sobota, 28 maja 2016

Był rok 1993


Odbył się pierwszy koncert Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Papieżem był Jan Paweł II. Prezydentem Polski był Lech Wałęsa. Przedterminowe wybory wygrał Sojusz Lewicy Demokratycznej, a Waldemar Pawlak został premierem koalicyjnego rządu. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej przyjął ustawę lustracyjną. PKB Polski było 4x niższe niż obecnie, podobnie jak wartość nabywcza złotówki.
Polska uznała jurysdykcję Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i od dwóch lat była stowarzyszona z Unią Europejską. W tym samym roku przyjęto kryteria kopenhaskie (członkostwa w Unii Europejskiej): istnienie instytucji gwarantujących stabilną demokrację; rządy prawa; poszanowanie praw człowieka; poszanowanie praw mniejszości.
W tamtym czasie Unia Europejska nie przyjęła jeszcze żadnego dokumentu odnoszącego się konkretnie i jedynie do Romów. Rozpoczęła się realizacja program LIEN (Link Inter European NGOs) – jednego z programów horyzontalnych Phare. W jego ramach wzmacniano zmiany ustrojowo-gospodarcze, wspierano sektor pozarządowy, działający na rzecz środowisk i grup społecznie upośledzonych, mających utrudniony lub uniemożliwiony dostęp do innych źródeł pomocy oraz tych, które miały dotychczas ograniczone możliwości awansu społecznego.
Minęły dwa lata od wydarzeń w Mławie. Muzeum romskie w Tarnowie świętowało 14 lat swojego istnienia. Powszechnie używano określenia „Cyganie”. W Polsce istniało dosłownie kilka organizacji zrzeszających Romów.

W 1993 roku świat był inny. My byliśmy tacy sami, a przynajmniej tkwił w nas potencjał do bycia takimi jacy jesteśmy. Nasi rodzimi Romowie – poza pojedynczymi choć istotnymi wydarzeniami jak przywołana Mława – byli częścią naszej rzeczywistości. Nikt nie odsyłał ich „do siebie”. Pozostając nieco z boku żyli wśród nas. Przyjezdni Romowie z Rumunii byli w Polsce już chwilę. Jak pokazuje kronika filmowa z1991 roku – biedni wóczas Polacy jeszcze im wierzyli, jeszcze ich wspierali. Choć odczucia z tym związane już były różne.
 
http://www.kronikarp.pl/szukaj,2868,strona-1

W 1993 roku Fundacja "Pogranicze" oraz Ośrodek "Pogranicze – sztuk, kultur, narodów" w Sejnach wespół z redakcją pisma Rrom P-o Drom zrealizował w Borkach w Puszczy Knyszyńskiej projekt "Tam, gdzie zieleń spotyka się z błękitem. Cygańska Wioska Artystyczna". Była to jego druga i nie ostatnia edycja. W realizację Wioski Artystycznej byli zaangażowani zagraniczni i krajowi naukowcy, artyści i praktycy. Program każdej z Wiosek był rozbudowany, bogaty w kontakty między ludźmi i bardzo różnorodny.
Rozpoczynając działania w ramach drugiej Cygańskiej Wioski Artystycznej, w lipcu 1993 roku dziecięcy teatr z Sejn pojechał do podtatrzańskich osad zamieszkanych przez Romów, ze spektaklem Róża. Główna część projektu była realizowana przez 6 dni w sierpniu w Borkach i obejmowała letnią szkołę romską, warsztaty artystyczne, prezentację kultury romskiej.
 
http://pogranicze.sejny.pl/23_29_sierpnia_1993___tam_gdzie_zielen_spotyka_sie_z_blekitem_cyganska_wioska_artystyczna,432-1,8203.html

Był to projekt odmienny od tego, co jest realizowane obecnie. Projekt o charakterze naprawdę integracyjnym. Nie był to wyłącznie koncert na który można było przyjść, popatrzeć, posłuchać. Nie były to po prostu wykłady, warsztaty, czy kursy dokształcające i podnoszące kwalifikacje. Były to wspólne działania, które miały pokazać wzajemną inność i podobność, którą można było bez problemu zaakceptować. Wydaje się, że była to najlepsza forma prawdziwego zbliżenia i poznania. Wydaje się także, ze właśnie takie działania – gdyby było ich więcej, gdyby nie zaprzestano ich w latach 90. – miałyby szansę ograniczyć powolne kształtowanie obecnej formy tego co stanowi główny problem Romów, czyli dyskryminację. Nie zawsze wiedza oswaja obcego demona, jednak uczestnictwo we wspólnych działaniach znacząco osłabia jego siłę i wzmaga zrozumienie. I to wzajemne. Bo społeczeństwo większościowe wymaga takiego samego zrozumienia ze strony Romów, jak potrzebne jest Romom ze strony większości.

Owocem pierwszej części edycji projektu z 1993 roku był film „My Cyganie”, zrealizowany przez Waldemara Czechowskiego, ze świetnymi zdjęciami Pawła Figurskiego.
 
https://www.youtube.com/watch?v=Fb1Ga7bM-nQ

To piękna refleksja filmowa. O codzienności o muzyce o śpiewie o życiu. To obraz inny niż te, które mogłyby powstawać teraz. Inne są nie tylko poetyckie kadry i ujęcia, ale i inne pokazanie problemów (podobnych choć w innej perspektywie i innej skali), które przede wszystkim widoczne są w obrazie, bo w oszczędnej warstwie słownej niewiele jest odniesień do często bolesnej rzeczywistości.
 

Być może taka – bardziej poetycka była polska rzeczywistość początku lat 90. Jeszcze z nieśmiałą wiarą w to, że mamy demokrację, z przerażeniem rzeczywistością wolnego rynku, z budowaniem instytucji, systemu prawnego. Była to rzeczywistość bez – chcących wygnać lub zniszczyć wszystkich – polskich ruchów narodowych i nacjonalistycznych, bez pokazywania w takiej skali jak obecnie nienawiści wobec innych.

Dla Romów był to czas nowego początku. Świetnie opisał to w swoim artykule „Gadźo, czyli przyjaciel” Tadeusz Kornaś, biorący udział w Wiosce Artystycznej:
… definitywnie kończy się okres całkowitej kulturowej izolacji Romów. Są skazani na współpracę z gadźami…

Rzeczywiście można chyba przyjąć, że jeszcze w tym czasie Romowie pozostawali w większej izolacji. Uczestniczyli w życiu społeczeństwa na tyle na ile było to konieczne. Bezwzględna minimum aktywności. Tak aby zaspokoić oczekiwania systemu i jednocześnie pozostać poza nim. Jednak wszystko zaczynało się zmieniać. Nie tylko polska władza chciała bardziej włączyć Romów, ale i Unia Europejska powoli zaczęła się interesować tą całkiem inną (niż zachodni – umownie można tak ich nazwać – Sinti) grupą Cyganów zamieszkującą byłe państwa bloku wschodniego. Pojawiły się możliwości finansowania różnej aktywności, wraz z nią pojawiły się także większe oczekiwania i wymagania. Z czasem przyszedł także czas na nienawiść do nich. I to nie tylko na poziomie lokalnym, gdzie sąsiedzkie konflikty zawsze występowały.

Wydaje się że w 1993 roku wszystko było prostsze. Nie było.

środa, 18 maja 2016

ROMED


Pomimo tego, że ROMED w polskiej rzeczywistości może kojarzyć się przede wszystkim z niepublicznym zakładem opieki zdrowotnej, to jest to nazwa ponadnarodowej inicjatywy mającej na celu ułatwić funkcjonowanie Romom w społeczeństwach państw europejskich.
Ma ona na celu przygotowywanie mediatorów, których zadaniem jest pośredniczenie w kontaktach między społecznością romską i społeczeństwem większościowym. Najistotniejszy wydaje się tu być element związany nie tyle z kontaktami międzyludzkimi, ile z łatwiejszym odnajdywaniem się Romów w zinstytucjonalizowanej rzeczywistości Europy. W praktyce mediatorzy wspierają Romów w sytuacjach związanych ze sprawami urzędowymi przede wszystkim w zakresie ochrony zdrowia, szkolnictwa oraz zatrudnienia. ROMED działa od 2011 roku i w ciągu 5 lat w jej ramach przeszkolono 1300 mediatorów z 22 państw.

http://coe-romed.org/

W polskim warunkach odpowiednikiem mediatorów są asystenci romscy.
Co prawda – zgodnie z dokumentami programowymi rządowych programów na rzecz społeczności romskiej w Polsce (począwszy od pilotażu 2001-2003, a skończywszy na programie integracji 2014-2020) w Polsce funkcjonuje wąskie stanowisko asystenta edukacji romskiej, jednak to właśnie ten obszar jest uznawany za priorytetowy i to w jego ramach asystenci są najbardziej potrzebni.
Zawód ten wykonują wykształceni Romowie, którzy ponadto są obdarzeni zaufaniem przez lokalne społeczności romskie. Powoli, lecz sukcesywnie budują oni pozytywny wizerunek szkół i szkolnictwa wśród Romów, pomagają dzieciom w nauce, kontaktują się z rodzicami, rozwiązują sytuacje konfliktowe, a także – między innymi – kontrolują zarówno frekwencję, jak i wyniki w nauce. Ważnym elementem ich aktywności jest budowanie wśród młodych Romów ambicji edukacyjnych oraz ciekawości nieromskiego świata.

http://mniejszosci.narodowe.mac.gov.pl/mne/romowie/program-na-rzecz-spole/program-na-rzecz-spole/tresc-programu-na-rzec/6670,Tresc-Programu.html

W 2004 roku stanowisko asystenta edukacji romskiej zostało wprowadzone do oficjalnego katalogu zawodów. Początkowo asystentów finansowano z romskiego programu rządowego, jednak w późniejszym czasie stworzono możliwość finansowania ich z subwencji oświatowej, odciążając budżet programu.
Według danych z 2013 roku, w Polsce pracowało 91 asystentów edukacji romskiej, a na każdego z nich przypadało 29 dzieci. Docelowy wskaźnik (w 2020 roku) ma wynosić 22 uczniów.
Rozważana jest także możliwość wprowadzenia dodatkowych zawodów do wspierania Romów, asystenta socjalnego, społecznego oraz asystenta pracy (zawodowego).
Romowie pozytywnie oceniają pracę asystentów edukacji romskiej (73%) i uznają, że są oni potrzebni w społeczności (96%).

https://www.malopolska.uw.gov.pl/doc/Uchwala_RM_Program_romski.pdf

Realia pracy asystentów są bardzo różnorodne, działają oni głównie w szkołach, jednak współpracują także ze świetlicami romskimi, zapewniając pomoc uczniom także poza szkołą. W wielu gminach władze oczekują od nich nie tylko aktywności w zakresie edukacji, ale także przypisują im rolę pośredników przy okazji reprezentowania społeczności romskiej w kontakcie z władzami lokalnymi. Co więcej, ponad połowa Romów ze społeczności, w których działają asystenci edukacji romscy, ufa im na tyle, że to do nich zwracają się oni w przypadku, gdy pojawia się konieczność załatwiania spraw w urzędach.
Działalność asystentów romskich jest postrzegana pozytywnie nie tylko przez Romów, ale także przez przedstawicieli władz lokalnych i wojewódzkich. Praca, którą wykonują służy nie tylko samym Romom, ale – poprzez wspieranie włączenia Romów i dwukierunkowe wzajemne tłumaczenie światów – także i społeczeństwu większościowemu. Dzięki nim, nie tylko zwiększa się liczba romskich dzieci uczęszczających do szkoły, nieprzerywających nauki, osiągających lepsze wyniki w nauce, ale także zmniejsza się ilość absurdalnych niejednokrotnie konfliktów, wynikających z niezrozumienia podstaw kulturowych świata Romów i świata nieromskiego.

http://mniejszosci.edudemo.org.pl/dobre-praktyki/73-dzialaniamniejszosci/262-zawod-asystent-edukacji-romskiej

Polscy asystenci romscy nie są włączeni w inicjatywę ROMED i teoretycznie zakres ich działania jest węższy niż w przypadku mediatorów, bo z założenia ma dotyczyć tylko edukacji. Jednak jak pokazuje praktyka, ich aktywność obejmuje także inne wrażliwe dziedziny życia Romów.
Po 2013 roku uruchomiono kontynuację szkoleń i aktywizacji mediatorów – ROMED2. Nie wszyscy spośród mediatorów są Romami, jednak – podobnie jak w Polsce – aby zdobyć zaufanie Romów i móc pełnić obowiązki asystenta/mediatora, trzeba nie tylko dobrze znać ich kulturę, ale także zasłużyć sobie na ich zaufanie.
Pomimo tego, że ROMED opiera się na koncepcji zawartej w dokumencie Rady Europy z 2010 roku – Strasburskiej Deklaracja dotyczącej Romów, to jednak w aktywność ROMED jest także zaangażowana Unia Europejska, a działalność mediatorów wiąże się z (wymuszonymi ramową strategią Unii Europejskiej) krajowymi programami integracji Romów – wspierając ich efektywność.
Tym trudniej zrozumieć, dlaczego Polska nie jest włączona w tę inicjatywę. Tym bardziej, że współrealizują ją nie wyłącznie państwa bardzo demokratyczne i te, w których Romowie stanowią znaczny odsetek ludności, ale także Albania, Ukraina i Rosja.

http://coe-romed.org/romed1/map

Interesująco przedstawia się – co prawda niewielki, ale wartościowy – zasób opracowań udostępnionych przez ROMED. Znajduje się wśród nich między innymi Kodeks etyki mediatora oraz analityczne opracowanie badające sytuację mediatorów i asystentów edukacji romskiej w Europie. Wszystkie opracowania udostępnione przez ROMED wykazują się dbałością o zachowanie romskiej kultury i tożsamości i mogą służyć podniesieniu jakości praktyki także polskich (i tak już dobrze ocenianych) asystentów edukacji romskiej.

Być może Polska włączy się w ROMED2, jednak skoro nie dokonała tego od 2011 roku, to trudno chyba oczekiwać, że nagle teraz doceni pomoc merytoryczną jaką ROMED oferuje asystentom w ich trudnej pracy.


niedziela, 8 maja 2016

A tak sobie z siekierami przypadkiem szli w nocy przez las…


Takie przypadki, które wyłącznie zapewne jedynie spaczone umysły mogły by łączyć. Na pewno?

W nocy z 21 na 22 kwietnia nieznani sprawcy wyrwali z betonowej podstawy i porąbali (siekierami lub zadziwiająco często posiadanymi w Polsce maczetami) drewniany Pomnik Pamięci o Zagładzie Romów w Borzęcinie.
Urodziny Adolfa Hitlera były 20 kwietnia.
W Polsce coraz silniejsze i coraz bardziej bezkarne (np. Białystok) są działania grup, które przyjmują za podstawę swojego istnienia niezgodne z polskim prawem ideologie.
„Strach” przed migrantami rozszerza się, na każdego kto jest odmienny etnicznie.
W kwietniu zlikwidowano „Radę ds. Przeciwdziałania Dyskryminacji Rasowej, Ksenofobii i związanej z nimi Nietolerancji”, co jest tylko jednym z niestety wielu przejawów rządowego przyzwolenia dla odejścia od tolerancji, walki z mową nienawiści i nieakceptowaniem społecznych ruchów o „mocnym” charakterze.
Europa się radykalizuje. Chyba każdy historyk dostrzega pewną powtarzalność tego do czego dochodziło w okresie międzywojennym. Migranci/uchodźcy „z Syrii” nawet nie wiedzą co czynią (sobie także) wzmagając nie tylko taki kierunek zmian, ale i jednak akceptację dla nich, jako jedynej nadziei dla zachowania Europy jaką jest.

W jednym z komentarzy z Wykopu.pl (pozostali uczestnicy dyskusji byli bardzo!!! ludzcy):
No tak. Pomniki powinny być z bazaltu, stali, przykute łańcuchami, wkopane na 100 metrów w ziemię, bo inaczej aż przecież się proszą o to aby je zniszczyć, spalić, porąbać, zabrać do domu. Absurd? Tak. Nasza polska (i nie tylko) rzeczywistość? Tak.

Nie da się usprawiedliwić dewastacji tego pomnika przejściem przypadkowej grupy, która nie miała pod ręką (nogą? siekierą? maczetą?) ławki ogrodowej, wiaty przystankowej czy innego elementu miejskiej rzeczywistości często padającego ofiarą przypadkowych grup. Pomnik stał (i będzie stał) w lesie, w dużej odległości od okolicznych wsi, wśród których przed II wojną światową żyli biedni - ale zaakceptowani przez miejscowych - Romowie z kilku rodzin: Majewskich, Kwiatkowskich, Chmielewskich i Cioroniów.
 

Nie był to pomnik przedstawiający walecznych żołnierzy, nie ukazywał podniesionych pięści. Nie był butny. Z szosy widoczne było płaczące dziecko klęczące pod drewnianą ścianą.
 

I znając te okolice i wiedząc jak co roku przyjmują Tabor Pamięci Romów, można w to uwierzyć.
Naprawdę trudno się nie zgodzić z wypowiedzią tego prześwietnego romologa i inicjatora budowy pomnika.
 
https://www.google.pl/search?q=pomnik+w+borz%C4%99cinie+dolnym&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwjL8bL_pcfMAhWIKywKHaxsCBkQ_AUICCgC&biw=1389&bih=803

Projekt pomnik był dziełem romskiej artystki - Małgorzaty Mirgi-Tas – absolwentki krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, jednaj z bohaterek kampanii „Jedni z wielu”.
Upamiętniał on zamordowanie 29 Romów, którzy w 1942 roku zostali wywiezieni z Borzęcina do lasu przez hitlerowców. Tak jak w wielu przypadkach Romowie – częściej niż np. Żydzi żyjąc poza ośrodkami miejskimi – byli rozstrzeliwanie „na miejscu”. Tak też było i w tym przypadku. Hitlerowcy zamordowali w Cygańskich Górkach (lokalna nazwa lasu) 21 dzieci (w tym niemowlę), 3 mężczyzn i 5 kobiet.
 
http://polishnews.com/index.php?option=com_content&view=article&id=2821:pomnik-pamici-o-zagadzie-romow-w-borzcinie-dolnym&catid=84:polska-poland&Itemid=201

Uroczystość odsłonięcia pomnika miała miejsce w 2011 roku, podczas XII Międzynarodowego Taboru Pamięci Romów.
 
http://www.borzecin.pl/?option=com_content&view=article&id=4678//

To miejsce pamięci wiąże się z projektem Muzeum Okręgowego w Tarnowie, finansowanym przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Na bister” (nie zapomnij), w ramach którego zbierane są informacje o miejscach (pozaobozowych) hitlerowskich morderstw dokonanych na ludności romskiej.
 
http://dzieje.pl/aktualnosci/historycy-z-tarnowa-beda-poszukiwali-miejsc-martyrologii-romow

Trudno uwierzyć, że w Polsce są ludzie, którzy nie potrafią/nie chcą/nie mogą uszanować pamięci takiej grupy i tego co zrobili z nimi ci, którzy byli także odpowiedzialni za obozy koncentracyjne.
 
http://www.eksploratorzy.com.pl/viewtopic.php?f=218&t=28071

Nie potrafią także uszanować rzymskokatolickich rytuałów, gdyż przy uroczystościach odsłonięciu pomnika ks. Stanisław Opocki, Krajowy Duszpasterz Romów, odprawił mszę świętą za zamordowanych oraz poświęcił pomnik.
 
http://www.studiaromologica.pl/wp-content/uploads/pdf/studia_romologica%204-2011-Gancarz-Pomnik.pdf

Pomnik nie będzie pozostawiony w obecnym stanie jako symbol współczesnego barbarzyństwa. Nie istniejemy w pustce, informacja o zbeszczeszczeniu pamięci Romów z Borzęcina poszła w świat. Znajdą się niepolski środki na jego odbudowę (być może w trwalszej formie).

Policja i prokuratura zajmują się sprawą. Ale jak zawsze – mogą się nią zająć z różną intensywnością. Można sprawie nadać różny priorytet. Być może jednak się okaże, że była to przypadkowa grupa obcokrajowców przechodząca nocą przez lasy z siekierami.
Próbą nadania sprawie priorytetu był list otwarty podpisany przez 154 pisarzy, artystów, akademików, szefów instytucji kulturalnych, a także 42 organizacje pozarządowe przesłany pod koniec kwietnia do Kancelarii Prezydenta RP.
Boli brak (po blisko dwóch tygodniach) jakiejkolwiek reakcji ze strony Kancelarii i samego Prezydenta, czy nawet – tak przy okazji całkiem – mediów „publicznych”.

Widać nie każda ofiara mordu dokonanego przez prawdziwych wrogów Ojczyzny jest równa. Romowie doświadczają dyskryminacji nawet po śmierci.

Gorycz.