Dobra policja
Aby nie być gołosłowny, na początek o dobrej policji, czyli
opowieść z miasta Łodzi. Zasłyszana kilka lat temu, szczegóły już się zatarły w
pamięci, jednak chodzi tu o jej całościowy wydźwięk a nie o to aby drążyć każdy
drobiazg.
Na terenie jednego z kompleksów pracowniczych ogródków
działkowych zamieszkała w okresie nieletnim rodzina Romów, którzy wyemigrowali do
Polski z Rumunii. Jak się szczęśliwie dla nich okazało (być może dlatego, że
niczego nie niszczyli), właściciel działki nie podszedł do tej sprawy
gwałtowanie i starał się im nawet pomóc. Jednak pomoc ta była trudna, bo
trzymanie się ducha a nie litery prawa nie zawsze wystarczy do tego aby czynić
dobro. Rumuńskie obywatelstwo (nawet dzieci tych Romów już urodzone w Polsce
były formalnie obywatelami Rumunii) blokowało wiele drobnych ale pomocnych
działań jakie mogli podjąć przyjaźnie nastawieni urzędnicy. Policja także była
poinformowana o nieuciążliwej obecności rodziny. I teraz to, co dobre, choć nie
wiadomo jaki był ostatecznie finał tej sprawy sprzed kilku lat. Otóż
dzielnicowy – dbając o porządek – poszerzył zakres swoich patroli (chyba
nieoficjalnie) o miejsce zamieszkania Romów i pomagał im tak jak mógł. Po pierwsze
przez zaniechanie, po drugie przynosił im czasem to co było potrzebne:
jedzenie, ubranie, lekarstwa… Po prostu zachował się jak dobry człowiek.
I tyle.
Policja w państwach prawa i demokracji chroni obywateli
przed uciążliwymi skutkami łamania prawa przez tych złych. Policjanci w wielu
sytuacjach trzymają się ducha a nie litery prawa, co często wynika z tego, że
im się nie chce lub w niejawnym paradygmacie ich działań tak jest określone.
Nie mogą jednak tak czynić, jeśli władza (a właściwie rząd) za pośrednictwem
przełożonych, wyda konkretne dyrektywy zamieniające się w rozkazy. W państwie
prawa dzieci powinny być uczone, że spotkanie z policja to coś dobrego. Że to
właśnie do nich można i trzeba zwrócić się gdy się człowiek (i duży i mały) zagubi.
Tak jest w państwie prawa, gdzie policja wypełnia wyłącznie swoje ustawowe
obowiązki. W takiej sytuacji nie jest ich osobistą i jednostkową winą to, że
muszą niejednokrotnie wypełniać obowiązki sprzeczne (czasem i być może) z ich
sumieniem i poglądami. Praca w policji jest służbą. Co prawda ja tylko wykonywałem rozkazy to żadne
usprawiedliwienie dla niebycia dobrym człowiekiem, jednak w zdrowym i
demokratycznym państwie nigdy nie ma potrzeby takiego tłumaczenia. Oceniając
działania policji trzeba pamiętać o tym, że każde z państw wchodzących do
obszaru Schengen zapewniającego swobodę poruszania się po jego obszarze wszystkim
(prawie) i wzmacniając przy tym jego zewnętrzne granice, wymusza na obywatelach
zgodę na potencjalną brutalizację działań policji i częstsze
kontrole/ingerencje wewnętrzne. Źle jest jednak w sytuacji, kiedy podczas działań
policji (ocenianych jako brutalne)
okazuje się, że część spośród policjantów znajduje w tym upodobanie i wykazuje
się nadmierną (trudno wyznaczyć granicę owej nadmierności) gorliwością.
W stosunku do Romów policja zachowuje się zgodnie z ogólnymi
wytycznymi, często biorąc pod uwagę specyfikę ich kultury. Co prawda Roman
Kwiatkowski wielokrotnie (i słusznie) mówi o nielegalności podawania przynależności etnicznej (romskiej) sprawców,
jednak najczęściej jest to działania nie policji, lecz dziennikarzy,
najczęściej opierające się albo o wypowiedzi odszukanych (cudem) świadków,
plotki lub wypowiedzi przedstawicieli
policji zastrzegających sobie anonimowość. Od policji bowiem tego typu
informacji wcale nie jest łatwo uzyskać. W sumie można stwierdzić, że jest to niemożliwe.
O interesującym choć bardzo negatywnym aspekcie zaniechania działań
przez policję (w kontekście Romów) można przeczytać w stosunkowo dawno wydanej
książce, która powinna zostać zaktualizowana.
Aktualizacja przydałaby się nie tylko w związku z odnawianiem
nastrojów nacjonalistycznych i wzmacnianiem ruchów skrajnie prawicowych (aż po
nazizm), ale także z dojściem do władzy w kilku państwach europejskich sił,
które nie tylko nie starają się z takimi ruchami walczyć, ale wręcz je
popierają. Populizm niestety wiąże się z koniecznością zgody przez władzę na
rozwiązania proste, skrajne, mocne, a przede wszystkim zadawalające tych,
którzy są niezadowoleni (wiecznie) i potrzebują koniecznie kogoś, kto jest
winny (bo przecież na pewno nie oni). Z tego wynikają konkretne wskazówki dla
policji, która ma działać w taki a nie inny sposób (bez względu na poglądy
jednostek). Przede wszystkim wiąże się to z koniecznością selektywnego
widzenia, niezauważania działań jednych obywateli i wyolbrzymiania (oraz
kreatywnej interpretacji) zachowań innych.
Przykładów konkretnych działań policji wobec Romów,
ocenianych jako negatywne, nieakceptowalne i złe z prostego ludzkiego punktu
widzenia jest wiele.
We Włoszech zbierają odciski palców (także od nieletnich).
Francuska policja niedelikatnie
likwiduje nielegalne obozowiska Romów. Z którymi Francja ma poważny problem.
Brutalne tłumienie protestów Romów w Rosji chyba nikogo nie zaskakuje.
Nawet jeśli trzeba pobić kobiety.
Sytuacja na Ukrainie często bywa nie lepsza, a właściwie w
tym przypadku gorsza.
Słowacja – jak zawsze. Jednak oni Romów mają naprawdę
(proporcjonalnie) dużo. Co jednak nie usprawiedliwia bicia dzieci.
To tylko nieliczne przykłady, jednak za każdym razem należy sobie
zadać pytanie, czy trzeba aż tak? Nie wiemy. Policja wie. Ważne jest to, aby
nie okazywało się, że sposób i zaangażowanie
policjantów w te działania są wynikiem ich skłonności, chęci, upodobań,
nastawania, światopoglądu. O ogólne podejście i realizację konkretnej akcji
można mieć pretensję do państwa (władzy/rządu).
W Polsce głównym grzechem policji w stosunku do Romów jest
przede wszystkim zaniechanie (wcale nie mniej groźne niż antyromskie działania).
I to chyba nawet nie wynikające z ogólnych i tajnych dyrektyw, ale raczej z wpisanego
w formułę polskiej służby mundurowej bardzo szczególnego sposobu podejścia do
Romów i z tego jak pojedynczy policjanci traktują zgłoszenia, w których
poszkodowanym jest Rom. Przykładem takiej sytuacji były wydarzenia w Gdańsku.
A jaki jest stosunek Romów do policji? Generalnie i ogólnie
policja jest dla nich negatywnym przejawem działania obcego i represyjnego
aparatu urzędniczo-administracyjno-państwowego. Są im obcy. Żaden Rom
dotrzymujący zasad romanipen nie
będzie służył w policji, bo mogłoby się zdarzyć, że byłby zmuszony wystąpić
przeciw swoim. Tyle ogólnie. A szczegółowo… Większość Romów nie ma styczności z
policją. Podobnie jak większość nie-Romów. Bo my widzimy głównie tych Romów,
którzy pokazywani są w mediach, dostrzegamy tych, którzy żyją w skrajnej (często)
biedzie, tych którzy naprawdę są migrantami (na przykład z Rumunii). Nie
dostrzegamy większości Romów, którzy dochowując tradycji żyją wśród nas,
pracują, prowadzą firmy, osiągają sukces naukowy czy jakikolwiek inny.
Zresztą w tym kontekście można zadać jeszcze jedno pytanie. Jaki jest stosunek większości społeczeństwa
do policji? Dobrym testem na to jest to, jakiego stosunku do policji uczymy
dzieci. Straszymy je (w różnej formie) policją? Najczęściej tak. Uczymy je
zaufania do policyjnego munduru gdy się zagubią na ulicy? Najczęściej nie.
Czy policja jest dobra? Policja jest służbą i działa w
systemie państwowym. To uniemożliwia (lub co najmniej utrudnia) ocenę moralną
jej zachowań. To policjanci mogą być dobrzy. Bo tak jak powiedział (przywołując
słowa Juliusza Słowackiego) kiedyś dawno temu pewien mądry lasalianin w
podłódzkich Łagiewnikach, mówiąc o tych, którzy służyli w ZOMO:
Słońce jest w każdym
człowieku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz