poniedziałek, 28 listopada 2016

Zintegrujmy ich z kimś innym


Jesienią 2015 roku w związku ze złym stanem nieruchomości przy ulicy Wąskiej w Limanowej, władze miasta zdecydowały się na zakup innych budynków, do których można było przenieść zamieszkujących zdewastowany dom limanowskich Romów.
Akcja ta została sfinansowana w oparciu o porozumienie z wojewodą małopolskim ze środków przyznanych przez Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji, Departament Wyznań i Mniejszości Narodowych w ramach rządowego Programu integracji społeczności romskiej, a jej celem była poprawa warunków mieszkaniowych rodzin romskich.
Z tego samego programu w 2015 roku poza kwestią mieszkaniową, zostały także sfinansowane: wyprawka szkolna, ubezpieczenie uczniów, wycieczka dla uczniów romskich, asystent społeczności romskiej, likwidacja analfabetyzmu wśród dorosłych członków społeczności romskiej zamieszkałych na terenie Miasta Limanowa. W kolejnym roku Limanowa otrzymała – poza powtórzeniem znacznej części działań z 2015 roku – środki na: budowę oczyszczalni ścieków w Młynnem, dowóz dzieci romskich do i ze szkoły, zdrowie, utworzenie miejsc pracy dla Romów.
Wszystko wydaje się być w porządku, a zakres działań Limanowej wskazuje na chęć pomocy tamtejszym Romom.

Jedynym problemem jest fakt, że wszystkie lokalizacje docelowych miejsc zamieszkania Romów znajdują się poza Limanową, gminą, a w dwóch przypadkach – także poza powiatem.


Pomimo protestów mieszkańców Marcinkowic w gminie Chełmiec (jeden z radnych zaproponował nawet projekt uchwały, która miałaby zakazywać tworzenia romskich osiedli), ujął się za nimi wójt i ostatecznie Romowie przeprowadzili się do nowego miejsca zamieszkania.
Z lokalizacji w Mordace i Zalesiu (powiat limanowski) ostatecznie zrezygnowano, zarówno ze względu na protesty mieszkańców, jak i wycofanie się oferentów nieruchomości.

Z domu w Czchowie nie chcieli skorzystać sami Romowie, a ponadto mieszkańcy tej miejscowości stanowczo sprzeciwili się przenoszenia problemu na teren ich gminy. Tym razem po ich stronie stanął także wójt gminy. Ostatecznie – po postanowieniu Sądu Rejonowego w Limanowej z dnia 29 czerwca 2016 roku – przeprowadzka Romów do Czchowa została wstrzymana.

Powyższy opis jest jedynie szczytem góry lodowej, a całą sytuacja jest o wiele bardziej skomplikowana. Został w nią zaangażowany sąd nakazujący przeprowadzkę, komornik, inny sąd potwierdzający legalność zakupu domu w Czchowie, stowarzyszenie „Bergitka Roma”, burmistrzowie Limanowej i Czchowa, wojewoda małopolski, Departament Wyznań Religijnych oraz Mniejszości Narodowych i Etnicznych MSWiA, Sejmowa Komisja Mniejszości Narodowych i Etnicznych, Rzecznik Praw Obywatelskich, Rzecznik Praw Dziecka, a także mieszkańcy gmin i oczywiście sami Romowie.

http://www.romowie.com/old/romano_atmo/ra62.pdf

Najbardziej w całej sytuacji zagubieni są Romowie, nie rozumieją w pełni administracyjnego zamieszania, formalności, odczuwają strach o własną przyszłość i nie wiedzą co ich czeka.

Jak całość sytuacji należałoby ocenić?
Może jako samorządową zabawę środkami publicznymi przeznaczonymi na romską integrację? Jako chęć pozbycia się problemu przez Limanową? Co prawda miasto zapewnia, że nie znalazło odpowiedniej nieruchomości na limanowszczyźnie, jednak pojawiły się głosy o możliwości niekwalifikowalności wydatków na pozagminne nieruchomości i konieczności zwrotu przez miasto środków otrzymanych w ramach programu.
Cała sprawa odbiła się szerokim echem w polskich mediach.

http://limanowa.in/wydarzenia,31826.html

http://uwaga.tvn.pl/reportaze,2671,n/chca-utworzyc-romskie-getto,195994.html

Działanie Burmistrza Limanowej stało się wzorem dla innych. Nie jedynym przykładem jest protest mieszkańców Tymbarka w związku z planami przeniesienia romskiej rodziny z Koszar na teren tego miasta.

http://krakow.wyborcza.pl/krakow/1,44425,20711562,mieszkancy-tymbarku-nie-chca-romskiej-rodziny-z-koszar.html

Ogólna ocena działań burmistrza Limanowej jest negatywna i uznawana za działanie wbrew polityce państwa w zakresie integracji Romów.

Można jednak spróbować wyjść poza automatyczne oburzenie i zadać pytanie: a co jeśli burmistrz Limanowej ma rację? Czy na pewno zakup domu dla Romów poza Limanową to tworzenie getta? Czy na pewno to lokalna deportacja?
Nie można zapominać, że Limanowa (wraz z Andrychowem) od lat jest miejscem lokalnego konfliktu pomiędzy Romami a pozostałymi mieszkańcami.

http://www.newsweek.pl/polska/polacy-i-romowie-w-limanowej-cyganie-newsweek-pl,artykuly,347162,1.html

http://wyborcza.pl/1,87648,19230192,nagonka-w-limanowej-nie-ma-arabow-bijmy-romow.html#ixzz3sJrgl12e

Zatem jeszcze raz: czy aby na pewno propozycja przeprowadzki do innej gminy, powiatu, miasta, w której nie mieszka aż tylu Romów i gdzie nie ma utrwalonego od lat konfliktu nie jest raczej przejawem rozśrodkowania problemu i degettyzacji?
Szczególnie jeśli Romowie nie sprzeciwiają się temu i po przeprowadzce są z niej zadowoleni?

Trudno to ocenić?

Wydaje się, że w całej sprawie należy się wsłuchać w głos tych, którzy zdołali pozbyć się uprzedzeń, odrzucić stereotypy, niedyskryminować i którzy są praktykami tego tematu - wójta gminy Chełmiec, i mieszkańców Marcinkowic, w których zamieszkali przeniesieni Romowie:



piątek, 18 listopada 2016

Cyfrowe wykluczenie z dyskursu


Od kilku lat w polskojęzycznym internecie pojawia się wiele wypowiedzi, które obrażają zarówno pojedyncze osoby, jak też i różne grupy ludzi. Można je często kategoryzować jako mowę nienawiści, jednak jest to przyporządkowanie dość wątpliwe, ponieważ jednak trudno jednoznacznie w polskich warunkach definiowalne.
Oczywiście nie tylko polskojęzyczny internet zawiera tego typu wypowiedzi, jednak jak można było zaobserwować przy okazji jednostkowej analizy komentarzy do wydarzeń z Lille we Francji podczas Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej w 2016 roku, wydaje się, że społecznościowa strona polskiej sieci szczególnie zdecydowanie skręca w jakimś zadziwiającym kierunku.
W jakimś stopniu odzwierciedliło się to w reakcji części polskich internautów na blokadę ich kont na Facebooku motywowaną przez tę prywatną firmę niedotrzymywaniem przez użytkowników regulaminu portalu społecznościowego.
Jedną z grup ludzi, wobec której wyjątkowo często pojawiają się obraźliwe komentarze lub też wypowiedzi zawierające groźby albo zachętę do czynów karalnych są Romowie. I nie ma znaczenia, czy pojawiająca się w internecie informacja dotyczy szkolnych sukcesów Romów, czy też (niestety) wydarzeń takich jak w Maszkowicach. Nie ma też znaczenia czy przekaz dotyczy obywateli polskich, czy też obywateli innego państwa Unii Europejskiej. Temat „Romowie” uruchamia automatycznie negatywne komentarze.
Jednocześnie same komentarze – zarówno te zamieszczane przez użytkowników internetu pod artykułami prasowymi, jak i filmami, zdjęciami, śmiesznymi obrazkami i jakimikolwiek innymi przekazami internetowymi – stają się coraz wyraźniejszymi składnikami społecznościowej komunikacji rozwijanej w ramach web 2.0. W przypadku omawianych tu polskojęzycznych przekazów trudno jednak mówić – ze względu na ich zawartość – o współtworzeniu treści. Tworzą jednak określony wizerunek polskiego społeczeństwa, a  przynajmniej tej jego części, która używa internetu i komentuje. Jednocześnie komentarze zapewniają możliwość jak najbardziej publicznego wypowiedzenia swoich opinii (najczęściej opierającej się na niewiedzy, mniemaniach, stereotypach), zapewniającej najczęściej więcej potencjalnych odbiorców niż wpis na Facebooku lub własnym blogu.
W przeciwieństwie do tego, jak było jeszcze kilka lat temu, autorzy tego typu wypowiedzi mają świadomość braku anonimowości i podpisują się poprzez logowanie za pośrednictwem kont powiązanych z portalami społecznościowymi. Wystarczającym zabezpieczeniem jest tu dystans.


Romowie stają się obiektem negatywnych komentarzy z wielu przyczyn. Jednak z pewnością łatwo jest wyładować swoje codzienne frustracje (wynikające oczywiście z winy wszystkich poza samymi piszącymi) na tych, którzy są słabi, którzy nie odpowiedzą i nie będę bronić swoich racji.
W przypadku pojedynczych osób, które w tego typu dyskusjach/komentarzach stają po stronie mniejszości najczęściej pojawiają się odpowiedzi w stylu:
jak tak kochasz Cyganów to weź ich do siebie do domu
Bardzo sensowne. Mieści się także w szeroko interpretowanej kategorii ostatniego argumentu „Erystyki” Schopenhauera.

Niewątpliwie Romowie w ogólnym i uśredniającym podejściu do tej grupy, są wykluczeni społecznie i gospodarczo. Najczęściej w wykluczeniem w tym zakresie idzie także wykluczenie cyfrowe, rozumiane najczęściej jako ograniczony dostęp do internetu, co wynika z konieczności ponoszenia kosztów samego dostarczania internetu oraz posiadania urządzeń, które pozwalają na korzystanie z niego.
Większość badań (przede wszystkim amerykańskich) pokazuje, że mniejszości etniczne chętniej korzystają ze smartfonów i częściej je posiadają (podobnie jak większość dachów slumsów jest pokryta olbrzymią ilością anten satelitarnych). Nie zmniejsza to jednak ich realnego wykluczenia cyfrowego, gdyż korzystać z internetu można na wiele sposobów.
W tym przypadku samo wykluczenie cyfrowe wiąże się raczej z niewykorzystaniem możliwości udziału w dyskursie internetowym na własny temat niż z nieposiadaniem dostępu do tej możliwości.
I kwestia ta nie jest łatwo mierzalna przez porównanie liczba wpisów/komentarzy dokonywanych przez nie-Romów i Romów w stosunku do procenta Romów w polskim społeczeństwie (od 0,04 do 0,07%). Przykładowo w wśród 105 komentarzy pod materiałem TVN dotyczącym Maszkowic, pojawił się jeden komentarz, którego autorką prawdopodobnie była Romni, co daje około 1% wypowiedzi. Te liczbowe wyliczenia modyfikuje nie tylko struktura demograficzna tej społeczności, ale przede wszystkim siła oddziaływania i w konsekwencji skutki społeczne.
Problemami skutkującym wykluczeniem cyfrowym z dyskursu są w przypadku Romów aliterackość ich kultury, niepełna znajomość języka polskiego, brak nawyku formułowania wypowiedzi pisemnych, a także nieobecność – utrwalonego w romskim widzeniu świata – nawyku dyskusji z nie-Romami. Są to bariery trudne do szerszego (nie jednostkowego) przełamania, gdyż wiążą się w znacznej mierze z tradycyjnie pojmowaną i zakorzenioną romskością.


Za sprawą swojej natury internet jest szerokim forum, poprzez które różne grupy mogą artykułować własne interesy i publikować teksty. Ograniczeniem tej możliwości jest wielopiętrowe wykluczenie cyfrowe. Dotyczy ono Romów.
W konsekwencji takiej sytuacji internet nie stał się dla Romów obszarem wolności wypowiedzi, ale kolejną przestrzenią przekazu, w której dochodzi do dyskryminacji tej grupy.
Redukcja problemu do podstawowych jego składników prowadzi zatem do dwóch kwestii: braku edukacji i dyskryminacji.

Czasem aż chce się powrócić do czasów, kiedy największym problemem dyskusji w internecie był trolling. Głupawy i czasem rzeczywiście utrudniający rozmowę, ale nie pełen nienawiści i chęci wyżycia się na tych, którzy nie mają szans się bronić. Wtedy też zapomniana już chyba całkiem(?) netykieta stała na straży jakiejkolwiek jakości dyskusji.
Ale to było dawno. Badzo dawno. Któż by o tym pamiętał…

wtorek, 8 listopada 2016

A w naszej szkole…


5 listopada – w Międzynarodowy Dzień Języka Romskiego (Światowy Dzień Języka Romów) – do audycji „Dzień Dobry TVN” zaproszono dr Joannę Talewicz-Kwiatkowską, która mówiła o szkolnej edukacji romskich dzieci.

http://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/romowie-w-polskiej-szkole,216428.html

Dr Talewicz-Kwiatkowska starała się wyjaśnić stereotypy związane z niskim poziomem wyedukowania większości Romów.


Swoistym pretekstem do dyskusji był materiał dotyczący szkoły podstawowej nr 43 w Zabrzu – prawdziwa szkoła równych szans, w której uczy się prawdopodobnie najwięcej Romów w Polsce. Co więcej – ich frekwencja jest na poziomie 85%, co podkreśla dyrektor szkoły. Wynik ten jest imponujący, nie tylko w polskich warunkach, ale w skali europejskiej. Oczywiście nie udało się tego dokonać w ciągu jednego semestru, jednak dotychczasowe efekty są więcej niż zadawalające, a cały materiał napawa optymizmem i daje nadzieję. Do tego jednak jest potrzebna cierpliwość, otwartość i współpraca z Romami – tu należy przyznać istotna rolę asystentom romskich.


Choć w ostatnim czasie wśród romologów i osób zaangażowanych w aktywność skierowaną przeciw wykluczeniu Romów coraz częściej wskazuje się na walkę z dyskryminacją jako pierwszy i główny punkt mogący uzdrowić sytuację tej grupy, to w dalszym ciągu większość aktywności instytucjonalnej zmierzającej do tego samego celu koncentruje się na edukacji.
Przyjęcie zniesienia dyskryminacji jako głównej aktywności na rzecz Romów nie jest powszechnie akceptowane z kilku powiązanych ze sobą powodów. Przede wszystkim jest ono trudne (czyli wymaga większych nakładów finansowych) i nie poddaje się szybko i łatwo jakimkolwiek pomiarom. W tym przypadku skutki są najczęściej powolne, choć jest szansa na ich trwałość. Ponadto jest to wymaganie zmiany/aktywności po stronie społeczeństwa większościowego, a nie po stronie innej grupy etnicznej. Tym samym – akceptując nieszkodliwą społecznie (i choćby terrorystycznie) – inność zachowań tej grupy, zdejmuje z niej winę za wykluczenie, natomiast obarcza nią większość społeczeństwa. Nie stawia zatem prawie żadnych wymagań tym, którzy są osią problemu, co kłóci się z demokratyczną potrzebą ich obywatelskiego zaangażowania. Trudno też oczekiwać, że szeroka opinia społeczna zaakceptowałaby pozwolenie Romom na niewłożenie wysiłku w to aby było im lepiej, natomiast obarczała tym gospodarzy poszczególnych państw.

http://www.worldbank.org/en/news/feature/2014/04/07/breaking-the-cycle-of-exclusion-for-roma-in-romania

Edukacja była od dawna wskazywana jako to miejsce, w którym przerwanie cyklu wykluczenia (w przypadku Romów ściśle związanego z cyklem ubóstwa) jest stosunkowo najłatwiejsze.

https://blogs.baruch.cuny.edu/overcomingadversity/files/2013/11/poverty-cycle-1.jpg

Tak jest w rzeczywistości. Jednak zwiększenie stopnia edukacji Romów wiąże się z wieloma problemami. Pierwszym z nich jest zakres tego co należy uznać za poprawę sytuacji w tym zakresie. Na poziomie ogólnym w zakresie edukacji założenia unijnej strategii mówią przede wszystkim o tym, aby wszystkie romskie dzieci ukończyły co najmniej szkołę podstawową. Cel i ambitny i jakiś taki w sumie mały. Przykładem mogą być Romowie - polscy (nie tylko) naukowcy (jak choćby dr Joanna Talewicz-Kwiatkowska). Z drugiej strony jest on mało realny przez wzgląd na ograniczenia kulturowe. Już krajowy „Program integracji społeczności romskiej w Polsce na lata 2014-2020” ogólnie określa to o wiele bardziej realistycznie i mniej ograniczająco, poprzez: zwiększenie uczestnictwa w edukacji uczniów oraz studentów pochodzenia romskiego.
Znaczna część koniecznych do przełamania barier w takiej pełniejszej edukacji Romów ma u swych podstaw wzory kulturowe i często niektóre elementy są trudne do zmiany, choćby poprzez ich powiązanie z podstawowymi zasadami wynikającymi z Romaniepen.
Szkolnym problemem pozostaje jednak także dyskryminacja. Przyjmuje ona różne formy i jej źródłem bywają zarówno dzieci (kształtujące swoje postawy w pod wpływem wychowania przez rodziców), jak i nauczyciele (bądź za sprawą ignorancji i niewiedzy, bądź ze względu na swój światopogląd). Ze strony systemu dyskryminacja przejawia się przede wszystkim segregacją i tworzeniem odrębnych klas romskich o bardzo niskim poziomie edukacji, a także kierowaniem romskich uczniów do szkół specjalnych.
O ile w Polsce te konkretne działania zostały w znacznym stopniu opanowane, to do tej pory mają z tym poważny problem systemy szkolnictwa większości państw europejskich leżących na południe od Polski.

http://www.errc.org/article/will-the-eu-put-an-end-to-segregation-of-roma/4435

Biorąc to wszystko pod uwagę – i zakładając ogromną cierpliwość tych, którzy pragną zmian, włączenia Romów, rozwiązania problemu, poprawy ich sytuacji – najlepszym chyba rozwiązaniem jest walka z dyskryminacją na poziomie edukacji i to podstawowej, a także w okresie opiekuńczo-wychowawczo-edukacyjnym, czyli w przedszkolach. Wcześnie wyuczone wzorce tolerancji i akceptacji odmienności wzorów kulturowych mogą w przyszłości skutkować analogiczną postawą dorosłych. Wydaje się, że obecne dorosłe pokolenia są z punktu widzenia porzucenia dyskryminacji wobec Romów stracone i jedyna nadzieja jest właśnie w edukacji młodszych pokoleń.
Podobnie w przypadku samych Romów – „szkoła” traktująca ich po ludzku i ze zrozumieniem dla przyczyn odmienności niektórych zachowań i wartości może przyczynić się do chętniejszego uczestnictwa romskich dzieci w edukacji. W wielu miejscach w Europie się to udaje.
Pozwala to jednocześnie wykształcić u młodych Romów pozytywne podejście do nauki i do kontaktów z dziećmi społeczeństwa głównonurtowego, a w przyszłości może zmniejszyć dystans społeczny i osłabić bariery pomiędzy dorosłymi przedstawicielami mniejszości etnicznej i tymi, którzy przynależą do większości społeczeństwa.