Zaginęła 17-latka…
Informacja o zaginięciu 17-letniej Karoliny pojawiła się w
kilku mediach ogólnopolskich i mediach lokalnych, trafiła także na portal
parentingowy i kilka profili na facebooku zaangażowanych w poszukiwanie osób
zaginionych. Zawsze zaginięcie każdej osoby jest tragedią dla społeczeństwa,
społeczności lokalnej, rodziny. Tym większy problem i ból wiąże się z tym kiedy
znikającą osobą są dzieci (osoby niepełnoletnie), tak jak w przypadku 17-latki.
Można pomóc. Można zawiadomić rodzinę, policję. Można wysłać
anonimowego maila, zostawić wiadomość na facebooku.
Tu trzeba przywołać kilka dodatkowych wyjaśnień – cytatów z
prasy i kont na facebooku.
Najprawdopodobniej nastolatka może przebywać w towarzystwie
Romów – „Gazeta Wyborcza”
Karolina opuściła miejsce zamieszkania
w Bytomiu w celu spotkania się ze swoim chłopakiem pochodzenia
"romskiego" – profil „Śladem Zaginionych”
Karolina posiadała przy sobie telefon,
który jest wyłączony oraz ubrania cygańskie w które przebierała się opuszczając
miejsce zamieszkania – profil „Śladem Zaginionych”
Osoby, z którymi przebywa zaginiona, prowadzą wędrowny tryb
życia – „Telewizja Republika”
Uzupełniająco – Romów widziano w Rudzie Śląskiej, gdzie
zamieszkiwali, ale opuścili to miejsce. Nie widziano wówczas z nimi Karoliny.
Tak naprawdę, tego co można jej życzyć, aby nie było to zaginięcie,
ani porwanie, tylko świadoma ucieczka z domu i aby z młodym Romem była to
prawdziwa miłość. Czasem w Polsce zdarzają się takie sytuacje pomiędzy Romami i
nie-Romnia. Ustawowa niedorosłość (i to na granicy), nie stanowi w tym
przypadku przeszkody. Wszystkie bowiem alternatywy mogą być o wiele gorsze.
Co mogłoby czekać Karolinę gdyby postanowiła zostać ze swoim
chłopakiem i żyć razem z jego romską rodziną?
Z pewnością ciężka praca. Jeśli ci Romowie rzeczywiście są wędrowni (przed zimą/na jej progu to
rzadkość, ale czasy i warunki się zmieniają i raczej nie grozi im już nocowanie
pod gołym niebem w taborze), a tak naprawdę nie wiadomo o nich nic (może
policja coś wie, ale dla dobra śledztwa…, może rudośląscy Romowie coś wiedzę,
ale dla dobra wszystkich Romów…). Dlatego lepiej przyjąć, że są wystarczająco
tradycyjni, aby rzeczywiście byli wędrowni i przy okazji dotrzymywali wielu
pozostałych romskich zasad. Dotyczy także tego, że potraktują Karolinę jak własne
dziecko, bo po spędzeniu nocy (choćby na długich rozmowach) z ich synem (?) –
młodym Romem będącym jej chłopakiem,
mogą ją uznać za jego żonę. To nie do końca jest pewne, bo przecież ona nie
jest Romni. Może jednak tak być. To wiążę się ze starym, tradycyjnym sposobem zawierania
romskiego małżeństwa – chłopak po spędzeniu nocy z dziewczyną stawał się jej
mężem. Ten mechanizm w przeszłości był dość sprawnym zabezpieczenie przed zostaniem
samotną nastoletnią matką. Bo jaka samotna? W końcu ma męża. To jednak przy
okazji stało się powodem zagrożenia dla wielu atrakcyjnych młodych Romni. Do tej
pory wielu romskich ojców drży przed porwaniem ich córki. Aż strach dziewczyny
z domu wypuszczać. No choćby do szkoły. Podążając tą ścieżką Karolina nie
będzie się dalej uczyła. Trudno to zrealizować w wędrownej rodzinie, a i nikt
nie będzie od niej oczekiwał kształcenia. Wspominana ciężka praca będzie
wiązała się z jej pozycją w rodzinie. Jest młoda, nie wiemy w jakim wieku jest
jej wybranek, ale jeśli sam nie zarabia, to dalej jest traktowany jak dziecko. I
ona także. Czyli pełna zależność i posłuszeństwo od starszych. Trudno powiedzieć,
że w polskim społeczeństwie panują pełne zasady równości pomiędzy reprezentantami
różnych płci. Nieprawdą jest także to, że w każdej romskiej rodzinie nie ma
równości w tym zakresie. Jednak jeśli wędrowni, jeśli tradycyjni… to Karolina
trafiła na pozycję pełnej zależności, wpisując się w podwójną dyskryminację
(stając się członkinią romskiej społeczności i do tego kobietą w tym
środowisku). Zapewne także szybko będzie miała okazję urodzić dzieci. Jednak
ani ciąża, ani urodzenie dziecka nie da jej ulgi w pracach, jakie będzie
musiała wykonywać. No może po pierwszym dziecku zyska nieco więcej szacunku i
odrobinę zmieni się jej pozycje w romskiej rodzinie. Jednak – ze względu na
matrylinearność Romów, w rzeczywistości jej dzieci nie będą Romami. Choć
zostaną jako takie zaakceptowane i tak wychowane. Będą szczęśliwe – romskim
dzieciom na wiele się pozwala i dzieci dla Romów są ważne, a warunki
materialne, czy brak stałego miejsca zamieszkania wcale nie decyduje o tym czy
dziecięce budzie są uśmiechnięte. Oczywiście nie dotyczy to sytuacji
określanych jako patologiczne i choćby związane z przemocą w rodzinie. Ale
takie zdarzają się w każdym społeczeństwie. Konwencja Stambułska nie wzięła się
znikąd, nie z wymysłów, tylko praktyki i tego, co zdarza się także w
rozwiniętych państwach europejskich. Karolina zapewne szybko nauczy się języka
romskiego – bez tego nie da się funkcjonować w tradycyjnej romskiej rodzinie.
