Hucznie i na bogato
I tak właśnie ma być. Hucznie i na bogato. Bo można. Bo tak trzeba. Bo „kocham życie aż do łez. Pokochać życie to nie grzech”. Zatem Bogdan Trojanek i Królewska Fundacja Romów.
Z tego, że ma być hucznie i na bogato, wynika właściwie wszystko. Przede wszystkim optymizm dotyczący tego, że wszystko da się zrobić, że można wiele zrealizować, że na pewno się uda. I to akurat coś bardzo pozytywnego. Jednak czy na pewno da się tak cokolwiek realizować w sformalizowanych strukturach państwa? Bo one są potrzebne do tego, aby jakąkolwiek działalność dla Romów sfinansować.
Bogdan Trojanek jest postacią nietuzinkową, aktywną, ekspresyjną i choć wiele jego pomysłów jest zbyt radykalnych dla systemu państwa (a czasem i dla Romów), w którym przyszło mu żyć, to warto im się przyglądać, bo w jakimś stopniu przekazuje w ten sposób romski punkt widzenia, nawet jeśli jest on przynajmniej po części dopasowany do sformalizowanego systemu administracyjnego i prawnego państwa. Co prawda trudno zgodzić się w pełni z tym co pisze na stronie fundacji: „reprezentuję wszystkich Romów”. Romowie są zbyt zróżnicowani, a wewnętrzne interesy poszczególnych ich grup nie zawsze są takie same. Zresztą problem reprezentacji (wszystkich albo przynajmniej wielu) Romów jest problemem zarówno politycznym, jak i kulturowym i odzwierciedla się na wielu płaszczyznach. Jednak biorąc naprawdę mądre i wiarygodne deklaracje pod jakimi podpisuje się Bogdan Trojanek (np. „To ja mam służyć Romom, a nie oni mi”) na stronie internetowej, można słowa o reprezentacji potraktować jako swoistą (nieretoryczną) deklarację wsparcia a nie roszczenia iście królewskie. Przy tym wszystkim trzeba też pamiętać o tym, że Bogdan Trojanek, podobnie jak Don Vasyl, zrobił bardzo dużo dobrego dla Romów poprzez swoją muzykę i jej upowszechnianie. No chyba, że przyjmiemy że propagowanie nieprawdziwego, bo jedynie kolorowo-romantyczno-sentymentalnego wizerunku Romów w społeczeństwie większościowym nie czyni dobra, ale utrwala szkodliwy, bo stereotypowy wizerunek tej grupy.
W sierpniu i wrześniu 2018 roku Bogdan Trojanek, reprezentując Królewską Fundację Romów i afiliując się swoim członkostwem w Komisji Wspólnej Rządu, Mniejszości Narodowych i Etnicznych, zaproponował w liście otwartym (skoro został opublikowany na facebooku, to stał się listem otwartym, podobnie jak i reszta korespondencji związanej z tą sprawą) do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zmiany w strukturze zasad przyznawania środków PO WER 2014-2020 Działanie 2.7 „Zwiększanie szans na zatrudnienie osób szczególnie zagrożonych wykluczeniem społecznym” skierowanych do Romów w ramach typu projektów „Kompleksowe działania na rzecz poprawy wykształcenia i zatrudnienia członków społeczności romskiej, a także działania na rzecz likwidacji barier, które utrudniają zatrudnienie Romów i integrację ze społecznością większościową” uffff….. W polskiej obsłudze środków strukturalnych wiele się zmieniło na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat, jednak z pewnością ani filolog ani pragmatyk nie czuwają nad nazewnictwem.
Zmiany proponowane przez Bogdana Trojanka są bardzo
konkretne i w przypadku ich wprowadzenia z pewnością cel jaki mu przyświecał
byłby osiągnięty. Najpierw jednak niewielkie odniesienie do listy projektów wybranych do dofinansowania w konkursie z PO WER dotyczącym wspierania Romów.
To co najważniejsze, to kto jest beneficjentem, czyli kto będzie projekt dla
Romów realizował. Wśród 11 instytucji jest Radomskie Stowarzyszenie Romów
"Romano Waśt" (Pomocna Dłoń) z Radomia, jest znana z aktywności
dotyczącej Romów Fundacja Integracji Społecznej Prom z Wrocławia… Poza tym są (na
przykład) takie instytucje, organizacje i firmy jak Wyższa Szkoła Ubezpieczeń, Centrum
Wspierania Biznesu, Doradztwo Społeczne i Gospodarcze, Szkolny Związek Sportowy,
Mediator Group, Emic Lab. I gdzie tu Romowie? Gdzie „nic o nas bez nas”? Co
prawda może się wydawać, że Centrum Wspierania Biznesu lepiej zajmie się
wsparciem Romów chcących się edukować, podnosić kwalifikacje i pracować, niż
jakieś naprawdę niewielkie stowarzyszenie romskie, jednak specyfika kulturowa
(związana choćby z możliwością dotarcia do Romów z rekrutacją i zachętą do udziału
w projekcie) jest kluczowa. Nie znaczy to, że nieromscy beneficjenci źle
zrealizują projekt. Ponadto – w ramach zasad ustalanych po realizacji dawnego komponentu romskiego PO KL – z pewnością partnerami tych
nieromskich organizacji i instytucji są zrzeszeni w jakimś NGO Romowie, jednak
to nie te organizacje są głównym beneficjentem projektów, a finansowanie nie
wspiera wyłącznie Romów lub romskich organizacji. Nie mają one ani
wystarczającego ani zaplecza, ani kapitału – tak osobowego, jak i finansowego.
Według Bogdana Trojanka, jedynie trzy polskie romskie organizacje z Krakowa,
Radomia i Szczecinka posiadają wystarczające możliwości i zaplecze do tego aby
zgodnie z zasadami PO WER środki pozyskać.
Celem wszystkich postulatów zawartych we wspomnianym liście
jest zwiększenie udziału organizacji romskich w możliwości skutecznego
aplikowania o środki z funduszy strukturalnych przeznaczonych na edukację,
zatrudnienie i w efekcie integrację Romów. Propozycje zmian obejmują kwestie
organizacyjno-finansowe. Konkretnie i kolejno dotyczą: zmiany trybu aplikowania
z konkursowego na pozakonkursowy, zniesienia zakazu cross-financingu, podniesienie
poziomu wkładu własnego w środkach trwałych, podnieść poziom dofinansowania projektu
do 100%, znieść obowiązek wkładu własnego pod postacią wydatków kwalifikowanych,
określić minimalną wartość projektu na 20.000 zł. Podsumowując – każdy by tak
chciał. Bo to bardzo wygodne i atrakcyjne finansowanie by było. Bogdan Trojanek
wskazał na główne problemy i niewygody, związane z aplikowaniem o środki finansowe
i to nie tylko z funduszy strukturalnych. Czy mogłoby to podnieść poziom
uromowienia grupy jednostek aplikujących o środki z PO WER działanie 2.7?
Mogłoby. Jednak wiązałoby się także z oporem społecznym i poczuciem nierównego
traktowania. Ponadto wygląda to na cofnięcie się w czasie do lat 90. i przypominają
się projekty realizowane ze środków PHARE, cpf, a także EQUOL. Ale to było
kiedyś, a jeśli chodzi o ocenę tamtego okresu i ówczesnego finansowania, to
było naprawdę na bogato.
Pozostawiając rozważania o powrocie do przyszłości, czy
wprowadzenie takich postulatów jest w ogóle możliwe? Na to pytanie, bez głębszego
zastanowienia można łatwo odpowiedzieć. Nie. Zresztą odpowiedź ministerstwa
właściwie nie pozostawia złudzeń. Zmiany (po uważnym wsłuchaniu się w opinie, a
przede wszystkim po ocenie realizacji dotychczasowych projektów i administracyjno-biurokratycznych
rozważaniach dotyczących tego co lepsze-dobre-wygodniejsze-sprawniejsze), będą
możliwe dopiero przy przeglądzie śródokresowym w 2019 roku. Nie należy się przy
tym spodziewać, że będą one mogły uwzględnić śmiałe postulaty prezesa
Królewskiej Fundacji Romów.
Gdyby nasza administracja i system biurokratyczny były bardziej
anarchistyczne (choć uporządkowane) i mniej dyktatorskie niż są, a sprawa Romów
jako kwestia społeczna byłaby dla nas warta pewnych szczególnych rozwiązań, można
by ewentualnie wprowadzić dodatkowe warunki i spełnić choćby część postulatów
Bogdana Trojanka. Warunkami musiałoby być to, aby beneficjentem była
organizacja romska i aby do realizacji i obsługi projektu większość osób była
pochodzenia romskiego.
Jednak nawet i w takiej sytuacji problemem pozostanie
to, że skoro takim organizacjom brak
zaplecza, brak kapitału ludzkiego, to czy na pewno łagodniejsze zapisy pozwolą
tak aplikacyjnie ubogim stowarzyszeniom i fundacjom na realizację projektów i
założeń PO WER? Nie można mieć wątpliwości, że w systemie oceny wydatkowania
funduszy strukturalnych w dalszym ciągu najważniejsze pozostają wskaźniki i ich
osiągnięcie na jak najwyższym poziomie. I nikt nie zdecyduje się na to aby jakimikolwiek
zmianami zaryzykować klęską w tym zakresie. Co prawda Bogdan Trojanek wskazując
na słabość w obszarze zasobów ludzkich (głównie chodzi o młodych Romów),
proponuje (służąc chętnie swoją pomocą organizacyjną i gotowym projektem)
realizację projektu (natychmiastowego, finansowanego w całości ze środków UE w
trybie pozakonkursowym) adaptacji społeczno-zawodowej Romów, który budowałby
młodą, ale specjalistyczną kadrę w tej grupie, jednak propozycja ta nie ma żadnych
szans na realizację. Bo jest wizją zbyt śmiałą, zbyt rewolucyjną dla
administracji rządowej, bo „się nie da”, bo dla systemu biurokratycznego nie
jest tak naprawdę potrzebna. I dlatego też, że nikt nie uwierzy, że wizja nawet
najsłynniejszego Trojanka będzie bardziej efektywna niż założenia unijnej
strategii na rzecz integracji Romów.
Wydaje się, że jeśli chodzi o celowe wspieranie finansowe
Romów, Bogdan Trojanek stoi na innym stanowisku niż Roman Kwiatkowski. O ile
ten drugi postrzega w nich przede wszystkim przyczynę do zazdrości i dodatkowej
niechęci wobec Romów, to prezes Królewskiej Fundacji Romów jest pełen
optymizmu, który wiąże się z jego wiara w możliwość osiągania szybkich i
widocznych rezultatów. Bo jeśli zostaną przeznaczone środki na romską edukację,
podnoszeni kwalifikacji i zatrudnienie i w wyniku ich wykorzystania Romowie się
wyedukują, podniosą kwalifikacje i znajdą zatrudnienie, to nie tylko dadzą
dobry przykład i pokażą że Romowie i się uczą i pracują, a dodatkowo i w
efekcie w większym stopniu zintegrują się ze społecznością większościową, ale i
akceptacja ogólnospołeczna Romów wzrośnie. I to jest właśnie ten bogaty i
huczny optymizm. Czy realistyczny? Niestety nie, bo rzeczywistość jest raczej
skromna i raczej uboga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz