środa, 28 marca 2018

Patradźi – wiosenne święto


Romowie są religijni. Jednak ich wpisane w tradycję podejście do religii wiąże się z utrwalonymi w ich systemie kulturowym podstawami porządkującymi świat. Dlatego też nie mają problemu z przyjmowaniem dominującej religii państwa lub obszaru, na terenie którego żyją. Przy ich widocznej odmienności, brak ścisłego przywiązania do jednego konkretnego wyznania (i to jeszcze np. jak w przypadku Żydów religii charakterystycznej dla tej jednej grupy) i umiejętność adaptacji do większościowych oczekiwań w tym zakresie, okazały się na przestrzeni wieków kolejnym elementem tego, co można określić jako strategia przetrwania w niesprzyjającym społecznym i systemowym środowisku zewnętrznym. Zresztą najczęściej podejście Romów do religii jest bardzo pragmatyczne.
Najważniejsze są dla nich rytuały związane z narodzinami (w tym chrzest) i śmiercią. Eucharystia, podobnie jak koncepcja Ducha Świętego, nie w pełni wpasowują się w podstawy romskiego systemu wierzeń, a natomiast ofiara Jezusa na Krzyżu budzi w nich podejście dwojakie. Z jednej strony jest to podziw i cześć, z drugiej natomiast często o wiele chętniej widzieliby go jako wszechmocną postać zstępującą z Krzyża, aby dokonać zemsty na niesprawiedliwych. I taka jest podstawa tradycyjnego podejście Romów do religii, mająca swoje korzenie jeszcze w indyjskim systemie wierzeń, którego ślady pozostały także w nazewnictwie religijnym (np. krzyż jest nazywany tak samo jak trójząb boga Sziwy).


Romowie chętnie biorą udział w pielgrzymkach religijnych, i obchodzą katolickie święta, uzupełniając polskie tradycje o drobne elementy wynikające z romskiej kultury. Zawsze jest to także okazja do spotkań rodzinnych w jak najszerszym gronie. Ten zwyczaj jest szczególnie kultywowany u Polskiej Romy. Święta kościelne mają dla nich wymiar przede wszystkim społeczny, a jego aspekt religijny jest raczej jedynie pretekstem. I to Wielkanoc (patradźi, święto wiosenne) jest okazją do większych spotkań rodzinnych umacniających wspólnotę. Boże Narodzenie gromadzi zawsze mniejszą grupę rodziny Romów. Często zdarza się, że na wielkanocne spotkania rodzinne wynajmowana jest sala. Nawet legendarne romskie pałace nie zawsze są w stanie pomieścić w jednym miejscu wszystkich członków rodziny.
Niektórzy autorzy wskazują na to, że Wielkanoc jest jedną z okazji do tradycyjnego patywa – uroczystego spotkania z połączone z obfitością jedzenia i picia, w czasie których tańczy się i śpiewa na cześć wyróżnionych gości. Nazwa pochodzi od patiw, które oznacza szacunek, sławę i honor (przede wszystkim okazywane innym spośród społeczności). Wiąże się z tym zwyczaj opisany przez Jerzego Ficowskiego. Jest to czas świętowania swoich chrzcin, a właściwie okazja do uczczenia rodziców chrzestnych. I to oczywiście podczas uroczystego rodzinnego spotkania.
Skoro Wielkanoc to spotkania z rodziną, to zgodnie ze sposobem kulturowego myślenia Romów, trzeba także odwiedzić zmarłych. Dlatego także w trakcie tego Święta, Romowie spotykają się na cmentarzach, gdzie na grobach swoich bliskich dokonują rytuałów uwspólnienia dwóch rzeczywistości. Zewnętrznym przejawem tego jest „biesiadowanie na grobach”, często negatywnie odbierane przez nieprzyzwyczajonych do tego przedstawicieli nieromskiej części polskiego społeczeństwa. Literalnie takie zachowanie Romów (połączone z wypiciem wódki, której część jest rozlewana na grób) łamie przynajmniej kilka przepisów prawa, jednak chyba trudno doszukać się w takim działaniu jakiejkolwiek szkodliwości społecznej (także przy jego eskalacji), a czynnik kulturowy wpisuje najczęściej te zachowania w akceptowalną umowę społeczną.
Romski stół wielkanocny nie różni się od takiego, jaki jest przyjęty w kraju, w którym mieszkają. Może tylko jest neico bardziej bogaty i z pewnością o wiele większy, skoro przyjeżdża cała rodzina.

W tradycji podhalańskiej był kiedyś zwyczaj, że w Poniedziałek Wielkanocny Romowie w małych grupkach chodzili po domach i składali życzenia. Śpiewali przy tym i grali, a nagrodą były przygotowany zawczasu specjalnie dla nich ziemniaczany kołacz.
„Cygan” gości nie tylko w drzwiach domów, ale i na stole. Melchior Wańkowicz opisują różne rodzaje ciast tradycyjnie podawanych podczas Wielkanocy wspomina wśród nich także „cygana”. Według przepisów Siostry Anastazji, to ciasto podobne w składzie do wuzetki, jednak przełożone dodatkowo biszkoptami i galaretką. Może to także być mazurek. Natomiast w tradycji litewskiej takie „Velyku Pyragas Cigonas” to odpowiednik naszego keksu, czasem jest zwinięty jak makowiec. Najprawdopodobniej Wańkowicz miał raczej na myśli właśnie keks, niż wuzetkowego przekładańca, czy nawet mazurka. Na Ukrainie także jest wielkanocny wypiek o nazwie „Cygan”, jednak ma ono kształt babki.
W polskiej tradycji ludowej „Cyganie” w okresie Wielkanocy pojawiają się w Lany Poniedziałek. Na południu Małopolski chłopcy przebrani za Cyganów i Cyganki gonili dziewczęta, aby uderzyć je brzozowymi witkami. Na Kaszubach młodzież przebierała się za Cygana i jego niedźwiedzia. W okolicach Limanowej przebrane za rodziny cygańskie dzieci chodziły od domu do domu żądając jajek i polewając gospodarzy wodą. W podkrakowskich wsiach można do tej pory spotkać Siuda Babę. Wysmarowany na czarno, z różańcem z ziemniaków chłopak przebrany za kobietę brudzi sadzą każdego kogo zdoła dopaść. Zawsze towarzyszy mu Cygan, którego zdaniem jest strzelanie z bata i strasznie mieszkańców.
Z Poniedziałkiem Wielkanocnym wiąże się także romskie święto „Zielony Jerzy”. Ma charakter magiczny, mający zapewnić dłuższe życie osobom starszym. Może być także obchodzony dopiero w dzień świętego Jerzego pod koniec kwietnia, a związane  nim rozbudowane rytuały wiążą to święto z wiosną i budzeniem się przyrody do życia.
W innych państwach historyczni Cyganie również odcisnęli swoje piętno na współczesnych wielkanocnych zwyczajach. Szczególne połączenie religii z taką pamięcią występuje w Hiszpanii.  W Granadzie odbywa się religijna procesja miejscowych Romów z krzyżem i figurą Cygańskiego Chrystusa, a w Sewilli cygańska procesja przechodzi przez miasto w nocy w Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek.

Wielkanoc ma dla Romów także szczególny wymiar związany z tradycją, która już odeszła. Pomimo tego, że to Święto ruchome, to jednak wiąże się z wiosennym początkiem życia po zimowej śmierci. I po tym Święcie, kiedyś gdy Romowie jeszcze wędrowali, nadchodził czas aby ruszyć po zimowej przerwie w drogę. To po Wielkanocy ruszały tabory, odwiedzając kolejne jarmarki, targi i znane od lat dobre (na rozbicie obozowiska) miejsca. Pięknie i prosto o związanej z tym okołowielkanocnej radości życia pisała Papusza we fragmencie swojej pieśni:
Oj, jak pięknie
czarne jagody zbierać
jak cygańskie łzy!
Oj, jak pięknie żyć,
na Wielkanoc słuchać pieśni ptaków!
Oj, jak pięknie przy namiocie,
śpiewa sobie dziewczyna,
płonie wielkie ognisko!
Oj, jak pięknie, ludzie, z daleka
wielkanocnych pieśni ptaków słuchać,
kwilenia dzieci, i tańca, i śpiewania
chłopaków i dziewczyn.

A na koniec, cytując „Kwartalnik romski”, życzenia:
Da Patradźiasa kaj naddział sarenge, kaj den apre so ćhynas but sastypen i bacht i ke jawen pe da Świenty maśkir peskre semencendyr.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz