście i jedynie chodzi o szerokie spektrum leczonych pacjentów i wiele przypadków Romów, z jakimi autorzy lub inni medycy mieli do czynienia w praktyce.
Pytanie zawarte w tytule artykułu może sugerować, że dotyczy on zagadnień związanych z tym jak należy traktować Romów, jako przedstawicieli grupy etniczne o szczególnych potrzebach kultowych (w tym specyficznego, choć niekoniecznie wymagającego zachowania), aby nie wprowadzać im dysonansu poznawczo-kontaktowego z pozaromskim światem i aby całkiem przy okazji wyrabiać wśród pracowników służb medycznych swoistą wrażliwość etniczną. Taka potrzeba istnieje i była już omawiana przy okazji opisywania tego typu przewodników publikowanych zarówno przez różne organizacje, jak i placówki medyczne. Niektóre dotyczyły wyłącznie Romów, inne dotyczą różnych mniejszości, ale w znakomitej większości (lub nawet wszystkie) przygotowane są w obszarze kultury anglosaskiej i ściślej i węziej w większości przypadków – amerykańskiej. Powtarzając się warto by było gdyby w końcu także i w Polsce powstało tego typu proste opracowanie, które przy całym szacunku i braku społecznego szacunku dla zawodów medycznych, pomogło tym służbom traktować Romów tak, aby nie czuli się zbrukani, zagubieni, lekceważeni, obrażani i dyskryminowani podczas koniecznych kontaktów z polskim systemem opieki zdrowotnej. Całkiem przy okazji, mogłoby to w dłuższej perspektywie czasu skutkować zwiększoną świadomością zdrowotną Romów i ostatecznie – podnieść ich bardzo niski poziom korzystania z usług medycznych, podnosząc ich ogólny stan zdrowia.
Jednak powyższe nawiązanie jest jedynie przypominającą dygresją, ponieważ artykuł dotyczy zupełnie innej, bardzo niszowej, choć jednocześnie interesującej,  kwestii.
Podstawą do rozważań autorów jest to, że wielu medyków zgłasza problem polegający na zróżnicowaniu (przy tych samych chorobach) objawów u Romów i nie-Romów. Pierwszym tropem pojawiającym się w myśleniu leczniczym jest to, że różnice te wynikają z różnic genetycznych. Zróżnicowania genetycznego w ramach grup i podgrup haploidalnych nikt nie podważa, stanowią one obecnie podstawę wielu badań historycznych i ułatwiają odtwarzanie najdawniejszej historii ludzkości i wędrówek ludów, które nie miały okazji pozostawić po sobie śladów architektonicznych lub historycznych ksiąg opisujących ich wędrówki, najdawniejsze losy i czasem wręcz ich powstanie. Badania genetyczne Romów prowadzone są przy każdej okazji, kiedy jest to możliwe i pozwala to wyciągać wnioski zarówno dotyczące czasu i szczegółowych kierunków ich wędrówki, jak też i losów najdawniejszych, ze względu na strukturę ich DNA przypisując ich do jednej z najstarszych grup ludzkości (grupa drawidyjska z haplogrupą H) jaka wyszła z Afryki i najwcześniej poza nią tworzących zręby cywilizacji, z których dokonań do dziś korzystamy. Do tego należy uwzględnić stosunkowo niski poziom genetycznego mieszania się ludności romskiej z innymi społecznościami, co sprawia, że na poziomie DNA Romowie utrzymują swoją (jednak zmienioną) specyfikę.
Jednak pomimo tego autorzy artykułu twierdzą, że najczęstszą podstawą różnic w objawach nie jest podstawa genetyczna, ale uwarunkowana historycznie sytuacja społeczna Romów. Brak do tego konkretnych badań, ale w sumie nie one bywają najważniejsze.
Autorzy tworzą do tego interesujący schemat, który pozwala na identyfikację przyczyn odmiennych objawów chorób u Romów.

https://link.springer.com/article/10.1007/s00038-019-01246-9

Czy to rzeczywiście jest realna odpowiedź na takie zróżnicowanie objawów? Czy rzeczywiście chodzi głównie o czynniki kulturowe i społeczne? Czy naprawdę genetyka tak bardzie na nas nie wpływa? Pytanie są problemowe i w rzeczywistości będą umieli na nie odpowiedzieć wyłącznie pracownicy służby zdrowia i to po przetestowaniu tego schematu. I to wielokrotnym. Oby tylko nie okazało się, ze w ramach specyficznego podejścia do Rzyczyn i podstaw chorób, nie ucierpieli przy tym pacjenci.
Sposób rozumowani i zarazem rozwiązania problemu przez autorów artykułu jest jak najbardziej równościowy, odrzuca różnice genetyczne (podążając chyba także nieco tropem amerykańskiego nieróżnicowania ludzkości pod względem antropologicznie rozumianych ras i koloru skóry) i koncentruje się na obarczeniu społeczeństwa większościowego odpowiedzialnością za sytuację społeczną Romów. Nie do końca należy się chyba jednak z tym zgadzać. Z jednej strony bowiem rzeczywiście obecna sytuacja społeczna Romów w Europie przy wysokim cywilizacyjnie rozwoju państw i społeczeństw tego subkontynentu jest bardzo uzależniona od sposobu ich traktowania przez społeczeństwa większościowe. I w tym zakresie istnieje prawdziwy deficyt człowieczeństwa i zrozumienia drugiego człowieka („nawet jeśli jest Romem). Z drugiej strony nie można obarczać winą za to czasów przeszłych. W historii rozwijającej się wciąż Europy jest wiele ciemnych i mrocznych momentów, nie dotyczących wyłącznie Romów, jednak sytuacja historyczna i takież wspólne doświadczenia kulturowe prowadziły do różnych działań, uzależnionych od kontekstu, wiedzy, świadomości i innych elementów konstruujących sytuację społeczną w danym momencie rozwoju naszej cywilizacji.
Z drugiej strony nie można jednak – to znaczy można, bo można wszystko, jednak jest to fałszywe tak jak choćby niedostrzeganie koloru skóry – całkowicie lekceważyć różnic genetycznych i typowo związanych z biologią, pomiędzy narodami i grupami. Różnice w wielu kwestiach (nawet medycznych i zdrowotnych) mogą one mieć podstawę kulturową, ale mogą także wynikać z genetycznej (potwierdzonego przez populacyjne badania DNA) spuścizny. To z tego mogą wynikać różnice dotyczące objawów chorób i choćby tego jak lekko lub jak ciężko się przez takie choroby przechodzi. Banalnym i pobocznym, jednak działającym przykładem może być brak odporności pierwszych narodów amerykańskich na oswojone dawno w Europie choroby zakaźne, które ułatwiły Europejczykom opanowanie Ameryki Północnej.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz