Dziwny moment sobie wybrali
Romowie mają swoją historię, choć w zupełnie odmienny
sposób, niż etnie funkcjonujące w europejskim obszarze wspólnej tożsamości ją
traktują. Wynika to z oralnego charakteru ich kultury i wielowiekowej
aliterackości. Przekaz ustny w połączeniu z romskim systemem wartości nie
sprzyjał dokładnemu zapamiętywaniu – i przede wszystkim identyfikacji – poszczególnych
etapów wędrówki do Europy i szczegółów rozchodzenia się romskiej wspólnoty po
jej obszarze. Dla Romów o wiele ważniejsze – i zarazem mieszczące się w ich systemie
pojmowania i wartościowania świata – były kwestie wspólnoty (także na poziomie
rodziny), systemu porządkowania świata, norm wewnątrzgrupowych i wreszcie – jak
najbardziej przyziemnego – przetrwania w mało sprzyjającym, a na pewno nie
rozumiejącym ich, środowisku państw europejskich. Szczęśliwie jednak – zgodnie z
naszym większościowym podejściem do historii i jej traktowania oraz rozumienia –
historia Romów w Europie (szkoda, że nie dotyczy to aż w takim stopniu czasów
ich wędrówki pomiędzy Indiami a Europą) jest możliwa do odtworzenia na
podstawie istniejących w Europie bardzo różnorodnych dokumentów. Jest to bardzo
interesujący przypadek – typowy raczej dla odległych geograficznie i
niewielkich etni (jak w przypadku mieszkańców Wyspy Wielkanocnej) lub dziejów
dawnych (jak w przypadku początku wyodrębnienia się Słowian) – kiedy historia
jakiejś istniejącej do dziś grupy jest opisywana (a w późniejszym czasie i
badana) wyłącznie przez zewnętrznych historyków. Ponieważ nie tylko to
zwycięzcy piszą historię, ale i każda grupa narodowa, przy okazji jej
odtwarzania, interpretacji, reformułowania ma okazję do mitologizacji swoich
dziejów i koncentrowaniu się niejednokrotnie w badaniach na poszukiwaniu
potwierdzeń dla tych elementów, które budują i wzmacniają jej etos (jak w
przypadku Białorusi, dla której Bitwę pod Grunwaldem wygrali Białorusini, a
Tadeusz Kościuszko jest rdzennym białoruskim bohaterem narodowym). W przypadku
Romów przez setki lat nie było czegoś takiego, co ukazuje nam historię Romów w
sposób raczej dość surowy i
pozbawiony niektórych elementów. Oczywiście wiąże się to także z nieposiadaniem
przez Romów w Europie (i w ogóle) własnego państwa, a także z rodzajem
dokumentów i opisów, na podstawie których historia Romów została odtworzona.
Zawsze zewnętrzne i opierające się niemal wyłącznie na marginalnych i fragmentarycznych
opisach zapisywanie historii jakiejkolwiek grupy jest obarczone brakiem
zrozumienia wielu elementów związanych z opisywaną grupą. Dlatego też historycy
zajmujący się historią Romów (w Polsce jest to przede wszystkim Lech Mróz),
sięgają nie tylko do czasem obszernych opisów tej grupy, ale korzystają z
bardzo szerokiego – zgodnego z metodologią badań historycznych – spektrum dodatkowych
źródeł szczątkowych informacji, za wartościowe uznając jakiekolwiek (nawet
najdrobniejsze i marginalne) wzmianki o tej grupie. W takich sytuacjach wystarczające
do badań historycznych i wyciągania konkretnych wniosków jest choćby wskazanie,
że jedną z osób, która zapłaciła podatek w jakiejś miejscowości był Cygan. Jednak
nawet takie drobiazgowe poszukiwanie wieloaspektowych informacji na temat
przedstawicieli tej grupy i włączenie interpretacji takich faktów w szersze
badania nad historią Romów, nie zastąpi pełniejszego zrozumienia ich historii,
które jest możliwe przy porównywaniu opracowań jakiegokolwiek narodu na temat własnej
historii z zewnętrznymi badaniami.
Opisana po naszemu
historia Romów zatem istnieje i choć można się w jej ramach spierać o wiele
kwestii lub zastanawiać nad interpretacją poszczególnych faktów i zapisów
pojawiających się w dokumentach. Nie ma natomiast zasadniczo wątpliwości, co do
tego, że Romowie przybyli do Europy pod koniec XIV wieku i że rozprzestrzenili
się po jej niemalże całym obszarze do pierwszych lat XVI. Na poziomie
szczegółowym – tak jak w przypadku Polski
– pojawiają się pewne wątpliwości dotyczące konkretnego roku (to przede
wszystkim kwestia interpretacji tego, czy opisywane grupy lub osoby
rzeczywiście były Cyganami), jednak nie zmienia to ogólnego zakresu stuleci ich
europejskiej ekspansji.
I tu pojawia się konstatacja, że bardzo dziwny czas na
docieranie do Europy sobie wybrali. Niemalże jedyny co można pozytywnego o tym czasie
historycznym powiedzieć, to że dobrze że
zaczęli napływać kilkadziesiąt lat wcześniej, bo trafiliby w sam środek czasu Czarnej
śmierci. No może jeszcze dobrze, że nie dotarli np. sto lat później. Choć kształtowanie
się odrębności narodowej i narodowej świadomości w państwach europejskich
rozpoczęło się (przypadkowo) równo z nadejściem Romów, to jednak intensyfikację
tego procesu przypisuje się dopiero raczej czasom reformacji. I gdyby Cyganie pojawili
się wtedy, najprawdopodobniej ich sytuacja byłaby od początku od wiele gorsza,
a ponadto byłoby im trudniej rozejść się po całej Europie i dotrzeć do jej państw.
Jednak i tak wybrali bardzo zły moment. Zły przede wszystkim
dlatego, że przybyli za późno.
Oczywiście nie był to żaden świadomy wybór przodków
współczesnych Romów, którzy w swej wędrówce z Indii do Europy przemieszczali się
niesystematycznie, w nieskoordynowany sposób, z różną prędkością. Co więcej, w
odróżnieniu od większości ludów, które w pierwszym tysiącleciu naszej ery docierały
do Europy celowo, dążąc świadomie w kierunku subkontytnetu, Romowie po prostu
przemieszczali się w ucieczce przed wojnami i niemożliwością normalnego życia.
Nie dotyczyło to jednak całej etni i wielu z nich zostało po drodze.
Romowie przybyli do Europy na tyle późno, że nie tylko nie
znaleźli dla siebie całkiem własnego miejsca, ale i nie było już sposobności,
aby włączyli się do kształtującego się narodu któregokolwiek z istniejących
państw.
Aby bezproblemowo zdobyć jakiekolwiek wolne miejsce w Europie, należałoby przyjść w czasach epoki żelaza,
lub przy korzystnym sposobie tego wejścia do Europy tuż po okresie
starożytności, w czasach kiedy ukształtowali się etniczni Słowianie. Ale to dla
Romów było ewidentnie za wcześniej – było to bowiem (najprawdopodobniej)
jeszcze przed ich wyjściem z Indii. Wszystkie późniejsze wdarcia się i
połączenia z miejscowymi grupami miały charakter zbrojnych najazdów. Jednak i
one zostały w pewnym momencie zatrzymane. Tu można się odwołać do Awarów, którzy
panowali w części Europy środkowej do IX wieku, następnie rozpływając się wśród
rodzimy grup etnicznych; do przybycia Bułgarów, którzy od VII wieku mieli już własne
państwo, łącząc się z miejscowymi Słowianami z grup Sklawinów i Antów oraz do
ostatnich, którzy przyszli i zostali a ich państwo trwa do dziś, czyli do dzikich
Madziarów, którzy pod wodzą Arpada w 896 roku na stałe zajęli Kotlinę Panońską,
włączając się tym samym w europejski krąg kulturowy. Już nawet Mongołom Czyngis-chana
w XIII wieku nie udało się trwale wedrzeć do Europy, choć nękali ją długo, a
ludy tureckie przybyły od Europy z oryginalnego kierunku – od strony Azji
Mniejszej. Co więcej – zajęcia przez nich Bałkanów na przełomie XIV i XV wieku,
a w późniejszym czasie także terenów na północ od nich, nie zostało uznane za trwałe
i Imperium Osmańskie po kilkuset latach zostało ostatecznie wyparte z Europy.
Romowie dotarli do Europy niemalże wraz z Turkami i od tego
samego kierunku. Jednak ich przybycie nie miało charaktery najazdu. Podobnie
jak na poprzednich etapach swojej wędrówki nie mieli wojska, przybywali małymi
grupami, bez planu, bez strategii, tylko po to, aby znaleźć dobre miejsce do
życia.
I z tym wiąże się także to, że nie poszukiwali ani miejsca na
swoje odrębne państwo, ani nie chcieli (i jak historia pokazała nie było takiej
możliwości) całkowicie włączyć się i roztopić w obcej sobie etni. Ci spośród wędrujących
z Indii Cyganów, którzy zostali po drodze, ani się nie połączyli w pełni z innymi ludami, ani też nie stworzyli
własnego państwa. Zatem być może jednak ten moment był dobry? Może dla tak
pokojowego pojawienia się w Europie i tak marginalnego zajęcia niszy kulturowej
i przestrzennej był to jednak optymalny moment historyczny Europy? Jak już
zostało wspomniane zawsze mogli trafić gorzej (kilkadziesiąt lat wcześniej lub
później), a skoro nie szukali miejsca dla własnego państwa i nie chcieli nikogo
podbijać i z nikim walczyć, to może jednak ten czas przypadkowo był jednak
najlepszy.
Moment historyczny w jakim Romowie dotarli do Europy ukształtował
ich późniejsze losy i ostatecznie zdecydował o tym, jaka jest ich sytuacja
obecnie. XX wiek i przebudzenie (właściwie było to nie przebudzenie, ale dopasowanie
paradygmatu do wzorów świata okcedentalnego) świadomości i pamięci historycznej
Romów sprawiło, że obecnie historię Romów piszą i badają sami Romowie. Nie
dotyczy to jedynie budującej ich modernistyczną tożsamość pamięci o zagładzie podczas
II wojny światowej, ale i historii najdawniejszej. Najdoskonalszym przykładem tego
jest Marcel Courtiade, który w swoich badaniach dąży między innymi do dokładnego
odtworzenia procesu wyjścia Romów z Indii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz