wtorek, 28 czerwca 2016

Nieromski Brexit


Informacje na temat Brexitu zdominowały nie tylko okołounijny dyskurs medialny, ale także zagościły w prywatnych rozmowach znacznej części mieszkańców Unii Europejskiej. Jego praktyczna realizacja wymaga jednak czasu i obecnie można chyba raczej mówić o #brexicie niż o tym, że 23 czerwca Wielka Brytania wyszła z Unii Europejskiej.
Czym zatem był #brexit? Było to wyrażenie przez 51,9% biorących udział w referendum Brytyjczyków niechęci do członkostwa Wielkie Brytanii w Unii Europejskiej. A to już coś odmiennego, choćby dlatego, że referendum to nie jest ostatecznie wiążące, a jest jedynie – podobnie jak w Polsce – pogłębionym badaniem opinii publicznej.

I gdzie w tym całym #brexicie Romowie?
Przede wszystkim Romowie wykazali się większą świadomością na temat Unii Europejskiej niż znaczna część Brytyjczyków. Oczywiście nie chodzi o podręcznikową wiedzę lub nawet znajomość tego co dla Wielkiej Brytanii wynika z członkostwa.
Jednak Romowie bardzo dobrze rozumieją przynajmniej jedną kwestię związaną z zagwarantowanym traktatowo obywatelstwem unijnym – swobodą przepływu osób (w tym pracowników). Nie chodzi tu o mityczny romski nomadyzm, ale przede wszystkim o poczucie możliwości mobilności. Ponadto jest to kwestia możliwości uczciwej pracy w Wielkiej Brytanii posiadających obywatelstwo unijne przedstawicieli tej grupy, którzy licznie wyemigrowali do tego państwa z krajów Europy Środkowej. Potencjalny Brexit stawi pod znakiem zapytania ich przyszłość.

http://www.romea.cz/en/news/world/romea-cz-survey-roma-from-abroad-living-in-britain-fear-for-their-future-after-brexit#.V22M1WmRvHs.facebook

Nie mniejsze obawy nie opuszczają także tych Romów, którzy legalnie przebywają w Wielkie Brytanii i nie mają pracy, a co więcej – nie znają języka angielskiego.

http://www.hrebenar.eu/2016/06/obavy-v-romske-komunite-v-anglii-vyvolavaji-predevsim-nekteri-nezamestnani-a-anglictinu-neznajici-romove/

Wyrazem unijnej świadomości Brytyjczyków były wyniki podane przez GoogleTrends w dniach po referendum. Właściwie należy je chyba pozostawić bez komentarza.

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114871,20299662,brytyjczycy-nie-wiedza-co-wlasciwie-zrobili-na-potege-radza.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Gazeta

Bardzo ważną kwestią jest to, że #brexit ma w znacznym stopniu charakter antymigracyjny.

http://www.cer.org.uk/publications/archive/bulletin-article/2016/why-britain-voted-leave-if-it-does

Znaczące jest to, że w świadomości Brytyjczyków większość migrantów to migranci z innych państw członkowskich Unii Europejskiej – w tym Romowie. Dane statystyczne z ostatnich 15 lat wskazują jednak na to, że 70% spośród migrantów do Wielkiej Brytanii pochodzi z państw spoza Unii Europejskiej. Dla Brytyjczyków problemem jednak jest przede wszystkim 2 miliony obcych pracowników, choć różnorodnie oceniają swoją akceptację dla poszczególnych grup.

http://www.christiantoday.com/article/britons.favour.jewish.migrants.over.muslims.roma.study/88805.htm

#brexit wywołał nieoczekiwany raczej skutek. Znacząco wzrosło poparcie dla oderwania się Szkocji od Wielkiej Brytanii. W 2014 roku Szkoci podczas referendum zadecydowali o pozostaniu w Wielkie Brytanii. Badania przeprowadzone po czwartkowym referendum wskazały na wzrost poparcia dla niepodległości Szkocji (od 52 do 59%). Wiąże się to z tym, że Szkocja chce pozostać w Unii Europejskiej, a w referendum #brexitowym 62% Szkotów było mu przeciwnych.

http://www.newsweek.pl/brexit-w-szkocji-wzroslo-poparcie-dla-niepodleglosci-po-referendum-w-wielkiej-brytanii,artykuly,388056,1.html

Szkoci się zmobilizowali. Niewątpliwie #brexit jest także okazją do tego aby zmobilizowały się inne grupy – w tym oczywiście Romowie.
W jakimś stopniu tak się dzieje.
Przykładem może być choćby wypowiedź romskiego aktywisty z Czech - Ladislav Baláža – mieszkającego w Wielkiej Brytanii, który tydzień przed referendum był współtwórcą partii politycznej Roma Labour Group i który planuje podejmować aktywne działania na rzecz pozostania Romów w Wielkiej Brytanii nawet po jej ewentualnym wyjściu z Unii Europejskiej.

http://www.romea.cz/cz/zpravodajstvi/anketa-britsti-romove-maji-po-brexitu-obavy-o-svuj-osud

Być może warto byłoby powrócić do pojawiającej się w romantycznego i absurdalnego z politycznego punktu widzenia pomysłów, aby traktat przystąpieniowy do Unii Europejskiej został podpisany z romskim narodem. Wizja pozornie nierealna, jednak tylko jeśli przyjmiemy naiwną wiarę w niezmienność i stabilność sytuacji europejskiej po wieki. Skoro Krym przestał być ukraiński, Kosowo stało się niepodległym państwem, Unia Europejska jest bezradna wobec napływu migrantów, a w Europie Środkowej po prawie 100 latach dochodzi o odwracania się od demokracji na rzecz zideologizowanych rządów autorytarnych, to jednak wszystko wydaje się być możliwe. Nawet zmiana z integracji europejskiej jako integracji państw, na rzecz integracji narodów. W szczególności narodów europejskich (takim narodem niewątpliwie są Romowie) i to narodów reprezentowanych przez 12 milionów (według różnych danych od 7 do 14 milionów) osób posiadających obecnie obywatelstwo państw należących do Unii Europejskiej.
Wydaje się, że więcej problemów należałoby rozwiązać po stronie Romów. Głównym niewątpliwie byłby problem reprezentacji wszystkich Romów wydaje się być nie do przełamania, należałoby przy tym określić jaka organizacja mogłaby podpisać tego typu dokument. Przeszkód byłoby oczywiście o wiele więcej.
Poszerzając te rozważania poza granicę najśmielszych futurystycznych pomysłów, można byłoby myśleć nawet o stworzeniu romskiego państwa. Byłoby to wbrew stanowisku wyrażonym w Declaration of Roma Nation przezInternational Romani Union w 2001, gdzie państwo zostało określone jako źródło zła spotykającego społeczeństwa. Jednak państwo to nie miałoby być zgodne z dotychczas pojawiającymi się (i odrzucanymi przez Romów) pomysłami proponującymi stworzenie go na terenie Bułgarii, obwodu kaliningradzkiego lub gdzieś między Egiptem a Indiami. Wystarczyłoby aby państwo to miało powierzchnię Watykanu lub nawet jego małej części. Może nawet wystarczyłby jeden kompleks budynków. Zajmowałoby się ono wyłącznie dbaniem o prawa Romów w innych państwach, wydawałoby romskie paszporty i podpisałoby traktat przystąpieniowy do Unii Europejskiej.

To oczywiście tyko futurologiczne rozważania. Jednak warto rozważyć ich skutki. A w Europie drugiej dekady XXI wieku wszystko wydaje się możliwe. Nawet członkostwo „Romów” w Unii Europejskiej.



sobota, 18 czerwca 2016

To są przecież tylko dzieci


http://www.independent.ie/world-news/europe/fury-as-england-fans-accused-of-making-sevenyearold-boy-drink-beer-in-exchange-for-money-34807194.html

https://www.rt.com/viral/346872-lille-english-fans-children-coins/

Choć bezpośrednimi sprawcami powyższych wydarzeń byli kibice (albo pseudokibice albo niekibice albo tylko część kibiców), to jednak nie to jest tym, co w tym przypadku jest najistotniejsze. Bo posługując się pewną specyficzną – jednak społecznie i dość powszechnie akceptowalną – logiką, jest to szczególna grupa (bez względu na państwo pochodzenia), działa tu w pewnym stopniu psychologia tłumu/grupy (zdominowanej przez mężczyzn), a ponadto są oni pod wpływem mniejszych lub większych ilości alkoholu. Co prawda w europejskim systemie kryteriów winy, alkohol nie jest żadnym usprawiedliwieniem, jednak poza systemem prawnym, w codzienności, na poziomie tłumaczenia okoliczności różnorodnych sytuacji, bywa on uznawany – wzorem Japończyków (ponoć) – za coś równoważnego żywiołowi, co w znacznym stopniu choć specyficznie zdejmuje przynajmniej część odpowiedzialności lub przynajmniej tłumaczy sposób postępowania samego sprawcy.

W tym przypadku po raz kolejny najistotniejsze są bowiem reakcje internautów, którzy korzystając z demokracji i wolności słowa dostępnej dla wszystkich, bez żadnych ograniczeń, z przekonaniem że mogą wszystko, wyrażają to, co im się pomyśli, albo co się mniema.
Opamiętaniu w tym zakresie nie pomógł niestety prowokacyjny projekt „Grażyna Żarko” z 2012 roku, choć reakcja „internetów” przed ujawnieniem prawdy o projekcie była wręcz przerażająca.

http://interaktywnie.com/kreacja/newsy/wideo/internauci-dali-sie-nabrac-grazyna-zarko-obnaza-chamstwo-w-sieci-23877

http://www.kozaczek.pl/plotka.php?id=38744&strona=1

Nie pomogła akcja z 2015 roku „Ryj Kuźniara”.

http://polska.newsweek.pl/jaroslaw-kuzniar-w-akcji-hejt-stop-ryjkuzniara,film,374761.html

Najgorsze chyba jest to, że nie pomagają wydarzenia z naszej polskiej rzeczywistości, takie jak tragiczne samobójstwo piętnastolatka z Elbląga.

http://expresselblag.pl/wydarzenia/nekany-przez-rowiesnikow-15-latek-odebral-sobie-zycie-dyrekcja-gimnazjum-nr-2-wprowadza-cenzure/

Tak jak nie pomagają podobne tragedie z innych państw.

http://www.littlebithate.pl/hejt-w-internecie/

Zdarzały się nawet sytuacje, w których to właśnie śmierć kogoś doprowadzała do fali pełnych nienawiści komentarzy.

http://natemat.pl/148035,nie-tylko-o-dominiku-pisano-dobrze-ze-zdechl-hejt-na-zmarlych-to-polska-codziennosc

I nie. Autorami takich tekstów nie są zawsze gimbusy/gimbaza/gimnazjaliści. Są to bardzo często dorośli ludzie.

Za podstawę do takiej oceny może służyć niewielka grupa komentarzy pod artykułem EURO’16: Kibice rzucali cygańskim dzieciom monety, by popatrzeć jak o nie walczą (video).

http://pikio.pl/euro16-kibice-rzucali-cyganskim-dzieciom-monety-i-drwili-z-walki-o-nie/

Zatem na początek badania ilościowe. W końcu służą jakościowym. 26 komentarzy antyromskich, 7 broniących romskich dzieci, 22 nie odnoszące się do Romów (jednak wcale nie pozbawione nienawiści).

Właściwie wystarczy chyba przytoczenie dosłownie kilku komentarzy z pierwszej grupy.





Rzeczywiście trudno jest się nie ugiąć przed siłą argumentów zaprezentowanych w tych wypowiedziach i nie uznać powszechnie uznanych prawd jakie wyrażają. Trudno nawet z tym dyskutować. W końcu natura to natura, "cyganów" trzeba wydalić, w końcu nie mają dyszy i to wina ich rodziców. A stoją a tym takie instytucjonalne autorytety, jak Wyższa Szkoła Humanistyczna we Wrocławiu, Uniwersytet im. Adam Mickiewicza, III LO Gdynia, czy jedno z polskich (albo przynajmniej europejskich) miast - Sydney.

Nawet zagorzałych zwolenników demokracji, wolności słowa, równości dla wszystkich Internet jest w stanie przekonać, że te wartości to bzdury. Czy jednak na pewno Internet? Czy może raczej ludzie, którzy nie widzą i nie znają żadnych granic, dla których kultura jest źródłem cierpień, za swoje kryterium oceny świata przyjmują coś odwrotnego do miłości bliźniego, a liczy się siła, spryt i prawo silniejszego.

Czy polscy internauci są gorsi pod tym względem niż inni? Czy Clinton miał rację mówiąc o ciężarze demokracji?
Nie. Oczywiście, że nie.

Jednak chyba zastanawiający jest fakt, że na kilkunastu stronach internetowych prasy anglojęzycznej (prosty wybór z wyszukiwarki Google) większość (99%) komentarzy odnosiła się do kibiców (nie zawsze w ścisłym związku z prezentowanym materiałem). Natomiast biorąc pod uwagę komentarze dodawane w trzech polskich źródłach: pikio.pl (przykłady powyżej), wprost.pl (nieliczna ilość jednak mocnych i zdecydowanie antyromskich komentarzy), wykop.pl (szacunek dla moderatora usuwającego antyromskie komentarze), trzeba przyznać, że jednak odpowiedzialność za tę sytuację był częściej przenoszony na Romów. "Bo taką mają naturę".

Czasem jednak trudno uwierzyć, że na pewno nie jesteśmy „inni inaczej”.
Przepraszam. Nie "my". Polskojęzyczny Internet.


środa, 8 czerwca 2016

W filozofii niepamięci


Większość dyskursu naukowego dotyczącego Romów, wiąże się przede wszystkim z takimi kategoriami jak sytuacja, wykluczenie, zmiana i koncentruje się na rzeczywistości kulturowej, ekonomicznej, społecznej. Nawet w zakresie badań antropologicznych i etnograficznych wydaje się pojawiać bądź to zastój, bądź to także swoiste ukierunkowanie na badania w zakresie pozamaterialnym sięgające jedynie do jednostkowych opisów zachowań kulturowych i to także w ścisłym związku z aktualną (złą) sytuacją większości Romów.
Jest to zjawisko naturalne i wydaje się być ściśle związane z aktualnym paradygmatem osadzonym w humanistycznym i demokratycznym środowisku europejskim, pozwalającym mniemać, że na takich podstawach jesteśmy w stanie pozytywnie zmienić cokolwiek zarówno w sytuacji materialnej Romów, jak też i w relacjach (można je nazwać etnicznymi) pomiędzy społeczeństwem większościowym a Romami. Ta ostatnia kwestia – w związku z licznymi niepowodzeniami w zakresie oczekiwanych skutków (nie samych działań) aktywności w zakresie edukacji, zatrudnienia i zmiany sytuacji Romów oraz ich włączenia – jest coraz częściej wskazywana jako ta, w obszarze której należy dokonywać zmian, chcąc ostatecznie naprawić sytuację Romów w Europie.
Przekonanie o możliwości zmiany niestety zaczyna coraz bardziej stawać się jedynie platońskim mniemaniem. I nie wynika to z oporu samych Romów (bo nie jest on ostatecznie do przełamania lub można znajdywać rozwiązania, które go nie wywołują). Wiąże się raczej z zagadnieniami nawet nie tyle trudności (lub nawet niemożliwości) zmiany dyskryminacyjnego podejścia społeczeństwa dominującego do mniejszości etnicznej, ile z wyraźnie widocznym w Europie ostatnich lat zaostrzeniem jego podejścia do jakiejkolwiek grupy, która wpisuje się w takie kategorie jak inni lub obcy.

Powracając jednak do kwestii zakresu podejmowanych analiz oraz publikowanych opracowań i swoistego zawężenia tematycznego jakie się niewątpliwie dokonuje, można wskazać na nowy obszar badawczy, który naturalnie pojawił się w dyskursie publicznym. Jest nim odtwarzanie pamięci Romów o skali i wymiarze zagłady znacznej części ich europejskiej populacji podczas II wojny światowej, dokonanej planowo przez Niemców. Główne przejawy to liczne spotkania i wydarzenia o różnorodnym charakterze jakie są organizowane z udziałem Romów w miejscach związanych z zagładą Romów.

http://www.dzienniklodzki.pl/artykul/9268305,74-rocznica-likwidacji-obozu-cyganskiego-litzmannstadt-getto-uroczystosci-we-wtorek,id,t.html

http://www.romowie.com/old/modules.php?name=News&file=print&sid=1467
 
http://krakow.tvp.pl/25374543/romowie-upamietnili-rocznice-buntu-swych-przodkow-w-auschwitz

Tematyka związana z tym składnikiem romskiej historii jest także wprowadzana do zajęć edukacyjnych skierowanych do Romów i stała się podstawą do publikacji naukowych.

https://dl.dropboxusercontent.com/u/6493413/Remembrance.pdf

Jednak nie jest to cały obszar badawczy jaki wiąże się z tym przywracaniem pamięci. Rodzi się bowiem pytanie, czy jest to na pewno odtwarzanie pamięci? Czy dla każdej grupy pamięć historyczna musi przejawiać się w konkretnych datach? Czy rytuały pamięci ściśle związane z miejscami, datami, nazwiskami, symbolami prawdziwie odzwierciedlają to co jest sednem pamiętania i posiadania historii? Czy to one najlepiej pozwalają upamiętnić tych, którzy byli naszymi przodkami, których idee po latach współdzielimy, których myśli staramy się rozwijać, których wartości kultywujemy i uobecniamy w naszej współczesności? I czy na pewno sposób w jaki upamiętniamy – tak w naszej świadomości, jak i przestrzeni społecznej i powszechnym dyskursie społecznym – naszą historię, jest tym, czego mogliby oczekiwać ofiary, świadkowie i uczestnicy tamtych – historycznych już dla nas jedynie – wydarzeń? Czy spoglądając na nas docenialiby sposób w jaki czcimy ich pamięć, czy dostrzegaliby ciągłość swoich idei, czy też przerażałaby ich nasza małość, banalizacja wartości, wypaczenie ich koncepcji, a prostackie/przesadzone/nudne rytuały napawałaby ich wręcz wstrętem? A może najlepszą formą ich uczczenia, pamiętania o nich, o własnej historii są nie okazjonalne i huczne zrywy  typowego Homo Ludens, ale codzienne życie z wpisanym w nie dziedzictwem tych, którzy odeszli?
Wydaje się, że w jakimś stopniu w taki właśnie sposób Romowie jeszcze do niedawna pamiętali o Samudaripen, nie znając nawet skali zniszczenia ich społeczności. Nowe – bardziej widoczne i charakterystyczne dla społeczeństwa większościowego – formy czczenia pamięci nie zmieniają głębi przeżycia romskiej przeszłości ani nie tworzą historii Romów, gdyż ona po prostu istnieje.

W kontekście tego typu rozważań nie sposób nie przywołać prac dr. hab. Sławomira Kapralskiego, którego część badań związana jest ściśle zarówno z zagadnieniami romskiej zagłady podczas II wojny światowej, jak też i z problematyką tożsamości i pamięci historycznej.
Szczególnie interesująca jest nowa publikacja Milczenie – Pamięć – Tożsamość. Fantazmat „Cygana” i ambiwalencja nowoczesności, opublikowana w czasopiśmie „Ethos”.


Autor w jakimś stopniu oskarża badania etnograficzne, które umieściły Romów w „wiecznym teraz”, co skutkowało nie tylko odebranie Romom prawa do posiadania swej własnej historii, ale i usankcjonowało patrzenia na nich żyjących tu i teraz, ale jednak reprezentantów przeszłości, zatem należących do poprzedniego stadium rozwojowego.
Zarzuty te oczywiście są postawione na poziomie badawczym i nie mają za zadanie obarczać jedyną winą badań etnograficznych, czy stawiać ich pod pręgieżem opinii jako źródła wszelkiego zła jakie dotyka Romów. Tym bardziej zła (największego) wynikającego z codziennej dyskryminacji, gdyż ci, którzy są jej przyczyną raczej nie mieli okazji zapoznać się z badaniami etnografów.
Ważne są jednak pogłębione rozważania na temat wieloaspektowego stopnia zmitologizowania Romów, co ściśle wiąże się utrwalonym w społeczeństwie podejściem, że Romowie nie posiadają własnej historii, a na nieco głębszym poziomie rozumienia – nie mają świadomości historycznej.
To tylko mały fragment artykułu Sławomira Kapralskiego, który zgłębia zarówno przyczyny takich wniosków z badań i w konsekwencji utrwalonego podejścia, ale analizuje także strukturę pamięci indywidualnej, społecznej i zbiorowego, jej relacje do zapomnienia i mechanizm marginalizacji romskiej historii. Autor zgłębia także i to w ujęciu, które należy uznać za filozoficzne zmitologizowany obraz „Cygana” jaki trwa w umysłach Europejczyków.
Ten krótki opis treści absolutnie nie odzwierciedla wielości zagadnień szczegółowych podjętych i omówionych w artykule. Nie oddaje także poziomu merytorycznego i sposobu podejścia autora. Wydaje się, że jest to jeden z najciekawszych tekstów prof. Kapralskiego, choć jest on wymagający od odbiorcy zarówno pod względem wiedzy, jak i otwarcia umysłu na przedstawione koncepcje. Z pewnością jest wart poświęcenia mu czasu i niejednokrotnego przeczytania.

Choć nie taki jest cel (przynajmniej nie jedyny) rozważań zawartych w omawianym opracowaniu, to jednak niewątpliwie uderzają one w badania etnograficzne i samych etnografów, nie tyle podważając ich naukowa wiarygodność, ile wskazując na utrwalenie za ich sprawą pewnego określonego modelu myślenia o Romach, który w perspektywie głębszej analizy wydaje się być fałszywy i z pewnością szkodliwy – dając ludziom im niechętnym narzędzie dyskryminacji.
Nawet jeśli jest to nieświadoma (w co należy wątpić) prowokacja, to należałoby teraz oczekiwać równie merytorycznej, głębokiej i udokumentowanej odpowiedzi ze strony etnografów broniących swojej profesji i wniosków do jakich dochodzili.

Zatem oczekujmy, pamiętając że Romowie zawsze mieli swoją historię i swoją pamięć.