niedziela, 18 listopada 2018

38 lat temu


Znowu bazowanie na „starym” i dość ważnym tekście, jednak w tym przypadku nie chodzi o sam tekst i jego merytoryczną zawartość – choćby przez to, że należy on do gatunku naukowego sprawozdań z.., który choć ważny dla czasopism i prawdziwego życia naukowego (bo się spotykamy i naukowo wymieniliśmy się ważnymi informacjami), to jednak w ostatnich nastu latach stracił on na znaczeniu – lecz o przytoczenie i szczątkowe porównania podstawowych danych i informacji sprzed 38 lat z względnie aktualną sytuacją Romów w kilu europejskich państwach i w ogóle w Europie. Oczywiście nie bez znaczenia jest osoba autora (Adam Bartosz) tego prostego sprawozdania ze spotkania cyganologów (żadnych tam romologów) w węgierskiej miejscowości Leányfalu. Autora uważnego, ze wszech miar romologicznego (czy też raczej cyganologicznego), który w 1980 roku (gdy miało miejsce spotkanie, choć sprawozdanie było publikowane dwa lata później na łamach czasopisma „Polska Sztuka Ludowa – Konteksty”), był świeżo (w 1979 roku) po uruchomieniu wystawy „Cyganie w kulturze polskiej”. Była ona – jak sam to określił w  tekście artykułu – zalążkiem kolekcji cyganologicznej, która stała się początkiem stałej kolekcji cyganianów (czy też cyganariów) w Muzeum Okręgowym w Tarnowie. Funkcjonująca do dziś stała ekspozycja (Romowie. Historia i kultura) przyjęła swój kształt w 1990 roku w związku z odbywającego się w Serocku pod Warszawą IV Kongresu Romów.
W spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele 8 państw, miało ono charakter półformalny, a dobór grupy dyskutantów wynikał z praktyki cyganologicznej (publikacje, kontakt naukowy z organizatorem). Skład grupy odzwierciedlał utrzymującą się do dziś – nawet w jeszcze szerszym wymiarze – wielodyscyplinarność romologii, gdyż brali w nim udział między innymi etnografowie, socjologowie, językoznawcy stosowani i przedstawiciel zawodów nieakademickich. Obecnie podczas tego typu spotkania aby móc stwierdzić, że grupa pod względem zakresu merytorycznego jest pełna, powinna zostać ona uzupełniona o prawników, ekonomistów, politologów, a także specjalistów z dziedziny mediów i komunikacji społecznej. Reprezentacja 8 państw (Polska, Niemcy, Czechosłowacja, Finlandia, Węgry, Wielka Brytania, Francja, Włochy) była zatem w jakimś stopniu przypadkowa, przynajmniej w zakresie potrzeby podejmowania tematyki romskiej w związku z sytuacją Romów. W obecnych analizach dotyczących wielu państw europejskich, dobieranych ze względu na wrażliwość ze względu na sytuację Romów nie pojawiają się Niemcy oraz Finlandia, a Wielka Brytania oraz Francja bywają przytaczane jako przykłady szczególnych sytuacji i takich tez rozwiązań. Polska także już nie trafia do tego typu przeglądów (przez co brakuje często interesujących danych, które są pozyskiwane przy tego typu badaniach) choć na początku XXI wieku jeszcze na takiej „wrażliwej” liście była. Wiąże się to przede wszystkim z bardzo małym odsetkiem Romów w polskim społeczeństwie oraz stosunkowo dobrą ich sytuacją – nawet jeśli w Polsce panuje odmienne subiektywne poczucie w tym zakresie.
Pierwszym zagadnieniem poruszonym w sprawozdaniu jest kwestia związana z identyfikacją Romów i wyznaczaniem przez nich linii podziałów. Do tej pory ważną rzeczą – choć nabierającą znaczenia z zewnętrznego punktów widzenia – jest traktowanie Romów jako homogenicznej i jednolitej grupy. To z kolei wiąże się ze stereotypami i tym że „każdy” i „wszyscy” Romowie są tacy a nie inni. Co ciekawe – naukowcy zauważyli, że Romowie za o wiele ważniejszy uznają podziały pomiędzy nimi samymi (zarówno kulturowe, jak konkretnie językowe i obyczajowe), niż koncentrują się na podziale Romowie i nie-Romowie (gadzio).  Nawet w Polsce przy homogeniczności społeczeństwa podziały przebiegały wewnętrznie w związku z różniącymi się systemami hierarchii i Romanipen. Co ciekawe przedstawiciel Włoch wskazywał na znaczne rozdrobnienie różnojęzycznych grup romskich, a możliwość ich zjednoczenia widział w ukształtowaniu się romskiej inteligencji. W Niemczech główny podział przebiegał (i to nie uległo zmianie) na linii Sinti – Romowie, a w Finlandii miejscowi i zasiedziali od setek lat Romowie, opierając się na typowo (w Finlandii) cygańskich cechach (muzyka i taniec), separowali się od nowoprzybyłych Kalderaszy. W dyskusji zwrócono także uwagę na kwestię tego, że romski świat (co wynika z zasad Romanipen) jest światem (często niewykluczających) podziałów i poza poszczególne ich grupy rozciąga się także wyodrębniająco w dół czyli na klany i rodziny. Oczywiście najwyraźniejsza granica istnieje wobec świata nie-Romów, jednak jak bardzo trafnie choć prosto określił przedstawiciel Wielkiej Brytanii – podział ten nie tylko jest (obiektywny bo jest), ale także instytucjonalny (w wymiarze kategorii instytucji społecznych, a nie konkretnych instytucji reprezentujących system administracyjny).
Interesująco została także omówiona kwestia muzyki, która także wiąże się z podziałami. Główny i najwyraźniejszy podział to różnica pomiędzy muzyką Romów z poszczególnych państw. Uczestnicy spotkania mówili zatem nie o muzyce Romów, ale o muzyce Romów z (na przykład) Węgier lub muzyce Romów z Rumunii. Ponadto – w związku z potrzebą zachowywania dla siebie i własnej wspólnoty tego co naprawdę cygańskie – mówiono o tym, że muzyka Romów dla nie-Romów jest zupełnie inna niż ta, która jest grana dla swoich, a opór przed jej prezentacją innym jest znaczny. Koncentrując się na tej różnicy można się w tym miejscu odwołać do polskich, hucznych, barwnych i bogatych festiwali w  Ciechocinku lub Gorzowie Wielkopolskim i z drugiej strony postawić obozowisku Taboru Pamięci Romów w Szczurowej i chwile, gdy przy wieczornym ognisku ktoś zaczyna śpiewać lub grać na gitarze, albo gdy w ciągu dnia dość niepodziewanie pojawia się niewystęp taneczny.
Obecnie dość rzadko mówi się o przyczynach manifestacji bogactwa przez Romów (często przyjmującego różne specyficzne formy – jak choćby umieszczania znaków Mercedesa jako zwieńczenia wieżyczek w rumuńskich romskich „pałacach”), jednak może ona mieć przyczynę w społecznej kompensacji i chęci pokazania tego co najlepsze i doceniane przez resztę społeczeństwa. To samo dotyczy folkloru i romskiej egzotyki. Cyganolodzy zauważyli także zanik wielu tradycyjnych elementów romskiej kultury takich jak pojedyncze zasady tabu lub nawet język. W miejsce tego zaczęły się natomiast pojawiać składniki kultury głównonurtowej, jednak nie aplikowane wprost i bez zmiany, a raczej zmodyfikowane, tak że należy je raczej określić jako naśladownictwo, a właściwie imitacja.
Kolejne wypowiedzi dotyczyły sytuacji społecznej Romów w poszczególnych państwach i głownie ograniczały się do wskazywania na powstawanie pojedynczych organizacji lub działań od-rządowych odnoszących się do Romów. Co ciekawe w przypadku Francji już wtedy mówiono o odgórnej organizacji miejsc obozowych, co po kilkudziesięciu latach doprowadziło do organizowania zamkniętych wiosek asymilacyjnych (czy też według nowszej i bardziej „poprawnej” oraz lepiej traktowanej na płaszczyźnie europejskiej wersji – integracyjnych). Polska na tle innych państw wypadła bardzo dobrze. Nie tylko ze względu na przywołaną aktywność naukową prof. Lecha Mroza, ale także (choć nie tylko), za sprawą stałego osadzenia tematyki romskiej w rządowym zainteresowaniu Romami w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych (i tak jest do tej pory). Oczywiście źródłem takiej lokalizacji zainteresowania państwa była kwestia sprawowania kontroli nad wędrującymi Romami i realizacja akcji ich osiedlania. Jednak ostatecznie na przełomie XX i XXI wieku przyniosło to dobre rezultaty, ponieważ polski program (początkowo pilotażowy) dotyczący integracji Romów był i jest jednym z organizacyjnie najlepszych (trudno tu mówić o pełnej efektywności) w Europie, nie tylko wpisując się w unijną strategię integracji Romów, ale po części także (ze względu na dobrą praktykę), będąc jednym z wielu wzorów służących jej opracowaniu. Warto zwrócić uwagę na to, że zgodnie zresztą z dominującym na początku lat 80. dyskursem w zakresie tej tematyki, większość cyganologów częściej mówiła (nie krytykując jej) o docelowej asymilacji, a nie integracji. Nie miała się ona przy tym wiązać z odrzuceniem tradycji i wartości kulturowych a jedynie z dopasowaniem się do społeczeństwa większościowego. Jedynie przedstawiciel Węgier – w części dotyczącej edukacji – stwierdził, że nie wolno Romów asymilować, a właśnie integrować, choć powoływał się na potrzebę likwidacji (sic!) części nieakceptowanych społecznie komponentów ich kultury, przy podkreślaniu i uwypuklaniu tych „słusznych”.

Czytając to sprawozdanie trzeba zrozumieć moment jego powstania i to co autor mógł napisać. Choć lata 80. w Polsce różniły się pod względem ideologicznym i represyjnym od lat 60. i 70., to jednak Adam Bartosz nie mógł powoływać się w tekście choćby na przymusową akcje zatrzymania romskich taborów i kulturowe i społeczne spustoszenie, jakiego dokonała. Podobne ograniczenia dotyczyły także streszczenia tego, co mówili przedstawiciele innych państw. Zarówno zachodnich, jak i socjalistycznych. Nie jest to zatem pełne (choć dalej interesujące) sprawozdanie ze spotkania. Jak było naprawdę należałoby zapytać – odwołując się do jego pamięci – autora…



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz