niedziela, 8 września 2019

Romskie jednorożce


Budowanie mitów założycielskich i tworzenie wspólnej i spójnej mitologii historycznej jest zawsze bardzo ważne dla każdego narodu i etnii. Najczęściej potrzebne jest to gdy grupa tworzy lub po latach odbudowuje swoją państwowość lub – jak w przypadku Ukrainy – stara się zintegrować zróżnicowaną pod różnymi względami wspólnotę w jeden organizm państwowy lub narodowy. Te wspólne mity pozostają mitami, nie zawsze są w pełni wiarygodne, często są odbierane przez najbliższych sąsiadów negatywnie, ze względu na różną interpretację faktów historycznych i odmienny stosunek do ważnych dla narodu postaci z przeszłości.
Mity takie są także ważne dla narodów pozostających w szczególnej sytuacji pod względem posiadania własnego terytorium i tych, których historia nie jest w pełni zapamiętana i musi być odtwarzana. Obydwa te warunki spełniają Romowie. Nie są oni – wbrew tezom pojawiającym się w dyskursie naukowym i podtrzymywanym w dyskursie dyskryminacyjnym – narodem bez przeszłości, lecz narodem, który nie miał możliwości zapamiętać swojej historii w sposób typowy dla społeczności europejskich. Wiąże się to zarówno z ich długotrwałą wędrówką z Indii do Europy, jak i z rdzeniowego kształtu ich kultury. Zarówno ze względu na jej aliterackość, jak i długotrwałe pozostawanie na marginesie głównego nurtu życia każdego państwo i każdej grupy narodowej z jaką mieli okazję spotkać się zarówno na drodze wędrówki do Europy, jak i podczas kilku wieków pobytu na jej obszarze.
Modernistyczna tożsamość romska – lepiej dopasowana do oczekiwań współczesnego pozaromskiego świata – nie koliduje z tożsamością tradycyjną i kulturowymi czynnikami integrującymi, a jedynie je uzupełnia i unowocześnia. Bardzo ważną rolę budowania nowej wspólnej tożsamości Romów ma obecnie zrekonstruowana wspólna pamięć o romskiej zagładzie podczas II wojnie światowej (Samudaripen), kiedy zginęła większa część ich europejskiej populacji. Nie tak dawno rolę taką pełniło potwierdzanie i utrwalanie w świadomości zarówno Romów, jak też i społeczeństw głównonurtowych indyjskiego pochodzenia Romów i podtrzymywanie jakiegokolwiek związku pomiędzy Indiami a Romami.
Jak już jednak zostało wspomniane, niektóre mity narodowe i etniczne nie mają zbyt mocnych podstaw historycznych. Czasem takie określenie jest zbyt delikatne i bywa, że z jakąkolwiek prawdą historyczną niektóre budowane mity nie mają żadnych związku. W takich sytuacjach ich funkcja nie zmienia się, jednak mogą wywoływać negatywne reakcje, jeśli przekraczają pewien trudny do konkretnego wyznaczenia poziom oderwania od rzeczywistości.

https://www.harappa.com/content/harappan-unicorn-eurasian-and-south-asian-perspectives

Postacią, która – poza licznymi i rzetelnymi pracami naukowymi z zakresu lingwistyki i etno-socjologii – stworzyła romskie mity o mało wiarygodnym naukowo charakterze, był Vania de-Gila (Jan Kochanowski), romski naukowiec polskiego pochodzenia, wykładający na wielu francuskich uniwersytetach i prowadzący swoje badania między innymi w Indiach. W swojej książce – wydanej w 2011 roku po polsku przez Związek Romów Polskich „Mówimy po romsku. Historia, kultura i język narodu romskiego” między innymi twierdził on, że Rama z eposu „Ramayana” miał być ojcem Remusa i Romulusa, co prowadzi do prostych wniosków zadających kłam „Eneidzie” i wskazujących na to, że jednak Romowie mają wiele wspólnego z cywilizacją rzymską i Romą.

http://www.romowie.com/old/modules.php?name=Content&pa=showpage&pid=61

Gdyby potraktować to jako naukową tezę, to pomimo wywołanego tym (i innymi także) pomysłem Jana Kochanowskiego zdziwienia, należałoby poszukiwać dowodów na jego potwierdzenie oraz dowodów na jego obalenie. Postawiona teza, oparta na jakichkolwiek naukowych podstawach nie może bowiem zostać odrzucona wyłącznie dlatego, że komukolwiek się wydaje, że nie może być prawdą. Pozostawiając jednak kwestię wiarygodności takiego pochodzenia Remusa i Romulusa, po takim wprowadzeniu można się głębiej zastanowić nad romskimi jednorożcami.

https://www.harappa.com/content/iconography-indus-unicorn-origins-and-legacy

Być może jest to budowanie kolejnego mitu, który w pośredni sposób wiąże się z Romami i ich najdawniejszą historią, jednak jest to proste postawienie pewnej tezy, którą może być bardzo trudno zweryfikować i która w sumie nie ma większego wpływu na naszą współczesność.
Pomimo tego, że wizerunek jednorożca pojawia się w wielu kulturach, to najstarsze ich podobizny pojawiają się na zachowanych i wykopanych przez archeologów pieczęciach pochodzących z cywilizacji dolnego Indusu (Kultury harappańskiej). Była to cywilizacja miejska i od jej odkrycia uznawano ją za jedną z najstarszych cywilizacji świata, ustępującą czasem swojego powstania jedynie cywilizacji sumeryjskiej i egipskiej. Lata jej rozkwitu wyznaczano na okres 2600-1700 p.n.e., wytyczając jej początek na 3500 rok p.n.e.

https://layah.org/aktualnosci/cywilizacja-doliny-indus-starsza-niz-egipska-sumeryjska

Obecne badania w oparciu o datowanie metodą aktywnego izotopu węgla C-14, wykazały jednak, że cywilizacja ta powstała nieco wcześniej i że w rzeczywistości istniała już od 5750 roku p.n.e. Zatem jest to niewątpliwie najstarsze źródło wizerunków jednorożców, skoro pochodzi z najstarszej znanej cywilizacji na Ziemi. Naukowcy zidentyfikowali nawet zwierzę, które mogło być pierwowzorem tych wizerunków jednorożca. Był nim olbrzymi nosorożec wysoki, smuklejszy i wyższy od współczesnych nosorożców, który wyginął pod koniec plejstocenu, zatem człowiek rozumny miał okazję się z nim zetknąć – przede wszystkim na terenie Azji Centralnej. Być może pamięć o nim przetrwała w ludzkiej świadomości, co skutkowało powstaniem harappańskich pieczęci.
Powracając zatem do cywilizacji dolnego Indusu – jak już zostało powiedziane – była to cywilizacja miejska. I to niemalże od samego początku. Ponadto jej miasta były bardzo precyzyjnie zaplanowane i zorganizowane na wysokim poziomie, z systemem dostarczania wody i odprowadzania nieczystości. Według badań archeologicznych cywilizacja ta nie doświadczyła żadnych znaczących dla jej trwania najazdów, ani wojen, nie rozwijała także wojennego rzemiosła. Miasta trwały, rozwijając się i zapewniając stabilność swoim mieszkańcom przez kilka tysięcy lat. Nawet przybycie Ariów około 1900 roku p.n.e. nie pozostawiło archeologicznych śladów wojny i być może przybycie ich na teren doliny dolnego Indusu miało charakter migracji asymiliacyjnej. Pomimo tego, w tym samym czasie cywilizacja ta zaczęła zanikać. Wśród wielu możliwych przyczyn najczęściej mówi się o przyczynach klimatycznych, które negatywnie wpłynęły na dobre dotąd warunki rolnicze tego obszaru. Być może było to przesunięcie się monsunu, być może było to wyschnięcie ważnej rzeki tego regionu – Saraswati, która w tamtym czasie wpadała do Morza Arabskiego w miejscu obecnego solniska Wielki Rann. Z tym mogło się wiązać pogorszenia warunków życia w miastach i wzrastające przeludnienie. Bez względu na konkretną przyczynę miasta zaczęły pustoszeć, ich mieszkańcy uciekali do małych rolniczych osad w okolicy, część prawdopodobnie wyemigrowała dalej, w stronę Gangesu i ostatecznie rok 1700 p.n.e. uznaje się za koniec tej cywilizacji.
A gdzie tu w tym wszystkim Romowie? Cywilizacja harappańska istniała na obszarze, który częściowo pokrywa się z domniemaną i prawdopodobną indyjską kolebką Romów. Oczywiście pomiędzy upadkiem tej cywilizacji, a wyjściem Romów z Indii minęło ponad 2000 lat. Jednak czy Cyganie wychodzący z Indii mogli być potomkami ludów tworzących tę rozwiniętą miejską cywilizację? Mogli. I w jakimś stopniu tę możliwość potwierdzają badania DNA.
Otóż najprawdopodobniej cywilizację dolnego Indusu tworzyły ludy drawidyjskie. Obecnie zamieszkują one przede wszystkim południowe Indie, co jest skutkiem przybycia Ariów i stopniowego spychania tej grupy etnicznej właśnie ku południowi. Biorąc pod uwagę to, że zgodnie z badaniami romskiego DNA występuje u nich i to jako dominująca haplogrupa H1a, przy braku typowej dla ludów indoeuropejskich haplogrupy R1, mają oni korzenie właśnie wśród ludów drawidyjskich. Doprowadziło to nawet do poszukiwania kolebki Romów nie na pograniczu pakistańsko-indyjskim, lecz na południu Indii.

Mogło jednak być też inaczej i Romowie wcale nie musieli migrować z południa Indii. Być może potomkowie twórców cywilizacji harappańskiej zamieszkiwali w rejonie, w którym kiedyś ona istniała. Być może nie zostali zepchnięcie wraz z innymi ludami drawidyjskimi na południe Indii. Być może pomimo upływu czasu pozostawali ze sobą w związku o charakterze plemiennym aż do VI wieku n.e. Być może wtedy ruszyli na wędrówkę w stronę Europy. Być może współcześnie Romowie są w prostej, choć wcale nie w pełni czystej linii, potomkami najstarszej cywilizacji świata, która przez kilka tysięcy lat była rozwiniętą na wysokim poziomie cywilizacją miejską. Być może współcześni Romowie mają zapisaną w bardzo długotrwałej pamięci grupowej niechęć do uczestniczenia w cywilizacji miejskiej i jej rozwijaniu. Być może tkwi w ich najgłębszej nieuświadomionej pamięci historycznej wiedza o tym, że to już było, że to już mieliśmy, że z tego zrezygnowaliśmy. Bo znudziło się to nam ponad 3000 lat temu, po 3000 tysiącach lat takiego rozwiniętego, cywilizowanego, miejskiego życia. I wiemy, że nie ono jest najważniejsze.

Tak powstają mity. Może nie założycielskie, może wcale nie aż tak potrzebne. Ale być może właśnie tak było. Jeśli tak, to jednorożce zawdzięczamy przodkom współczesnych Romów.



1 komentarz: