38 lat temu
Znowu bazowanie na „starym” i dość ważnym tekście, jednak w
tym przypadku nie chodzi o sam tekst i jego merytoryczną zawartość – choćby
przez to, że należy on do gatunku naukowego sprawozdań z.., który choć ważny
dla czasopism i prawdziwego życia naukowego (bo się spotykamy i naukowo
wymieniliśmy się ważnymi informacjami), to jednak w ostatnich nastu latach
stracił on na znaczeniu – lecz o przytoczenie i szczątkowe porównania podstawowych
danych i informacji sprzed 38 lat z względnie aktualną sytuacją Romów w kilu europejskich
państwach i w ogóle w Europie. Oczywiście nie bez znaczenia jest osoba autora (Adam
Bartosz) tego prostego sprawozdania ze spotkania cyganologów (żadnych tam
romologów) w węgierskiej miejscowości Leányfalu. Autora uważnego, ze wszech
miar romologicznego (czy też raczej cyganologicznego), który w 1980 roku (gdy
miało miejsce spotkanie, choć sprawozdanie było publikowane dwa lata później na
łamach czasopisma „Polska Sztuka Ludowa – Konteksty”),
był świeżo (w 1979 roku) po uruchomieniu wystawy „Cyganie w kulturze polskiej”.
Była ona – jak sam to określił w tekście
artykułu – zalążkiem kolekcji cyganologicznej, która stała się początkiem
stałej kolekcji cyganianów (czy też cyganariów) w Muzeum Okręgowym w Tarnowie. Funkcjonująca
do dziś stała ekspozycja (Romowie. Historia i kultura)
przyjęła swój kształt w 1990 roku w związku z odbywającego się w Serocku pod
Warszawą IV Kongresu Romów.
W spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele 8 państw, miało
ono charakter półformalny, a dobór grupy dyskutantów wynikał z praktyki
cyganologicznej (publikacje, kontakt naukowy z organizatorem). Skład grupy
odzwierciedlał utrzymującą się do dziś – nawet w jeszcze szerszym wymiarze –
wielodyscyplinarność romologii, gdyż brali w nim udział między innymi etnografowie,
socjologowie, językoznawcy stosowani i przedstawiciel zawodów nieakademickich.
Obecnie podczas tego typu spotkania aby móc stwierdzić, że grupa pod względem zakresu
merytorycznego jest pełna, powinna zostać ona uzupełniona o prawników,
ekonomistów, politologów, a także specjalistów z dziedziny mediów i komunikacji
społecznej. Reprezentacja 8 państw (Polska, Niemcy, Czechosłowacja, Finlandia,
Węgry, Wielka Brytania, Francja, Włochy) była zatem w jakimś stopniu
przypadkowa, przynajmniej w zakresie potrzeby podejmowania tematyki romskiej w
związku z sytuacją Romów. W obecnych analizach dotyczących wielu państw europejskich,
dobieranych ze względu na wrażliwość ze względu na sytuację Romów nie pojawiają
się Niemcy oraz Finlandia, a Wielka Brytania oraz Francja bywają przytaczane
jako przykłady szczególnych sytuacji i takich tez rozwiązań. Polska także już
nie trafia do tego typu przeglądów (przez co brakuje często interesujących danych,
które są pozyskiwane przy tego typu badaniach) choć na początku XXI wieku
jeszcze na takiej „wrażliwej” liście była. Wiąże się to przede wszystkim z
bardzo małym odsetkiem Romów w polskim społeczeństwie oraz stosunkowo dobrą ich
sytuacją – nawet jeśli w Polsce panuje odmienne subiektywne poczucie w tym
zakresie.
Pierwszym zagadnieniem poruszonym w sprawozdaniu jest
kwestia związana z identyfikacją Romów i wyznaczaniem przez nich linii
podziałów. Do tej pory ważną rzeczą – choć nabierającą znaczenia z zewnętrznego
punktów widzenia – jest traktowanie Romów jako homogenicznej i jednolitej
grupy. To z kolei wiąże się ze stereotypami i tym że „każdy” i „wszyscy”
Romowie są tacy a nie inni. Co ciekawe – naukowcy zauważyli, że Romowie za o
wiele ważniejszy uznają podziały pomiędzy nimi samymi (zarówno kulturowe, jak konkretnie
językowe i obyczajowe), niż koncentrują się na podziale Romowie i nie-Romowie (gadzio).
Nawet w Polsce przy homogeniczności społeczeństwa
podziały przebiegały wewnętrznie w związku z różniącymi się systemami
hierarchii i Romanipen. Co ciekawe przedstawiciel Włoch wskazywał na znaczne
rozdrobnienie różnojęzycznych grup romskich, a możliwość ich zjednoczenia
widział w ukształtowaniu się romskiej inteligencji. W Niemczech główny podział
przebiegał (i to nie uległo zmianie) na linii Sinti – Romowie, a w Finlandii
miejscowi i zasiedziali od setek lat Romowie, opierając się na typowo (w
Finlandii) cygańskich cechach (muzyka i taniec), separowali się od
nowoprzybyłych Kalderaszy. W dyskusji zwrócono także uwagę na kwestię tego, że
romski świat (co wynika z zasad Romanipen) jest światem (często
niewykluczających) podziałów i poza poszczególne ich grupy rozciąga się także
wyodrębniająco w dół czyli na klany i rodziny. Oczywiście najwyraźniejsza
granica istnieje wobec świata nie-Romów, jednak jak bardzo trafnie choć prosto
określił przedstawiciel Wielkiej Brytanii – podział ten nie tylko jest (obiektywny
bo jest), ale także instytucjonalny (w wymiarze kategorii instytucji społecznych,
a nie konkretnych instytucji reprezentujących system administracyjny).
Interesująco została także omówiona kwestia muzyki, która także
wiąże się z podziałami. Główny i najwyraźniejszy podział to różnica pomiędzy
muzyką Romów z poszczególnych państw. Uczestnicy spotkania mówili zatem nie o
muzyce Romów, ale o muzyce Romów z (na przykład) Węgier lub muzyce Romów z
Rumunii. Ponadto – w związku z potrzebą zachowywania dla siebie i własnej wspólnoty
tego co naprawdę cygańskie – mówiono
o tym, że muzyka Romów dla nie-Romów jest zupełnie inna niż ta, która jest
grana dla swoich, a opór przed jej prezentacją innym jest znaczny. Koncentrując
się na tej różnicy można się w tym miejscu odwołać do polskich, hucznych,
barwnych i bogatych festiwali w
Ciechocinku lub Gorzowie Wielkopolskim i z drugiej strony postawić obozowisku
Taboru Pamięci Romów w Szczurowej i chwile, gdy przy wieczornym ognisku ktoś zaczyna
śpiewać lub grać na gitarze, albo gdy w ciągu dnia dość niepodziewanie pojawia
się niewystęp taneczny.
Obecnie dość rzadko mówi się o przyczynach manifestacji
bogactwa przez Romów (często przyjmującego różne specyficzne formy – jak choćby
umieszczania znaków Mercedesa jako zwieńczenia wieżyczek w rumuńskich romskich „pałacach”),
jednak może ona mieć przyczynę w społecznej kompensacji i chęci pokazania tego
co najlepsze i doceniane przez resztę społeczeństwa. To samo dotyczy folkloru i
romskiej egzotyki. Cyganolodzy zauważyli także zanik wielu tradycyjnych
elementów romskiej kultury takich jak pojedyncze zasady tabu lub nawet język. W
miejsce tego zaczęły się natomiast pojawiać składniki kultury głównonurtowej,
jednak nie aplikowane wprost i bez zmiany, a raczej zmodyfikowane, tak że
należy je raczej określić jako naśladownictwo, a właściwie imitacja.
Kolejne wypowiedzi dotyczyły sytuacji społecznej Romów w
poszczególnych państwach i głownie ograniczały się do wskazywania na
powstawanie pojedynczych organizacji lub działań od-rządowych odnoszących się
do Romów. Co ciekawe w przypadku Francji już wtedy mówiono o odgórnej organizacji
miejsc obozowych, co po kilkudziesięciu latach doprowadziło do organizowania
zamkniętych wiosek asymilacyjnych (czy też według nowszej i bardziej „poprawnej”
oraz lepiej traktowanej na płaszczyźnie europejskiej wersji – integracyjnych). Polska
na tle innych państw wypadła bardzo dobrze. Nie tylko ze względu na przywołaną aktywność
naukową prof. Lecha Mroza, ale także (choć nie tylko), za sprawą stałego osadzenia
tematyki romskiej w rządowym zainteresowaniu Romami w Ministerstwie Spraw
Wewnętrznych (i tak jest do tej pory).
Oczywiście źródłem takiej lokalizacji zainteresowania państwa była kwestia sprawowania
kontroli nad wędrującymi Romami i realizacja akcji ich osiedlania. Jednak
ostatecznie na przełomie XX i XXI wieku przyniosło to dobre rezultaty, ponieważ
polski program (początkowo pilotażowy) dotyczący integracji Romów był i jest jednym
z organizacyjnie najlepszych (trudno tu mówić o pełnej efektywności) w Europie,
nie tylko wpisując się w unijną strategię integracji Romów, ale po części także
(ze względu na dobrą praktykę), będąc jednym z wielu wzorów służących jej
opracowaniu. Warto zwrócić uwagę na to, że zgodnie zresztą z dominującym na początku
lat 80. dyskursem w zakresie tej tematyki, większość cyganologów częściej mówiła
(nie krytykując jej) o docelowej asymilacji, a nie integracji. Nie miała się ona
przy tym wiązać z odrzuceniem tradycji i wartości kulturowych a jedynie z
dopasowaniem się do społeczeństwa większościowego. Jedynie przedstawiciel Węgier
– w części dotyczącej edukacji – stwierdził, że nie wolno Romów asymilować, a
właśnie integrować, choć powoływał się na potrzebę likwidacji (sic!) części
nieakceptowanych społecznie komponentów ich kultury, przy podkreślaniu i
uwypuklaniu tych „słusznych”.
Czytając to sprawozdanie trzeba zrozumieć moment jego
powstania i to co autor mógł napisać. Choć lata 80. w Polsce różniły się pod
względem ideologicznym i represyjnym od lat 60. i 70., to jednak Adam Bartosz
nie mógł powoływać się w tekście choćby na przymusową akcje zatrzymania romskich
taborów i kulturowe i społeczne spustoszenie, jakiego dokonała. Podobne
ograniczenia dotyczyły także streszczenia tego, co mówili przedstawiciele
innych państw. Zarówno zachodnich, jak i socjalistycznych. Nie jest to zatem
pełne (choć dalej interesujące) sprawozdanie ze spotkania. Jak było naprawdę
należałoby zapytać – odwołując się do jego pamięci – autora…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz