sobota, 18 lutego 2017

Cygański biznes rządu*


http://www.gazetapolska.pl/12502-cyganski-biznes-kopacz-i-tuska

http://niezalezna.pl/93941-cyganski-biznes-kopacz-i-tuska-dziesiatki-milionow-wyrzucone-w-bloto

http://telewizjarepublika.pl/wielki-przekret-cyganski-biznes-kopacz-i-tuska,44620.html




Wchodząc w retorykę przedstawioną w powyższych, a właściwie w powyższym artykule kopiowanym przyjaźnie i promocyjnie, trzeba zwrócić uwagę na jeden podstawowy fakt.
Podstawy funkcjonowania „Komponentu romskiego” Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego w Polsce na lata 2007-2013 zostały ustalone i zatwierdzone w 2006 roku, czyli podczas poprzedniego epizodu rządów PiS w Polsce (2005-2007).

http://mniejszosci.narodowe.mswia.gov.pl/mne/romowie/komponent-romski-progr/6762,Informacje-o-PO-KL.html

Posługując się zatem sposobem formułowania myśli przez autora tekstu (choć należy to uznać jedynie za eksperyment myślowy i nie należy tego czynić poza teoretycznymi rozważaniami, choćby dlatego, że – podobnie jak teza zawarta w tytule oryginalnego artykułu opublikowanego w „Gazecie Polskiej” – nie jest to prawdą, i w związku z tym, że tytuł ten odbiegałby od standardów jakiejkolwiek rzetelności) równie dobrze można by sformułować o wiele bardziej prawdziwy tytuł:

„Cygański biznes Kaczyńskiego”

Poprzedni rząd (Tuska i Kopacz) nie miał zatem wpływu na wysokość środków (owych podkreślanych 80 mln) przeznaczonych w ramach POKL na działania na rzecz wieloaspektowej integracji Romów. Jeśli jakikolwiek rząd miał na to wpływ, był to rząd PiS.

Stykając się z tego typu artykułami prasowymi jak ten, nasuwa się pytanie, jaka była intencja autora/redakcji, i jaki cel chcieli oni osiągnąć.
Bez głębszej analizy można wskazać 3 grupy celów, które można skonkretyzować w poniższych punktach:
1. Wskazanie na niegospodarność/powiązania byłych decydentów
2. Krytyka Unii Europejskiej
3. Wzbudzenie niechęci do Romów
Oczywiście zakłada to jakąkolwiek celowość działań autora a nie prosty proces myślowy „oni dostali a my nie” i zazdrość (jeden z 7 grzechów głównych), wyrażającą się zawiścią i powstaniem tego typu artykułu.
Jako wręcz niemożliwą i absurdalną należy odrzucić myśl mówiącą o tym, że chodzi o przedmiotowe wykorzystanie mniejszości etnicznej do zdyskredytowania Unii Europejskiej oraz polityków wskazanych w tytule. Mniejszości w znacznym stopniu „niemej” medialnie i nieradzącej sobie ze współczesną rzeczywistością. Mniejszości, której łatwo odmówić bycia „prawdziwymi Polakami” – bez względu na to czy oni siebie za takich uważają. Byłoby to przecież zbyt prymitywne.

Pierwszy punkt w pewnym stopniu został omówiony poprzez wskazanie na to, kto tworzył rząd podczas zatwierdzania podstaw realizacji POKL. Jednak zamieszczona w tytule artykułu – jak już wskazano – teza, sugeruje możliwość uzyskania korzyści finansowych (powiązań finansowych?) lub jakichkolwiek innych przez Kopacz i Tuska. Jest to jednak tak absurdalne, że nie wymaga żadnego szerszego komentarza.
Drugi punkt związany z Unią Europejską może dotyczyć tego, na jak beznadziejne i absurdalne cele wydawane są jej środki, zamiast przeznaczyć je na cele dotyczące Polski i Polaków, jednak nie związane z tą konkretną grupą etniczną. W rzeczywistości wydatkowanie tych środków wpasowuje się dobrze, zarówno w cywilizacyjny, jak i rozwojowy paradygmat Unii Europejskiej. Niestety, aby to zrozumieć, trzeba posiadać jakąkolwiek wiedzę na jej temat wykraczającą poza doniesienia prasowe i nacechowane ideologicznie hasła. Ideałem byłoby, znać (próbować rozumieć) przy tym specyfikę kultury romskiej – determinującej w znacznym stopniu zachowanie i styl życia większości Romów. Ponad poziomem ideału jest już wiedza o tym, że Unia Europejska wciąż (od początku lat 90.) poszukuje drogi do tego, aby skutecznie włączyć Romów w główny nurt życia państw członkowskich i ma pełną świadomość niskiego poziomu skuteczności swoich działań i – jak dotąd godząc się na to – kosztowności jakiejkolwiek próby pomocy Romom.
Trzeci punkt jest bolesny z dwóch powodów. Przede wszystkim, biorąc pod uwagę komentarze internautów, wydaje się on być celem głównym. Niewybredne dowcipy przeplatają się z prawdziwymi opowieściami z życia „jacy to Romowie są naprawdę”, pojedynczymi hasłami akceptacji dla nowego polskiego rządu i poparcia jego innej polityki. Ponadto cel ten związany jest ze wzmacnianiem dyskryminacji Romów przez naród tytularny. A dyskryminacja we wszystkich dziedzinach życia jest głównym problemem każdej społeczności romskiej.

Może nie należy być aż tak nieustępliwym w używaniu nazwy Romowie jak Ian Hancock, jednak w przypadku oficjalnego (prasowego) dyskurs publicznego nie należy używać określenia Cyganie, gdyż jest to możliwe jedynie w przypadkach, w których zarówno nadawca, jak i odbiorca rozumieją różnice pomiędzy tymi określeniami. Jednak autor artykułu konsekwentnie odrzuca oficjalną nazwę tej mniejszości, co w kontekście całości tekstu wydaje się być zabiegiem celowym, mającym za zadanie dyskredytowanie tej grupy i wyrażenie pogardliwego stosunku do jej zinstytucjonalizowanych życzeń co do sposobu jej nazywania.

W lidzie artykułu pojawia się cytat z informacji o wynikach kontroli Najwyższej Izby Kontroli „Działania administracji publicznej na rzecz ochrony praw mniejszości romskiej w Polsce”. Autor płynnie przytaczając informację mówiącą o tym, że 70% Romów jest bezrobotnych, sugeruje – wykorzystując pragmatyczną presupozycję – że NIK zajmował się sprawą przywołanych ponad 80 mln zł. Skuteczność tej sugestii potwierdza pytanie jednego z internautów o to, kiedy instytucja ta wniesie oskarżenie do prokuratury.
W rzeczywistości raport ten dotyczył kontroli nie samego wydatkowania funduszy przez beneficjentów w ramach projektów finansowanych z funduszy europejskich, a działalność administracji publicznej w ramach rządowego programu „Program na rzecz społeczności romskiej w Polsce 2004-2013”. Ponadto w tym samym akapicie raportu, który mówi o siedemdziesięcioprocentowym bezrobociu wśród Romów, wspomina się także o pozytywnych zjawiskach, jak choćby o tym, że:
Wzrosła natomiast frekwencja wśród uczniów realizujących obowiązek szkolny, co było wynikiem zatrudniania asystentów edukacji romskiej.
A także o tym, co ze względu na tradycyjny charakter społeczności romskiej jest kluczowe w przypadku jakichkolwiek działań dotyczących jej, czyli o powolności zmian:
Jednak dziesięć lat, w czasie których realizowano Program romski, okazało się zbyt krótkim okresem dla osiągnięcia wszystkich założonych celów.
Zatem tak, jak w legendarnym Radiu Erewań – to prawda, że w Moskwie na Placu Czerwonym rozdają samochody. Poza tym, że nie w Moskwie, a w Leningradzie, nie na Placu Czerwonym, a przed Pałacem Zimowym, nie rozdają, a kradną i nie samochody, a rowery.

Sama – bezwzględnie krytyczna – retoryka opisu poszczególnych projektów realizowanych w unijnych funduszy przeniesiona w inne dziedziny, pozwoliłaby autorowi na określenie kwartetu smyczkowego No. 15 Beethovena wodzeniem końskim włosiem po baranich jelitach. Bez problemu udałoby się także w ten sposób wykazać, że Ziemia jest płaska, bo nie tylko to każdy widzi, a Australijczycy z niej nie spadają.
Wybierając pojedyncze przykłady tego typu opisowej retoryki, poza lidowym kuriozalne projekty jak „Innowacyjni Romowie na rynku pracy” (bez względu na to gdzie autor widzi ową kuriozalność), w tekście znajdują się takie określenia jak dziwacznej nazwie „Cooltura równych szans” (zapewne w odróżnieniu np. od niedziwacznej: „Prawdziwy Kebab Prawdziwego Polaka”), ogólnikową nazwą „Dialog szansą na zmianę” (bo nazwa powinna być tak konkretna, jak np. „Telewizja Republika” ), czy przywoływanie – bez wyjaśnienia okoliczności i jej finału – sprawy szefa wrocławskiego Stowarzyszenia Romów Romani Bacht.
W pełnej wersji artykułu zamieszczonej w drukowanym wydania „Gazety Polskiej” autor kontynuuje krytyczne wskazywanie na poszczególne projekty, uwypuklając między innymi takie elementy, jak rekordziści (czyli najbardziej sprawnie działające organizacje) funduszy, czy problem z czynnikiem terytorialnym. Na listę tak napiętnowanych trafił nawet Uniwersytet Łódzki ze względu na realizację działań na obszarze Małopolski. Autor niejako na deser wyszczególnił również jednostki samorządowe, które uczestniczyły w opisywanym wyrzucaniu pieniędzy w błoto.

We wszystkich tych przypadkach kluczowymi było wskazanie kwot przeznaczanych na wsparcie wielokierunkowej integracji Romów. Niebagatelnych z punktu widzenia jednostki, jednak w rzeczywistości adekwatnych do przyjętego przez realizatorów projektów zakresu działań, zaakceptowanego w procesie wyboru wniosków skierowanych do realizacji, zgodnie z podstawami przyjętymi przez rząd PiS w 2006 roku.

Związany z finansami jest także jeden z najbardziej interesujących elementów artykułu – podtytuł ostatniej części wersji papierowej: Program 5000+ dla Romów.
Tym razem autor odnosi się nie do funduszy strukturalnych, ale do następcy wspominanego już programu rządowego: „Program integracji społeczności romskiej w Polsce na lata 2014-2020”.
Na podstawie prostego (w tym przypadku zbyt prostego) wyliczenia autor stwierdził, że:
Oznacza to ok. 5000 zł na jednego Cygana, łącznie z małymi dziećmi
Dziennikarz zapomniał jedynie dodać, że jest to kwota przeznaczona na 6 lat.
Zatem w przeliczeniu na miesiąc jest to 65 zł. 
Gdyby tak liczyć rządowy projekt 500+, to powinien nosić nazwę 36000+.

Cel tekstu jest najprawdopodobniej dyskredytująco-polityczny. Co prawda wszystkie jego elementy mają konstruować negatywne podejście czytelnika do realizacji jakichkolwiek „romskich” działań i wskazywać na ich bezsensowność, jednak pozostaje to w ścisłym powiązaniu z samą Unią Europejską oraz z poprzednim rządem Polski.

Generalnie artykuł jest pobieżny, w zakresie wiedzy o Romach opiera się wyłącznie na stereotypach, dane (np. z raportu NIK) są wyrywane z kontekstu i zestawiane z jednostkowymi informacjami w taki sposób, aby tworzyć w umyśle odbiorcy zafałszowany obraz rzeczywistości.
Na stronach internetowych w komentarzach pod tekstem artykułu, można dostrzec, że wywołuje negatywne reakcje wobec Romów. Zwiększa niechęć do nich, oddziela ich od reszty społeczeństwa, intensyfikuje wykluczenie i ostatecznie pogłębia dyskryminację.

Artykuł ten szkodzi Romom.


* Podczas przygotowywania tego tekstu nie przekazano żadnych środków finansowych ani za wersję papierową „Gazety Polskiej” ani za jej prenumeratę w wersji elektronicznej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz