sobota, 8 listopada 2014

Historia małego Roma w Auschwitz-Birkenau czyli o tym co niearyjscy Aryjczycy zrobili aryjskiemu narodowi


Jest taka książeczka, którą trzeba nazwać komiksem, książeczka dla dzieci, która jest dla dorosłych. To „Mietek na wojnie” Natalii Gancarz z ilustracjami Diany Karpowicz.

http://www.muzeum.tarnow.pl/sklep.php?grupa=1&id=101

Rzecz wydana już chwilę temu. Rzecz niełatwa w odbiorze z przynajmniej jednego powodu. 
Jeśli przeczytać, obejrzeć, połączyć tekst z ilustracjami, zagłębić się w opowieść, dokonać odbiorczej identyfikacji ze światem przedstawionym, to tym co się niewątpliwie pojawi będą emocje. Nie udaje się pozostać obojętnym wobec historii i tego jak została przedstawiona. 
To sterowanie emocjami odbiorcy udało się zrealizować przede wszystkim przez wielopoziomową - choć prostą - strukturę narracyjną oraz idealne wykorzystanie możliwości jakie daje połączenie obrazu ze słowem pisanym.


Taka forma sprawia – w połączeniu z specyficznie konstruowaną warstwą ikoniczna i związanym z tym sposobem tworzenia znaczeń oraz szczególną rytmizacją poszczególnych elementów wizualnych – że łatwo można traktować tę opowieść jako komiks. Jednocześnie jednak – ze względu na inne elementy – jest tekstem dramatu, poezją, scenopisem, psychologiczną albo i historyczną pracą naukową…


Wbrew temu co sugeruje wydawca i opisy – a co być może i przyjęła sama autorka - można nie uznawać, że jest to książka dla dzieci.
Samo uczynienie narratorem i głównym bohaterem tej opowieści dziecka nie czyni bowiem z niej książki przeznaczonej dla takiego odbiorcy. Wydaje się nawet, że specyficzna formuła – świetnie opanowana przez autorkę – dziecięcej narracji może być w pełni zrozumiana dopiero przez dorosłego. To przed takim czytelnikiem będzie się ujawniała pełna interpretacja słów i zdań. Tak pełnych niewinności, nadziei, naiwności, niezrozumienia. To dorosły odczyta narastającą grozę, która nie wynika (przynajmniej początkowo) z nastawienia narratora, ale z tego co – po dziecięcemu opowiadane – stanowi elementy jego historii.
Niestety groza tego jaki jest świat otaczający głównego bohatera opowieści – tytułowego Mietka (Szczęściarza) - ostatecznie dociera i do niego i pojawia się tęsknota za snem jakim było szczęśliwe życie „przed”, sen bez drutów, obozu, głodu, pluskiew i śmierci.
I tu pojawia się iskra nadziei. Nadziei, którą najpełniej odczułoby dziecko, a dorosły od razu – znając fakty i to uzupełnione informacjami z aneksu do tego komiksu „Fakty dla rodziców” – ma świadomość, że niedopowiedziany finał tej opowieści nie jest szczęśliwym zakończeniem.


Nie jest to bowiem jedynie smutna i jednostkowa historia chłopca, który – nie zdając sobie z tego sprawy – jest na wojnie, uwikłany w niechciany świat dorosłych. Jest to opowieść o tym co przydarzyło się – w taki czy inny sposób, ale z tym samym skutkiem – połowie Romów podczas II wojny światowej.

http://baedekerlodz.blogspot.com/2013/11/litzmannstadt-getto-oboz-cyganski.html

I na koniec niewielki faktograficzny komentarz, zawarty po części w nieilustrowanym zakończeniu książki.

http://pl.auschwitz.org/h/index.php?option=com_content&task=view&id=16&Itemid=16

To co może zaskakiwać, to fakt, że Romowie – będąc mniejszością aliteracką – do niedawna nie mieli świadomości tego, co spotkało ich jako grupę etniczną, jako swoiście rozumiany naród. Dopiero od niedawna trwałym elementem ich tożsamości staje się Samudaripen.
W cygańskim obozie rodzinnym w Auschwitz-Birkenau w nocy z 2 na 3 sierpnia 1944 roku zginęło w komorach gazowych 2897 Romów. W sumie w tym obozie zabito 21 tysięcy Romów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz