Romowie w służbie epidemiologii
Poszukiwanie winnych czegokolwiek co zdarza się w
rzeczywistości, to nie tylko domena policji i służb specjalnych. Nasz konstrukcja
psychologiczna sprawia, że bardzo chętnie i łatwo zawsze staramy się znaleźć
coś lub kogoś winnego naszych życiowych i codziennych niepowodzeń oraz
niekomfortowych sytuacji w jakich zdarza się nam znaleźć. W ten sposób odsuwamy
od siebie winę, a znalezienie kogoś lub czegoś odpowiedzialnego sprawia, że
czujemy się nieco lepiej.
Na poziomie społecznym mechanizm ten wygląda nieco inaczej i
znajdywanie winnego, czyli kozła ofiarnego, poprawia co prawda społeczne samopoczucie,
jednak nie chodzi o przeniesienie winy, a o znalezienie tego kto sprowadził
nieszczęścia na społeczeństwo. To wspomaga przetrwanie społeczeństwa i tworzy
nową rzeczywistość. Wyładowanie negatywnych emocji daje ujście agresji, prowadzi
do oczyszczenia się społeczeństwa i sprawia że się ono zmienia. To bardzo
pierwotny instynkt stadny i funkcjonował w większości społeczeństw pierwotnych,
które zawsze znajdywały głębokie uzasadnienie dla wszelkiego rodzaju mordów
rytualnych i związanej z kozłem ofiarnym przemocy.
Oczywiście wszystko zmieniało się gdy przyszło chrześcijaństwo, które nie tylko
jest religią miłości, ale w swojej dogmatyce inaczej traktuje baranka
ofiarnego, niż miało to miejsce w prostszych i inaczej skonstruowanych
systemach władzy, organizacji społecznej i religii.
W historii kozłem ofiarnym mógł być każdy. Oczywiście
sprzyjało temu wiele warunków. Wystarczyło być innym, obcym, niezrozumiałym,
wykształconym, mieć inny kolor skóry, zwyczaje, religię, ubiór, przyzwyczajenia
lub zachowanie. Zbiór tych wspomagaczy jest bardzo szeroki i jednocześnie całkiem
nieograniczony. Wystarczy czasem byle pretekst. Oczywiście w historii Europy
najczęstszymi i najbardziej powszechnymi kozłami ofiarnymi były konkretne grupy
przybyszów. Chrześcijaństwo co prawda ideologicznie zmieniło podejście do kozła
ofiarnego, jednak praktyka społeczna nie nadążała za religijną podstawą. Dlatego
też o sprowadzenie Czarnej śmierci w XIV-wiecznej Europie oskarżano nie tylko
układ gwiazd i planet, ale także Żydów i Romów. Religijne zachowania Żydów były
dla większości niezrozumiałe, a że przy okazji ich śmierci ginęły także księgi z
zapisanymi długami sprawców, było tylko wartością dodaną. W przypadku Romów była
to kwestia tego, że wyraźnie odróżniali się od reszty średniowiecznego
społeczeństwa, a ponadto byli ludem tajemnym, który przecież parał się magią.
To co pozwalało im zarabiać i przetrwać w społeczeństwie stawało się przyczyną
ataków na nich. Można natomiast przypuszczać, że Romowie być może chorowali
nieco rzadziej. To oczywiście jedynie poszlaka, jednak mająca swoje kulturowe uzasadnienie.
Wyraźny podział romskiego świata na czyste i nieczyste (prawdopodobnie wyniesiony
jeszcze z Indii) skutkował szczególnym podejściem do czystości fizycznej,
czystości ubrań i drobnych codziennych zachowań, które z pewnością odbiegały od
powszechnej mało higienicznej codzienności mieszkańców ówczesnej Europy. A to
mogło zmniejszać szanse na zachorowanie. Niestety danych porównawczych dotyczących
zachorowań Romów nie ma.
Zbiorowa zemsta na zbiorowych kozłach ofiarnych jest już
historia. Cywilizacja i rozum zwyciężyły. Teraz aby wybijać całe narody
potrzeba nie wskazania winy, ale jakiejś ideologii i nikt już poważnie nie bierze
pod uwagę obarczania jakiejkolwiek konkretnej grupy winą za społeczne
nieszczęścia i katastrofy. Jednak to, że wszyscy (albo prawie wszyscy) dostrzegą
absurd takich prób, nie znaczy to, że nie są one podejmowane. W przypadku Romów
czymś takim bywa powtarzające się lokalnie
wskazywanie ich jako winnych temu, że Polacy dostają za mało pieniędzy z pomocy
społecznej lub od rządu, bo za dużo jest przeznaczane dla tej mniejszości. Nie
skutkuje to jednak na szczęście żadnymi zorganizowanymi działaniami, choć w internetach zachęty do takich działań
bywają liczne.
W ostatnim czasie wystarczyło być Chińczykiem (lub Azjatą) na
lotnisku, aby wszyscy biegli w drugi koniec hali odlotów. To co prawda raczej forma
ostracyzmu, niż ukierunkowana rytualna przemoc, jednak obarczanie winą i
odpowiedzialnością się z tym wiąże. Obecnie sytuacja się odwraca i to raczej Europejczyk
w Chinach jest skazany na podobne traktowanie. Internetowa mowa nienawiści i
wskazywanie kozła ofiarnego zdarzyło się także w ostatnim czasie w stolicy
Podkarpacia. Tym razem winni byli wszyscy mieszkańcy Leżajska, co znalazło
wyraz w internetowym zagrzewaniu się do przemocy:
Przed chwilą widziałem samochód z
rejestracją RLE w Rzeszowie! Chciałem mu rozwalić lusterko kopniakiem albo
chociaż napluć na szybę ale odjechał; Należy
odizolować miasto, obstawić wojskiem i policją a do chcących się dostać do
miasta strzelać; Widzicie jakimi
jesteście idiotami w tym Leżajsku?. Nie bez „winy” okazali się także
potencjalni uchodźcy, którzy w rzeczywistości o ile już do Polski trafili, to raczej
starali się z niej wyjechać: Kwestia
czasu kiedy uchodźcy z Włoch i Niemiec sprowadzą do nas ten syf. Dobrze, że
przynajmniej polski episkopat wyraźnie powiedział, że Pandemia nie jest karą zesłaną przez Boga.
Jaki jednak wkład – poza fizycznymi przejawami czystości
rytualnej – mają Romowie do badań nad epidemiami? Nie chodzi w tym przypadku o
żadnego romskiego naukowca, ani o walkę z koronawirusem. Kilka lat temu
przeprowadzono natomiast ważne dla rozwoju epidemiologii badania, które wiązały
się ze wspomnianą już średniowieczną czarną śmiercią, zmianami w kodzie genetycznym
i odpornością organizmu ludzkiego. A gdzie tu Romowie? Romowie w tym przypadku
byli idealną grupą kontrolną. Średniowieczna dżuma dotknęła przede wszystkim
Europę. W Azji praktycznie je nie było. Dlatego też badacze analizowali DNA
trzech populacji: Rumunów, rumuńskich Romów i mieszkańców północno-zachodnich
Indii, skąd po V wieku wyszli przodkowie współczesnych (w tym rumuńskich) Romów.
Ważnym elementem badań było to, że Romowie w bardzo małym stopniu mieszali się
z mieszkańcami terenów na które przybywali, żyjąc w izolacji od nich. Dzięki
temu badania można było przeprowadzić na dwóch sąsiadujących ze sobą (fizyczni
i geograficznie) grupach o różnym kodzie genetycznym, które ponadto nie
wymieniały pomiędzy sobą genów. Sama struktura koncepcyjna badania była prosta –
należało szukać tych samych cech kodu genetycznego, które występowały u obydwu
europejskich grup, a nie występowały u kontrolnej grupy z Indii. Naukowe
podstawy pozwalające na wyróżnienie konkretnych cech, które wskazały na zmiany
kodu wynikające z przejścia przez populację średniowiecznej epidemii, pozostają
poza zakresem rozumienia laików, jednak można się z nimi zapoznać w oryginalnym
tekście artykułu naukowego opisującego badanie.
W uproszczeniu ogólne wnioski wskazały na to, że rzeczywiście zmiany w kodzie
genetycznym się pojawiły i że dotyczyły między innymi wzmocnienia specyficznych
elementów odporności w europejskiej populacji. Taki wynik badań wpływa i ma
znaczenie na badanie odporności w przypadku innych chorób (np. HIV/AIDS).
W średniowieczu Romowie podczas plagi nie pomogli ówczesnej
Europie poprzez upowszechnienie swojego podejścia do czystości fizycznej.
Zresztą sami wówczas snie wiedzieli, że ich rytualne zachowanie mogło działać zapobiegawczo.
Dopiero XIX wiek przyniósł zrozumienie jakie czynniki są odpowiedzialne za epidemii
jak się one przenoszą. Jednak specyficzna historia tego narodu i ich wędrowna
przeszłość wspomogła genetyczne badania epidemiologiczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz