poniedziałek, 28 marca 2016

Middle East Gypsies

Ludy Domi (Domari) bez pogłębionych badań trudno jednoznacznie i ostatecznie uznać za Cyganów. Aby to choćby po części uzasadnić, należałoby opracować interdyscyplinarną metodę badawczą, uwzględniającą poza etnograficznymi obserwacjami behawioryzmu i lingwistycznymi analizami językoznawczymi, także badania genetyczne. Być może również inne dziedziny nauki mogłyby pomóc w tym zakresie.
Oczywiście jeśli przyjmiemy, że każdy lud migrujący z Indii w określonym (jakoś) czasie w kierunku zachodnim nazwiemy Cyganami, to oczywiście Domi także nimi są. Wszystko wskazuje na to, że ta grupa Cyganów, która dotarła do Europy i obecnie ich potomkowie oczekują aby nazywać ich Romami, była jedynym ze składników wielu fal wypływających wówczas z Indii.

Interesującym i podstawowym źródłem informacji na temat tych grup jest oczywiście i przede wszystkim Dom Research Center.

http://www.domresearchcenter.com

Jednak w ostatnim (jak się wydaje???) czasie pojawiło się inne źródło. Jest nim Middle East Gypsies.

http://www.middleeastgypsies.com

Tym razem jednak jest to źródło o zupełnie innym charakterze.
Wszystko wskazuje na to, że powstało o no przede wszystkim w kontekście zdjęć wykonanych tam przez tureckiego fotografa, który od 2000 roku. Kemal Vural Tarlan określa się jako badacz i jednocześnie fotograficzny dokumentalista w dziedzinie visual sociology and anthropology.

http://www.kemalvuraltarlan.com/home.html

Jednak sama strona internetowa Middle East Gypsies nie jest jedynie wyrazem badań wizualnych (znaczy się nie są na niej zamieszczane jedynie same zdjęcia), ale i powiązane z nimi materiały. Jeśli przyjmiemy, że badania ilościowe – istotne same w sobie – są egzemplifikacją dla badań jakościowych, to sztuki, a właściwie nauki – czy nawet badania – wizualne mogą równie dobrze być podstawą do tego typu analiz. Są przy tym nie mniej wartościowe, a ich założenia wybiórczy charakter nie wpływa na ich użyteczność.
Treści uzupełniające materiał zdjęciowy zamieszczony na stronie internetowej nie stanowią szczególnie głębokiego i nowatorskiego materiału naukowego, jednak w intersujący i nieco inny sposób niż najczęściej bywa, omawiają kwestie związane z Romami, ich wędrówką i nie tylko dotarciem do Europy, ale także rozproszeniem się cygańskich krewniaków ich przodków po obszarze Biskiego Wschodu.

Pomimo tureckiego autorstwa, portal zamieszcza o wiele więcej informacji o aktualnej sytuacji Romów w Syrii niż w Turcji. Jest to jednak zrozumiałe ze względu na trudną sytuację mieszkańców tego państwa. W tym Domi. Niestety większość tekstów opracowana jest w wersji tureckiej, co stanowi częściową niefogodność.
Witryna ta jest opracowana wizualnie w sposób o wiele bardziej atrakcyjny niż Dom Research Center. Jeśli za tym – z czasem oczywiście – pójdzie jakość zamieszczanych tam opracowań tematycznych i częściowa choćby dominacja opracowań w języku angielskim, to może ona stanowić cenne źródło informacji o Domari.



piątek, 18 marca 2016

Efektywna polityka wobec Romów


Skuteczność, efektywność, wydajność to kategorie, o których marzy w głębi ducha niemalże każdy kto realizuje jakiekolwiek działanie mające poprawić/zmienić sytuację Romów. To jest bowiem główny ich sens.
Zastrzeżenie o tym, że „niemalże każdy” odnosi się przede wszystkim do tych realizatorów projektów, którzy związani są nie tyle ze środowiskami romskimi, ile z firmami zajmującymi się wygrywaniem i realizacją różnorodnych projektów. Ich celem jest wyłącznie osiągnięcie wpisanych w projekt rezultatów. Muszą one być mierzalne, zatem są to głownie rezultaty  ilościowe, a nawet jeśli jakościowe, to sprawdzalne jedynie w krótkiej perspektywie czasu, zatem nie związane z realnymi (gdyż długotrwałymi i utrwalonymi) skutkami.


Traktowana ogólnie polityka wobec Romów – jako polityka etniczna podlegająca systemowym i zracjonalizowanym (opartym na uzgodnionych zasadach i regułach) działaniom publicznym jest polityką publiczną. W tym konkretnym przypadku aspekt zracjonalizowania działań jest najistotniejszy.
Co – w ramach polityki publicznej – zakłada zracjonalizowanie działań? Przede wszystkim – brak koncentracji na drobnych rezultatach konkretnych działań i nieuznawanie ich za osiąganie strategicznego celu. Nie mniej ważny jest aspekt weryfikacji efektywności, która ma skutkować – w przypadku braku długoterminowych pozytywnych zmian – zmianą założeń, lub co najmniej przeformułowaniem sposobu podejścia do problemu.

Ogólny cel polityki wobec Romów – zarówno na poziomie ogólnoeuropejskim, unijnym i krajowym (w tym w Polsce) – sprowadza się do ich włączenia. Co więcej – sięgając do elementów dookreślających politykę etniczną, obejmujących nie tylko ogólny jej kształt, ale także uwzględnianie potrzeb mniejszości – społeczeństwo większościowe przyjęło, że włączenie jest główną potrzebą społeczności romskiej.
Co prawa Romowie jeszcze tego nie wiedzą (ze względu na niewystarczającą wiedzę i odmienny sposób pojmowania świata), ale na pewno sobie to w końcu uświadomią.
Jednak do tego czasu Romowie – zanurzeni w swym kulturowym trwaniu – stawiają nieświadomie skuteczny opór poprzez swoistą bierność, które najbliżej jest chyba do satjagrahy.

Nieskuteczność działań wobec Romów wiąże się na poziomie strategicznym w ramach polityki publicznej z dwoma głównymi problemami.
Pierwszym jest określenie celu w oparciu o rzetelną diagnozę, gwarantującą nie tylko obraz stanu początkowego (co jest trudne choćby ze względu na brak pewnych i sprawdzonych danych ilościowych i niezrozumienie wewnętrznej różnorodności pozornie jednolitego społeczeństwa romskiego) , ale także rozpoznanie podstaw, z których można wypracować systemowe działania zmierzające do realnej zmiany. Polityka wobec Romów - nieoparta na wiedzy o prawdziwych przyczynach konkretnych zachowań Romów – za swoją podstawę przyjmuje mniemania i to osadzone w odmiennym niż romski paradygmacie istnienia.
Drugi problem wiąże się z pomiarem i oceną efektywności. Nie chodzi tu o krótkoterminowy efekt realizacji konkretnych projektów, ale efektywność osiągania nadrzędnego celu. Zasadniczo i tradycyjnie efektywność jest dookreślana jako osiąganie jak najwięcej w wyniku włożonego określonego wkładu albo jako osiąganie celu jak najmniejszym kosztem. Jednak sprawdza się to przede wszystkim w przypadku efektywności ekonomicznej, a taka podstawa jest słabym wyznacznikiem oceny polityki publicznej, gdyż ignoruje inne wartości niż kwestie finansowe.
W przypadku oceny finansowej efektywności działań wobec Romów (czyli kosztów przypadających na jedną osobę), bez względu na to czy osiągamy zmianę, czy też nie – działania te są bardzo drogie. Zauważyła to zarówno Unia Europejska, jak i w 2015 roku polska Najwyższa Izba Kontroli.

W polityce publicznej efektywność ze względu na wpływ na poprawę sytuacji w przestrzeni publicznej jest podstawą, a sama efektywność realizacji nie ma większego znaczenia. A właściwie ma, bo rozejście się tych dwóch czynników wskazuje na nieprawidłowe zaplanowanie strategiczne kształtu całej polityki. Przyłożenie do mniejszości źle zidentyfikowanego narzędzia na podstawie złej oceny stanu początkowego – a właściwie dobrego ale nieadekwatnego, przez wzgląd na niedostrzeganie/pomijanie/lekceważenie jakiegoś czynnika (w przypadku Romów - kulturowego), gdyż traktowanie go zgodnie z paradygmatem utrwalonym w rzeczywistości europejskiej, skutkuje brakiem efektywności działań.

W polityce publicznej dochodzi do tego czynnik equity. W tym przypadku należy go rozumieć jako kategorię słuszności (równość i sprawiedliwość (społecznej) wynikającej ze słuszność, dodającej do rozważań kolejną zmienną odsyłającą nas do etyki). Czynnik ten odrywa zarówno projektowanie, jak realizację założeń polityki publicznej od czynnika finansowego i w znacznym stopniu wpływa na odmienny sposób oceny efektywności działań. O equity mówi się, że jest katalizatorem, który powinien napędzać istnienie i działanie polityki publicznej.

Powracając do kwestii racjonalności w polityce publicznej. Kategoria ta wydaje się być ściśle związana z nienaukowo zdefiniowanym zdrowym rozsądkiem.
Zatem ze względy na brak oczekiwanych skutków działań w polityce wobec Romów, należałoby zmienić paradygmatycznie dookreślone myślenie o możliwym ich zakresie, wymagałaby być może także przyznania, że jesteśmy bezradni, a jeśli oczekujemy jakichkolwiek zmian, to zobaczą je dopiero nasze wnuki, a do tego czasu koszty będą bardzo wysokie.

Polityka wobec Romów nie przynosi rezultatów lub przynosi rezultaty znacząco odbiegające od oczekiwanej skali i ich zakresu. Tak było w przypadku polityki wprowadzonej w Hiszpanii przez Filipa III i jego następców, dekretów Marii Teresy, polityki PRL-u i tak jest w przypadku zarówno przedstrategicznej, jak i aktualnej polityki Unii Europejskiej.
Niestety pokazuje to, że nie tyle historia niczego nie jest w stanie nas nauczyć, ale że nie chcemy brać pod uwagę doświadczeń wcześniejszych pokoleń (w końcu jesteśmy od nich mądrzejsi)

W ogólnoświatowej ocenie efektywne pozostają polityki państw imigracyjnych, stworzonych przez migrantów (USA, Australia), ponieważ specyficznych polityk wobec Romów w zasadzie w nich nie ma, przez co status Romów określa ogólny paradygmat społeczny.


wtorek, 8 marca 2016

(nie?)Inwazyjna migracja


Migracje wewnętrzne w Unii Europejskiej różnią się od migracji zewnętrznych na płaszczyźnie prawnej, społecznej i kulturowej. Jednak na poziomie skutków są – w krótkoterminowej perspektywie – równie uciążliwe. Natomiast w dłuższym czasie wewnętrzne nie powinny przynieść aż takich konsekwencji jak masowe migracje zewnętrzne.

Romscy migranci – przede wszystkim z Rumunii i Bułgarii – docierają do właściwie wszystkich państw europejskich. W Polsce najbardziej znane miasta, w których problem migrujących Romów przybrał na sile, to Wrocław i Gdańsk. Wiąże się to choćby z liczebnością grup zamieszkujących na terenie konkretnego miasta.
Należy przy tym brać pod uwagę, że praktycznie w każdym większym mieście istnieją takie grupy, jednak ze względu na ich nieznaczną wielkość – tak jak w przypadku Łodzi – nie stanowią problemu i często mogą liczyć nawet na pomoc okolicznych mieszkańców.

Te wewnątrzunijne migracje Romów były zaskoczeniem dla Europy Zachodniej. W znacznym stopniu w związku z jedną z podstawowych i zagwarantowanych traktatowo swobód obywatela Unii Europejskiej, jaką jest swoboda przepływu osób. Do największego rozszerzenia Unii Europejskiej nikt w taki sposób i w takiej skali nie korzystał z tej swobody. Polska doświadczyła podobnego zjawiska (jeszcze poza Unią Europejską) na początku lat 90.
Biorąc pod uwagę dwa kluczowe lata rozszerzenia: 2004 i 2007 roku, trzeba przyznać że państwa Unii Europejskiej miały wystarczającą ilość czasu na przygotowanie efektywnych i demokratycznych procedur, które nie tylko skutkowałyby jakimkolwiek stopniem włączenia społecznego, ile umożliwiały korzystanie z sytemu opieki medycznej, szkolnictwa i gwarantowały choćby podstawowe zamieszkanie. Byłoby to dobre przygotowanie do - obecnie o wiele większych w swojej skali - migracji zewnętrznych. Jednak większość państw wydała się dostrzec problem o wiele za późno.
W polskich warunkach bardzo trudno jest znaleźć sposób na pomoc romskim migrantom. Wynika to zarówno z nieznajomości i tak zawiłych procedur administracyjnych, jak i ze sposobu traktowania migrujących Romów przede wszystkim – jeśli nie jedynie – jako migrantów, nie uwzględniając ich specyfiki kulturowej. Jest to oczywiście element podwójnej dyskryminacji (chodzi tu nie o wartościowanie sposobu ich traktowania, ale o wskazanie na kumulację potencjalnie negatywnych zjawisk związanych z jednoczesną przynależnością do dwóch grup z zasady w jakimś stopniu wykluczonych).

W związku z taką sytuacją wrocławskie Stowarzyszenie NOMADA, zrealizowało - w ramach programu Obywatele dla Demokracji, finansowanego z Funduszy EOG - projekt, którego efektem jest publikacja „Romowie rumuńscy w Polsce. Przewodnikdo pracy ze społecznością”.

https://issuu.com/stow.nomada/docs/przewodnik_online

Publikacja ta w znacznej mierze uwzględnia specyfikę romskich migrantów i omawia podstawy ich odmienności. Jednak przede wszystkim poświęcona jest – czemu służy podział publikacji na rozdziały tematyczne – poszczególnym obszarom problemowym. Większość z tych części poparta jest omówieniem dobrej praktyki. Dotyczą one w sposób oczywisty zagadnień edukacji, mieszkalnictwa, pracy oraz lecznictwa – zgodnie z intencją Unii Europejskiej, dookreśloną w strategii Unijne Ramy. Dodatkowo w przewodniku znalazły się informacje o administracyjnych procedurach rejestracyjnych, radzeniu sobie z różnymi formami przemocy, a także o różnorodnych dodatkowych formach wsparcia, jak choćby pomocy oferowanej przez konsulat Rumunii. Całość uzupełnia krótki, jednak potrzebny i praktyczny słowniczek.

Wszystko opisane zagadnienia, jakie znalazły się w publikacji, są wyjaśniane prosto i konkretnie. Opierają się o doświadczenia wynikające zarówno z realizacji tego konkretnego projektu, jak i wcześniejszych – bogatych – doświadczeń NOMADY, tak związanych z pracą z Romami, jak i innymi grupami związanymi z pojęciem wielokulturowości.
Nawet jeśli – to pokaże dopiero praktyka i teoretyczna ocena nie do końca ma sens w przypadku tej publikacji – okaże się, że procedury i sposoby rozwiązywania konkretnych problemów migrujących Romów w innych miastachnie zawsze są skuteczne, to jednak przewodnik ten jest pierwszą i zarazem kompleksową publikacją, która ma szansę rozwiązać problemy dotykające zarówno migrujących, jak i gospodarzy.

Podczas gdy rozwiązania NOMADY opierają się na własnych skutecznych praktykach, to Gdański Zespół ds. Imigrantów w Gdańsku opracowujący „Model Integracji Imigrantów” opierał się przede wszystkim o dobra praktyki państw, a właściwie miast Europy Zachodniej.

http://www.gdansk.pl/wiadomosci/Uchodzcy-i-imigranci-Gdansk-ma-juz-prawie-gotowy-plan,a,46208

Prawdopodobnie już w tym roku będzie można wstępnie ocenić jego skuteczność.

Można uznać, że dwa polskie miasta wojewódzkie są przygotowane na pomoc w rozwiązaniu problemów migrantów i gospodarzy. Także – i nie tylko – romskich. Być może systemowo-modelowe rozwiązania się sprawdzą. Być może inne miasta znajdą swoje ścieżki, a być może skorzystają z doświadczeń Wrocławia i Gdańska.

W tym przypadku najważniejsza jest skuteczność, jednak opierająca się na demokracji i prawach człowieka. Każdego człowieka.