Pomimo rozpaczliwych apeli rodziny, policji i facebookowych
profili poszukujących osób zaginionych, żaden z Romów z tej rodziny nie pomoże
w jej odnalezieniu. I nie będą o tym
wiedzieć i nie leży to w ich interesie. Kontakt z policją? To same kłopoty.
Żaden też Rom w innej grupy, z innej rodziny nic nie powie. Donieść na innych Romów?
Auć. To by naruszało romskość i wewnętrzną solidarność. Nie zrozumiemy tego.
Nawet w czasie II wojny światowej w Polsce część (mała w porównaniu z innymi państwami
w Europie) Polaków współpracowała z okupantem ale trzeba tu przypomnieć, podkreślić
i być z tego po prostu zwyczajnie dumnym, że jako jedyne państwo (ponoć, bez
gwarancji że jako naprawdę jedyne a nie tylko jedno z niewielu) nie stworzyliśmy
żadnego w 100% marionetkowego pro-hitlerowskiego rządu. No to trzeba by sobie wyobrazić
to inaczej. Na tym poziomie wszyscy Romowie są traktowani jako najbliższa
ukochana rodzina, nawet jeśli się ich nie lubi, albo nie zna. A na własną mamę
chyba jednak byśmy na policję nie donosili (no mógłby zdarzyć się jakiś
wyjątek). Co do wyglądu Karoliny, której z Romami nie widziano – raczej nie
jest problemem przyciemnić kosmetykami twarz, szybko zafarbować włosy, a cygańskie ubranie (swoją drogą cóż to za
szczególna i choć identyfikowalna i zrozumiała – jednak dyskryminująca
kategoria), które miała zawsze ze sobą Karolina, łatwo mogło ukryć jej wygląd.
Zresztą to, że miała przygotowany taki strój i zawsze się w niego przebierała
spotykając się ze swoim chłopakiem (tak wynika ze szczątkowych wiadomości z
ogłoszeń i apeli), jest głównym tropem, który może wskazywać, że postanowiła
porzucić swoje niedorosłe życie i włączyć się w życie Romów.
Oczywiście ideałem by było, gdyby po kilku dniach wróciła do
domu. Jednak jeśli tak nie będzie – oby najgorsze (i wcale nie takie złe, choć
czasem może być ciężko) co mogło ją spotkać, to stanie się członkinią romskiego
społeczeństwa.
I choć kilka słów na temat komentarzy pod medialnymi
informacjami o zaginięciu dziewczyny. W większości małych lub duży tytułów
prasowych nie pojawiły się w ogóle. Na profilach facebookowych wspomagających
poszukiwanie osób zaginionych zdecydowana większość dotyczyła upowszechniania
informacji. Kilka dotyczyło Romów, jednak bardziej tej konkretnej sytuacji niż
czegokolwiek innego (nawet negatywnego) i sprowadzały się do podobnych
sformułowań jak:
Jeżeli
związała się z Romem będzie ciężko ja namierzyć
I to akurat jest prawdą z powodów
podanych wyżej.
Nawet pod informacją w „Telewizja Republika” były one realistyczne i na pewno nie antyromskie (choć jeden – niecytowany – antystrajkokobiecy
się pojawił).
Jednak realny wulkan prawdziwej
polskości, niezrozumienia, oskarżania (Romów, UE, Polaków, matki, kogoś z
Torunia), nabijania się z poważanego problemu, eksploracji stereotypów i co
tylko jeszcze można sobie wymyślić, znalazł się – jak zawsze chyba – na
portalu jednego z najbardziej poczytnych polskich dzienników liberalnych.
Aż czytać się nie chce, a co dopiero cytować, udostępniać lub komentować.
Podsumowując. Jeśli ktokolwiek
cokolwiek wie… Można pomóc. Można anonimowo poinformować.
CAŁKOWICIE ANONIMOWO.
Mama się martwi.